To wszystko stało się tak szybko, że nawet nie zdążyłam na
to zareagować. Chłopak był bardzo dobrze zbudowany i na pewno…. Strasznie
wysoki. Kiedy mnie całował nie miałam nawet jak go od siebie odepchnąć, gdyż
napierał na mnie całym ciężarem. Boże. To jednak jest problem okiełznać takiego
niewyżytego faceta.
-Khy… no ej ! Chwila ! – zbulwersowałam się, i w miarę
możliwości odwróciłam od niego główkę. Kiedy ten odsunął nieco swoją twarz od
mojej mogłam go nareszcie przerzucić na plecy.
W końcu mi się to udało. Tym razem to ja przygwoździłam chłopaka i
usiadłam na jego biodrach. Miał taki zawadiacki uśmiech, który zdradzał
praktycznie wszystko. – I ty naprawdę myślałeś, że tak łatwo będzie mnie
podejść ? – zachichotałam po chwili ciszy i wyprostowałam się. Oczywiście nadal
na nim siedziałam
-No, a nie ? Gdyby nie to, że nie chce ci zrobić krzywdy już
byś leżała i..
-Zboczeniec. – westchnęłam i poprawiłam fiołkowe włosy
odgarniając je za ucho.- Przypomnę ci, że nie tylko ty tutaj posiadasz Arcane i
moce.
-Och, nie zapominam o tym, jednak chyba nie użyjesz na mnie
swojej Arcany ? Po za tym jaka jest przewaga siły. – zauważył, na co ja tylko
teatralnie przewróciłam oczami
-No dobra wygrałeś. – uśmiechnęłam się i za moment z niego
wstałam – Dobrze całujesz. – pstryknęłam go w nos- Ale to nie jest
usprawiedliwienie ! Powinieneś dostać gonga w nos za to ! Gdzie ta twoja łapa
chciała dotrzeć !? He ? – zapytałam podstawiając mu ostry, długi paznokieć pod
gardło. Na początku zmierzył mnie od stópek po sam czubek głowy po czym
ponownie uśmiechnął się figlarnie.
-Jaka zadziorna…. a co nie podobało ci się ? – zbliżył się i
tym samym odsunął moją rączkę od swojej szyi.
-Pffy… jeszcze nic nie zrobiłeś takiego, żeby mi się zaczęło
podobać. – zarzuciłam włosami i bardzo szybko lecz z gracją wyszłam z łazienki.
Cały uch achany „smerfuś” (Tak proszę państwa mamy nowego niebieskiego smerfa)
wyszedł zaraz za mną i oparł się o framugę drzwi. Stanęłam sobie obok ona i za
momencik lekko je uchyliłam. – Za gorąco tutaj. – wypuściłam powietrze z ust i
odgarnęłam sobie niesforne kosmyki fioletowych loczków z twarzy.
-Mi to nie przeszkadza… - przekrzywił główkę. No tak. Bo on
jeszcze przed chwilą paradował sobie w samych bokserkach i teraz właściwie jest
w samych bokserkach… i koszulce. Wow postęp. –
-Ja nie paraduje ci tutaj w samych majteczkach..
-A szkoda. Pewnie bym miał piękne widoki…. – wyszczerzył te
swoje białe ząbki i zbliżył się do mnie. No… naprawdę wysoki- Zawsze się możesz
rozebrać, albo jak chcesz to ja ci mogę w tym pomóc ewentualnie…- zniżył
delikatnie swoje łapki i już chciał położyć je na moich biodrach kiedy to
stanęłam na palcach i złapałam go za kołnierzyk koszulki.
-Grrr… nie igraj z ogniem kolego, bo stracisz swoją dumę.. –
warknęłam. Ostatecznie i tak zaraz potem się zaśmiałam. Bawiło mnie jego zachowanie,
chociaż przynajmniej jest szczery.
( Grimmjow ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz