środa, 1 kwietnia 2015

[Team 1] Od Riuki'ego - C.D Cinii

Tak bardzo wcieliłem się w tego „stratega”, że zapomniałem o tym że przecież Heaven tez ma drugą Rangę no nie ? Wiec tak na dobrą sprawę to nie za bardzo uda mi się go wziąć na „hita”.
-Riuki ! – szturchnęła mnie Cinia. Pewnie znowu odleciałem i za bardzo pogrążyłem się w rozmyślaniach.
-Zamknij się, próbuje myśleć, a ty mi tylko przeszkadzasz… - warknąłem patrząc na nią kontem oka, ale już za chwilę ponownie przeniosłem wzrok na obcą nam grupkę. Nasz kapitan w ogóle nie ogarniał sytuacji, ale może lepiej dajmy mu się wykazać. Zamknąłem na chwilę jedno widoczne oko i zaraz obok mnie pojawiły się dwa youkai.
-Siemankooo… - powiedziała Czarna i spojrzała na mnie. O nie teraz się zaczną docinki.
-Kto to ? – zdziwiła się Cinia, jakby pierwszy Ra zje widziała. A właśnie.. przecież tak było. Zerknąłem na nią kontem oka i wyszczerzyłem kiełki
-Twoje potencjalne konkurentki… - zachichotałem i już za moment prawie dostałem w łeb jednak Shiro skutecznie zatrzymała atak mojego Pchlarza. Głównym zadaniem moich podopiecznych było odwrócenie uwagi dwóch zbędnych nam na razie dziewczyn. Po za tym Cinia nie za bardzo chciała walczyć ze swoją „psiapsiółką” od wspólnych bitew na poduszki. Nie to nie. Ja się mogłem nią zająć no ale skoro ona nie chce jej robić krzywdy. I to jest właśnie najgorsze. Jak się do kogoś przywiążesz trudniej ci jest go zranić. Noshiro i Kurona ruszyły boczkiem ta by pokazać się tylko dwóm dziewczyną. Nie byli rozdzieleni, ale właśnie o to chodziło by tylko one za nimi poleciały. Co mnie zdziwiło to, to że Kuro pokazała się dziewczyną ze strony prawej a Shiro chłopakom ze strony lewej. To było jeszcze bardziej genialne niż to co przed chwilą wymyśliłem. Zeszliśmy wszyscy w bardziej bezpieczne miejsce, z którego dokładnie mogliśmy obserwować przebieg zdarzeń. Tak jak przypuszczałem. Rozdzielili się i właściwie to Kurona powinna zająć się tymi dziewczynami na czas kiedy my uporamy się z tym dzieckiem i Heaven’em.  Tak więc Mei i nasz drogi kapitan zajęli się tym dzieckiem, które jakoś nie specjalnie pilnowało się swojego kapitana i łaziło sobie zupełnie gdzie indziej. Bardzo dobrze, w takim razie Heaven nie zdąży mu pomóc i przy okazji Vincent i Mei nie ucierpią tak bardzo. Chwila czy ja się o nich martwię !? Coraz gorzej ze mną…
Westchnąłem ciężko i w końcu wyszedłem z kryjówki bardzo powoli lecz zdecydowanie poruszając się w stronę Siwka. Ten gdy tylko mnie zobaczył nagle stanął i wyprostował się. Nie bał się.. a raczej tak mi się zdawało. Jego spojrzenie było pewne i raczej mówiło dokładnie to samo co i moje.
-Pierwszy raz wspólne drużynie a teraz w osobnej ? Coż za zbieg okoliczności….- warknął. Widać że był bardzo podminowany.  Ciekawe co go tak rozzłościło. Heh tym lepiej dla nas. Czym szybciej się go pozbędziemy tym szybciej wygramy. Nie myślcie sobie że zamierzałem z nim prowadzić jakiś zabawny dialog. No jeszcze czego…. Oczywiści wymienimy się ploteczkami, pomalujemy paznokcie, wypijemy herbatkę a potem zaczniemy się okładać, jak jakieś dzikusy ? Szał i jedna istna masakra.
-Powinieneś się cieszyć, ze to właśnie na nas trafiłeś.. będziesz krócej cierpiał… - westchnąłem w ogóle nie przejmując się chłopakiem przede mną
-Nas ? – zapytał cicho, ale po chwili jakby wszystko zrozumiał i zmienił nastawienie. Zza moich pleców wyszła Cinia. Z Bronią i w ogóle poobwieszana tym wszystkim. Pchlarz jeden. Ciekawe czy w ogóle umie się tym posługiwać. – Dwóch na jednego ? To trochę nieczyste zagranie..
-A kto powiedział że będziemy grać czysto… - warknąłem już nakręcony. Po chwili otworzyłem dłoń, później zamknąłem ją trzymając już czarną kosę. Cinia wystartowała jak z procy. No nie powiem zaimponowała mi tym. Nie wiedziałem że jest taka „zwinna” i szybka. Okładała chłopaka równo tymi swoimi zabaweczkami tylko nie koniecznie zawsze trafiała. Uśmiechnąłem się pod nosem widząc jak chłopak przez chwilę cierpi, a potem stał i po prostu się śmiał. Ta się męczyła, a on… jakby nic nie czuł. Nie czuje bólu tak ? Ciekawe. Ataki Cini raczej nie miały za zadanie zwalić go z nóg przez obrażenia, a raczej przez ból. Domyślam się że te sztylety były tak ostre że przy delikatnym pociągnięciu robiły wielką szramę. W końcu dziewczyna przystanęła by złapać oddech. Była za blisko.. tak blisko, ze teraz właściwie mógł ją zmieść jednym ruchem. Tak pewnie chciał zrobić bo zamachnął się, i gdy chciał już oddać cios, ja stanąłem przed nim zasłaniając przy tym blondynkę. Z pięści w dziewczynę ? Widzę że mam w końcu poważnego przeciwnika. W dodatku…. Tak samo jak ja nie należał chyba do gentelmen’ów. Hyhy i bardzo dobrze. Przed samą moją twarzą zatrzymałem jego dłoń łapiąc go w nadgarstku. Silny. Teraz jak tak go trzymam dopiero poczułem z jaką siłą mogła dostać Cinia. W twarz. Dlaczego mnie to tak zdenerwowało, że chciał ją uderzyć ?
-Nie wkurwiaj mnie.. – wyszczerzył te swoje białe ząbki, a ja przymrużyłem oczy co mogło znaczyć tylko jedno. Odepchnąłem go od siebie jak gdyby nigdy nic i wymierzyłem w niego kosą.
-Uważaj do kogo mierzysz… - warknąłem- Nie czujesz bólu, ale to nie oznacza że nie możesz się wykrwawić.. na przykład dajmy na to. – zerwałem swoją opaskę i zaraz złapałem go za szmaty i rzuciłem do tyłu. Wkurzył się. Wstał otrzepał i teraz to on jakoś próbował się do mnie dobrać. Okładaliśmy się tak właściwie ledwo co trafiając, ale potem już mi przestało brakować siły i refleksu. Tak więc udało mu się złapać mnie za szyje i przywalić moimi plecami o ścianę. Aż się zakrztusiłem. Siilnyy… Kiedy to zrobił Cinia jakby wtedy się właśnie obudziła i wykorzystując sytuację rzuciła jednym sztylecikiem w plecy Heaven’a. Ostrze wbiło się dokładnie pod jego łopatką co spowodowało chwilowy paraliż jego prawej ręki, którą mnie trzymał. Puścił mnie i zachwiał się na nogach. To go już chyba musiało zaboleć. Może on jednak coś czuje. Bez opamiętania ruszył w stronę dziewczyny. Właściwie to nie zdążyłem się pozbierać. Zdążyłem tylko wstać by zobaczyć jak Cinia przez kilka minut nie nadąża nad jego ruchami, ale jakoś niezdarnie próbuje ich uniknąć.  W końcu dostała na tyle by zachwiać się i wywrócić do tyłu. Jakby coś we mnie pękło. Niby wytarła twarz ze swojej krwi i miała wstać, ale nie pozwoliłem jej już atakować. Złapałem chłopaka i odrzuciłem. Wyglądał tak jakby miał mnie za raz zabić jednak ja pociągnąłem raz kosą po jego plecach zostawiając dużą krwawą szramę. Dostał raz, drugi w końcu leży….za nim się podniósł złapałem go za włosy i jeszcze ładnie obiłem mu mordkę.
-Zaśpiewać… ci kołysankę ? – szepnąłem i już a chwilę rzuciłem nim o ścianę. Chłopak zsunął się po niej i już za chwilę powoli zaczęły opadać mu powieki. Dobrze że nie dawałem mu w ogóle nie zareagować bo mogło by być ze mną kiepsko. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego że wypowiedziane przeze mnie słowa były jednym z najbardziej przydatnych zaklęć. Przez jakiś czas w ogóle nie wstanie…
Cinia podleciała do mnie, a ja słysząc teraz tylko swój ciężki i przyśpieszony oddech zachwiałem się do przodu, do tyłu, aż w końcu upadłem na kolana. Od zarycia twarzą  w podłoże uratowała mnie Cinia jakoś starając się mnie trzymać w takiej pozycji

( Ludzie ? Sory takie beznadziejne wyszło.)

[Team 2] Od Heaven'a - C.D Rosie

- Co ty wyprawiasz Aki?! - spytałem na serio wystraszony, błyskawicznie unosząc chłopaka po czym ponownie przezuciłem go sobie przez ramię. - Dosyć tego. Przecież ci mówiłem, żebyś nie wyładowywał swojej furii na członkach drużyny!
- Puszczaj mnie! - wrzasnął, totalnie ignorując to co przed chwilą powiedziałem i zaczął gryźć moją rękę.
Ha! Uważaj, bo jeszcze sobie ząbki połamiesz, skarbie. Oczywiście, nie zrobiło to na mnie większego wrażenia. Jak ja się cieszyłem ze swoich umiejętności i świadomości bycia Betą. Każdy inny normalnie już dawno wypuściłby to zdziczałe dziecko z rąk, ale nie ja. Może i był nieokiełznany, ale ja jestem bardziej i nie da się mnie ujarzmić (Vanilla się nie liczy xd). Nie powiem, przestraszyłem się widząc chłopca trzymającego z dłoni nóż, pochylonego nad biedną Rosie. W sumie... zbyt spokojne dziewczyny wzbudzały we mnie niezrozumiały respekt, dlatego nieświadomie ustępowałem jej z drogi. Akira pomogła białowłosej podnieść się w ziemi.
- Skierujmy się bardziej do centrum tego Apokaliptycznego Miasta. Mam przeczucie, że kogoś tam spotkamy.
Czułem jak narasta we mnie złość. Nasza drużyna mogła być najsilniejsza ze wszystkich, ale jednocześnie najbardziej niezgrana... Modliłem się, aby nikt się teraz nie odezwał, albowiem sekundy dzieliły mnie od całkowitego szału. Myślę, że to ponura atmosfera unosząca się na Areną dołowała mnie psychicznie, a wykłócanie się z Akirą oraz pilnowanie Aki'ego aby przypadkiem nie poderżnął Rosie gardła dodatkowo to potęgowało.

< Rosie, ktoś z Team'u 2?>

[Team 1] Od Cinii - C.D Riuki`ego

Nie byłam co do końca przekonana, że to dobry pomysł. Ale nie zamierzam się tu teraz z nim kłócić, przytaknęłam niepewnie po czym puściłam się biegiem w stronę, gdzie jeszcze jakiś czas temu przesiadywaliśmy ze swoją drużyną. Miałam przynajmniej nadzieję, że nadal są w tamtej okolicy. Nie powinniśmy się rozdzielać, teraz są przez to tylko problemy. Przyspieszyłam, już nawet nie obchodziło mnie to czy ktoś mnie zauważy. Zresztą nie było chyba żadnej innej drużyny w pobliżu.  Przez jakiś czas krążyłam wokół miejsca ‘’startu’’ aż wreszcie ich znalazłam. No troszkę się zdziwili na mój widok, szczerze? Nie dziwię im się, w dodatku byłam przecież sama.
  – A ten chłopak? – zapytał dowódca
  – Riuki – poprawiłam go – Przyszłam was tylko ostrzec, że w tym kierunku zmierza wroga drużyna… przejdziemy na około i dołączymy do niego, jesteście gotowi na walkę prawda?
  – Nie pozwalasz sobie na zbyt wiele? – Vincent zapytał dosyć oschle – To ja jestem tutaj Kapitanem!
  – Świetnie, w takim razie Pan Kapitan zadba o odnalezienie Riuki`ego, który jest bardzo nieposłuszny i się oddalił. Oraz załatwi calutki Team. Nie wiem jak ty, ale ja mam już małe doświadczenie w kwestii grupowych walk… zdaj się na nas.
Spojrzałam kątem oka na Mei, która najwyraźniej nie zamierzała się wdawać w dyskusję. Ja też już mam dość, prychnęłam po czym obróciłam się na pięcie. Ostatecznie Vincent postanowił udać się ze mną, do naszego ‘’zaginionego’’ członka. Przyznam, że strasznie ich poganiałam. Jednak nie chciałam przyjść za późno, znając jego on już mógł ich atakować. Wszystkiego można się spodziewać po takim idiocie. Na całe szczęście, okazało się, że jeszcze nie zaczął swojego genialnego ataku. Musiałam się powstrzymywać, żeby nie rzucić mu się na szyję albo mu nie przywalić… raczej to drugie mnie bardziej korciło. Z tego miejsca widzieliśmy doskonale obcą drużynę. Byli w dole, jakieś 20 metrów od nas. Kiedy zobaczyłam Rosie, zamarłam. Nie chciałam jej robić krzywdę, za rękę trzymała jakiegoś bardzo niskiego chłopca. A przed nimi szedł nie kto inny jak Heaven, z którym kiedyś byłam w drużynie, tuż za nim szła dziewczyna o krótkich, kręconych włosach. Ciekawie się zapowiada no nie powiem.
  – To co teraz? – po raz pierwszy od jakiegoś czasu odezwała się Mei
Szczerze powiedziawszy, to nie wiem. To Riuki ma jakieś chore pomysły, ciekawe co ten znowu wymyślił.. no bardzo ciekawe.
  – Heaven – wskazał na białowłosego chłopaka – To ich Kapitan, nim zajmiemy się w pierwszej kolejności…
  – Jak zamierasz to zrobić? – Vincent westchnął zrezygnowany – Chcesz się na nich rzucić?
Riuki przez chwilę był jakby nieobecny, jednak po chwili uśmiechnął się. Wyglądało to przerażająco... wcale mi się to nie nie podobało. Żeby się uspokoić, musiałam wydobyć z ziemi jakąś broń, żeby po prostu poczuć się pewniej. Półtorak, o długości ponad metra z rękojeścią wysadzaną czerwonymi kamyczkami, już po chwili znalazł się w mojej dłoni. Dla pewności zaopatrzyłam się jeszcze w kilka sztylecików.
  – A co to? – Riuki zapytał – Pchlarz idzie na wojnę?
  – Przymknij się – zagryzłam wargę skupiając wzrok na bardzo powoli oddalającej się grupce

(Drużyno? heheheh czas wreszcie skopać komuś dupki ;3)

Zostają Wyrzuceni ~ Alice , Akina & Valerie

http://fc06.deviantart.net/fs70/f/2014/337/8/4/aika_by_asakurashinji-d88iv33.jpg
Powód: Brak Aktywności

Powód: Brak Aktywności

http://oi59.tinypic.com/wtucmq.jpg
Powód: Brak Aktywności
Layout by Hope