Okay. To było... dziwne. Najpierw na mnie wpadła, potem obmacała, a w
końcu zaprosiła do wspólnej zabawy z dziwacznym, cienistym psem, który
wabił się tak samo jak egipski bóg związany z życiem pozagrobowym. Ale
nie żeby mi to w jakimś stopniu przeszkadzało. No przecież w końcu sama
chciałam szukać towarzystwa, więc można by nawet powiedzieć, że
dziewczyna spadła mi z nieba.
Zresztą, bądźmy szczerzy - czy w całym Rimear była chociaż jedna,
stuprocentowo normalna osoba? Śmiem w to tak ciutkę, odrobinkę wątpić.
Zastanowiło mnie tylko skąd ona znała moje imię. Nie pamiętałam żebyśmy
się już kiedyś spotkały. Chyba, że miałam sklerozę. I to niezłą, bo
raczej trudno byłoby zapomnieć tak specyficzną i energiczną osobę.
Potrząsnęłam głową, wyrywając się z zamyślenia i puściłam się w pogoń za nowo poznaną dziewczyną.
- Hej! Zwolnij trochę, bo cię nie dogonię! - zawołałam za nią, śmiejąc się przy tym. Zapowiadał się całkiem ciekawy dzień.
<Rena? :3 Wybacz, że krótkie :c>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz