- Ano.. Oni są ostro pierdolnięci więc uważaj - szepnąłem mu na uszko z
uśmieszkiem. Przeskoczyłem na drugą stronę z wesołym śmiechem.
- Pojebani.. - jęknąłem - Wiesz..Ja tam nie lubię trzymać tak ludzi, ale
no... Tak jakoś wyszło - zachichotałem. Moje palce cały czas wędrowały
po czarnej nici wplecionej w kąciki ust i przecięte policzki. Ten
chłopak stał jakoś tak spokojnie..Shin.. Zacząłem się mu lepiej
przyglądać i w końcu coś do mnie doszło, a raczej po przemyśleniach
stwierdziłem, że jest nuezłym przystojniaczkiem. Ale no bez przesady...
Nie będę niczego robił, choć miałem ochotę, żeby porachować mu troszkę
kostki. Podniósł głowę do góry. Faktycznie, był całkiem ładny dzień.
Usiadłem po tureceku przed naszym więźniem. Przechyliłem głowę w prawo.
- Jesteś jeszcze prawiczkiem? - zapytałem z delikatnym uśmiechem. Od
razu jakby się obudził i spojrzał na mnie z rumieńcem na twarzy.
- A co to za pytanie?! - oburzył się. Wzruszyłem i podniosłem się do
góry. Zignorowałem kompletnie jego akty oburzenia i nagle odezwałem się:
- Nudno mi..
- No to mnie wypuść.
- Niet - pokręciłem stanowczo główką i oparłem się o krawędź.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz