czwartek, 30 lipca 2015

[QS Mistrz Gry] Od Ace'a


Ah więc teraz wysłali do nas naturalne i sztuczne Arcany ? Bardzo odważne posunięcie zwłaszcza, że wysłali je na pewną śmierć. Czy oni na prawdę myślą że zwykłe plany coś tutaj pomogą. Ich plany mogą nie wypalić już na samym starcie. To jest właśnie genialne układanie planu przez Arcany będące na randze 1. I od razu wszyscy wiedzą, że plan będzie do bani. Wyszczerzyłem stalowe kły przy czym usłyszeć dało się tylko donośny zgrzyt. Kochałem ten dźwięk. Kiedy już udało mi się znaleźć calusieńki jeden Team byłem spełniony. Wreszcie będę mógł porozrywać kilka ciałek tak jak w przypadku tamtych ochroniarzy. Tu nóżka, tam rączka, a tam połamany nosek i to wszystko nie robi różnicy. To jak ich strategia rozpadała się z każdą chwilą dostrzegałem od razu. Ale wisienka na torcie musi być. Wołali mnie tak z jednego konta na drugi. Bawią się ze mną w kotka i myszkę ? Czy może czekają, aż pierwszy wykonam swój ruch. W takim razie jak chcą się bawić to ja nie mam nic przeciwko. Z tego co zdążyłem zauważyć było ich pięciu w tym jedna dziewczyna. Otworzyłem stalowe szczęki, a z nich zaraz zaczął wydobywać się szary dym. Tak gęsty i wręcz nie do rozproszenia. To nie była jakaś tam para. To był prawdziwy dym, którego same wdychanie było niebezpieczne.  Chodziłem tak sobie pomiędzy gruzami już mało reagując na ich krzyki czy nawoływania. W dodatku nie podobało mi się jak próbowali mnie monitorować. Podniosłem wyżej rękę, a kiedy to małe latające coś podleciało zbyt blisko: zamachnąłem się tak by uderzyć stworzenie. Z zawrotną prędkością uderzyło w ścianę już walącego się budynku po czym opadło na ziemię. Dym zalał prawie cała okolice na taką wysokość że nawet niektóre ptaki z trudem wytyczały swój tor lotu. Ja nie posiadałem zwykłych oczu co pozwoliło  mi na lepsze widzenie we własno stworzonej mgle. Zamknąłem swą paszcze i wtedy tez uświadomiłem sobie, że przecież cała grupa się rozdzieliła. Jedyne co mi przeszkadzało to zbyt słaby słuch. Nie byłem w stanie ich usłyszeć, a co jedynie wyczuć swoimi wyostrzonymi zmysłami czy zobaczyć.  Pierwsza rzuciła mi się w oczy dziewczyna stojąca z wysokim mężczyzną. Tylko oni na razie się napatoczyli. Och jak mi przykro nikt im nie pomoże. Reszta chyba znajdowała się na dachu, ale nie byłem w stanie ich zobaczyć. Tak samo jak i oni nie byli w stanie zobaczyć nas. Mimo iż słyszeli dźwięk zbliżającej się kupy metalu stali spokojnie i obserwowali otoczenie dookoła. Zawarczałem jak prawdziwy silnik samochodu a wtedy obie naturalne Arcany obróciły się w moją stronę.
- Zostaliście tu wysłani na pożarcie… - wystawiłem stalowy język i podniosłem nieco błyszczące ślepia. – Nie myślcie sobie, że z nami pójdzie wam tak łatwo…
Wtedy też chłopak poruszył się w moją stronę jakby chciał zaatakować. Warknąłem ponownie przez co zatrzymał się – Jeżeli zaatakujesz. Zginiecie oboje… - powiedziałem cicho jak taki psychiczny dzieciak, po czym rozłożyłem ręce na boki a cała okolica gdzie unosił się dym powoli zaczęła eksplodować zasypując tych dwoje gruzami, odłamkami i innymi rzeczami. Jeden ruch i sami znaleźli by się w wybuchowej strefie. Kilka silniejszych eksplozji spowodowało, że budynek z którego wcześniej mnie monitorowali powoli zaczął się walić. – Bawmy się dalej… - machnąłem stalowym językiem po czym znów zniknąłem w gęstym, wybuchającym dymie…

( Team 1 ? )

Layout by Hope