czwartek, 29 października 2015

Od Rosalie - CD. Heaven'a

Skłamałam. Źle się z tym czułam, ale on był taki podekscytowany, gdy słuchał o tych wymiarach. Nie chciałam go zawieść. Zależało mi na nim. Niewiele takich osób mi tu zostało. Myślałam, że gdy powiem mu o tym, że ma to być sekret to trochę z tym zaczeka, ale najwidoczniej nieźle się pomyliłam. Od razu pociągnął mnie do Sali treningowej. Łoo.. dawno mnie tu nie było. Od zmiany ciała wolno mi było ćwiczyć tylko w wyznaczonych przez nich miejscach. Boję się, że jeśli nie uda mi się kontrolować mocy to mogę coś tu narozrabiać. Heaven wyjątkowo nie mógł się już doczekać, co prawda nie mówił tego, ale widziałam to w jego oczach.
- To jak? - zapytał już lekko zniecierpliwiony
- Postaram się - powiedziałam trochę smutno, po czym usiadłam po turecku na ziemi
Przymknęłam lekko oczy, ale jego wzrok przeszywający mnie na wylot nie pozwalał mi się nawet odrobinkę skupić. Nie chciałam nawet zwracać mu uwagi, bo pewnie głupio by się poczuł. Zaczynałam powoli żałować, że się zgodziłam. Przecież i tak nic z tego nie wyjdzie. Po jakiś 15 minutach nieudolnych prób skupienia się wstałam i wyciągnęłam ręce przed siebie.
- Proszę niech to zadziała - wyszeptałam tak cicho, że tylko ja mogłam to usłyszeć
Chłopak cały czas z ciekawością mi się przyglądał, ale wszystko szło mi coraz gorzej. Nie czułam nawet kropli mocy. Opadłam bezwładnie na posadzkę i skuliłam się. „Na pewno go zawiodłam. Na pewno. Po co ja w ogóle mu o sobie mówiłam. Pewnie teraz ma mnie za jakiegoś nie udolnego dzieciaka, który nawet nie panuje nad swoimi mocami.” Od tych wszystkich myśli z moich oczu pociekły słone łzy.
- Przepraszam.. nie potrafię - wyszeptałam drżącym głosem, po czym rozpłakałam się na dobre
Usłyszałam jak chłopak siada naprzeciw mnie i delikatnie kładzie dłoń na moich włosach. Podniosłam głowę, ale nie chciałam patrzeć mu w oczy.
- Przepraszam.. nie chciałam kłamać, ale gdy zobaczyłam jak bardzo się na to cieszysz, nie potrafiłam odmówić - załkałam cicho
- Ale czemu nie możesz stworzyć tego portalu? - zapytał jakby był lekko zagubiony
- Ta umiejętność jest dla mnie całkiem nowa. W ogóle nie potrafię jej kontrolować - odparłam smutnym głosem
Chłopak chyba już troszkę to wszystko zrozumiał. Bez słowa przytulił mnie na pocieszenie. Nie mogłam wytrzymać. Jak mogłam go tak okłamać. Wtuliłam się w niego, a z moich oczu pociekło jeszcze parę łez. Po chwili odsunęłam się troszkę od niego. A on ponownie wytarł moje łzy.
- Przepraszam - szepnęłam raz jeszcze spuszczając głowę
- Przecież to nic takiego - odparł i lekko się uśmiechnął
Siedzieliśmy tak chwilę w ciszy. Musiałam sobie wszystko poukładać w głowie. Po jakimś czasie wreszcie podniosłam wzrok i byłam w stanie spojrzeć mu w oczy. Pomógł mi wstać, po czym wyszliśmy poza budynek.
- Jeszcze nigdy nie udało Ci się tego zrobić? - zapytał przerywając niezręczną ciszę
- Raz, ale to było niedawno i przypadkiem. Poza tym nie kontrolowałam tego nawet w najmniejszym stopniu - stwierdziłam, a on pokiwał twierdząco głową
Szliśmy sobie przez park. Było tak przyjemnie o tej porze. Przeważnie wszyscy siedzieli teraz w restauracjach lub apartamentach. Tylko my spacerowaliśmy wzdłuż ścieżek ciesząc się widokiem złotawych liści na drzewach. Nazbierałam nawet mały bukiecik z nich. Teraz jakoś tak nie odczuwałam tego „odcięcia” umysłu od ciała. Czułam się jak dawniej. Nawet wzrost nie robił mi różnicy. Nie pamiętam, kiedy ostatnio się tak czułam. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, ale raczej o tym co się działo w Rimear, u Heavena lub u mnie przez ten ostatni rok mojej nieobecności. Dowiedziałam się od niego naprawdę wielu informacji, których nie powiedzieli mi naukowcy. Cały czas myślałam o tych wymiarach.
- Obiecuję Ci, że jak tylko w miarę dobrze opanuje te umiejętności to zabiorę Cię do każdego miejsca jakie sobie tylko wymarzysz - dałam słowo chłopakowi i uśmiechnęłam się ciepło do niego.

(Heaven?)

Od Vanilli - C.D Heaven'a

W sumie to teraz zasnęłam już bardzo szybko. O wiele trudniej byłoby mi kiedy miałabym to zrobić z myślą, że Heaven nadal nie chce bym jego dotykała. To było straszne, a ja musiałam jakoś dać mu do zrozumienia, że to co powiedział nadal we mnie tkwi i to ON musi coś zrobić, żebym przestała się obawiać o nasz związek. Sama nie wiem jak tego dokonać, a wymagam tego od niego. Kretynka. Nigdy nie będzie dobrze jak będę wychodziła z takim założeniem.
[…]
Jak już zamknęłam oczy i zrobiło się całkowicie ciemno to noc bardzo szybko zleciała. Mimo wszystko nadal nie mogłam tak długo spać i już o godzinie 7 byłam na nogach. To nie było normalne. To znaczy.. ja ogólnie zawsze wstaje wcześnie, ale…. No bez przesady. Dla mnie wcześnie to godzina 9 – nie później i nie wcześniej. Biorąc  pod uwagę nasza ostatnią rozmowę mogłam w pełni stwierdzić, że to właśnie przez nią to wszystko. Za nim wrócę do swojego poprzedniego stanu to trochę czasu minie. Otworzyłam swoje oczka i spojrzałam najpierw na sufit, a następnie na chłopaka słodko śpiącego obok mnie. No i co? Nie mogę go nawet pogłaskać, bo ciągle się boje. Kapitan… w dodatku Sigma… 6 rangi… który boi się dotknąć własnej sympatii. To brzmiało bardzo komicznie jednak prawdziwie. Westchnęłam cicho, tak, aby nie obudzić śpiącego obok siwowłosego dzieciaczka. Zsunęłam leniwie nóżki z łóżka i stanęłam na zimnej podłodze. Nie przyjemne uczcie.  Moje włosy wraz z moim powolnym wstawaniem zsuwały się coraz bardziej z łóżka, aż w końcu opadły swobodnie wzdłuż mojego ciała zakrywając przy tym prawie mnie całą patrząc od tyłu. Były już takie długie. I pomyśleć, że kiedyś były jedynie do ramion. No tak… nadal mam na sobie koszulkę Heaven’a i w sumie nie za bardzo mi to przeszkadza. Podobno kobiety bardzo seksownie wyglądają w męski, za dużych ciuchach.  Pierwsze co zrobiłam to przeczesałam kilka razy kremowe włosy. Potem to już tylko takie babskie kosmetyczne sprawy (nie pomijając faktu, ze nadal nie zamierzałam się ubierać i paradowałam po jego apartamencie tylko w samej koszulce, nie mając pod spodem nic oprócz koronkowych majteczek). Biegałam tak sobie na boso tu i tam do godziny 7:45. Potem stwierdziłam, że jednak wypadałoby temu „nadzwyczaj uzdolnionemu kulinarnie” kolesiowi coś ugotować. Stanęłam sobie w kuchni i powolutku zaczynałam wyciągać produkty. Kiedy już miałam omlety na patelni usłyszałam ciche skrzypnięcie łóżka i otwierające się drzwi. Potem już tylko lecąca wodę. Oho.. brudasek poszedł się wykąpać. Czyżby ta noc była dla niego Az tak emocjonująca? Kurcze szkoda, że nic nie nagrała. Jest niewiarygodnie cicho kiedy robi TE SPRAWY.  Na samą myśl o tym aż się zaśmiałam. Jak takie nawiedzone dziewczę chichrające się same do siebie. Brawo Vanilla. Wykładałam sobie właśnie omleciki z masełkiem na talerzyk, gdy w tym samym czasie ktoś zaszedł mnie od tyłu i dotknął mokrymi, zimnymi włosami. No myślałam że go zastrzelę. Odskoczyłam nieco na bok dotykając się w mokre miejsce i wycierając to co po sobie pozostawił (czyli kropelki zimnej cieczy)
-Baranie… kąpałeś się w zimnej wodzie. Chcesz się przeziębić?  - zerknęłam na niego przez ramię. Nie stać mnie było na nic więcej bo przecież musiałam jeszcze te omlety postawić na stole. To znaczy…. Tylko jego, bo moje nadal stały na blacie. Przecież musze to jeszcze wszystko posprzątać.
-Vanilla… usiądź ze mną i zjedz jak normalny człowiek. – zachichotał składając rączki tak jakby się do tych omletów modlił. Olałam totalnie to co powiedział i nadal zmywałam naczynia. Właśnie w tym momencie kiedy na niego jeszcze raz zerknęłam zorientowałam się, że jest totalnie do połowy ubrany ( tylko spodnie. Ah tak bardzo Szekszi ~). A no i jeszcze ten ręcznik na głowie. Naprawdę jest kretynem.- Vanilllaaaaaa…. –przeciągnął moje imię w taki sposób, bym tylko zwróciła na niego uwagę. – Mam dziwne wrażenie, że mnie ignorujesz….. dlaczego to robisz? Ja przecież…  się staram… -spuścił wzrok i teraz wlepił go w omlety. Dopiero teraz również wziął się za zajadanie.  Oparłam się plecami o blat kuchenny i złożyłam rączki na piersi przyglądając mu się.
-Jak będziesz tak łaził bez koszulki to będziesz chory. – zwróciłam mu uwagę. W sumie nie przeszkadzało mi to, że tak paraduje, ale…. Ciało Heaven’a to jedna z kilku rzeczy, przez która nie mogłam się skupić na niczym innym. Nie wiem dlaczego tak jest. Może z tego względu, że nie interesują mnie takie chude szkapy dając na przykład tego chłopaczka Cinii.- Po za tym…. Nie ignoruje cie. Nie wiem jak mam się teraz w stosunku do ciebie zachowywać. Wiesz jakie to okropne uczucie kiedy nie wiem na jak bardzo mogę się zbliżyć….. żebyś mnie nie odepchnął…
-Przecież ja nigdy… - zaczął szybko, ale gdy chciał dokończyć chyba sobie przypomniał jak odtrącił mnie ostatnim razem. Bo tylko o to mi chodziło i o nic innego. – Nie chciałem cie wtedy odtrącić. I wczoraj też myślałem, że ty po prostu wolisz mieć dystans. Przepraszam. – nie zareagowałam na to co powiedział tylko spojrzałam w dół. Heaven wstał z miejsca i podszedł do mnie bliżej. Oparł się obiema rękoma po obu moich stronach o blat i lekko schylił. Nasze oczy były mniej więcej na tej samej wysokości. Nie wiem czego chciał dokonać, jednak gdy tak niebezpiecznie się zbliżył dzięki mojej Arcanie bardzo szybko go zatrzymałam unieruchamiając jego ciało dokładnie tak samo jak wcześniej to zrobiłam podczas potyczki z Rick’iem. Obiecałam sobie, że nie będę na nim jej używać, ale niestety nie potrafię mu wbić do głowy inaczej takich ważnych rzeczy.
-Widzisz… to ty mnie zatrzymujesz.  Tym bardziej Arcaną… nie masz odwagi zrobić tego ręcznie ? – zapytał. Mimo, że wiedział co teraz powiedzieć to jego spojrzenie było bardzo zdziwione.  W głębi… naprawdę się tego nie spodziewał.
-To nie dlatego ciołku. Ja po prostu chce ci cos pokazać. A więc…. Jak się teraz czujesz… kiedy jestem tak blisko, a ty… nie możesz mnie nawet dotknąć ? – moje zaklęcie puściło, ale chłopak nadal pozostał w takiej samej pozycji, jednak zbytnio się nie zbliżał.
-Źle…. Chciałbym, żeby było tak jak dawniej…
-Nie wiem czy to jest możliwe…. – wzruszyłam ramionami odwracając głowę w inną stronę. – Powiedziałeś, że nie możesz na mnie patrzeć, że żałujesz … i że…. Mam cie więcej nie dotykać. Ty naprawdę tego chcesz?
-Nie chce…. Ale jak mam to udowodnić? Pozwól mi cofnąć czas to wszystko postaram się naprawić.
-Czas nie jest twoim sługa i nie będzie cie słuchał,  a twoja Arcana doprowadzi do tego jeszcze raz… i kto wie… czy ja ci wtedy wybaczę? – mówiąc to już podeszłam do niego o kroki przyłożyłam dłoń do jego policzka. Po kilku minutach przylgnęłam do jego nagiego, już ciepłego torsu i oparłam czółko. – Mogę cie o coś zapytać…. Albo raczej… poprosić? Pocałuj mnie….. tak samo jak kiedyś… - przymknęłam na chwilę oczy, bo w sumie to wcale nie oczekiwałam, że chłopak się na to odważy.


( Heaven ?)
Layout by Hope