środa, 18 marca 2015

Od Rosie - C.D Aki'ego

Spojrzałam na chłopca dosyć zmieszana. Nie przywykłam do tego, że ktoś budzi mnie łaskotaniem po stopach. Podkuliłam nogi pod siebie, a on usiadł sobie wygodnie na kanapie obok mnie.
- Em.. dziękuje? - odparłam speszona
Aki uśmiechnął się do mnie wesoło. Zeskoczył z poduszek i wziął koc. Rozwinął go, po czym zarzucił na siebie. Biegał po całym pokoju udając ducha. Parę razy upadł, ale chyba nie specjalnie się tym przejął. Podniósł się i wyszedł spod koca. Spuściłam nogi na podłogę przyglądając się mu. Nagle wskoczył na kanapę. Zaczął po niej skakać, a potem usiadł mi na kolanach. Poprawił włosy spadające mi na twarz i lekko się we mnie wtulił. Po chwili odsunął się nadal siedząc mi na nogach. Chwycił moje dłonie i zaczął nimi kołysać. Jestem strasznie nieprzyzwyczajona do takiego zachowania. Nigdy wcześniej nie miałam kontaktu z dzieckiem. Westchnęłam cicho przyglądając się jego ruchom.
- Co będziemy robić? - zapytał z uśmiechem od ucha do ucha
- A co chcesz robić? Możemy trochę porysować jeżeli się zgadzasz - zaproponowałam
- Ale będziesz mnie znowu wypytywać o to co narysuje? - upewnił się przekręcając główkę
Zaprzeczyłam, a Aki ścisnął lekko moje dłonie z uśmiechem. Zszedł na ziemię i pociągnął mnie w stronę stolika. Pomogłam mu usiąść na krześle, gdyż sama na nich machałam nogami. Podałam kilka kartek i wyszukałam jakieś nieużywane kredki z zakamarków szuflady. Chłopiec z zapałem zabrał się do rysowania. Usiadłam naprzeciw niego. Po chwili wstałam i przeszłam do sypialni. Wzięłam laptop leżący na stoliku, po czym wróciłam do chłopca. Przyjrzał mi się uważnie odrywając się na chwilę do zajęcia.
- Co robisz? - zapytał z zaciekawieniem
- Chcę tylko sprawdzić czy w bibliotece są dostępne pewne książki. Zaraz tez będę rysować - uśmiechnęłam się, a chłopiec odwzajemnił gest i dalej się bawił
Włączyłam komputer i weszłam w wyszukiwarkę. Na jednej stronie otwarłam spis książek, a w drugiej zaczęłam wpisywać hasło: „Psycholog Kaya, chłopiec, opiekunka”. Miałam nadzieje, że cokolwiek mi wyjdzie. O dziwo pokazało się aż kilka stron dokumentów. Zaczęłam przeglądać je z zaciekawieniem.
„Mały chłopiec zabił własną opiekunkę!” Przerażały mnie te nagłówki. Okazało się, że to właśnie Aki zamordował swoją opiekunkę, a nawet rodziców. W moich oczach pojawił się niepochamowany strach. Na szczęście monitor mnie zasłaniał, więc chłopiec nie mógł mnie zobaczyć. Nagle usłyszałam jak schodzi z krzesła i podchodzi do mnie. Zamknęłam jednym ruchem wszystkie karty pozostawiając tylko tą z biblioteką.
- Czemu ze mną nie rysujesz? - zapytał ciągnąc mnie za ramię i robiąc smutną minkę
- Przepraszam, nie mogłam nic znaleźć - odparłam uśmiechając się, wyłączyłam laptopa i poszłam za chłopcem
Uradowany pokazał mi swoje… krwawe dzieło. Pomordowani ludzie, tryskająca krew... Cóż nie dziwię się, że dostał psychologa za niańkę. Pochwaliłam go głaszcząc po głowie, lecz z chwili na chwilę stawałam się coraz bardziej wystraszona. Postanowiłam zrobić nam jakieś drugie śniadanie. Chłopiec poszedł za mną do kuchni. Podał z lodówki swoje ulubione składniki i położył je na blacie. Wzięłam dwie bułki z chlebaka i przekroiłam je w poprzek. Aki podawał mi potrzebne rzeczy. W sumie bardzo miło mi się z nim tak siedziało. Dla siebie wyjęłam mięso i parę innych składników. Może tego po mnie nie widać, ale w większości jem zwierzęce prototypy żywności, bo w końcu nic innego nam tu nie dają. Nie byłam wstanie rozkroić kanapek na mniejsze części, gdyż moje noże nieźle już się stępiły. Westchnęłam rozglądając się po kuchni.
- Aki podasz mi tamten nóż? - poprosiłam wskazując palcem w wybrane miejsce
- O ten? - zapytał podnosząc go do góry
Potaknęłam, a chłopiec zrobił kilka kroków w moją stronę. Nagle potknął się o własne nogi i padł na ziemię jak długi. Ze strachem szybko do niego podbiegłam. Na szczęście nic mu się nie stało, ale poobijał sobie trochę głowę. Cudem nie zrobił sobie także krzywdy nożem. Po chwili otwarł oczy i przyjrzał mi się. Ten wzrok… taki sam jak wtedy na klatce…
(Zły Aki?)

Od Futaby - C.D Deak'a

- Poleżmy, ponudźmy się ... - przeciągnęłam się i położyłam głowę na kolanach chłopaka - Wiesz co? Jesteś dla mnie jak brat! [jak brat .-.] - uśmiechnęłam się do niego i wyciągnęłam w górę rękę, lekko przechylając ją w stronę twarzy chłopaka - Przybliż się
Deak posłusznie wykonał moje polecenie i w tym samym czasie zaczęłam się dobierać do jego przepaski na oku
- Nie - powiedział i machnął przed nosem palcem, a ja zmrużyłam oczy
- Pokaż co tam skrywasz - siadłam po turecku na kanapie i zaczęłam szamotać się z chłopakiem, żeby pokazał swoje oko - Jak widzisz z moim nic nie jest - wskazałem palcem na swoje lewe oko, które zazwyczaj jest ukryte pod żelastwem - No pokazuj! Ja ci pokazałam
- Zrobiłaś to bez przymusu, sa - poskarżył się nadymając policzki
Wpatrywaliśmy się tak w siebie, aż po chwili oboje wybuchliśmy śmiechem. Z powrotem ułożyłam się na kolanach chłopaka i spojrzałam się na sufit. Wzięłam głęboki oddech i wyjęłam z buzi patyczek, który był pozostałością po lizaku. Odłożyłam go na podłogę i wróciłam do poprzedniej pozycji. Po bezczynnym takim siedzeniu oboje w tym samym czasie wpadliśmy na pomysł, aby się przejść. Znów świeciło słońce. Po chwili już byliśmy na dworze, tym razem wzięłam buty. Szłam obok chłopaka bacznie mu się przyglądając.
- Skoro już się komuś pokazałaś bez tego cośka, to po co nadal to nosisz, sa?
- Naukowcy kazali mi to nosić, ale po co to sama nie wiem. Może mam laser w tym oku czy coś ... albo widzenie ... Zresztą nie ważne - zaśmiałam się machając ręką i odbiegłam od Deak'a
Wyjęłam małą kostkę. Kliknęłam na niej mały guzik i rzuciłam przed siebie. Wraz z dotknięciem kostki o chodnik pojawił się zamiast niej hologramowy zwierzak, a właściwie pies. Przykucnęłam przy zwierzaku i zaczęłam go głaskać. Zwierzak jedynie kształtem przypominał psa, był cały przezroczysty, a cały był zrobiony z różnych literek, które wirowały w nim. Po chwili obok mnie przykucnął kolega.
- Sama go stworzyłaś? - spytał, a ja kiwnęłam głową - Co jeszcze potrafisz?
- Mogłabym się włamać do systemu, ale lepiej tego nie robić - na mojej twarzy pojawił się grymas, jednak teraz go nie dało się dostrzec
- Całkiem nieźle jak na ... czekaj mówiłaś, że masz 18 lat?
Podniosłam się i obróciłam w stronę chłopaka. Na policzkach pojawiły się rumieńce, a nogą zaczęłam nerwowo kręcić w ziemi.
- Właściwie mam 15 - westchnęłam - Wiedziałeś już wcześniej czy teraz dopiero uświadomiłam ci prawdę? Skoro jestem moim przyjacielem nie powinnam tego ukrywać. I chyba nie przeszkadza ci to, że jestem na prawdę o 3 lata młodsza niż mówiłam ...

<Deak?>

Od Akiry - C.D Kinshi'ego

Co ja teraz mogłam sobie o nim myśleć ? Właściwie to nic specjalnego. Bardzo dobrze, że wytłumaczył mi tą całą zaistniałą sytuację. Pewnie gdybym nie znała prawdy dziwnie było by mi się z nim porozumiewać. Każdy z nas tutaj jest jakiś „inny” i wyjątkowy i chyba nie ma nic złego w leczeniu swoich „ran wewnętrznych”.
Uśmiechnęłam się lekko i przekrzywiłam łepek. Widać było, że chłopak się tym wszystkim przejmuje.
- Rany, rany… spokojnie. Każdy jest tutaj pod tym względem „dziwny”, no bo chyba nie powiesz mi ze posiadanie takiej Arcany jest normalne ? Com ? – zachichotałam cicho – Nie przejmuj się tak bardzo opinią innych bo jedni będą chcieli ci dokuczyć i powiedzą ci coś co może cie zaboleć, a inni wręcz przeciwnie.
On przez chwilę nic nie mówił, a potem tylko się uśmiechnął.
-No dobra skoro ty mi już pokazałeś swoją Arcane no to ja tez chyba powinnam ci przedstawić swoją, czyż nie ?  - sięgnęłam do kieszeni od spodenek i za raz wyciągnęłam swoją Arcanę. – 14 Arcana. Carte di Vita. – obróciłam ją kilka razy w palcach. – Właściwie to nic specjalnego, ale ma wiele możliwości…


( Kinshi ? Sory, ale weny mi zabrakło, może wymyślisz coś lepszego :/)

Od Rosie - C.D Daryl

Chłopak tak szybko się zmienił. Z zabójcy na.. przyjaciela. Zarumieniłam się i lekko wtuliłam w niego. Już nie chciał mnie skrzywdzić, a przynajmniej tak to odczuwałam. Po chwili podniosłam wzrok i przyjrzałam się jego twarzy. Uśmiechał się lekko, a gdy zauważył, że na niego spoglądam lekko przeczesał moje włosy.
- Nigdy nikt nie był tak blisko mnie - wyszeptałam cały czasu mu się przyglądając
- Serio? Nie żartuj - odparł ciepłym głosem
Uśmiechnęłam się do niego, po czym odsunęłam się. Puścił mnie, a ja wstałam z kanapy. Podniosłam znowu tą książkę. Otwarłam je na tych dwóch stronach i zbliżyłam się do chłopaka. Nieśmiało usiadłam blisko niego i położyłam otwartą księgę na jego kolanach. Przyjrzał się uważnie dwóm postaciom. Jedną dłonią chwycił strony z obrazami, a drugą znów splótł z moją ręką. Uśmiechnęłam się nieśmiało i także spojrzałam na zdjęcia. Postać była ta sama, ale w różnych obliczach. Na pierwszym zabójca z zimną krwią, a na drugim .. miły, przyjazny chłopak.
- Przypomina mi Ciebie - wyszeptałam i uśmiechnęłam się delikatnie
Daryl odwzajemnił gest i już miał mnie objąć ramieniem, gdy wstałam i pociągnęłam go za sobą.
- Chodź pokaże Ci coś - powiedziałam dosyć wesoło, a on poszedł za mną
Weszliśmy do kuchni, a ja zaczęłam szperać po szafkach ze sztućcami. Po chwili wyciągnęłam bardzo duży, lecz ekstremalnie cienki nóż. Daryl złapał mnie zaniepokojony, a ja się tylko uśmiechnęłam. Wzięłam książkę i otworzyłam w równej ilości stron od każdego zdjęcia. Jedna strona była nieparzysta, więc trzymałam ją pionowo.
- Jest tutaj pokazana zmiana tej postaci w dobrą, ale wiesz może jak to zrobiono? - zapytałam, a on pokiwał głową na boki
Odkręciłam wodę i włożyłam pod nią tą pojedynczą stronę. Daryl chyba chciał mnie powstrzymać, ale nie spełnianie mu wyszło. Po chwili karta zaczęła się rozwarstwiać, a wtedy spojrzał na mnie zaciekawiony. Wyjęłam ją spod wody i wzięłam do ręki nóż. Włożyłam ostrze między warstwy i przeciągnęłam na zewnątrz. Rozcięłam delikatnie kraniec kartki. Natychmiast podbiegłam do okna i przytrzymałam warstwy pod słońcem by wyschły. Trwało to tylko krótką chwilę, a na rozciętych przeze mnie stronach zaczęły pojawiać się litery, a potem wyrazy i zdania. Daryl podszedł do mnie od tyłu i położył swoje ciepłe dłonie na mojej talii. Przyglądał się uważnie co robię. Wzdrygnęłam się lekko zaskoczona, ale nie odsunęłam. Wtem całe karki zapełniły się napisami. Zdziwiony podniósł tom do góry i przyjrzał się.
- Skąd… - zaczął, ale przerwałam mu machnięciem ręki
- To ukryte strony. Przeczytaj je - odparłam i wskazałam palcem gdzie zaczynał się tekst
Było tam napisane o tym jak postać, a dokładniej chłopak poznał kogoś kompletnie odwrotnego od niego. Z początku chciał ją zabić, ale po krótkim czasie zmienił zdanie. Tak naprawdę te kilka stron jest kompletnie wyrwanych z kontekstu opisanego w książce horroru. Taka ukryta nuta dobroci. Po chwili Daryl skończył czytać i spojrzał na mnie.
- Mam u siebie tą samą książkę.. wiele tomów w tej bibliotece ma tajemnicze rozdziały - wyszeptałam podnosząc do niego głowę
Powoli zaczynała mnie boleć szyja od tego ciągłego patrzenia w górę. Podskoczyłam lekko i usiadłam na blacie kuchennym. Teraz byłam mniej więcej wzrostu chłopaka. Może on jeszcze o tym nie wie, ale się nieźle wkopał przytulając mnie. Wyciągnęłam do niego dłonie, a on odłożył książkę obok mnie i stanął naprzeciw. Delikatnie chwyciłam jego ręce, po czym przyciągnęłam go do siebie, a raczej on podszedł bliżej, bo jestem za słaba. Przytuliłam się do niego. Fajnie było tak raz być jego wzrostu. Daryl uśmiechnął się i objął mnie. Nagle złapał mnie za nogi ściągając z blatu. Chwyciłam się kurczowo jego szyi. Zaśmiał się wesoło i zaniósł mnie z powrotem do salonu. Ciekawe czy ciężko jest mu mnie tak nosić. Za nim się obejrzałam usiadł ze mną na sofie. Nie puszczał mnie nawet na chwilę, więc siedziałam mu na kolanach. Wtem zaburczało mi w brzuchu. Ach no tak… znowu zapomniałam zjeść śniadania. Chłopak uśmiechnął się do mnie i posadził obok siebie.
- Co chcesz zjeść? Znaczy się jedyne co umiem zrobić bez podpalania sobie mieszkania to kanapki - zaśmiał się, po czym ruszył do kuchni
Zaczął szykować coś do jedzenia, a ja w tym czasie na paluszkach wyszłam z pokoju tak aby mnie nie zauważył. Pierwszy pokój do którego trafiłam był sypialnią. Wpadłam na pewien pomysł. Chwyciłam poduszkę i stanęłam zaraz za framugą drzwi.
- Rosie, lubisz może kanapki z… - zapytał, a raczej chciał się mnie o coś zapytać wracając do salonu
Niestety mnie już tam dawno nie było. Zaczął po kolei przeszukiwać wszystkie pomieszczenia. Trochę się naczekałam, bo do sypialni wszedł na samym końcu. Usłyszałam jego kroki i gdy stał już w framudze uderzyłam go poduszką. Wystraszony sięgnął ręką po pistolet, ale gdy wyskoczyłam z poduchą w rękach na przeciw niego zawrócił rękę.
- Myślałeś, że to jakiś złodziej bije Cię poduszką i siedzi w twojej sypialni? - zaśmiałam się wymachując „bronią”
(Daryl? Bitwa na poduszki! :3)

Od Riuki'ego - C.D Cinii

Wszystko ? Ona chyba nie zna dokładnego znaczenia tego słowa. Taki facet jak ja mógłby sobie zażyczyć wszystkie po te bardzo głupie rzeczy kończąc na zboczonych i nieprzyzwoitych. No, ale dobra jak tak bardzo chce się stąd wydostać…
-Wszystko …. W takim razie prześpij się ze mną – No po prostu nie wierze że sam to powiedziałem. W głębi duszy nie mogłem powstrzymać się od śmiechu, ale na zewnątrz zachowywałem zimną krew, tak żeby wyglądało to wiarygodnie.
-… Słucham ? – zapytała zdziwiona. Hmm w sumie to już widziałem ją bardziej zdziwioną więc ją to za bardzo nie zdziwiło. Czyżby była na coś takiego przygotowana ?
-Kucha. Znowu żartowałem… pewnie sama byś chciała TO zrobić więc nie będę ci szedł na rękę.- wzruszyłem ramionami spoglądając w inną stronę no, ale teraz już nie wytrzymałem i zaśmiałem się
-Riuki ! Oddawaj te klucze ! – wrzasnęła na mnie lekko zarumieniona – Po za tym skąd wiesz, że chciałabym to zrobić !? Jesteś debilem za dużo sobie wyobrażasz…
-Hmmm czy ja wiem…. Tak bardzo cię ciągnie do mojego łóżka. Dzisiaj rano, nawet teraz mówiłaś, że będziesz ze mną spać. – spojrzałem na nią kontem oka a ta prawie wybuchła. Podeszła do mnie bardzo powoli i zerknęła przez gęste blond włosy. Coś mi mówi, że zaraz dostanę w łeb i to porządnie. – Tak po za tym to ja tutaj będę dyktował warunki pchlarzu..- pokazałem jej język. Cinia stanęła na palcach i złapała mnie za koszulkę. Pociągnęła nieco na dół tak że zgiąłem się w pół i byłem teraz w miarę na wysokości jej oczu.
-Riu………..ki… - powiedziała to z taką nienawiścią, że nie jeden by się przestraszył jednak ja zachowywałem się tak jak zwykle czyli ten mój bezwzględny wzrok i całkowicie wylane na wszystko. – Gadaj… gdzie… są … klucze – wypowiadała każde słowo z takim podkreśleniem i finezją.
-Hmm… jak tak bardzo chcesz zrobić „wszystko” … Dam ci klucze, ale już nigdy więcej się do mnie nie zbliżysz, a ja nie napije się twojej krwi. Właściwie to możesz udawać, że mnie nie znasz to chyba nawet ci na rękę co ? – Dziewczyna chwilowo zamarła po czym spuściła wzrok. Puściła mnie, na co ja wyprostowałem się i wystawiłem do przodu łapkę z pękiem kluczy.  Ta chwile stała tak bez ruchu, a po kilku minutach uderzyła mnie w dłoń i wytrąciła mi klucze, które wylądowały na drugim końcu pokoju. Wkurzyła się hi hi… jak zawsze.
-N..nie zrobię tego. – oznajmiła zdecydowanie i zacisnęła wargi w wąską kreskę. – Czemu ty robisz taki problem ! Ja chce tylko wyjść…
-Raz… nie trzeba było gubić kluczy a dwa… pamiętasz może jak to ty mnie nie chciałaś wypuścić z pokoju gdzie siedziałaś z tą swoją koleżanką ? Niestety jestem mściwy…- mruknąłem i za raz podniosłem klucze.
-Chciałbyś żebym cie już nigdy… nie dotknęła czy coś… ? – zapytała cicho. Spojrzałem na nią przez ramię i rzuciłem klucze na stół
-Obojętne mi to. Przez ciebie są tylko problemy.
No i właśnie w tym momencie nastąpił przełom. Cinia bardzo szybko znalazła się obok mnie i strzeliła mi z liścia.
-Jesteś chamski ! W ogóle ci nie zależy na tym..
-Dlaczego ma mi zależeć ? – odpowiedziałem szybko – Uderzyłaś mnie tylko dlatego, że nie odwzajemniam twoich uczuć….
-Ale takimi durnymi tekstami mnie ranisz ! – warknęła i za raz złapała znów za materiał mojej koszulki i zacisnęła na niej dłonie. Przez chwilę w pokoju panowała cisza. Ani ja, ani tym bardziej ona nie odzywaliśmy się do siebie. Dopiero po około 10 minutach zdecydowałem się odezwać….
-… Staram ci się uświadomić, że nie wiadomo jak bardzo byś chciała to zmienić ja zawsze będę chamski i wredny, i jeśli po prostu tego nie wytrzymujesz to nie możesz ze mną przebywać. Bardzo wielu ludzi próbowało, ale to po prostu nie możliwe, dlatego nie przywiązuje się do nikogo. Nie chce się zmieniać, nawet jeśli chodzi o dziewczynę…. Starasz się zmienić rzeczywistość, ale tak się nie da…
-Akceptuje to jaki jesteś.. – szepnęła opierając czoło o mój tors
-Gdyby na prawdę tak było nie uderzyłabyś mnie teraz, nie kopnęłabyś mnie wtedy… nie krzyczała byś za każdym razem i nie smuciła się kiedy coś powiem nie tak.
Cały czas gdy to mówiłem patrzyłem w ziemie. Nie wiem dlaczego tak. Po prostu. Zwłaszcza że patrzenie było teraz trochę utrudnione bo na jednym oku miałem opaskę a drugie zasłaniały mi włosy.


(Cinia ?)

Od Roxel'a - C.D Daniela

Przechadzając się przez wiecznie zielone alejki ośrodka Rimear Center odnosiłem niepohamowane wrażenie, iż czas stoi tutaj w miejscu. Westchnąłem ciężko, znudzony nudnymi ludźmi tłoczącymi się w centrum. Przez krótką chwilę stałem w miejscu, rozglądając się na boki. Uparcie szukałem, lecz nie wiem czego. Liczyłem na cud, który być może nigdy nie nastąpi. Od wielu miesięcy nie przeprowadziłem z nikim żadnej, ciekawszej konwersacji i czułem ogromną chęć zaspokojenia tej potrzeby. Ruszyłem przed siebie, przedtem wkładając słuchawki do uszu. Podgłosiłem muzykę niemal że na maksymalną głośność. Ostre brzmienie Hard Rock'a dosłownie rozsadzało mi bębenki. Naprawde byłem odpychający do tego stopnia, że ludzie schodzili mi z drogi? A może to z nimi jest coś nie tak? Racja... project powinien rozwijać swoją Arcanę, chodzić na treningi do specjalnie przeznaczonych do tego sal...
Ja tego nie potrzebowałem, doskonaliłem siłę swojej Karty przez lata. Znałem swoje umiejętności i wiedziałem jak daleko mogę się posunąć i na jak wiele pozwolić. Przeciągnąłem się, wyciągając ręce ku górze, następnie krzyżując je z tyłu głowy. Z nudów zacząłem nawet nucić pod nosem jedną z dobrze znanych sobie melodii. Bezczynność męczyła mnie bezlitośnie i zadziwiająco szybko. Potrzebowałem akcji, rozrywki, zajęcia... czegokolwiek co przeszkodziłoby mi w zagłębianiu się w tak znacznym stopniu we własny umysł. Czułem, że im częściej to robię tym bardziej się dołuję. Bardzo dziwne i nieprzyjemne uczucie przeszło przez moje ciało. Potrząsnąłem głową, przy okazji przeczesując palcami burzę czerwonych włosów.
- Wariujesz Roxel. - rzekłem sam do siebie, przechodząc przez ulicę na jednym ze skrzyżowań, nie zwracając większej uwagi na kolor sygnalizacji świetlnej.
Szedłem z głową spuszczoną ku dołowi. Robiłem to zawsze kiedy czułem się przygnębiony bądź przytłoczony. Pewnie także z tego powodu nie zauważyłem stojącego przede mną chłopaka. Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym się z nim nie zderzył. Pech chciał, że nieznajomy akurat coś pił, a siła uderzenia sprawiła, iż połowa zawartości butelki wylądowała na koszulce bruneta. Już chciałem go przeprosić, dopóki nie spojrzałem na jego twarz. Potwornie bladą twarz... W połączeniu z kruczoczarnymi włosami sprawiał wrażenie na wpół umarłego, śmiertlenie chorego człowieka. Przypatrywał mi się swoimi oczami, które zlewały się z czernią rozszerzonych źrenic.
Dopiero po chwili zorientowałem się, że przyglądam mu się aż nazbyt przesadnie.
- Wybacz, nie zauważyłem cię... - mruknąłem cicho, odwracając głowę w innym kierunku.

<Daniel?>

Od Cinii - C.D Riuki'ego

Aż mnie coś cofnęło, ja pchlarzem? Podbiegłam do niego po czym przywaliłam mu z otwartej rączki w jego nagi tors, syknął i złapał mnie za nadgarstek. Prawie zaczęłam się śmiać, kiedy zauważyłam na jego klacie odbitą ręke.
-Pchła Cię naznaczyła - pokazałam mu język wyrywając swoją łapkę
Gdzie on mógł schować te swoje przeklęte klucze? Pewnie w jakimś sprytnym miejscu… normalnie bym tego nie zrobiła, jednak teraz byłam do tego zmuszona. Nie pozostaje mi nic innego,  jak przeszukanie jego rzeczy. Zdecydowanym krokiem udałam się do jego sypialni i zaczęłam kolejno otwierać rożne komody. Nie zdąrzyłam nawet znaleźć niczego konkretnego, kiedy chłopak odciągnął mnie do tyłu. Starałam się mu wyrwać, jednak w tej pozycji było to w sumie niemożliwe.  O co mu chodzi?  Chowa tam coś?
-Czy ja też mam Ci pogrzebać w szafkach!?
-Jak chcesz, ale jak tylko będę już w mieszkaniu!
Ugryzłam go w ramię, jednak jeden pstryczek w czoło wystarczył, żebym przestała naśladować chłopaka.  Czyli, że to niby nie będzie w jego pokoju?  A szkoda bo rzeczywiście mogłam znaleźć tam coś ciekawego.  Zawiedziona zaczęłam rozglądać się po salonie, albo jest to schowane w takim miejscu, że osoba o moim wzroście tego nie zobaczy. Jęknęłam i zaczęłam podskakiwać z każdą sekundą coraz bardziej zniecierpliwiona, czemu on taki jest? Mógłby mi tylko otworzyć ten balkon a potem zamknąć.
-Jak mi tego nie dasz, to faktycznie będę spała z Tobą. A ostrzegam, że tym razem będę się wiercić.
-A tego to się nigdy nie dowiem - podszedł do mnie - Bo nie będziesz tu spała.
-A weź idź się ubierz bo nie mogę na Ciebie patrzeć!  - krzyknęłam mu do ucha
Chłopak odsunął się i skierował do swojego pokoju, jednak w połowie drogi zatrzymał się i spojrzał na mnie z tym irytującym a jednocześnie onieśmialającym mnie uśmiechem.
-A co?  Dezorientuje cię moje ciało?  - zaśmiał się
Mam ochotę się zabić. Jak on mnie denerwuje! Zdenerwowana jeszcze przez jakieś dwadzieścia minut szukałam klucza, aż wreszcie się poddałam.
-No prooooooszę!  - zawiesiłam się mu na ramieniu - Daj mi to, zrobię wszystko!
-Wszystko?
Przytaknęłam zdecydowana, taa wszystko byleby otworzył ten cholerny balkon, chce mi się już spać…

(Riuki?)
Layout by Hope