Wcisnąłem ręce w kieszeń od bluzy. Pomimo świecącego słońca, które
krzyczało "Jest ciepło" było zimno na zewnątrz przez wiatr, który cały
czas wiał. Można powiedzieć, że to był dzień jak co dzień, w którym nic
co zmieniłoby moje życie się nie działo. Tak myślałem idąc sobie jedną z
alejek mijając różnych ludzi, jednak szczególnej uwagi na nich nie
zwracałem gdy ktoś kto przechodził koło mnie powiedział TO imię. Od razu
przystanąłem i jedna osoba, która gdzieś pędziła wpadła na mnie i o
dziwo obyło się bez jej krzyków na mnie, że nie powinienem tak stawać.
Odwróciłem się i spojrzałem na przechodzącą koło mnie drobną
dziewczynkę, aż mi się przypomniał kiedy ja taki byłem i na samo
wspomnienie o tym się skrzywiłem. Dopiero po chwili gdy znów To imię
powtórzyła osoba, która szła koło drobnej istoty zrozumiałem że ta mała
istota ma tak na imię. To oczywiste, że nie tylko jest jedna dziewczyna
która miała na imię Rosalie. Ros którą znałem teraz pewnie była już
mniej więcej po dwudziestce, a ta tutaj dziewczynka o tym samym imieniu
wyglądała na góra mniej więcej jedenaście/dwanaście lat. Jednak coś mi
kazało podejść i się zapytać. Robiąc kilka kroków stanąłem obok
dziewczynki i położyłem rękę na jej ramieniu, a ta z przerażeniem w
oczach odwróciła się szybko w moich kierunku. Schyliłem lekko głowę by
nie musiała przez cały czas w górę się patrzyć.
- Rosalie? - spytałem, a jako odpowiedź dostałem kiwnięcie głową
- Znasz go? - usłyszałem głos towarzyszącej jej osoby, która najwidoczniej nie była zadowolona że się jej przerwało spotkanie
Miałem tylko się zapytać czy to ona i jeśli tak to jak to się stało, że
teraz wygląda jak mała dziewczynka. Jednak nie mogłem już nic powiedzieć
i wpatrywałem się jak słup w Rosalie, a mała we mnie.
- Przepraszam - powiedziałem i gwałtownie wyciągnąłem w kierunku
dziewczynki ręce, chwyciłem a następnie przerzuciłem przez ramię
odbiegając szybko od jej towarzysza, który stał teraz osłupiały i
wpatrywał się zaskoczony
Trzymając dziewczynkę biegłem cały czas tak samo szybko jakbym jej nie
trzymał...czy ona nic nie ważyła?! O dziwo nawet się nie wyrywała,
martwiłem się czy aby się nie wystraszyła i zemdlała ale gdy tak o tym
myślałem nagle zostałem ugryziony w ramię. Na nieszczęście dziewczyny
puściłem ją, a ta poleciała na krzaki. Wpatrywała się we mnie
przerażonym wzrokiem, który mi teraz całkowicie przypominał przerażenie w
oczach MOJEJ Rosie, gdy skierowałem w nią nóż. Chwyciłem drobną dłoń
dziewczyny i pomogłem jej wstać, lecz ta w momencie gdy złapała
równowagę wyrwała dłoń i cofnęła się kilka kroków dalej wciąż patrząc na
mnie nie ufnie. Pewnie pierwsza myśl to, że jakiś psychopata albo
zboczeniem, który lubuje się w małych dziewczynkach. Oczywiście żadne z
tego nie było prawdą.
- Rosie - powiedziałem i przykucnąłem by być mniej więcej wysokości z
dziewczynką - Tak się cieszę. Pamiętasz mnie? - chwyciłem jej drobną
rączkę jeszcze mocniej
- ...c-co?...puść mnie...
Uroiłem sobie coś. Czemu miałem wrażenie, że ona i tamta Ros to te same osoby. Jednak powinienem poprosić o większą dawkę leków.
- A jak się nazywasz?
- Aki - powiedziałem i spojrzałem na już mniej wystraszoną twarz
dziewczynki mając nadzieję, że to ta sama Ros i wtedy dostrzegłem błysk w
oczach małej
<Ros?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz