Nie pomyślałabym, że nie można mieć tak okrutną historię. Zrobiło mi się
żal Daryla. Jakby nie patrzeć to okrucieństwo rodzi okrucieństwo… Moja
historia w sumie też nie jest za wesoła. Co prawda chyba nie jest aż tak
zła, ale… Ech, ciężko o tym myśleć, a co dopiero mówić. Nie lubiłam
myśleć o tym co przeżyłam, bo w sumie nigdy nie miałam życia. Czułam na
sobie wzrok chłopaka, ale bym zbyt pogrążona we własnych myślach by na
to zareagować. Nagle odwrócił wzrok w stronę ściany, a ja poczułam
ciepło. Daryl objął mnie ramieniem. Zarumieniłam się i wtuliłam w bok
chłopaka.
- Nie wiem co powiedzieć… - wyszeptałam, a on spuścił lekko głowę - Ale
ty przynajmniej kiedykolwiek miałeś rodzinę i mogłeś mieć uczucia… -
powiedziałam jeszcze ciszej niż wcześniej
Chłopak zwrócił spojrzenie ku mnie. Teraz jego spojrzenie nie przerażało
mnie tak jak wcześniej. Westchnęłam podnosząc głowę, by spojrzeć mu w
oczy.
- Chcesz widzieć? - zapytałam nieśmiało, a on pokiwał delikatnie głową
- No cóż.. wszystko zaczęło się od tego, że zaraz po narodzinach
personel szpitalu zabrał mnie na kilka dni od matki. Urodziłam się w
połowie czasu trwania ciąży, a mimo to była całkiem zdrowa. No może poza
tym, iż byłam niesamowicie malutka. O mało nie zagłodzili mnie wtedy na
śmierć. Rodzice mnie nie kochali, bo wiedzieli, że przez moje włosy i
skórę będę się wyróżniać. Zaraz po tym jak skończyłam pożywiać się
mlekiem zagraniczne stacje badawcze zaproponowały ładną sumkę za mnie.
Nim się obejrzałam siedziałam w białym pokoju. Zajmowano się mną 24/7,
ale nie mogłam się przywiązywać. Zadbali o to żeby moje rzeczy były
wymieniane raz na miesiąc, miejscowość była zmieniana co kilka lat albo
częściej, a co tydzień dostawałam nową opiekunkę. Pamiętam jak pytałam
się każdej z nich pod koniec tygodnia „Lubisz mnie?”, a one spoglądały
na mnie z rozbawieniem mówiąc „Jak mam Cię lubić? Jesteś tylko mutacją.”
albo „Jesteś przedmiotem potrzebnym do obserwacji.” Z czasem coraz
rzadziej przychodzili do mnie ludzie. W wieku 6 lat zostałam wpuszczona
do białego pokoju podobnego do takich w szpitalach psychiatrycznych.
Wtedy też ujawniła się moja Arcana. Jako Omega nie byłam w stanie nikomu
nic zrobić, bo moje moce nawet nie wykształciły się w pełni, ale oni
się przerazili i natychmiast mnie zamknęli. Obserwowali mnie przez
kamery. Dostawałam jedzenie i rzeczy od robotów. Zaraz obok pokoju była
sterylna łazienka. Te dwa pokoje były moim domem przez najbliższe 8 lat.
W dniu moich urodzin odkupiła mnie jakaś znacznie bogatsza firma.
Zabrali mnie na dwór i pozwolili się rozwijać. Dopuścili mnie do
większości swoich badań, doświadczeń. Siedziałam z nimi przy wielkich
ekranach i analizowałam dane. Nauczyłam się więcej niż kiedykolwiek. Co
jakiś czas chcieli mnie sprawdzać i wysyłali na różnego rodzaju bitwy i
tym podobne. Kiedy wszyscy się bili ja.. doskonaliłam moce. Później
zrozumieli, że bez sensu jest dawanie mnie do wojen bez znajomości
swojej Arcany. Mogłam szkolić te bezpieczne w swoim pokoju. Jedyne co
zawsze mnie bolało było tym, że nigdy nie poczułam dotyku innego
człowieka. Zawsze trzymali mnie tylko i wyłącznie przez rękawiczki.
Nigdy nie trzymałam nikogo za rękę, nigdy nikogo nie przytuliłam… Nie
mogłam nawet poznać kogoś w moim wieku. Przetrzymywano mnie w całkowitej
tej izolacji. Niedawno zdecydowali, że pora to zmienić i wysłali mnie
tu. - umilkłam na chwilę, by móc sobie wszystko ułożyć w głowie - Teraz
czuje się gorzej niż kiedykolwiek. Obserwowałam was… Przez rok czasu
byłam zaangażowana w ten projekt, ale siedziałam po drugiej stronie.
Przed ekranem pilnując tutejszych osób. Naukowcy wysłali mnie tu, bo
uznali, że do was pasuje. Boję się, że się mylą…
Zakończyłam, ale pod koniec załamał mi się głos. Do moich zaszklonych
oczu napłynęły łzy. Ukryłam twarz wtulając się w chłopaka. Nadal
trzymałam go za rękę, a drugą poprawiłam włosy by trochę zasłoniły mi
łzy. A niech mnie wyzywa od beks. Liczyłam tylko, że mnie teraz nie
zabije…
(Daryl? Pocieszysz ją?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz