wtorek, 3 lutego 2015

Od Riuki'ego

Jak ja wstałem to nie wiem. Zrobiła największy błąd ściągając mi tą opaskę z oka. Skierowałem się w jej stronę. Widać było że się boi. Bardzo wyraźnie. Chyba nawet się trzęsła. Przecież nic jej nie zrobię. Nie jestem mordercą... chyba….
Doszedłem już do niej i kiedy już chciałem kucnąć przed dziewczyną zachwiałem się poleciałem na drzwi. Od razu tez na kolana. Zabolało. Zacisnąłem zęby i zamknąłem oczy z bólu. Kiedy tak na nią poleciałem, aż pisnęła. Nic dziwnego że się wystraszyła, skoro jakiś wielkolud przed chwilą złapał ją tak za rękę że prawie jej odpadła. Hihi. To było niespecjalnie. Wypuściłem powietrze z ust. Nie mogłem się podnieść…
-Nic ci nie zrobię…- jęknąłem z bólu i za raz oparłem się na jej ramieniu. I teraz to był mój błąd. Za blisko szyi… za blisko. Odskoczyłem jak poparzony do tyłu zamykając oczy i kładąc się na ziemi. Nie nie… nie….
-Nic mi nie zrobisz… ? – zapytała cicho. Słyszałem że wstała, podeszła do mnie i pochyliła się nade mną. Chciała dotknąć mojego policzka, a raczej oka ale wtedy syknąłem. Jak wąż normalnie. To przyczyniło się do tego że dziewczyna zatrzymała rękę
-Nie dotykaj… to boli…- mruknąłem wstając i próbując sobie zawiązać opaskę. Bardzo ciężko oddychałem. Jeszcze kilka godzin i wykituje normalnie. Teraz to ona już nie zamierzała wyjść. Aż sam się dziwiłem temu że jestem taki milusi. Podeszła do mnie i pomogła mi zawiązać opaskę. Potem oparła się przede mną i znowu sięgnęła łapką do mojej twarzy. Rozchyliła delikatnie moje usta i dotknęła kłów.
-Kim ty do cholery jesteś ? – zapytał odsuwając rękę. Już wtedy wiedziałem że jak rozpowie wszystkim to będą bali się do mnie podejść – Żywisz się krwią prawda…- kiwnąłem tylko głową i za chwile ją odwróciłem..
-Gdzie ja jestem… - powiedziałem nieco speszony. Niech się cieszy póki może skoro jakoś ze mną rozmawia…


( Futaba ? )

Od Deak'a

Dziewczyna chyba nie miała zamiaru odpowiedzieć, jednak się dowiedziałem, że żyje. Rozejrzała się dookoła. Po chwili zorientowałem się, że mogłem zrobić coś nie tak. Pomyślałem co to mogło być. Podrapałem się po głowie i uśmiechnąłem się.
-Przepraszam. Nie chciałem ci wbijać palca w oko...
Przyjrzałem się jej dokładnie. Była strasznie urocza. Mimo tego "cosia" na jej twarzy. Zauważyłem, że ma zasłonięte prawe oko. Przyłożyłem rękę do swojego oka. Ciekawiło mnie dlaczego ona również je zasłania, jednak nie chcę jej zbytnio "atakować". Prawie bym zapomniał, należy się przedstawić.
-Tak po za tym jestem Projektem A32. Nazywam się Deak, sa!
-Sa?-powtórzyła cicho.
-Tak mam-uśmiechnąłem się do niej.-A ty? Jak się nazywasz? Jestem pewny, że masz piękne imię! Napewno taka urocza dziewczyna ma prześliczne imię, sa.
-...-coś wymamrotała.
-No nic, mogę jeszcze poźniej zapytać, sa!-nie mogłem powstrzymywać się od uśmiechu.-Pewnie też przyszłaś tu z przymusu. Cały ten trening jest nudny... Po co mamy trenować, jestem już tym zmęczony, sa...-zacząłem marudzić.-Ty pewnie też-zaśmiałem się.
Usiadłem na ziemi, obok dziewczyny. Przypatrywałem się innym Projektom. Nie rozumiałem po co trenowali tutaj. To naprawdę jest pozbawione sensu. Odwróciłem się w stronę dziewczyny. Musi być ciekawą osobką. Zacząłem wzrokiem szukać jakiegoś zegarka. Za niedługo "trening" powinien się kończyć, a przynajmniej dla mnie. Może da się coś wykombinować. Nieznajoma była trochę zmęczona, a przynajmniej tak mi się wydawało. Czyli ośrodek o niezbyt łagodnym rygorze. Może to jednorazowy wypadek. Nie wiedziałem co o tym myśleć. Po chwili stanąłem naprzeciwko dziewczyny.
-Chcesz stąd wyjść, sa?
Wyciągnąłem w jej stronę rękę. Dodatkowo się uśmiechnąłem. Może na to nie wyglądała, ale mogłem przypuszczać, że nie czuje się tutaj dobrze.

Futaba?

Od Futaby

Zaciekawiła mnie jego metalowa opaska na oku. Chyba sam sobie jej nie założył. Dopiero po chwili zobaczyłam, że jest skuty i dotarło do mnie, że jest w cały we krwi. Znów odsunęłam się do tyłu czując się dziwnie. Czy dobrze zrobiłam przychodząc do skutego gościa? Przecież pobieranie zaraz się skończy i będę mogła odpalić kolejną gierkę. 
- Jestem Futaba - powiedziałam po czym uśmiechnęłam się lekko, czego on oczywiście nie widział
Samo mnie ciekawiło dlaczego gadam z jakimś gościem. Wszystko to wina tej przepaski na oku. Obróciłam się w stronę drzwi, żeby ustalić jaka trasa czeka mnie do pokonania, gdyby się coś stało. Na nowo obracając się w stronę chłopaka, aż mi się nie chciała wierzyć w to co zobaczyłam. Pochylił głowę w przód i poszedł se spać. Znów rozejrzałam się po pokoju, ten wydawał się identyczny jak mój, tylko inne rzeczy. A właśnie! Nie przyszłam oglądać pokoi, ani gościa. Jedyny powód dla którego tu przyszłam do przepaska. Przybliżyłam się do niego i wystawiłam rękę w stronę jego twarzy. Już miałam dotknąć przepaski, gdy chłopak mocno zacisnął dłoń na moim nadgarstku. 
- Nie dotykaj - powiedział po czym uniósł głowę 
Nie wiedziałam co mam zrobić, nigdy nie byłam w podobnej sytuacji. Ucisk na nadgarstku cały czas stawał się silniejszy, chce mi go oderwać, czy co?! Wpatrując się w siną dłoń, nie zauważyłam gdy ten ukazał swoje ostre ząbki. Zanim zdołał moją rękę przybliżyć do siebie w ostateczności udało mi się uwolnić tym samym upadając do tyłu. Chciał mnie po prostu przestraszyć, tak? Zaczęłam się cofać do tyłu, ale nadal nie dowiedziałam się niczego. Zerwałam się na równe nogi, chcąc uciekać, ale myśli kazały mi co innego. Mętlik w głowie. Stałam jak słup nie ruszając się, drugą ręką przytrzymując siny nadgarstek. Być może będę tego później żałować, ale ... . Użyłam Horoguramu i w udało mi się obniżyć jego przepaskę. Oko było koloru białego, natomiast białko czarne. Zgrzyt zębami i odgłos podnoszenia się z ziemi. Naprzeciwko mnie stał o dużo wyższy chłopak.
- Ja ... już idę - wydukałam szybko
Chciałam się schować w swojej ciemnej norze, zwanej pokojem. Tyłem zaczęłam kierować się w stronę drzwi. Żałuję, że tu przyszłam. Gdy miałam chwycić za klamkę uderzyłam o drzwi i osunęłam się na ziemię. Chciałam krzyczeć o pomoc, ale nie mogłam. Siedziała sparaliżowana wpatrując się w tego gościa. Nie będę miała kolejnego życia, restartu jeśli coś mi zrobi, co?

(Riuki?)

Od Riuki'ego

Co się stało ? Nie wiem. Nie pamiętam. Nic nie pamiętam, ale dlaczego ? Wszystko co mnie wcześniej spotkało zostało mi wymazane z pamięci. Zrobili to celowo. Wiem o tym. Teraz jechałem czymś.. to chyba było cos w rodzaju furgonetki ? Nie wiem, w każdym razie leżałem sobie do góry brzuchem, kompletnie nie wiedząc gdzie mnie zabierają. Rozejrzałem się nie niemrawym wzrokiem dookoła siebie. Co zobaczyłem ? Moje ubranie było całe we krwi. Krew ta była wyschnięta, ale… pachniała. I to mocno. Nie mogłem się powstrzymać. Wypuściłem powietrze z ust. Teraz dopiero miałem pewność że żyje i nie śnie i nic mi takiego nie jest. Nic mnie nie bolało, ale czułem się jak żywy trup. Dosłownie. Nie mogłem się podnieść, nie miałem na to siły.
[…]
Chyba znowu zasnąłem. Teraz samochód stanął, wyszli jacyś goście w fartuchach i pomogli mi wyleźć. Teraz zauważyłem że mam zakute rączki. Na nadgarstkach miałem metalowe bransolety połączone ze sobą ciężkim łańcuchem. Jak jakiś więzień. Czy ja coś zrobiłem ? Zabiłem kogoś ? Bardzo możliwe, nie wątpię że byłbym do tego zdolny. Zaprowadzili mnie do jakiegoś ogromnego budynku otoczonego z góry szklaną kopułą. Gdy tam wszedłem miałem wrażenie że to całkiem inny świat. Za raz usłyszałem gdzieś obok siebie „Nowy Project”.  Co to wszystko miało znaczyć….
Pociągnęli mnie dalej. Czułem na sobie spojrzenia wielu osób. Wielu takich jak ja. Rozejrzałem się dookoła i wtedy też poczułem że mam metalowe cacko na oczku. Kiedy odprowadzili mnie do swojego pokoju… teraz już mojego… powiedzieli mi coś w rodzaju że mam się na razie stąd nie ruszać, nie robić głupot i przede wszystkim nie ściągać opaski. Spoko. Już mi układają życie. Czułem się tutaj jak w celi. Zamknięty w metalowej klatce. Wszedłem głębiej w „mieszkanie” i już za kilka metrów usiadłem przy ścianie. Odetchnąłem cicho. Nogi same się pode mną uginały. Obraz rozmazywał się i powtarzał co jakiś czas. Po chwili takiego „nieogarniania” co się wokół mnie dzieje usłyszałem delikatny stukot. Stukot w metalowe drzwi jakimi byłem zamknięty w tej puszce. Nie odezwałem się tylko oparłem głowę o ścianę za mną. Ktoś wszedł. Poczułem to. Mam dość czuły węch. To była niska dziewczyna. Co ona tu robi ? Skoro niby jestem taki niebezpieczny że musieli mnie zakuć to czy ona chce zginać? Prawdą jest że nie miałem teraz nawet ochoty się podnosić, no ale…. I tak sądzę że jest głupia.  Ukucnęła przede mną i przyjrzała się mojej twarzy. Co ona chciała. Jej oko… takie samo… jak moje. Wiem już po co przyszła. Przyszła się dowiedzieć kim jestem.
- Kim jesteś… - mruknęła cicho i odsunęła się kawałek do tyłu.
-Riu…ki… -wydukałem coś. Moje spierzchnięte usta pragnące krwi nie mogły wypowiedzieć żadnego sensownego słowa. Byłem tak spragniony że nie wiem czy byłbym w stanie się teraz opanować, gdyby dziewczyna zrobiła coś nieodpowiedniego.


( Futaba ? )

Od Heaven'a

Miałem ochotę rozwalić telewizor, kiedy po raz kolejny przegrałem w swojej ulubionej grze. Walnąłem beprzewodowego Pad'a gdzieś wgłąb pokoju i warknąłem ze złości. Dlaczego byłem tak beznadziejny w grach na konsolę?! Zerwałem się z siedzenia, przeczesałem włosy ręką po czym wyszedłem na zewnątrz, bo bezczynne siedzenie w domu doprowadzało mnie do szału. Przekroczyłem próg drzwi, wlepiając wzrok w daleko wgłąb miasta. Wszystko wyglądało tak samo: śnieżna biel budynków zlewała się w jedną całość. Westchnąłem z wyrzutem. Kolejny, nudny dzień zaliczony. Szedłem przez siebie jedną z alejek pokrytych kwiatami niezliczonych gatunków, a soczysta zieleń pokrywająca cały teren ośrodka była jedynym, innym kolorem poza przerażająco nudną bielą. Spędziłem w tym dziwacznym miejscu niezliczoną ilość czasu, a wciąż nie znałem choćby garstki mieszkańców ośrodka. To było frustrujące. Mijałem wielu ludzi, którzy spotykając moje spojrzenie szybko odwracali wzrok. Przejechałem dłonią wzdłuż ogromnej blizny na twarzy, usiłując sobie przypomnieć powód jej obecności. Byłem Betą, panowałem nad umiejętnościami fizycznymi którymi obdarzyli mnie ci zasrani naukowcy, ale w miarę gdy docierałem wgłąb siebie, czułem się jak typowa Gamma. Zacisnąłem zęby, starając się stłumić napływające do oczu łzy. Przetarłem twarz rękawem bluzy, spuszczając żałośnie głowę, jednocześnie przyśpieszając kroku. Pragnąłem poczuć delikatny powiew wiatru wiejącego znad tego "otwartego" świata. Pamiętam, że kiedy byłem mały rodzice opowiadali mi o wielich wodach rozciągających się aż po horyzont. Morze... tak bardzo pragnąłem je zobaczyć.
- Uważaj jak chodzisz, młodzieńcze! - głos jakieś starszej pani przywołał mnie z powrotem na ziemię.
Zorientowałem się, że zaledwie sekunda dzieliła mnie od wpadnięcia na nią (i prawdopodobnie zabicia jej na miejscu). A potem oskarżono by mnie o zabójstwo oraz napaść w jednym...
Minąłem staruszkę bez słowa, nakładając kaptur tak, aby zakrywał moje ogarnięte niekontrolowanym smutkiem oblicze. Nienawidziłem tych dziwacznym napadów depresyjnych...
W jednej minucie byłem radosny niczym małe dziecko, a w drugiej bliżej było mi do tnącego się masochisty niżeli do pogodnego chłopaka. Gorzej niż rozhuśtana psychicznie dziewczynka oglądająca koreańskie dramy...
Niemniej jednak ogrom szklanej kopuły otaczającej cały ośrodek ciążył na mnie, bezlitośnie przygniatając do mokrej gleby przez co czułem się cholernie malutki. To właśnie ta bezmoc paraliżowała nie na tyle, abym nie był w stanie opanować trzęsących się ze zdenerwowania rąk.
- Hej, wszystko w porządku? Wyglądasz okropnie. Zupełnie jakby ktoś zabił ci matkę.
Poczułem czyjąć dłoń na ramieniu, a zaraz potem usłyszałem ten melodyjny, kobiecy głos. Dopiero teraz zorientowałem się, że stoję na środku drogi. W bezruchu. Bite 10 minut!
Jak jakiś obłąkany debil!
Nic więc dziwnego, że ktoś wreszcie zwrócił na mnie uwagę. Do tego jej rozwalająca szczerość sprawiła, że miałem ochotę parsknąć sarkastycznym śmiechem. Odwróciłem się w stronę nieznajomej, obrzucając ją pytających spojrzeniem. Taka śmiała dziewczynka, a równocześnie taka mała... Musiałem pochylić głowę, aby widzieć jej dziecinną twarzyczkę.

<Shiki?>

Od Takumi'ego - C.D Kaneki

Ojejku… co to się porobiło. Ja chciałem tylko żeby pokazał mi na czym polega jej Arcana, a ta mi od razu przykłada nóż do gardła. Nie powiem całkiem to było ciekawe, ale niestety zupełnie nieszkodliwe. Nie zamierzałem się z nią pojedynkować więc za każdym razem kiedy ona wykonywała swój ruch ja go bardzo umiejętnie unikałem. Nie ważne czy było to z przodu czy z tyłu, z boku, z góry czy z dołu.
-Cholera… - usłyszałem ciche słowa z jej ust. Stała kilka metrów ode mnie. Oj ktoś tu dzisiaj nadużyje swojej Arcany. No tak. Nawet my się po takim wysiłku męczymy. Niektórzy mają mniejszą wytrzymałość niektórzy większą, ale akurat jej… to znaczy… Bet… wytrzymałość była na najniższym poziomie, bo używali oni tylko ataków fizycznych przez co szybciej się męczyli.
-Odpuść… - westchnąłem cicho. Po co to wszystko , na pokaz ? Nie chciała pokazać swojej słabości.


( Kaneki, sory jakoś mi się nie klei post xD )

Od Takumi'ego - C.D Alexa

Ten chłopak. Już gdzieś go wcześniej widziałem. Tylko gdzie ? Hmm po jego stylu bycia, wychudzonym ciele można było się spodziewać najgorszego. Boże znowu trafiłem na jakieś wariata.
-Kyouya. – odburknąłem coś do niego. Cały czas patrzyłem na jego postać tak dziwnie. Nie wiedziałem czego się spodziewać. Hah, osoba z taką Arcana jak ja nie wie czego się spodziewać. śmieszne.
-„Kyouya” …. – bardziej oznajmił niż zapytał. Bardzo przeciągnął moje nazwisko. Strasznie dziwnie to zabrzmiało – To nie jest twoje imię, Niebieski. – powiedział znów i za raz dotknął paluszkami swoich warg.
-Hmmm… skąd te podejrzenia ? – zapytałem. Na razie nasza rozmowa się nie za bardzo kleiła gdyż, ja byłam nad wyraz ostrożny a on… chyba mnie sprawdzał. Czyżby ? A może teraz ja posprawdzam trochę jego ?
-Project G05…. – zachichotał jak prawdziwy psychopata. Czyli jednak wie kim jestem, i skoro już to wie… to znaczy że musi przebywać dokładnie w tym samym miejscu co ja. Tak myślałem. Nie raz już słyszałem przez radio jak go ochrzaniają. No cóż… wtedy nie wiedziałem że jego. Ale z tego co się orientuje to ma on nieźle przesrane u tych wszystkich naukowców i tych ludzi, którzy nas pilnują. Mimo tego nie dali mu specjalnego nadzoru, jakiegoś monitoringu czy coś… to mnie najbardziej dziwiło. Wiedziałem że „ONI”, Ci ludzie nie mogli sobie pozwolić na to by podpaść jednemu z nas. I chodź na razie wszyscy jesteśmy posłuszni to mogło by się to zmienić w oka mgnieniu. Dla nas Project’ów zabicie jednego bezużytecznego człowieka nie sprawiło by żadnego kłopoty czy też nie rozczulalibyśmy się nad nim. Dobrze że zdawali sobie z tego sprawę…
Miałem zamiar go wyminąć, jakoś nie specjalnie ciągnęło mnie do takich psycholi. Tak więc posłałem mu ostatnie zimne spojrzenie po czym ruszyłem w swoją stronę. Udało mi się go ominąć. Zrobiłem kilka kroków przed siebie, a już za chwilę w moją stronę poleciał jakiś ostry przedmiot. Nie celował we mnie. Scyzoryk przeleciał tuż obok mojej głowy i zaświszczał mi w uszach. Pod wpływem tej prędkości z jaką leciał moje włosy delikatnie powiało do przodu. Zerknąłem na niego przez ramię i zatrzymałem się. Gdyby celował … i gdyby przed nim stał ktoś inny pewnie by trafił…. Głowę.
-Szukasz kłopotów ? – mruknąłem, ale nie po to by go sprowokować. Mój ton był spokojny i normalny jak zawsze. Teraz już nie patrzyłem na niego, tylko przed siebie. Nie było takiej potrzeby by obserwować jego ruchy.
-Ty …siebie nazywasz „kłopotem” ? – zapytał robiąc dość długie przerwy między wyrazami a już na sam koniec zaczął się głośno śmiać.
-Jaka wysoka samoocena.. – prychnąłem obracając się na jednej nodze w jego stronę.


( Alexy ? )

Od Futaby

Kolejny dzień spędziłam w pokoju, praktycznie poza niego nigdy nie wychodzę ... no jedynie pod przymusem. Jedyne co potrzebne mi do szczęścia to komputer, książka, telewizor, jedzenie i woda. Przez całą noc bez chwili snu siedziałam przed monitorem i pykałam w jakąś gierkę. Wmawiają mi, że jestem uzależniona ale umiem na chwile odejść i iść po wodę, hm? Na całym monitorze pojawił się napis "Game Over". Uderzyłam twarzą o klawiaturę ze zmęczenia. Praktycznie 24h cały czas przed komputerem zamknięta w pokoju, nie widząca się z ludźmi tylko z jakimiś obcymi piszę. Łatwiej mi jest tak się komunikować. Udało mi się jeszcze wyciągnąć rękę w stronę przycisku zamknięcia komputera. Z niechęcią wstałam z podłogi i odstawiłam laptopa na biurko, sama rzucając się twarzą na pościel. Podczas snu próbowałam przypomnieć sobie coś zanim tu się znalazłam, jednak tylko co zobaczyłam to jedno wielkie gówno. Pustka po prostu. 

- - - -

- Projekt A18 proszony jest o udanie się na sale treningową - w pokoju zabrzmiał jakiś dziwny głos, gwałtownie się zerwałam się na nogi
Po rozeznaniu się po pokoju stwierdziłam, że nikogo nie ma, ale znów ten sam głos przemówił. Ciągle przez 5 minut się powtarzał, a ja już miałam tego dosyć, zaczynała mnie głowa boleć.
- Zamknij się boski głosie! Już idę - krzyknęłam rzucając butem w kąt ściany
Udałam się w stronę łazienki. Wzięłam szybki prysznic, który całkowicie mnie rozbudził. Po całej mojej porannej toalecie, już ubrana zamknęłam drzwi. Uniosłam rękę przyglądając się jej nieco. 
 - Co jest z tymi pikselami?" - spytałam samą siebie w myślach, mam nadzieje, że nikt tu nie ma specjalnej zdolności zaglądania do głów
Na samą myśl o tym przeszył mnie dreszcz.  Chwytając się ściany i chodząc w kółko wreszcie udało mi się dotrzeć na tą wielką sale treningową. Stanęłam w wejściu, gdy drzwi same się uchyliły. Kilka osób spojrzało się na mnie. Mają mnie pewnie za nową, ale się mylą. Nie widzieli mnie bo cały czas siedzę w swoim pokoju nie wpuszczając nikogo. Większość osób nie zwracało na mnie uwagi, ale gdy już zobaczyłam jak trzy osoby na mnie patrzą spanikowałam. Powoli zaczęłam się przesuwać po ścianie rękami dociskając do niej. Teraz to naprawdę mnie będą mieć za wariatkę, ale mnie to jakoś nie obchodzi. Siedziałam na uboczu, gdy dało się usłyszeć jakieś krzyki. Z niechęcią się obróciłam i zauważyłam kółeczko zrobione z ludzi. I po co mi tu kazano przyjść? Wstałam z krzesła i miałam kierować się w stronę wyjścia. Wszystko było pięknie, gdyby nie to, że przywaliłam twarzą o szklane drzwi, które za nic nie chciały mnie wypuścić. Upadłam do tyłu rozmasowując głowę, gdy tuż przede mną pojawiła się mała kamerka. Pokazałam im co o tym wszystkim myślę i usiadłam z powrotem na krześle. Jednak z niewyspania przysnęłam sobie. Żeby aż na takich upierdliwych ludzi trafić co ci nie dadzą się wyspać.
- Żyjesz? - otworzyłam oko, w które po chwili ktoś wbił mi palec
Zabijcie mnie, zabijcie mnie tu i teraz i pozwólcie wrócić do komputera. 

Ktosiu :O ?

Od Kaneki

Westchnęłam. Ba takich typów nie ma rady. Trzeba być cierpliwym i poczekać, aż się znudzą i sobie pójdą.
-Może by tak gdzieś pójść? -zaproponowałam. Niezbyt uśmiechała mi się wizja szpanowanie moim Shinigamim przed wszystkimi projektami.
-Czemu? -chłopak przekrzywił głowę - wstydzisz się?
-Tak wstydzę.
- Ze swoimi słabościami trzeba walczyć -uśmiechnął się szyderczo. - Wierzę w ciebie.
Spiorunowałam chłopaka wzrokiem. Błyskawicznie aktywowałam Rinkaku i skierowałam ku niebieskowłosemu. Już wyobrażałam sobie jego przerażoną twarz, gdy wisi na ścianie przygwożdżony czerwonymi mackami. Jednak spudłowałam. Wydało mi się to dość podejrzane. Chłopak nie wyglądał na bardzo sprawnego fizycznie. Przynajmniej nie na tyle, aby uciec przed moim atakiem. Reszta obecnych projektów, słysząc, ze coś się dzieje natychmiast zaniechała swoich czynności i utworzyła okrąg wokół nas. Usłyszałam jak zaczęto już obstawiać wygraną. Dość pokaźna suma osób stawiała na "tego w białych włosach". Jednak ja, po tym co przed chwila zobaczyłam nie byłam pewna swojej wygranej. Zaatakowałam jeszcze raz. Pierwszy cios był z przodu. Miał odwrocić uwagę białowłosego, gdy druga macka miała go trafić z boku. Tak jak się spodziewałam, chłopak uniknął rownież tego. Zaczęłam podejrzewać, ze jego Arcana ma cis wspólnego z czytaniem w myślach albo przewidywaniem ruchów. Zaśmiałam się w duchu. To będzie ciekawy pojedynek.


Takumi? Jednak walczą XD sorry, nie mogłam się powstrzymać
Layout by Hope