Właśnie wróciłam od lekarza - no, tak to nazwijmy, bo "lekarzami" byli
naukowcy. Nic mi nie powiedzieli poza tym, co wiem. Nic mi nie podali,
co mogłoby mi pomóc. Od kilku dni mam hipoglikemię, a cukier nie chce
pomóc - już chyba otworzyłam piątą paczkę i nic. Już nawet moje własne
badania wykazały, że cukier niewiele daje, a nawet omyłkowo przerwałam
sobie żyłę, z której teraz wyciekała spora ilość krwi. Powinno to się
zregenerować w ciągu trzech minut najpóźniej, więc tylko to opatrzyłam i
nie martwiłam się o to. Sprawdziłam jeszcze raz listę leków, które
ponoć były na moją przypadłość - nie było ani jednego, który nie był
oznaczony jako nieskuteczny, nawet, gdy brałam więcej, niż zalecaną lub
dozwoloną dawkę. Mało brakowało, abym tymi lekami się zabiła, ale już od
początku nie pomagały. Zaczęłam próbować robić swoje leki szukając w
książkach czegoś, co mogłoby w tym pomóc. Nagle zauważyłam, że coś mi
ciekło po ręce, a to coś było krwią. Opatrunek był cały nią
przesiąknięty, chociaż już powinnam się zregenerować. Pewnie choroba
ograniczyła mocno zdolności regeneracyjne, co nie było w tej chwili zbyt
dobre. Wzięłam trochę szkarłatnego płynu do probówki, a następnie
zmieniłam opatrunek. Za pomocą zawartości probówki zrobiłam kolejne
badania, po czym doszłam do wniosku, że choćbym połknęła naraz całą
paczkę cukru, nie dałoby to prawie żadnych efektów. Po dalszym
przeglądaniu książek, które było mocno utrudnione przez to, że powoli
traciłam obraz z oczu, wymyśliłam jakieś lekarstwo, które mogłoby pomóc.
Wyszłam z pokoju i próbowałam pójść w kierunku sklepu, w którym mogłam
kupić odpowiednie składniki do tych lekarstw. Zdołałam tylko wyjść z
budynku mieszkalnego, a następnie przejść tylko kilkanaście metrów.
Upadłam na niewielki stos pudełek tak, że moje ręce i głowa zwisały w
dół. Ponownie poczułam jak krew ściekała po mojej ręce. Jeszcze zdążyłam
zobaczyć, jak powstawała z niej niewielka kałuża, ale następnie
straciłam przytomność czując, że nie starcza mi powietrza. Chwilę przed
utratą przytomności było mi bardzo zimno.
<Juliett?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz