Poszedłem do biura Administracji, gdzie miałem spotkać się z Erwinem.
Tylko dlaczego akurat tam musimy się spotkać, gdy w moim apartamencie,
byłoby to o wiele bezpieczniejsze. Nie wiem jaką wartość miała mieć ta
misja, ale dobrze by było, aby wprowadził jakieś dodatkowe środki
ostrożności. Czasami sam nie rozumiem jego poczynań, ale ufam jego
decyzjom, gdyż zawsze są słuszne. Przemierzałem długi hol w poszukiwaniu
swojego celu. Otworzyłem duże drzwi, które z łoskotem walnęły o ścianę.
- Mam nadzieję, że jest jakaś sensowna sprawa, dla której zawracasz mi głowę - mruknąłem, spoglądając na blondyna.
- Dobrze, że jesteś, Levi. - Kompletnie zignorował moją wypowiedź.
Westchnąłem poirytowany. - Dam Ci tylko tą kopertę, a w niej znajdziesz
wszystkie potrzebne informacje.
Nawet nie musiałem trudzić się podchodzeniem do niego, gdyż sam rzucił pakunek w moją stronę.
- Widzę, że sam masz tą sprawę w głębokim poważaniu skoro nie obchodzi
Cię stan, w jakim się znajdzie. - Przewróciłem oczami i odwróciłem się
do niego plecami. - Idę, bo nie mam czasu.
I po prostu wyszedłem bez słowa. Wróciłem do swojego apartamentu i
zostawiłem tam kopertę, po czym znów wyszedłem tylko po to, by iść na
pole treningowe. Jakaż niemiła niespodzianka mnie tam czekała.
- Czego tu szukasz, bachorze? - Spoglądnąłem na Yuriko, która opierała się o jedno z drzew.
- Nie chce mi się samej siedzieć w pokoju - ziewnęła i się przeciągnęła.
- Teraz to mi wszystko jedno, ale nie wchodź mi teraz w drogę jeśli cenisz swoje życie.
- To groźba?
- Tym razem małe ostrzeżenie. - Naszykowałem swój sprzęt do
trójwymiarowego manewru. - Muszę zająć się treningiem. Uważaj na głowę,
bo w każdej chwili będziesz mogła ją stracić.
- Jakie to słodkie. Martwisz się o mnie? - zachichotała.
- Tch. Mnie nawet nie obchodzi własne życie, geniuszu. - Wywróciłem oczami.
- Oczywiście, oczywiście.
Za pomocą 3WM znalazłem się w powietrzu i zacząłem udoskonalać Battougę.
(Yuriko?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz