Deser Reny wyglądał naprawdę apetycznie. Chociaż w sumie nie miałam
zamiaru aż tak się na niego gapić. Kiedy więc Rena się odezwała,
poczułam się trochę głupio. No ale cóż, taki już ze mnie żarłok.
- Hmm... - mruknęłam, wahając się przez krótką chwilę. - Chyba zamówię
oddzielny. Nie chcę ci wyjadać twojego, a naprawdę od patrzenia na niego
rośnie mi tylko ochota.
Rena zachichotała wesoło w odpowiedzi.
- Nie ma sprawy.
Tak więc ponownie przywołałyśmy kelnera i zamówiłam identyczny deser do tego, jaki jadła moja towarzyszka.
Niedługo później pucharek ze słodką zawartością stanął na stoliku przede
mną. Wyglądał jak jedna, wielka bomba kaloryczna. Uważnie obejrzałam go
że wszystkich możliwych stron, po czym ochoczo zanurzyłam łyżkę w górze
lodów.
- I jak? - zapytała Rena, gdy wpakowałam sporą porcję deseru do ust.
- Mmm... Pyszne! - odparłam z szerokim uśmiechem. - Naprawdę dobre.
- Przecież mówiłam - dziewczyna odwzajemniła uśmiech, wracając co własnego deseru.
Wszystko byłoby pięknie, ładnie i w ogóle, gdyby jeden z kelnerów
przechodząc obok naszego stolika nie upuścił talerza. Dźwięk
roztrzaskującego się na drobne kawałki naczynia może nie był dla innych
gości aż taki okropny... Ale ja byłam oczywiście inna. Jako, że
słuchawki nie spoczywały na mojej głowie, tylko na szyi, boleśnie
odczułam nieostrożność pracownika restauracji.
Skrzywiłam się, upuszczając łyżeczkę z powrotem do pucharka. Szumiało mi w uszach. Rena przeniosła na mnie zdziwiony wzrok.
- Coś się stało?
- Nie, nic - potrząsnęłam szybko głową, uśmiechając się krzywo. - Jak zjemy to wezmę tylko leki i wszystko będzie w porządku.
Zbyłam ją machnięciem ręki i wróciłam do własnego posiłku.
<Reeena? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz