wtorek, 9 czerwca 2015

Od Inoue - C.D Grimmjow'a

Sprzątaczka zagrodziła im drogę i zrobiła niezadowoloną minę. Zaczęła coś pierniczyć o zasadach dobrego wychowania i o kulturze osobistej. Po kilku minutach dziewczyna nie wytrzymała.
- Nie powinna pani sprzątać? Hm, tak też myślałam... - mruknęła.
Inoue westchnęła cicho. Wcale nie miała ochoty wracać do swojego apartamentu, już wolała posiedzieć na korytarzu. Zgrabnie wyminęła tłustą pokojówkę, która posłała jej mrożące krew w żyłach spojrzenie. I tak Grimmjow chyba podpadł jej znacznie bardziej... Może to i lepiej? Chociaż cycata kobieta wcale nie wyglądała już na tak bardzo zdenerwowaną. Pod wpływem słów Grimm'a jakby... zmiękła? Co ci mężczyźni z nami wyprawiają... Falka zacisnęła wargi w cienką kreseczkę (po raz nie wiadomo który tego dnia) i ze zdziwieniem stwierdziła, że poczuła... zazdrość? No nie, tego to już za wiele... Odpędziła od siebie wszelkie myśli i miękko podeszła do drzwi swojego mieszkania. Odwróciła głowę w stronę mężczyzny.
- Lepiej zapnij koszulę-powiedziała bezbarwnym głosem.
Grimmjow wzruszył ramionami i pozapinał guziki odzieży. Inoue nacisnęła zimną klamkę i aż się wzdrygnęła. Poczuła lekki dreszcz, zresztą jak zwykle w tym miejscu. Tak jak się spodziewała, pokój znajdował się pod przykrywą lodu i szronu. Oblodzone panele błyszczały się w promieniach słonecznych, które przepuszczały turkusowe zasłony. Zimno przeszyło jej bose stopy, ale to zignorowała. Zdążyła się już przyzwyczaić.
- Witaj w moim królestwie-mruknęła.
Pewnym krokiem podeszła do szafy i chwilę mocowała się z jej drzwiami. W końcu ustąpiły, a Inoue wyciągnęła z mebla lekko zesztywniałą z powodu zimna sukienkę. Nie bacząc na dobre maniery zdjęła koszulę Grimmjow'a i ubrała się w swoją odzież. Oczywiście przedtem nałożyła bieliznę. Niebieskowłosy patrzył na to beznamiętnym wzrokiem. I tak Inoue miała to gdzieś. Razem z ciepłem, z jej ciała wyparował i dobry humor. Rozpuściła i przeczesała swoje białe włosy.
- Nie stój tak, wejdź-ponagliła.
Rozsunęła zasłony, żeby wpuścić do pomieszczenia trochę więcej światła. Usiadła na skrawku łóżka i przyciągnęła kolana do brody. Objęła je rękoma i z wielkim zainteresowaniem poczęła przyglądać się kryształkom lodu, które radośnie lśniły na parapecie. Dziwne, że się jeszcze nie roztopiły... Nienawidziła tego miejsca. Nienawidziła ludzi, którzy ją otaczali. Nienawidziła siebie. Niby inni ją odpychali, ale dziewczyna czuła niewyjaśnioną potrzebę przebywania w czyimkolwiek towarzystwie. Nie wiem, ile tak rozmyślała. Może minutę, a może ich piętnaście... W końcu przypominała sobie o obecności Grimmjow'a. Wykrzywiła wargi w czymś na kształt uśmiechu. Prawdziwie nie uśmiechała się od lat. A właściwie to nie pamiętała, żeby kiedykolwiek się uśmiechała... Zrobiła głęboki wdech i najgrzeczniej jak potrafiła, rzekła:
- Dziękuję.
Zaciekawiony Grimmjow odwrócił głowę w jej stronę.
- Słucham? - odparł.
- Słyszałeś.
Inoue powtórzyła wymianę zdań sprzed kilku minut. Uśmiechnęła się. Tym razem wyszło jej to znacznie lepiej.
- Dziękuję, że mi pomogłeś. Że dotrzymałeś mi towarzystwa, no i pozwoliłeś się wykąpać. Hm, w sumie to dziękuję za wszystko-dodała po chwili zupełnie szczerze.
O tym, że kilkakrotnie ocalił jej życie, już nie wspomniała. Znowu poczuła dziwne ukłucie w sercu. Cały jej dobry nastrój jakby wyparował. Czemu taka jestem? Czemu nic nie pamiętam? Czemu moja Arcana nie chce mnie zaakceptować? W jej głowie kłębiło się o wiele więcej pytań. Na jej bladej skórze pojawił się dobrze znajomy szron. Z lekko drżących ust wydobywały się obłoczki pary, a łóżko pokryło się jeszcze grubszą warstwą lodowej powłoki. Gdy dziewczyna zamknęła powieki, ujrzała białe ręce. T e ręce. Skuliła się jeszcze bardziej.
- Dobrze, zabij mnie. Byle szybko... - szepnęła sama do siebie.
Gdy ponownie otworzyła powieki, ujrzała tylko czarną plamę. Przestała walczyć. Pozwoliła, żeby owe ręce chwyciły jej delikatne i drżące dłonie. „Czy tam, gdzie mnie zabiorą, będę szczęśliwa?”, kolejne pytanie do kolekcji. Straciła już resztki świadomości. Pustym wzrokiem spojrzała na Grimmjow'a i uśmiechnęła się. Po raz ostatni.
- Dziękuję... - szepnęła.
A później cały świat jakby się zamazał. Czuła tylko chłód. Chłód, który tym razem był... przyjemny.
* * *
Uniosła powieki. Wokół panowała przerażająca cisza. Gdy białowłosa wstała, rozejrzała się po okolicy. Znajdowała się w dziwnym miejscu. Pod jej bosymi stopami aż za linię horyzontu ciągnęła się tafla przejrzystego i gładkiego lodu. Dokładnie widziała w nim odbicie chmur i siebie samej.
Zdezorientowana, próbowała znaleźć coś, co pomogłoby jej zrozumieć, gdzie tak naprawdę się znalazła.
- Ja żyję-yję-yję...
Jej głos rozniósł się po wolnej przestrzeni, tworząc dziwne echo.
- Halo-lo-lo... Ktoś tu jest-est-est... - krzyczała.
Echo zniekształcało każde wypływające z jej ust słowo. Nagle dojrzała w oddali rozbłysk, który trwał zaledwie sekundę czy dwie. Zdesperowana zaczęła powoli kroczyć w tamtym kierunku, a później puściła się biegiem. Nie czuła zmęczenia ani głodu, chociaż wędrowała od wielu godzin. Krążyła bez celu po lustrzanej powierzchni. I gdy już całkowicie straciła nadzieję, ponownie ujrzała ów błysk. Przyspieszyła jeszcze bardziej. W końcu w oddali zamajaczył jakiś dziwny przedmiot. Inoue z bliska stwierdziła, że był to znak. Wskazywał cztery różne ścieżki. Zaufanie, samotność, ból i zrozumienie. Dziewczyna chwilę się zawahała. Zdecydowała się na „zrozumienie". Powoli kroczyła wybraną drogą. Zdawała się ona utkana z chmur, delikatna i miła w dotyku. Nie wiedziała, jak długo tak szła. Może godzinę, dwie... Dzień, dwa... Całkowicie straciła poczucie czasu. W końcu stanęła przed niewielką wyrwą w lodowej tafli. Gdy do niej zajrzała, poważnie się zdziwiła. Spodziewała się ujrzeć wodę, a tymczasem wyrwa wypełniona była mocno błękitna cieczą. Inoue kucnęła przy jej brzegu i zanurzyła palec w tajemniczej substancji. Była cholernie zimna, ale to zimno było takie...kuszące. Nagle z wody wysunęła się blada dłoń. Tak, t a dłoń. W szaleńczym geście próbowała złapać palec dziewczyny, rozpryskując wszędzie błękitną ciecz. Gdy Falka odsunęła się od wyrwy, biała ręka zaczęła macać lód przy stopach białowłosej. O dziwo Inoue nie czuła strachu, a raczej smutek tej istoty. Już postanowiła. Uklękła przy wyrwie i wysunęła swoją rękę ku obcej, tajemniczej dłoni. W momencie, gdy się spotkały, przez głowę dziewczyny jakby przeszedł piorun. W dziwnej cieczy ujrzała właścicielkę bladej kończyny. Ujrzała siebie. I już wszystko rozumiała...
<Grimm? Dziwne coś gotowe, dla ścisłości, Inoue zemdlała po raz kolejny >

Od Ukyo - C.D Artis

Podrapałem się po głowie. Czekałem, aż Artis coś powie. W końcu jej nie rozumiem.
- Nie spij mi tu, nie pozwole...
Przysunęła się do mnie i zaczęła pchać nogą. Chciała mnie zepchnąć. Nie udawało się jej to. Nie miała teraz za sobrego cela. Zacząłem do niej machać ręką.
- Nie kopaj mnę jusz no! To nie je miłe!
Ona jednak nie przestała. Kopała coraz to mocniej i szybciej. Bolało, naprawdę bolało. Podniosłem głowę do góry i rozejrzałem się po całym pomieszczeniu. Chyba naprawdę mnie nie chciała przy, a raczej na tym stoliku. Zsunąłem się pod stół i zacząłem szukać wygodnej pozycji do spania. Wyciągnąłem do niej rękę.
- Mas jaki kocyk? - zapytałem.
Uderzyła mnie lekko w tył głowy. Ona jednak uważa, że mi chyba nie jest potrzebny. Czyli tylko trochę kanapy i podłoga? Tyle może mi dać? Nieco się zasmuciłem. Postanowiłem wstać i włożyć te szklaneczki do zlewu. W końcu nie wypada zostawiać syfu oraz nie miło śpi się, wiedząc, że niedaleko twojej głowy stoją brudne naczynia, które śmierdzą wódką. Wstałem, oczywiście przesunąłem przy tym odrobinkę stolik. Wziąłem do łapek szklaneczki i chwiejąc się na nogach ruszyłem w stronę kuchni. Momentalnie rozmazał mi się obraz przed oczyma. Uderzyłem o ścianę, a z rąk wypadły mi szklanki. Potłukły się. Po chwili poczułem jak Artis chwyta mnie za ramię. Pewnie wiedziała, że to się stało. Spojrzała na mnie tymi oczkami i oparła się drugą ręką o cokolwiek, w tym wypadku to chyba była szafka. Zdjęła ze mnie swoją łapeczkę i zaczęła mi machać palcem przed oczyma. Kazała mi to posprzątać, no ale jakbym mógł tego zrobić. Uklęknąłem sobie przed rozrzuconymi kawałkami szkła i zacząłem zbierać. Uważałem żeby przypadkiem się nie skaleczyć. Uśmiechnąłem się do niej dosyć niemrawo. Przynajmniej oszczędzę jej wody i płynu do naczyń. Teraz z drobnymi problemami doszedłem w miarę bezpiecznie do kuchni. Zacząłem przeszukiwać jej szafki w poszukiwaniu jakiejś reklamówki. Mam nadzieję, że dopiero jutro będę mógł to wyrzucić. Nie chcę wychodzić wcześniej, kto wie? Teraz mogą się czaić jacyś zboczeńcy i czekają na takich pijanych ludzi jak ja. Nie chcę o tym myśleć. Wróciłem do salonu, do koleżanki. Chyba nie jest przyzwyczajona do picia. Kiwała się na wszystkie boki, pewnie nie miała się na czym skupić. Podszedłem do niej i uklęknąłem przed nią.
- Pzeprasam za to sklaneckę, a racej za sklanecki. Tak mi smutno, cy je coś co bym mógł dla cię zrobić?

Artis?

Posty

Witam, z tej strony Reita. Na prośbę adminki, pragnę was powiadomić, żebyście przez czas nieokreślony nie wysyłali do niej opowiadań. Prosiłabym, żeby opowiadania wysyłać do mnie, albo któregoś z moderatorów [nasze namiary znajdziecie w zakładce "kontakt"]. Nie będę się dłużej rozpisywała na tak prosty i zrozumiały temat, tak więc miłego dnia czy tam nocy ^^

~Wasze wiertło. 

Od Chiyo - C.D Victorii

Zaśmiałam się widząc jak upadła.
- Roztopiłaś się - rozłożyłam ręce na boki, nadal trzymając je blisko talii i delikatnie ukłoniłam.
- Co to był za gest? - zebrała się od razu, lecz dalej siedziała na trawie.
- To tajemnica - przyłożyłam palce do ust i mrugnęłam do niej z chytrym uśmieszkiem. Ciekawska wszystkiego podniosła się od razu z ziemi i złapała mnie za ręce, zanim zdążyłam mrugnąć ona już ciągnęła mnie delikatnie w dół.
- Pooooowiedz - mruknęła wytężając wzrok, oczy świeciły jej się jak dwa kryształki.
- Tak naprawdę... To....- pociągnęła mnie jeszcze bardziej do siebie, naciskała swoimi łapkami na moje wytężając coraz bardziej wzrok.
- To ... - trzymałam ją w niepewności, zaczęła skakać z niecierpliwości, więc mnie także wprawiła w ruch i obie ruszałyśmy się do siebie.
- Nic nie znaczył ten gest - wystawiłam jej język i momentalnie wyzwoliłam się z uścisku ze śmiechem. Na jej twarzy pojawiło się wielkie rozczarowanie.
- Na pewno coś znaczy, tylko nie chcesz mi powiedzieć! - krzyknęła zwiedziona. Zaczęłam chichotać, ruszyłam w kierunku drzewa. Okrążyłam je trzymając palce na korze, stanęłam przy nim dopiero, gdy byłam obok Victorii.
- Dowiesz się w swoim czasie - mruknęłam tajemniczo. Ah, to zabawne widzieć jak tak bardzo kogoś coś interesuje, a tym bardziej jak jest to KTOŚ taki ^^.
- Zobacz, wiewiórka - pokazałam ruchem dłoni w kierunku, gdzie rude zwierzątko obierało orzeszek. Siedziało na trawie, hm.. To dziwne, że w takim ośrodku są takie małe zwierzaki,trzeba będzie o tym porozmawiać z ojcem.
- Ooo! - wykrzyknęła Vici biegnąc w jej stronę. Machała przy tym rękami jak oszalała. Zaczęłam się śmiać, gdy wiewiórka wskoczyła na drzewo uciekając przed dziewczynką. To tak komicznie wyglądało. Nikogo dookoła nas nie było więc zaczęłam się głośno śmiać.. To zabrzmiało jakbym tego nie robiła w towarzystwie, a dobra tam. Upadłam na kolana, na tę piękną, idealnie zieloną trawę. Otarłam łzę z oka. Victoria stanęła pod drzewem i zaczęła tak fajnie wymachiwać rączkami, chcąc dostać wiewiórkę w swoje ręce.. Skojarzyła mi się z pieskiem (xD Skojarzenia Miętusa.. O nic nie pytaj :'D)
- Uspokój się to zejdzie jeszcze raz - podniosłam się wreszcie z ziemi i podeszłam do dziewczynki - Usiądźmy chwilę, masz jakieś orzeszki w zanadrzu? -zapytałam podnosząc brwi z dziwnym uśmieszkiem. Victoria dowiadując się o co mi chodzi, strzeliła takiego buraka. Wyszczerzyłam swe białe zęby po raz któryś setny już tego dnia.
- To masz czy, mam sprawdzić, hęę? - zapytałam wyciągając ręce w jej kierunku z głupawym uśmieszkiem.
- Nie mam ! - krzyknęła chowając twarz w ręce z wielkim uśmiechem - Ale może ty masz cooo? - zapytała zaraz po tym jak się uspokoiła, zaśmiałam się na to kolejny już raz.
- Nie, nie.. Nie posiadam - pomachałam rączką. Victoria zaczęła się śmiać, a ja razem z nią. [...] Obie leżałyśmy na trawie przyglądając się zachodowi słońca, obok nas siedziała wiewiórka.
- To jak moja zaklinaczko wiewiórek..Podobał ci się dzisiejszy dzień? - zapytałam wpatrując się w brzoskwiniowe niebo.
(Vici? Hehhehe, Chiyo posiada brzoskwinię ( ͡° ͜ʖ ͡°) )

Od Cinii - C.D Riuki'ego


Uniosłam brwi do góry, zaczynając się dosyć głośno śmiać.
— Mówisz, że masz ich o wiele więcej? - mruknęłam przysuwając się bliżej do chłopaka, ocierajać się udem o jego udo - Może chcesz, żebym je poszukała? - przekręciłam główkę robiąc minę słodkiej dziewczynki, którą w tym momencie napewno nie byłam.
— Hm teraz?
— A niby kiedy? Nakręciłeś moją chęć poznawania twojego ciała…
Chłopak przewrócił oczyma, jednak nie wyglądał jakby wyrażał niewiadomo jak wielki sprzeciw. Nachylił się nade mną po czym przygryzł płatek mojego ucha, zjeżdżając swoimi wielkimi dłońmi na moje plecy. Po chwili po raz już kolejny oznajmił mi, że jestem zboczona. To chyba dobrze, przynajmniej chociaż w malutkim stopniu staram się zadowolić Jego potrzeby seksualne. A czy mi to wychodzi? Nie mnie o to pytać XD Tak na marginesie, że niby zaraz znowu wyląduje w jego łóżku? Naprawdę, nie miałabym nic przeciwko temu a nawet chętnie. Wątpię, żeby kiedykolwiek ktoś był w stanie wywierać na mnie takie odczucia. Po prostu wystarczyło spojrzenie jego oczu i już byłabym gotowa zrobić dla niego wszystko. Kiedy wreszcie odczepił się od mojego ucha, przejechałam palcami po jego policzku wpatrując się w niego z czułością.
- Cinia, a co konkretnie chcesz poznać?
— Wszystko  – puściłam mu oczko
— Daj mi żyć…
— Faktycznie, strasznie cierpisz Yukiś… za bardzo Cię rozpieszczam – zaczęłam go z lekka podpuszczać – Może faktycznie, powinnam przez jakieś dwa, trzy tygodnie unikać bliższych kontaktów z Tobą… tak…
— Pfy, wytrzymałbym – wzruszył ramionami
Zmrużyłam swoje różowe oczęta po czym lekko uderzyłam go w jego klate. Dureń, jeśli to prawda, to szczerze zazdroszczę mu tej umiejętności.
— Ale ja bym nie wytrzymała – syknęłam.
 To po co gadasz takie rzeczy głupia, dobijasz samą siebie  pacnął mnie w główkę.
Niech już się tak lepiej nie przemądrza, żyrafa kurczę. Dotknęłam swojej głowy, chociaż właściwie nie wiem czemu, skoro nawet mnie to nie zabolało. Po chwili znowu spojrzałam na niego w ten swój "uwodzicielski" sposób. Tym razem już chyba troszkę zmiękł, bo położył dłonie na mojej talii, delikatnie i zmysłowo błądząc palcami po materiale mojej czerwonej sukienki. Kiedy już miał mnie pocałować, zaśmiałam się i sprawnie odbiegłam pokazując mu język.
 —Jestem głodna, od wczoraj nic nie jadłam. Zgaduję, że u Ciebie nic nie ma, więc może wstąpimy do mnie na chwile… albo i na dłużej.
Złapałam go za dłoń, splatając z nim palce. Wzruszyłam ramionami widząc jego minę, jak zwyklę wyglądał jakby się zastanawiał nad tym, jaka to ja jestem głupia. Pociągnęł go w stronę wyjścia, za chwilę wchodząc już po schodach na piętro wyżej. Jak zwykle zapomniałam zamknąć drzwi na noc, więc nie zdziwię się, jak czegoś mi będzie brakowało w pokoju.
 — Zrób to co zwykle robię ja, czyli wyłóż się na kanapie, a ja zaraz do Ciebie wrócę – uśmiechnęłam się
Riuki nie powiedział nic, jednak zaraz zniknął za rogiem. Odstawiłam buty w przedpokoju, po czym na bosaka podreptałam do kuchni. Otworzyłam praktycznie pustą lodówkę, ale mimo tego zastanawiałam się z pięć minut co bym mogła zjeść. Ostatecznie postawiłam na zwykłych naleśnikach z serem. Ich przygotowanie wcale nie zajęło mi dosyć dużo czasu. Szybko się z tym uwinęłam i kiedy odstawiałam już talerz do zmywarki, usłyszałam jak Riuki wchodzi do kuchni.
 — Cinia powiedz ty mi jedną rzecz, czemu tak bałaganisz? – zapytał a że byłam do niego odwrócona plecami nie do końca wiedziałam o co mu chodzi, kiedy odwróciłam się zamarłam – leżało sobie na kanapie, robisz to specjalnie? – zapytał wywijając na palcu ramiączkiem od jasnego, koronkowego stanika.
Zarumieniłam się chyba jeszcze jak nigdy. W ułamku sekundy znalazłam się obok niego i wyrwałam mu swoją rzecz, chowając ją za plecy.

(Riuki? 8))

Od Vanilli - C.D Heaven'a

Tylko Heaven'owi udawało się doprowadzić mnie do takiego stanu. To było nieziemskie uczucie, którego nawet nie potrafiłam opisać. Wtulajac się delikatnie w jego tors paznokciami przekechałam po jego obszernych plecach. Naturalnie tak by nie wyrządzić mu przy tym żadnej krzywdy. Przez moment trwaliśmy w bezruchu, delektując się jeszcze wcześniejszymi doznaniami. W końcu chłopak pochylił się do przodu i dzięki temu plecami zetknęłam się z zimną pościelą. Przemknęłam lekko oczy i rozchyliłam usta. Było mi tak piekielnie gorąco, które wzrastało z każdym kolejnym ruchem Heaven'a. Otworzyłam jedno oko by sprawdzić jak w tym momencie czuję się on, ale gdy tylko to poczyniłam gorące usta srebrno włosego znów wbiły się w moje wargi.
- Jeszcze nie masz dość....?-wymruczałam cicho nadal starając się wyrównać oddech. Uniosłam dłoń do góry i pogłaskałam go po policzku.
- Ciebie.... Nigdy. - oznajmił na co uśmiechnęłam się nieco szerzej. Przewróciłam go na bok tak żeby w końcu się trochę ogarnął. Że on jeszcze ma siłę...
-Uspokój się dzikusie...- zachichotałam i pociągnęłam leciutko za jego miękkie włosy. Zaraz potem wstałam. Trzebaby było się ogarnąć. Jednak jemu to chyba nie przeszkadzało, że leży całkowicie nagi bo nie zamierzał wcale wstawać. Nie żeby mi to w jakiś sposób przeszkadzało. Bardzo szybko ubrałam się w jakąś koszulkę i już
miałam związać włosy kiedy to Heaven stanął za mną i złapał mnie za rękę.
- O wiele bardziej lubię kiedy są rozpuszczone...- pocałował mnie w policzek i mimowolnie podreptał się ubrać. Pokręciłam tylko główką i uśmiechnęłam się pod nosem.
[...]
Kiedy Heaven wrócił od razu znów wskoczył do łóżka. Jakby mu zimno było czy coś. Ja tu się topie a jemu jest zimno? No dobra nie będę w to wnikac.
- Vanilla.... Czy ty.... Czy tobie podoba się jakiś chłopak?-odwrócił wzrok na tyle by srebrne włosy zasłanialy mu twarz. Ojoj czyżby to pytanie go aż tak bardzo trapiło?
- Mhm, podoba.- mruknęłam również podchodząc do łóżka. Chłopak jakby oprzytomnial słysząc te słowa i spojrzał na mnie wystraszony.
- Kto to jest?! Znam go?! - zasypał mnie tysiącami pytań.
- Znasz go. - Uśmiechnęłam się zadziornie. - Jesteś zazdrosny?
- Nie!!! - Ooo... Widzę bulwers. To znaczy że jednak jest.- Co ci się w nim takiego podoba?!
- Jeśli myślisz ze uda ci się stać takim jak on jest to się mylisz. Jest tylko jeden taki...
- No ale powiedz mi!
W tym momencie przysunęłam się do niego jeszcze bardziej i usiadłam mu na kolanach. Heaven z niecierpliwością objął mnie w pasie tak jakby już nigdy nie chciał puścić.
-Jest strasznie przystojny.... Słodki, dobrze zbudowany... A przede wszystkim kochany.... -Przylgnęłam do jego klatki piersiowej i palcem wskazującym zaczęłam kreślić różne wzorki.
- Powiedz mi kto to jest... - Mruknął przygnębiony. Aż tak się tym przejął?  Biedny.
- Skoro nie jesteś zazdrosny to po co mam ci to mówić?
-Dlatego że....no dobra! Jestem cholernie zazdrosny... O Haru... I..
Zamknęłam mu buzię dotykając palcem jego warg. Uśmiechnęłam się zachęcająco i pogłaskałam go po włosach.
- Rozpływam sie kiedy mówisz mi tak słodkie słowa...kochanie. - Ucałowałam lekko jego wargi, ale przy tym nie dałam mu szansy na nic namiętniejszego.- Ty mi się podobasz głuptasie. - Ujęłam jego twarz w dłonie- Albo raczej.... Kocham cie, Heaven.

(Heaven?)


Layout by Hope