Dzień minął mi jakoś nudno. Cały dzień siedziałam w mieszkaniu pogrążona
w lekturze. Kolejny krwawy horror do mojej kolekcji. Skończyłam czytać
dopiero po południu. Wyprostowałam się leniwie i spojrzałam za okno.
Było dzisiaj dosyć ładnie, więc taki późniejszy spacer jest dobrym
pomysłem. Ubrałam się zabierając parę gratów do torebki i już miałam
wychodzić, gdy potknęłam się o framugę drzwi. Niby nic mi się nie stało,
ale rozdarłam sobie skórę przy kostce. Wróciłam jeszcze na chwilkę do
mieszkania i szybko owinęłam bandaż z gazą w tym miejscu. Wzięłam trochę
więcej opatrunków do torebki na wszelki wypadek. Wyszłam teraz
ostrożniej i zeszłam na parter po schodach. Największy tłum był na
głównym placu. Westchnęłam cicho i udałam się podocznymi drogami. Prawie
nikt tędy nie chodzi, ale wolę oglądać bójki niż ciekawskich gapiów.
Szłam spokojnie, gdy nagle wyczułam zapach krwi. Świeżej krwi. Poszłam w
jego kierunku, gdy zauważyłam jakąś dziewczynę. Samobójczyni? Bardzo
możliwe. Wbijała sobie nóż w szyję, a obok niej leżała jakaś karteczka.
Czym prędzej podbiegłam do niej. Niestety ból w nodze mi to utrudniał.
Zanim stanęłam przy niej zdążyła dostać drgawek. Zabrałam jej nóż i
wbiłam w ścianę ciut dalej. Usiadłam naprzeciw niej i lekko uniosłam jej
głowę. Oczy nadal reagowały. Nie jest aż tak źle jak myślałam.
Chwyciłam delikatnie za jej szyję i przymknęłam oczy. Po chwili poczułam
jak krew tężeje i przestaje płynąć. Uchyliłam powieki, a dziewczyna
siedziała osłabiona, lecz przytomna. Oparłam ją o ścianę i przyjrzałam
się jej. Na szyi i nadgarstkach miała bandaże. Zanim leczenie przejdzie
na pozostałe rany chwilkę potrwa, więc z ciekawości odwiązałam
opatrunki. Wyglądało to jak rany po kajdankach albo sznurze. Westchnęłam
cicho i podniosłam na nią wzrok. Co jej się stało? Pamiętam ją z
treningów i bitew. Usiadłam obok i czekałam, aż się obudzi. W tym czasie
spojrzałam na karteczkę. To na pewno nie jest nic lekkiego. Najlepiej
będzie jeżeli teraz z nią zostanę. Ni chcę by znowu sobie coś zrobiła.
Wyjęłam nóż i spojrzałam na cieknąca krew.. ech to mi przypomina
niektóre badania i projekty w laboratoriach. Chwyciłam go ostrożnie za
ostrze, a po chwili zardzewiał i posypał się w drobny mak. Nagle
dziewczyna zaczęła się budzić. Usiadłam naprzeciw i czekałam. Niech na
razie odpoczywa. Lepiej by się jeszcze przez chwilkę nie przemęczała.
Jeżeli to naprawdę coś poważnego zostanę z nią i zrobię co w mojej mocy
by jej pomóc.
(Misaki?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz