Piękny słoneczny dzien. No i czemu by się gdzieś nie przejść
skoro i tak nie mam nic ciekawszego do roboty? Szybko naszykowałam się, upięłam
fioletowy włosy w kitkę i wyparowałam z apartamentu. Zatrzymałam się dopiero
obok klubu. Usiadłam sobie wygodnie i z braku zajęcia zaczęłam przeglądać
jakieś czasopismu. Oczywiście do czasu, gdy jakiś wielki, niebiesko włosy facet
nie przysłonił mi światła. Od razu gdy się odezwał i oznajmił mi, że mu się
śniłam… już wiedziałam kto to. Na początku go nie poznała nie powiem. Minęło
dość sporo czasu.
-Śniłam? Znowu te twoje zboczone i zbereźne wyobrażenia ze
mną? – mruknęłam odkładając gazetkę z powrotem na stolik i odchylając głowę
nieco do tyłu by spojrzeć w oczy chłopakowi.
-Co!? Nie no coś ty…. – chyba się lekko speszył, bo przez to
wszystko nawet odwrócił główkę. Słodziak z niego jak zawsze. Szkoda tylko, że
nie wiem gdzie podziewał się przez te parę miesięcy.
-Ooo w takim razie co robiłam w twoim śnie? – wstałam z
krzesła i podeszłam do niego na tyle blisko by prawie stygnąć się nosami. Robiłam
to specjalnie. Moja obecność zawsze go prowokowała do tego stopnia, że nie mógł
utrzymać łapek z dala. Jak to jest kiedy teraz nie może mnie dotknąć tak gdzie
by chciał.
-No nic! Po prostu przypomniałaś mi się…. Chciałem cie
zobaczyć.
-Tęskniłeś? – szepnęłam cicho, prawie
nie dosłyszalnie. Tym razem nie zamierzałam z tego zażartować. Ciekawa jestem
czy naprawdę za mną tęsknił – Gdzie byłeś przez ten cały czas? – od razu
zmieniłam temat, nie pozwalając mu nawet odpowiedzieć na to wcześniejsze. Po
co? Byłabym tylko jeszcze bardziej zawiedziona niż jestem do tej pory.- Czemu
mnie zostawiłeś samą? – moja bezpośredniość chyba wprawiła go w jeszcze większe
zakłopotanie. Gestem poinformowałam go, żeby poszedł ze mną. Lepiej będzie
kiedy będziemy z dala od reszty cywilizacji, bo coś czuje, że ktoś dostanie po
policzku. Lepiej będzie jak nikt tego nie zobaczy.
-Wywieźli mnie na jakiś czas z
Rimear. Nawet nie wiem z jakiego powodu, ale…. Nie chce żebyś myślała, że
zostawiłem cie dla własnego kaprysu, na dodatek nic ci nie mówiąc! – od razu
zaczął się tłumaczyć, na co ja odpowiedziałam tylko głośnym westchnięciem. – No
Akira… dlaczego ty mi nie wierzysz?
-Wierzę ci, tylko trochę tak
ciężko mi do tego wszystkiego wrócić, kiedy tak po prostu o tym wszystkim
zapomniałeś. Zapomniałeś o mnie….. – ostatnie zdanie wypowiedziałam nieco
ciszej.
-Nie zapomniałem o tobie… -
stanął naprzeciwko mnie i już miał zamiar wyciągnąć dłoń i zetknąć ją z moim
policzkiem. Niestety. Nie pozwoliłam mu na to i bardzo szybko odsunęłam się o
krok do tyłu.
-To się okaże. Ile lasek przeleciałeś
podczas twojej nieobecność w Rimear ? – ruszyłam powolnym krokiem przed nim, w
stronę swojego apartamentu.
-Czy to takie ważne?- westchnął –
To znaczy… nie przespałem się z żadną….. żeby nie było! Nie krzycz na mnie…. Ale
to chyba w tym momencie nie ważne tak? Nie miałem jak się z Toba zobaczyć i
choćby powiedzieć ci dlaczego …
-Dla mnie jest ważne to co
robiłeś kiedy cie nie widziałam. Nie wiem czy mam do czynienia z tym samym
człowiekiem, którego znałam kiedyś..- nie dałam mu do kończy, bo nie do końca
wierzyłam we wszystko co mi mówił. Może faktycznie nie miał wpływu na to gdzie
zabierali go naukowcy, ale nie wierzę, ze nie znalazł 5 minut, żeby choćby się ze
mną pożegnać. To takie przykre, kiedy myślisz, że osoba która jest dla ciebie
ważna okazuje się kimś komu w ogóle nie zależy na wspólnych relacjach.
*Kilka godzin później*
W sumie to nic się nie zmieniło.
Nasza rozmowa cały czas szła własnym tokiem i raczej nie zamierzała zejść z pierwszego
tematu. Kiedy mi tak to wszystko tłumaczył to nawet zaczęłam rozumieć, ale coś
wewnątrz mnie nadal nie pozwalało mi tego wszystkiego zaakceptować. Wpuściłam
go do swojego apartamentu i pierwsze co zrobiłam to skierowałam się do kuchni.
Zamierzałam zaparzyć kawę, a kiedy tak stałam sobie przodem do blatu, poczułam
jak ktoś zachodzi mnie od tyłu. Oczywiście nie mógł być to ktoś inny niż Grimmjow.
Oparł się swoją klatką piersiową o moje plecy, a ręce oparł po obu stronach o
blat. Chciał, żebym mu w tym momencie nie uciekła?
-I co? Teraz jak już mnie
uwięziłeś to mnie zgwałcisz, i uznasz za kolejną zaliczoną? – mruknęłam biorąc
do ust czekoladową pałeczkę Pocky.
-Głupia jesteś. To boli kiedy mówisz
ciągle o mnie tak jakbym chciał ci wykorzystać. Dobrze wiesz, że tak nie jest,
więc daruj już sobie te wszystkie wredne rzeczy kierowane do mnie co? Zależy ci
w ogóle na mnie jeszcze….? –nachylił się przez co poczułam jego niespokojny
oddech na swojej szyi.
-Może… - westchnęłam, słysząc jak
woda w czajniku buzuje i powoli syczy z powodu wrzącej wody. – A tobie? – teraz
zniżył się jeszcze bardziej. Na tyle by czubkiem nosa dotknąć mojej szyi.
-Hmm… może..? Pewnie tak samo jak
i tobie…. Ale teraz.. odwróć się do mnie..
-Po co?
-Bo chce sprawdzić, czy nadal
używasz tego słodkiego, truskawkowego błyszczyku do ust.
-Nie wierze ci, że ci zależy
skoro nawet nie potrafisz tego powiedzieć wprost. Nie baw się mną… - zacisnęłam
rączki w piąstki i spuściłam nieco głowę w dół. Jego dotyk był taki przyjemny,
tylko… dlaczego coś cały czas nie pozwalało mi się odwrócić?
( Grimmjow ?Nie spierdziel tego
xD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz