- Gdzie idziemy? - spytałem po chwili przystając
- Do sklepu
Staliśmy na środku ulicy, a ja wpatrywałem się w dziewczynę, to czasami
spoglądając na innych ludzi. Nie było tu nikogo kto był w moim wieku
przez co czułem się jakiś inny. Dlaczego z tą dziewczyną nawiązałem
szybki kontakt? Przypominała mi taką panią, która przychodziła do mojego
domu. Była nieco podobna do Rosie, ale była od niej starsza. To właśnie
od tej kobiety dostałem Momo. Ale dlaczego mówię, że była? Zginęła ... i
to w dni moich urodzin. Słoneczny dzień taki jak ten. Siedziałem sobie
na werandzie i rysowałem. Na rysunku znajdowało się najwięcej koloru
czerwonego, nie wiedziałem czemu to maluje ale coś takiego powstało.
Niczym dzieło sztuki. Wstałem z werandy i wszedłem do środka domu,
udając się do pokoju, w którym przebywała Kaya*.
- Proszę Pani ... - uchyliłem drzwi i w tym samym momencie opuściłem kartkę
Kobieta leżała na brzuchu, twarz miała skierowaną w stronę wybitego
okna. Wokół niej była wielka plama krwi. Po dłuższym wpatrywaniu się w
nią zauważyłem nóż trzymany w jej ręce. Samobójstwo? W pośpiechu
wycofałem się z domu, próbując nie krzyczeć. Wtedy to byłby dla mnie
całkowity koniec, gdyby mama albo tata usłyszeli mój krzyk i zobaczyli
martwą Panią Kaye. Zatrzymałem się przy drzewie, z którego miałem dobry
widok na swój dom. Powoli zaczynałem tracić przytomność, aż przed oczami
widziałem już tylko ciemność. Gdy z powrotem dostrzegłem światło,
znajdowałem się w domu. Miałem coś w ręce. Wiedziałem co to takiego. Nie
spojrzawszy w stronę narzędzia pokrytego we krwi upuściłem go. Następne
to co pamiętam to, że jakieś osoby się pojawiły w domu i zostałem
zabrany. Po mimo krzyków, że zostali tam moi rodzice nie wróciłem już do
domu.
~
- Aki! Aki! - rozszerzyłem źrenicę na znajomy głos
Od razu zauważyłem stojącą przede mną dziewczynę, która szamotała mnie
za ramiona. Machnąłem jej ręką, że już się obudziłem. Co to przed chwilą
było? Pani Kaya umarła? Ona przecież wyjechała. Zamknąłem oczy i
uszczypnąłem się sam, mając nadzieje, że się obudzę całkowicie i będę w
swoim domu. Jednak nic takiego się nie wydarzyło.
- Coś się stało? - spytała puszczając mnie, ale cały czas się na mnie patrzyła zdenerwowana moją dłuższą nieobecnością
- Kaya ... - imię samo przecisnęło mi się przez gardło, nie miałem
zamiaru go powiedzieć - Pani Kaya! - powiedziałem zamykając oczy i
objąłem stojącą przede mną postać
- K-kaya? - kobieta zaskoczona powtórzyła "swoje" imię
- Stęskniłem się za PANIĄ! Idzie Pani do sklepu, tak? Może znów Pani
kupi te ciasteczka z cukrem, które jedliśmy razem na werandzie w moim
domu. Mama na pewno zaparzy herbatę! - uśmiechnąłem się nie przestając
przytulać jej - To jak? Idziemy? - uśmiechnąłem się do niej i złapałem
za rękę - Podobno sklep jest już za rogiem
Pomimo oporu kobiety udało mi się ją zaciągnąć do sklepu.
- Coś się stało, proszę Pani? Niech Pani nie ma takiej miny, bo będę smutny
* Pani psycholog, która robiła również za niańkę Aki'ego
< Rosie ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz