Aj ta Cinia. Z niej to jednak mogła być niezła aktorka… do
komedii. Taki prywatny klown.
-Hmmm… nie zwariowałem, ale skoro już idziemy razem to
idziemy „RAZEM”, a nie że ty sobie potuptałaś sama..
-Zamknij się już.. – ściągnęła mnie do podłoża i nadal
przyglądała się naszemu przeciwnikowi. Idiotka i myśli że taką taktyką coś
zdziała….- Po za tym od kiedy to ty się tak o mnie martwisz co !?
-Od kiedy wyznałaś mi miłość… - powiedziałem prosto z mostu.
Ta chwilę jeszcze patrzyła na obcy Team po czym przeniosła wzrok na mnie. Całe
różowe policzki. Wpatrywała się tak w moje oczy… ciekawe kto pierwszy odwróci
wzrok, czy ja czy ona. Odepchnęła mnie lekko od siebie tak bym upadł do tyłu (
bo kucałem ) i za raz ponownie zajęła się swoją pracą. Usiadłem sobie grzecznie
i wyczekiwałem….
Co może mi jeszcze chcecie powiedzieć, że ona się tak bardzo
zna i że wymyśli nam jakiś genialny plan działania ? No na pewno…
-Ej blondynko nie czerwień się tak, bo jak nas ktoś zobaczy
to sobie bóg wie co pomyśli… - zaśmiałem się i przekręciłem łepek w inną
stronę. Zaraz dostałem jakimś małym kamykiem. No ciekawe za co !? Jestem po
prostu szczery.
-Ja wcale się nie czerwienie ! – krzyknęła i zerwała się z
miejsca.
-Co może blondynką tez nie jesteś.. – zachichotałem głupio a
ta rzuciła się na mnie z tymi małymi witkami. No i to był błąd. Chyba ta obca
drużyna nas zauważyła bo usłyszeliśmy tylko jakieś krzyki. To znaczy… ja
słyszałem, a ta tak bardzo chciała mi zdzielić że chyba nie. W końcu złapałem
ją za nadgarstki, no przecież trzeba się stąd zbierać, ale nie.. ta się musiała
zamachnąć i znów mi w tą biedną moją wargę.. Jeszcze się kurcze dobrze nie zagoiła
!!! … I już znowu mi krew leci. Ona wcale nie miała zamiaru mnie puścić ! O nie
, nie, nie.. jeszcze bardziej się napaliła.
- Ależ ty masz delikatny ten nos… - już ją chyba zaczęło to
bawić. No i dobra… koniec. Złapałem ją za łapki i obróciłem do siebie tyłem. Wziąłem
ją na ręce, a potem przerzuciłem sobie przez bok. I właśnie przez nią będziemy
się teraz ciągle chować. Schowałem się gdzieś w jakiejś szczelince i posadziłem
biedną Cinie przed sobą. Przy okazji wytarłem zakrwawiony nos.
-Riuki no cholera jasna ..
-Zamknij się Cinia no… - powiedziałem obracając ją do siebie
tyłem i przylegając do jej pleców torsem. Zakryłem jej łapką twarz i oparłem
głowę na jej ramieniu. – Nie mów nic… bo nas znajdą.. – szepnąłem bardzo cicho –
Wyżyjesz się na mnie jak już to wszystko się skończy…. – objąłem ją delikatnie
w pasie i zamknąłem oczy. Słychać było tylko jakieś kroki, krzyki i rozmowy. Na
całe szczęście daleko. Kiedy rozmowy nagle ucichły Cinia obróciła się do mnie
przodem i stanęła na kolanach tak by być troszkę wyżej ode mnie. Oparłem głowę
o murek za mną i spojrzałem blondynce w oczy.
-Czemu tak na mnie patrzysz… ? – speszyłem się nieco i
spojrzałem w inną stronę…
( Cinia ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz