Nawet nie zdążyłem ujrzeć twarzy swojego przeciwnika, ale po głosie poznałem, iż mam do czynienia z osobnikiem płci żeńskiej. Przyciskała tę zimną stal coraz
mocniej do mojego gardła... po krótkiej chwili zaczęło mnie nudzić
stanie w miejscu. Poza tym ten cholerny lód ograniczał moje ruchy i nie
mogłem nawet odskoczyć na bok. Zero pola manewru.
Przystawiała mi nóż do gardła, ale groziła kastracją. Kobieto... obiekt twoich poszukiwań znajdował się ciut niżej ;p
- Posłuchaj, załatwy to na spokojnie. - kiedy tylko się odezwałem od razu się "obudziła".
- Zamknij się. I tak nie uda ci się odwrócić mojej uwagi.
- Bardzo mi przykro, że spotykamy się w takich okolicznościach. Może nawet bym cię kiedyś polubił.
- Jakoś nie żałuję. - odparła krótko.
Zaczęło mnie to wkurzać. Jakaś paniusia nie będzie mi rozkazywać!
Owszem, była alfą, ale ja nie odczuwałem strachu przed bólem, ponieważ z
powodu swoich umiejętności nigdy go nie doświadczyłem. A ona nic o tym
nie wiedziała, więc mogła sobie ten swój nożyk co najwyżej wsadzić w...
ucho. Problem stanowiły tylko te lodowe ciernie, których nie mogłem
rozbić. W pewnym momencie, po prostu walnąłem ją z łokcia w brzuch,
przez co udało mi się jako tako uwolnić. Może to i nie było czyste
zagranie, ale... nie pozostawiała mi wyboru. Przymierzyłem się do
następnego ciosu, ale zanim moja ręka dosięgnęła dziewczyny ta rzekła
cicho:
- "Nisemono".
Wtedy stało się coś dziwnego. Kobieta z prędkością błyskawicy ominęła
mój atak, po czym znalazła się za mną. Kopnęła mnie w plecy tak, że
przywaliłem twarzą w lodowy mur.
- Nieźle. - odparłem, odwracając się powoli w jej kierunku przy okazji
wycierając krew z rozciętej skroni. - Ale to wciąż za mało, żeby mnie
pokonać.
- Pokaż mi wreszcie swoje umiejętności. Póki co nic nie robisz, tylko
dostajesz baty od dziewczyny. - uśmiechnęła się złośliwie, a następnie
wyciągnęła dwie karty. - Kyoka Hiryu! Ulepszenie Ognistego Smoka!
Miałem przesrane... Nagle pojawił się przede mną ogromny płomień w
kształcie ziejącej ogniem bestii. To była moja szansa. Szybko stanąłem
przed lodowym murem, chcąc w ten sposób wykorzystać uderzenie ognistej
Karty do rozwalenia Lodowej Róży. A014 dała znak ręką, na co potwór
zaatakował z niewiarygodną prędkością. Spodziewałem się tego, dlatego
wykonałem unik jeszcze za wczasu. Smok rozwalił się o przeszkodę, która
rozpadła się na tysiące kawałków. Podniosłem się wyraźnie zadowolony.
- Żarty się skończyły. - powiedziałem, po czym zamknąłem oczy i stanąłem w bezruchu. - Damnum Imperium!
W sekundzie wszystkie ludzkie uczucia zniknęły jak za dotknięciem
czarodziejskiej różdżki. Teraz kierowały mną tylko instynkty. Widziałem
jedynie swój cel, który musiałem jak najszybciej zlikwidować. Zacząłem
się śmiać chyba głośniej i dziwniej od Nyar'a. Najlepiej rozszarpałbym
ją tu i teraz. Niby nie wolno było nam zabić przeciwnika, ale w chwili
obecnej po prostu nad tym nie myślałem. Nie w takim stanie...
Podbiegłem do niej paroma susami, przygwoździłem do ściany, następnie zacisnąłem ręce na jej szyi.
- I co teraz? Może zawołasz swoje koleżanki? - spytałem widząc, jak stara się złapać oddech.
Patrzyłem na nią wzrokiem przepełnionym dzikością i szaleństwem
połączonym w jedno. Źrenice zwęziły mi się tak bardzo, że prawie nie
było ich widać. Kiedy już znudziła mnie owa czynność, rzuciłem nią o
podłogę tak mocno, że przez chwilę dziewczynę zamroczyło. Nie
zamierzałem być wobec niej specjalnie delikatny. Złapałem ją za włosy i
pociągnąłem, przez co musiała unieść się do pozycji siedzącej. Zaśmiałem
się jej w twarz niczym triumfująca nad zdobyczą hiena.
- Kanketsunen... - wyszeptała, wykorzystując moją nieuwagę.
Nagle znikąd pojawiła się potężna fala, która zalała cały budynek. Z
czasem przemieniła się w wodną, lewitującą parę centymetrów nad ziemią
kulę po czym uwięziła mnie wewnątrz. Miotałem się i próbowałem płynąć w
górę czy zrobić cokolwiek. Nic nie pomagało, czułem, że zaraz braknie mi
powietrza. A jednak... w ostatniej chwili, kiedy już oczy praktycznie
wychodziły mi na wierzch, Akira uwolniła mnie ze swojej Arkany. Alfa
podeszła bliżej i spojrzała na moją osobę z pogardą.
- A więc jesteś Betą... Gdybym o tym wiedziała od samego początku, już
dawno użyłabym odpowiedniej karty, aby zmieść cię w powierzchni ziemi.
- Pieprz się! - krzyknąłem, natychmiast się podnosząc, po czym uniosłem ją do góry przy okazji blokując rączki.
Podbiegłem pod krawędź budynku i nachyliłem się tak, żeby w razie czego zleciała idealnie na beton.
- Jesteśmy na 10 piętrze. Uwierz mi, że upadek nie będzie wcale
przyjemny. A więc wyjaśnijmy sobie coś: Jeżeli teraz piśniesz chociażby
słowo, obiecuję, że nie będe miał żadnych wyrzutów sumienia zrzucając
cię w dół. Więc lepiej mnie nie wkurwiaj, jeśli ci życie miłe! Nie dość,
że cała ta sytuacja mnie wkurwia to jeszcze ty dodatkowo sprawiasz, że
mam ochotę rozwalić łeb wszystkim członkom twojej drużyny z osobna!
Przysięgam, że kiedy już je dopadnę to będzie nasze ostatnie spotkanie!
Nic nie odpowiedziała. I dobrze, bo szczerze miałem dosyć tej jej
pewności siebie. Teraz milczała, a nawet przestała się rzucać. W sumie
nie miała wyboru, ja tam mogłem stać jeszcze dobrych parę godzin.
Mówiłem to wszystko zupełnie nieświadomie, nie mogłem kontrolować
swojego ciała. Rzadko kiedy używałem najsilniejszej z mocy, chyba
właśnie tylko w tak absurdalnych sytuacjach jak ta.
<Akira? Co teraz zrobisz? Mam cię wyrzucić przez okno czy cię Argona uratuje xd?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz