No oczywiście już lecę. Życie mnie jeszcze tak nie nudzi i
nie męczy żeby teraz jeszcze pomagać Rene bo mu się dupki ruszyć nie chce. Jak
tak bardzo sobie tego rzeczy to niech weźmie sobie Cinia. I będzie po kłopocie.
Na pewno się razem świetnie dogadają ! Takie dwa debile…
-Spadaj… sam to sobie wnoś, co ja jestem ?
-Mój osobisty tragarz ? – zrobił taką minę, że najchętniej
wybiłbym mu za to zęby. No, ale co zrobić skoro to mój brat… ej chwila od kiedy
to się liczy ?
-Zaraz zarobisz w pysk. Nie dość, że muszę robić za niańkę
dla tej blondynki – i w tym momencie dało się usłyszeć takie głośne „Ej” ze
strony Cini, ale co tam. Pewnie jeszcze dostane kilka razy a to w policzek.
Zacznę się przyzwyczajać – To jeszcze może mam robić ci za osobistą pomoc przy
przeprowadzce ? – uniosłem jedną brew wyczekując jego odpowiedzi. Chłopak ku
mojemu zdziwieniu zamrugał kilka razy oczami, a następnie wybuchnął głośnym
śmiechem. No idiota, z czego on się tak
szczerzy. Westchnąłem tylko głęboko i spojrzałem inną stronę, bo już po prostu nie mogłem na
niego patrzeć. Oddaliłem się i ponownie położyłem się na kanapie. Już powolutku
zamykałem oczka kiedy to Cinia podeszła i bezczelnie zrzuciła mnie z niej. Oho…
od kiedy ona się taka śmiała i na dodatek wredna zrobiła ? A no dobra wredna i
głupia to ona była zawsze.
-Cinia dawno nie nabił ci ktoś guza ?
-Nie skrzywdzisz mnie.. – zacmokała w powietrze, no wtedy to
myślałem, że ją na serio uduszę
-Żebyś się czasem nie zdziwiła.. – warknąłem i to całkiem
poważnie. Ona zdawała sobie z tego sprawę więc już więcej się nie odezwała.
Wyminałem ją i stanąłem przy braciszku
-Łuuuuhuuu… jaki ty jesteś kowai… - Rene podniósł łapki w
geście poddania i wybałuszył oczka. Spojrzałem na niego jak na totalnego idiotę.
Nie będę go więcej okłamywał w końcu jesteśmy rodziną.
-Choć debilu… inaczej rozerwę ci tego twojego wężyka na dwie
cześci…- fuknąłem
-Mojego węża ? Czy Atherisa ? – szturchnąłem mnie w bark i podniósł
brewkę.
-Lecz się…
( Rene ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz