Przeszywający ból głowy. Oto co czułam w momencie, gdy się ocknęłam.
Zacisnęłam zęby i udało mi się otworzyć oczy. Czułam, że mam ręce
związane za plecami, nogi też miałam związane. Rozejrzałam się na tyle
na ile mogłam. Zobaczyłam, że leżę na podłodze... właściwie nie wiem
gdzie. Kątem oka dostrzegłam jakiś ruch. Odwróciłam się w tamtą stronę i
zobaczyłam tego samego chłopaka z opaską wiążącego Misaki.
- Gnoju - warknęłam w jego stronę, a niech wie, że się ocknęłam. Niech
znów pozbawi mnie przytomności. Niech ma tą przyjemność. Chłopak
uśmiechnął się tak sadystyczno-złośliwie i wziął jakiś kawałek szmaty.
- Tak się odzywamy? - po czym użył szmaty jako knebla.
Warknęłam, bo była to jedyna rzecz, którą mogłam zrobić nie dusząc się.
Chłopak skończył wiązać moją towarzyszkę. Musiałam zrobić coś żeby się
uwolnić, ale moja kochana Arcana nie dawała mi żadnych umiejętności
przydatnych w tej sytuacji. Musiałam obudzić Misaki, bo miałam nadzieję,
że ona pomoże mi coś wymyślić. Przyturlałam się bliżej niej i zaczęłam
ją dźgać łokciem w brzuch.
- Co się stało? - zapytała nieprzytomnie.
- Mśaki - chciałam powiedzieć "Misaki", ale przez knebel tylko tyle z tego wyszło.
- Mixi? - oprzytomniała trochę. - Gdzie jesteśmy?
- Powósz ni - to miało być "Pomóż mi". - Mam nsz w wusie - "Mam nóż w bucie".
Dziewczyna chyba mniej więcej zrozumiała sens wypowiedzianego przeze
mnie zdania, bo starała się przekręcić tak, żeby móc sięgnąć do mojego
buta. Po kilku nie udanych próbach w końcu udało nam się go wyciągnąć,
ale wtedy do sali wszedł ten sam chłopak, który nas złapał i związał.
- Wesz knefel - warknęłam do niego.
- Mówić się zachciało? - uśmiechnął się w ten sam sadystyczno-złośliwy sposób co wtedy, gdy zakładał mi knebel.
- Stejmij ko! - warknęłam.
- Jak ładnie poprosisz - on chyba naprawdę był sadystą, bo widać było, że doskonale wie, że prawie się duszę mówiąc.
- Gnojóf ie frose - warknęłam.
- Jak nie to nie - wzruszył ramionami i chciał odejść.
- Czekaj! - to była Misaki. - Zdejmij jej ten knebel... Proszę... - ostatnie słowo z trudem przeszło jej przez gardło.
- Nie - uśmiechnął się. - To ona musi poprosić.
- Frose - warknęłam.- Lefiej si?
- Tak - podszedł do mnie i zdjął knebel.
Fuknęłam na niego.
(Ruiki? Misaki?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz