Kiedy tak na nią patrzyłem, myślałem, że zaraz nie wytrzymam. Wyglądała ślicznie, do tego jeszcze promienie słońca wpadające przez okno tak pięknie okalały całą jej sylwetkę. Niczym Mały Aniołek wpatrywała się we mnie tym kuszącym wzrokiem, jakby chciała, abym do niej podszedł. Z powodu długich, gęstych włosów okalających twarzyczkę Vanilli, ujrzenie jej radosnego uśmiechu było prawie niemożliwe. Stałem tak przez chwilę jak sparaliżowany, nie wiedząc czy ruszyć do przodu czy może pozostać w miejscu.
- Coś się stało? - spytała wyraźnie zadowolona, jakby moja reakcja była dokładnie taką na jaką czekała. - Nie bój się, podejdź.
Jak na rozkaz wykonałem krok do przodu, potem drugi, aż na końcu przystanąłem. Widok jej półnagiego ciała rozpraszał mnie na tyle, że nie mogłem skupić swej uwagi na niczym innym. Przełknąłem głośno ślinę, koniec końców przełamałem się, wystawiłem rękę w jej kierunku. Automatycznie wstrzymałem oddech, kiedy postanowiła mi troszkę pomóc i przywarła do mnie, wtulając się jak mała dziewczynka w wielkiego, ukochanego misia.
- Troszkę tutaj za ciepło, nie uważasz? - wymruczała, podrywając główkę do góry aby móc spojrzeć mi w oczy, w międzyczasie jednym, sprawnym ruchem wsunęła łapki pod materiał mojej koszulki.
Czując jej błogi dotyk od razu zadrżałem, przeleciały mnie ciarki. Ledwo się obejrzałem, a już zostałem pozbawiony górnej części garderoby. Czyżby czuła się troszkę samotna, paradując bez ubrań po apartamencie? (Hehe)
- Dlaczego tak się ze mną drażnisz? - zapytałem, obejmując ją w pasie, z trudem powstrzymując się od kolejnego pocałunku. - Niegrzeczna dziewczynka. - uszczypnąłem zębami jedno z jej puchatych uszek.
Chociaż udawała, że nie usłyszała zadanego pytania to jednak odpowiedziała na nie cichutkich, niewinnym chichotem. Skuliła uszy, jak robią to koty gdy jest im dobrze, a później otarła się o mnie, cicho mrucząc. Prawdziwa, mała bestia. Była taka cieplutka... Ciepłota jej drobnego ciałka błyskawicznie mnie uspokoiła i wyciszała. Przez moment trwalismy w takiej ciszy, iż byłem w stanie usłyszeć bicie malutkiego serduszka Sigmy. Uwielbiałem ten dźwięk, słodka melodia rozbrzmiewała mi w uszach. Zamknąłem oczy, ciesząc się tą magiczną chwilą. Wzdychnąłem głośno, wiedziałem, że Vanilla sprawdza moją cierpliwość. A robiła to na tyle umiejętnie, że nie wiedziałem jak długo jeszcze dam radę wytrzymać. Wtedy wzięła głębszy oddech, wypuszczając powietrze ze świstem, jakby właśnie odczytała moje aktualne myśli.
Bez żadnego ostrzeżenia zaczęła odpinać guziki zdobiące rozporek moich spodni. Nie protestowałem, po prostu pozwoliłem jej na to. Nie mówiąc nic, posadziła mnie na łóżku, a ja pozbyłem się zbędnej (jak na tamten moment) odzieży. Położyłem się, totalnie zrelaksowany oraz rozluźniony. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się być tak spokojnym i uległym w obecności kogokolwiek. Poczułem jak dziewczyna ociera się zmysłowo o mój tors, a jej rączka powędrowała niebezpiecznie blisko mojego krocza. Kiedy poczułem na jakże cienkim materiale bokserek tę małą, sprawną dłoń, od razu zacisnąłem ręce na prześcieradle. W tamtej chwili po prostu nie wytrzymałem...
<Vanilla?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz