Uśmiechnąłem się tylko i wystawiłem mu język, gdy już się odwrócił.
Potem znowu spojrzałem na Smerfika żelkowego. Uśmiechnąłem się.
- Dobra to ja sobie idę. Pa pa Smerfiku - pomachałem mu delikatnie. I
znowu byłem w tym gównianym ośrodku. Ale za to.. Ten chłopak z przepaską
na oku i kły. Łuhuhuh.. Będzie się działo! Poszedłem w ślad za nim. Co
trochę mijałem jakieś śmierdzące zwłoki stojące na krańcu chodnika lub
pod ścianą. Zarechotałem głupkowato,a ten odwrócił się do mnie. Upsik.
Uśmiechnąłem się szeroko.
- Witam - przywitałem się, odpowiedział mi mrożącym krew w żyłach
spojrzeniem. Ale chłodem zawiałoo no ja mówię! Przeszły mnie dreszczyki.
Kocham tego faceta!
- Chyba się zakochałem - wrzasnąłem z uśmieszkiem. Popatrzył na mnie jak na debila.
- Jakiż chłód od ciebie bije, zaraz zamrznę - zaśmiałem się. Za tym
typkiem stał jakiś jasny duch.. Dziwny był, wyglądał całkiem jak jakieś
objawienie. Przechyliłem się na prawo,żeby lepiej przyjżeć się zjawie.
Pociągnąłem paluszkiem za szew po prawej strobie moich ust,a potem
ruszyłem do przofu. Ten jasnowłosy nie wiedział.. A właściwie! Hola!
Hola! Stop taśma! Jak on miał na imię? Riuki? No, chyba tak. Zatrzymałem
się obok niego, był ode mnie wyższy. Ukazałem szereg białych ząbków i
przekręciłem głowę w jego stronę.
- Riukiś czy ty widzisz to co ja? - zapytałem spokojnie, jednak cały
czas się uśmiechałem. Ja to jestem.. Delikatnie złapałem za rękaw jego
bluzki,a potem skórę.
- Odwróciłbyś się dla mnie ? - zachichotałem - A w ogóle to ty chciałeś odgryźć mi rączki? Wampirku?
(Riuki?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz