Był dość chłodny i pochmurny poranek. Przez moje otwarte
okno dostawało się zimne powietrze ochładzając pokój. Gdy tylko się obudziłam
poczułam na mojej skórze gęsią skórkę. Otworzyłam powoli zaspane oczy, a kiedy
je już jakoś otworzyłam Monokuma stał centralnie przed moją twarzą.
-Hello there… -powiedział
Lekko wystraszona nagłą "wizytą", odskoczyłam
gwałtownie do tyłu. Oczywiście przez to tył mojej głowy boleśnie odbił się od
ściany. Wykrzywiłam twarz w lekkim grymasie bólu i spojrzałam morderczo na
miśka.
-Nie, no dzięki wiesz? - warknęłam rozmasowując pulsujące
bólem miejsce
-Nie musisz dziękować... - odparł Monokuma złośliwie się
uśmiechając
Sprawnym ruchem dłoni trzepnęłam go w głowę. Misiek syknął i
złapał się za głowę i spojrzał na mnie pytająco.
-Zemsta... - odparłam
wstając z łóżka
Okno obok łóżka waliło teraz o ścianę z powodu silnego
wiatru. Firanki natomiast fruwały na wszystkie strony. Chwiejąc się lekko doszłam do okna i je
zamknęłam. Materiał firanek się
uspokoił, a wiatr za oknem zaczął wyć wniebogłosy. Ziewnęłam szeroko
przeciągając się i wolnym krokiem ruszyłam do kuchni. W moim pokoju usłyszałam
huk. Pewnie Monokuma zszedł z łóżka, a bardziej zleciał. Zaczęłam parzyć
herbatę, a za śniadanie wybrałam goferki. Po chwili przysnuł się Monokuma i zaczął
patrzeć co ja tam robię. Po zrobieniu naparu oraz pysznych pyszności w postaci
gofrów, których zrobiłam trochę za dużo usiadłam w jadalni i zabrałam się za
jedzenie. Po chwili na krzesło wdrapał się czarno-biały misiek i powiedział:
-Zauważyłaś coś dziwnego?
-Na przykład co? - odparłam pytająco biorąc łyka herbaty
-Na przykład to, że całe miasto jest otoczone kopułą -
powiedział
Prawie zachłysnęłam się napojem. Kopuła? Otoczone miasto? Jasne. Odłożyłam kubek i uniosłam jedną brew.
Wstałam z krzesła i podeszłam do okna. Wiatr nadal wył, a do tego zaczęło padać. Zaczęłam się rozglądać za tą całą
kopułą czy czymś tam. Po chwili zauważyłam jej kontury. Tylko kontury, ponieważ
deszcz utrudniał widoczność, mimo to zauważyłam kopułę. Byłam zdziwiona co nie
miara. Westchnęłam cicho i wróciłam do stołu, a potem do śniadania. Po posiłku wpakowałam
naczynia do zmywarki, a po tejże czynności
skierowałam się do pokoju, by się przebrać, ponieważ wciąż byłam w jakże
zacnych piżamach. Po przebraniu się w mój strój codzienny, czyli biała koszula,
minispódniczka (oczywiście czerwona), czarna kurtka, biało-czarny krawat, który
zawiązałam dość luźno oraz... cała reszta. Nie muszę raczej wymieniać, nawet
jeśli ja sama jestem zboczona. Poszłam do łazienki, by ułożyć moje sterczące
blond kłaki. Ułożyłam je w dwa kucyki, a spięłam je "Monokumowymi"
spinkami. Po tej czynności usłyszałam pukanie do drzwi mojego apartamentu.
Podeszłam tam powoli i otworzyłam drzwi. Stał tam jakiś chłopak.
-Czego chcesz? - spytałam szorstko
(Jakiś facet?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz