sobota, 8 sierpnia 2015

Od Riuki'ego - C.D Cinii

No może faktycznie trochę długo byłem u Rene, ale to tylko dlatego, że wymienialiśmy się opiniami na temat naszej KOCHANEJ siostrzyczki. Rene tez nie był zadowolony z jej odwiedzin, zwłaszcza że była Sigmą. Nie jest to nam na rękę, ponieważ oboje wiemy, że będzie się nad nami znęcać i to nie tylko w sposób psychiczny, który nie za bardzo na nas działa. Nie mieliśmy z nią żadnych szans nawet we dwójkę i bardzo dobrze zdawaliśmy sobie z tego sprawę. Heh… na tak długo zniknąłem, ze aż Cinia zaczęła mnie szukać. Jezu… jakie to słodkie, aż rzygam tęczą….
-Kim jesteś i co zrobiłaś z Cinią ? – mruknąłem idąc tak za dziewczyną w ciszy. Boże. Prowadziła mnie do mojego apartamentu jak takiego pieska na smyczy. A gdzie moja kolczasta obroża ?
- Co ty pleciesz w ogóle ? – przystanęła i odwróciła się tylko na tyle by na mnie spojrzeć. Kiedy ją dogoniłem i praktycznie dotykałem już jej pleców: również się zatrzymałem i zerknąłem na nią jednym okiem. Patrzyła na mnie jakoś tak… dziwnie.
-No, bo normalnie dostałbym już raz w twarz, albo nakrzyczałabyś na mnie że znowu cie nie słucham… - wymieniając to ciągle naśladowałem jej styl mówienia i chyba ją to denerwowała bo po chwili uderzyła mnie otwartą ręką w tors.
-Nie gadaj, przecież już w ogóle nie podnoszę na ciebie ręki i już tak często nie krzyczę… - powiedziała, a ja prychnąłem śmiechem przypominając sobie jej ostatni gest. Nie wiem czy ten Plaskacz w klatę zaliczał się do „podnoszenia ręki” na kogoś, no ale niech jej będzie. Chyba już za śmiała się dziewczyna zrobiła…. Trzeba by było to naprawić. Wywróciłem oczami, a gdy ponownie dane mi było spojrzeć w jej rubinowe oczy: stała już przygwożdżona do ściany za obie rączki. Wyglądała teraz tak bezradnie. Ghi. Oparłem jedną ręką  obok jej głowy i nachyliłem się tak by swobodnie mogła patrzeć w moją czerwoną tęczówkę.
-Zapominasz z kim masz do czynienia. Kiedyś bardziej się mnie bałaś… i bardziej się rumieniłaś kiedy byłem tak blisko i bardziej..ode mnie uciekałaś. Czy ja naprawdę tak mało się tobą interesuje że przestajesz panować nad swoją rządzą…?
-Idiota ! – prychnęła czerwieniąc się jak buraczek. Właśnie tego obrazu oczekiwałem. Czy ja zawsze odstaję to czego chce ? Myślałem, że do tego czasu to właśnie Cinia wszystko dostawała – W ogóle zaraz nas ktoś zobaczy ! Nie jesteśmy w apartamencie żebyś mógł so….
I tak to właśnie skończył się jej zadziwiający bulwers. Zbliżyłem się na tyle blisko by złączyć nasze wargi w namiętnym pocałunku. Czego ona się tak boi. To ja powinienem obawiać się tego, że ktoś nas zobaczy a nie ona. W sumie to już chyba przestała się złościć, bo kiedy tylko wysmyknęła rączki z mojego uścisku od razu ułożyła je na moim karku. Odsuwając się od niej nic więcej nie powiedziałem. Po prostu ruszyłem w swoją stronę zostawiając Cinię za sobą. Polazła oczywiście za mną, ale całą drogę nic już nie mówiła. To był genialny sposób, żeby ją uciszać. Nawet nie stawiała oporu.
Weszliśmy do pokoju, a ja od razu zamknąłem za nami lekko uszkodzone drzwi na klucz. Żeby już nikomu nie przyszło do głowy włamywanie się.  Cinia stanęła sobie na środku pokoju. Nadal była czerwona i nadal nie zamierzała się odezwać. Co z nią nie tak. Normalnie już by się na mnie rzuciła z tymi swoimi raciczkami.  Zacząłem iść w jej stronę. Kiedy przechodziłem obok przeciągnąłem dłonią po jej policzku i przy tym zarzucając jej złote włosy.
-Co jesteś taka czerwona ? Chcesz, żebym zrobił to jeszcze raz ?


( Cinia ?)

Od Heavenly - C.D Natsume

- W sumie to nic szczególnego… - mruknęłam nie za bardzo skora do jakiegokolwiek szwędania się po ośrodku. Mimo wszystko…. Może nie było tego po mnie widać, ale nie przepadałam za większym towarzystwie. Było mi dobrze w gronie ludzi których znam.
-W sumie… to mi się też nie chce. Wracamy ? – zapytał po czym ja tylko skinęłam głową. Bardzo powoli wlekliśmy się do apartamentu. Było dzisiaj dość upalnie. Hmmm… dzisiaj w sumie moglibyśmy się wybrać na tą plaże no ale byliśmy przecież wczoraj więc nie będę go już ciągała.
Jak tylko wróciliśmy wpadła do nas ta jego … kochanka ? W sumie to nie wiem czy tak to można nazwać. Zaczęła czymś wymachiwać, latać, skakać i śmiać się z Natsume. Chyba nawet mine nie zauważyła bo właściwie to siedziałam w kuchni i wszystko obserwowałam z boku. Zaciągnęła go do innego pokoju i coś tam zaczęła gadać. W sumie to nawet dobrze nie słyszałam. Jedyne co mi było dane usłyszeć to to jak rozmawiali o ilości dzieci i…. o tym jak to mój kontakt i Natsu bardzo szybko się zakończy kiedy tylko opuszczę jego mieszkanie. Mary w tym momencie otworzyła drzwi więc nie dało się tego nie słyszeć. „Nasza znajomość przepadnie jak już będzie miała własny apartament”. No super. Bardzo wysoko ceni sobie naszą znajomość, skoro ocenia to już na poczekaniu. Oparłam się łokciem o stolik, przy którym siedziałam i nieco przymrużyłam oczy. To było przykre. Przy mnie i przy niej zachowuje się kompletnie inaczej, więc… którego Natsume znałam ja ? Wstałam od stolika dopiero wtedy gdy dziewczyna sobie poszła.  Wyszła na korytarz i zobaczyłam tam chłopaka opierającego się o drzwi. Zakrywał sobie twarz dłonią jakby płakał i jeszcze wyklinał pod nosem „ Jak to możliwe”, „Dlaczego to ja muszę być ojcem” itd.
- Gratuluje. – mruknęłam cicho. Wtedy też współlokator podniósł głowę i spojrzał w moje przygaszone oczy. – Mam nadzieje, że będziesz wspaniałym ojcem.
-Co ? Słyszałaś …. – bardziej stwierdził niż spytał, a ja w odpowiedzi jedynie przytaknęłam. – I tak nie zamierzam być z Mary.- po tym jak to powiedział stwierdziłam, ze to już nie moja sprawa i tylko wzruszyłam ramionami.
-Naprawdę uważasz, że jeżeli przeniosę się do swojego apartamentu, przestanę z tobą rozmawiać ? W takim razie bardzo dużo musi znaczyć dla ciebie nasza znajomość.. – szepnęłam znów. Teraz już nie zamierzam się przy nim otwierać tak jak zrobiłam to wcześniej. Chyba trochę źle oceniłam sytuacje. Nie patrzyłam już na niego, ale jakby wyprostował się ze zdziwienia. Pewnie nie sądził, ze to usłyszę… hmm.. a jednak. Nie odzywał się. To nic. I tak już chyba wszystko co istotne wiem…. Odwróciłam się w stronę swojego pokoju, ale za nim odeszłam powiedziałam jeszcze, że nie musi się już mną zajmować, i że dziękuje za to co zrobił, ale już chyba dam sobie radę. Po tych słowach zamknęłam się w pokoju, usiadłam na łóżku i zaczęłam się zastanawiać co ja jeszcze dłużej mam zamiar robić u niego w apartamencie…


( Natsume ?)

Od Chiyo - C.D Conora

Zmrużyłam oczy nadal przyglądając się mu z miną jakiej mógłby pozazdrościć sam aktor mimiczny (jeżeli ktoś taki w ogóle istnieje). Wreszcie odwróciłam wzrok z malutkim rumieńcem na policzkach.
- Wiesz, no jeżeli chcesz to możemy tak spać - westchnęłam całkowicie opanowana spoglądając na niego - Jestem trochę zmęczona więc..- zamiast dalej gadać położyłam się tyłem do niego zamykając oczy. Chwilę później poczułam,że on także się wreszcie położył i wtedy mogłam już spokojnie zasnąć.[...] Obudziło mnie wielkie ciepło ogarniające moje ciało. Gdy tylko otworzyłam oczy, a moje ujrzały to okropne światło zaczęłam je wyklinać na wszystkie możliwe sposoby pod nosem i schowałam się tam,gdzie dotychczas trzymałam głowę. A okazało się, że spałam przytulona do Conora. On sobie spał w najlepsze także delikatnie mnie obejmując. Na szczęście byliśmy w ciuchach, chociaż to dobre z tego wszystkiego. Odetchnęłam spokojnie i wyślizgnęłam się z pod niego jak jakiś wąż, gdy stanęłam na podłodze zakręciło mi się w głowie. Mimo tego wyszłam z sypialni - wcześniej otwierając okno, żeby wpuścić trochę świeżego powietrza do środka - i pokierowałam się do kuchni, żeby zrobić sobie jakąś herbatkę..Gdy też krzątałam się szukając jakiegoś opakowania. Pootwierałam chyba prawie wszystkie szafki, aż wreszcie znalazłam na samej górze. A co ze zwierzętami? Pies przywitał mnie merdając ogonem, skunks leżał na kanapie, a Franciszek  zaskrzeczał w moim kierunku coś podobnego do "Dzień dobry".
- Cześć wam wszystkim, zwierzaki - mruknęłam stając na palcach. Złapałam za pudełko od herbaty i zbliżyłam je do siebie, aby móc bardziej je chwycić. Los chciał,żeby spadło z szafki, ale mój świetny refleks pomógł złapać to niesforne pudełko centymetr czy dwa nad blatem. A byłby huk. Odetchnęłam głośno wyciągając jedną z torebeczek. Robienie herbaty, a tyle zabawy i przygód co przy zwiedzaniu wraków statków czy jakiegoś bardziej ekstremalnego wyczynu. Zalałam wodą dwa kubki, poczekałam aż woda zabarwi się esencją z torebeczki i włożyłam ją do kubka obok. Przetrzymałam chwilę,żeby zrobiła się trochę ciemniejsza i wyrzuciłam torebeczkę do kosza. Nie słodząc zaczęłam pić swoją,pyszna,mocna i gorąca herbatka. Zamknęłam oczy z uśmiechem rozkoszując się jej smakiem. Po wypiciu zrobiłam także, jakieś kanapki. W ogóle to po herbatce czułam się już lepiej, ale myślałam jeszcze nad jednym, nad czymś czego już nie zrobię u tego chłopaka w mieszkaniu (he he). Zostawiłam kanapki przykryte przezroczystą folię i karteczkę z przemiłym napisem:


„Kanapeczki i herbatka specjalnie dla ciebie ;3 :*”

Dodatkowo nasypałam jeszcze też trochę karmy do misek zwierzaków i wyszłam z jego apartamentu na paluszkach. Po zamknięciu drzwi od razu pomyślałam o gorącej, odprężającej kąpieli w towarzystwie gumowej kaczuszki i bąbelków. Na tą myśl ożywiłam krok i już po jakichś kilku minutach byłam w swoim apartamencie. Nie zastałam ani Vanilli ani nikogo.To było nawet lepiej,przynajmniej nikt mi nie będzie zakłócał tej relaksującej czynności. Rozebrałam się i weszłam do wcześniej napuszczonej wody. Zanurzyłam się po szyję zamykając oczy. Odchyliłam głowę do tyłu, kaczuszka pływała już przede mną, a piania otaczała mnie ze wszystkich możliwych stron. Wzięłam głęboki wdech i zanurzyłam też głowę. Gdy z powrotem chciałam złapać powietrza usłyszałam coś za drzwiami. Mechanicznie przekręciłam głowę w tamtym kierunku pomimo tego, że i tak nic nie widziałam. Usłyszałam dosyć znajomy głos, podniosłam się momentalnie i wyszłam z wanny. Owinęłam się pierwszym lepszym ręcznikiem i otworzyłam drzwi.Zauważyłam, że czarnowłosy chłopak łaził już po kuchni, gdy usłyszał mnie odwrócił się w tamtą stronę tak jak wcześniej ja. Otworzył oczy szeroko i całą mnie sobie zlustrował - mokre, oklapnięte ciemne włosy prawie do ziemi i ręcznik. 
- Po co tu przyszedłeś? - zapytałam najnormalniej patrząc mu na rączki, potem jednak spojrzałam na jego twarz i w oczy.
(Conor?)
Layout by Hope