piątek, 12 czerwca 2015

[Team 3] Od Inoue

Szepty. Otaczały ją ciche odgłosy rozmów. Szepty... Wszędzie szepty... Gdy Inoue uniosła powieki, ujrzała nad sobą jasne światło lampy. Pochylone postacie w białych fartuchach zaglądały jej w oczy i skanowały tęczówki. Dziewczyna czuła narastającą senność i otępienie. W głowie strasznie się jej kręciło, a żołądek podchodził do gardła. Spróbowała wstać. Ręce w niebieskich rękawiczkach pchnęły ją z powrotem na łóżko. Ktoś wydał jakąś komendę. Po chwili przed twarzą niczego nieświadomej bladolicej zalśniła strzykawka wypełniona błękitną cieczą. Jedna z dłoni wbiła ją w jej delikatną skórę. Białowłosa jęknęła cicho i zapadła w stan błogiej nieświadomości.
* * *
Poczuła no skórze miłe muskanie wody. Szum roślinności uspokajał, a pluskanie ryb wprawiało w melancholię. Dziewczyna leżała tak jakieś dziesięć minut, zanim w pełni wróciła jej umiejętność logicznego myślenia. Westchnęła cicho i otworzyła oczy. Zdała sobie sprawę, że w miejscu, w którym się znajduje, jest mnóstwo wody. Sama leżała w niewielkiej kałuży. Miała na sobie nieprzemakalny kombinezon w kolorze jej oczu-głębokiego lapisu. Włosy związano jej w prosty warkocz na karku. Gdy przeniosła wzrok na resztę swojego ciała, zauważyła na ramieniu czerwoną przepaskę z numerem jej Arcany. Wyszyto na niej złote „K". Usiadła na pobliskim kamieniu, nadal czując otumanienie narkotyku ze strzykawki. Rozejrzała się po okolicy. Jak się domyślała, została przeniesiona na arenę, żeby walczyć w tak zwanej „Bitwie Grupowej". Przeraził ją fakt, że to ona jest Kapitanem jednej z drużyn. Nieopodal ujrzała blondyna, nieco od niej młodszego. Leżał oparty o kamień i mamrotał coś pod nosem. Na jego ramieniu znajdowała się nie czerwona przepaska z numerem. Nie miał on złotej litery, co świadczyło, że był jednym z członków jej drużyny, a nie kapitanem wroga. Inoue lekko szturchnęła go w ramię. Otworzył zmęczone powieki i posłał jej zdziwione spojrzenie.
- Chodź, musimy znaleźć resztę-szepnęła.
Chłopak nie protestował. Poszedł za nią posłusznie i już po kilku minutach znaleźli resztę „Czerwonych". Była to czarnowłosa dziewczynka, czerwonooki mężczyzna i dziewczyna o różowo'fioletowych włosach. Jak Inoue się domyślała, ta ostatnia była Sigmą. Białowłosa postarała się obudzić wszystkich w miarę szybko. Gdy zebrali się w kręgu, lekko odkaszlnęła.
- No to co, jesteśmy zdani na swoje towarzystwo... - mruknęła-Jeśli mamy wygrać, musimy poznać swoje słaba i dobre strony, no i ułożyć jakiś plan. Dużym plusem jest fakt, że na tej arenie jest mnóstwo wody, a to da nam pewną przewagę, chociaż nie wiem, na jak długo. Hm... A więc, jestem Inoue, wasz Kapitan. Moja Arcana kontroluje właśnie wodę. Myślę, że najlepiej nadaję się na pozycję ofensywną, ataki Shinzui mogą również służyć do defensywy. Wszystko zależy od waszych umiejętności, ja mogę się dostosować. No dobra, to kto teraz? Musimy się w miarę szybko uwinąć, mam wrażenie, że zostało nam niewiele czasu...

<Moja drużyno? .-. >

[Team 2] Od Vanilli

-Mhm. On sobie poradzi. – zrobiłam taką minę jakby to co przed chwilą powiedziałam co najmniej graniczyło z cudem. Wszyscy pozostali z Team’u kiedy to usłyszeli spojrzeli na mnie dziwnie i jednocześnie z dużym rozbawieniem. Zwłaszcza ta dziewczyna o fiołkowych włosach. Coś czuje, że mój kotek ma z nią nieźle na pieńku. W sumie to ze mną też zaraz będzie miał jak sobie po prostu stąd pomaszeruje. Nie zamierzam siedzieć tutaj z bandą kompletnie nie doświadczonych naturalnych Arcan. Tym bardziej jak teraz z roli kapitana mam wcielić się w członka drużyny. Kompletnie mi się to nie widziało. Jedynym plusem jaki widziałam w tej całej Bitwie Grupowej był fakt, że nie musiałam pojedynkować się z Heaven’em. Posłałam jeszcze ostatnie spojrzenie niebiesko włosemu chłopakowi i ruszyłam w stronę pałacyku. Ogromnego … pałacyku. To spojrzenie miało mówić coś w rodzaju „pilnuj reszty”, chociaż tak naprawdę nie wiedziałam czy robię dobrze zostawiając ich. Nie znałam ich kompletnie, ale też bardzo nisko oceniałam ich umiejętności.(Oprócz mojego kochanego Heavenka : 3) Nie czekając na ich aprobatę ruszyłam w stronę złotego budynku.  Heh… ktoś może być zły z tego powodu, ale jak znam życie i tak mi nic nie powie. Nie ma na tyle pary w gębie by być w stanie do mnie napyskować. I dobrze.  Przechadzając się wzdłuż długiej altany na moment przystanęłam, by rozejrzeć się po okolicy, jednak ktoś mi to uniemożliwił.
-Nie sądziłem, że tak szybko kogokolwiek tu spotka, a tym bardziej Sigme, która powinna być bardziej… rozważna ? – usłyszałam bardzo znajomy męski, lecz dziecinny głos. Nie śmiałam się nawet odwrócić, gdyż nie czułam z jego strony totalnie żadnego zagrożenia. – No i co ? Będziesz tak stała ? Tym razem nie dane nam jest współpracować. Moglibyśmy się przekonać, czy tak naprawdę warta jesteś tytułu kapitana naszej drużyny.  – bardzo dobrze wychodziło mu prowokowanie mnie. Jako iż jedyny w tym momencie Team Sigm znał się na tyle dobrze, by znać wszystkie moje słabe cele i wykorzystać to właśnie w takich momentach. Bardzo trudno było mnie zdenerwować, wyprowadzić z równowagi takimi zwykłymi gestami, jednak w tym przypadku było inaczej.
-Nie mam czasu cackać się z tobą.. – przekręciłam się na jednej nóżce w jego stronę, a gdy znów zetknęłam ją z ziemią, moja krótka sukienka delikatnie zafalowała. Tym samym długie włosy związane w dwie luźne kitki. – Jeśli chcesz to sprawdzić to atakuj. Nie będę uciekać. – całkowicie pewna swoich słów położyłam dłoń na pistolecie jaki otrzymałam na początku rozgrywki.
-Ohoho… będziesz do mnie strzelać ?
-Jeśli będzie trzeba poderżnę ci gardło, jak świni. – uniosłam delikatnie głowę w wyniosłym i lekceważącym geście mówiącym nie więcej jak „Kpię sobie z ciebie”


(Haruka ? i Team 2 ?)

[Team 1] Od Riuki'ego - C.D Heaven'a

 Nie wierzę, że Cinia tak po prostu mnie puściła, bez żadnych wątów, wykłócania się i problemów. Co to jakieś święto czy coś ? No, ale dobra narzekać nie będę. Bardzo szybko wyszedłem z tej jaskini, gdzie się obudziliśmy i skierowałem się w stronę dużego pałacyku. Bardzo mała przestrzeń otoczona ze wszystkich (prawie) przez wodę. No to nieźle. Ktoś kto się boi wody może mieć tutaj nie lada problem. Na dodatek wszystkie tereny były podmokłe i tak naprawdę nie wiedziałeś kiedy coś może zapaść się pod twoimi nogami. Krążąc tak chwilę po większej wyspie (bo właśnie tam się obudziliśmy) stwierdziłem, że moja Arcana chyba się jeszcze dostatecznie nie zregenerowała po tym ostatnim „wyładowaniu”. Może być problem, bo moje zmysły się troszeczkę… zepsuły. xD Kompletnie zapomniałem po co właściwie się tutaj znajduje i chodziłem sobie wszędzie bez najmniejszych obaw przed tym, że ktoś może mnie ujrzeć. To był mój pierwszy błąd. Ciekawe ile ich jeszcze dzisiaj popełnię. W tym momencie zorientowałem się, że ktoś stoi za mną. Bardzo blisko bo już praktycznie czułem już ten niespokojny i spragniony krwi oddech na karku. Czy ja aż tak bardzo komuś zalazłem za skórę ? Hihi. No w sumie … to lepszym pytaniem w tym momencie byłoby : komu nie zalazłem ? Moją większa obawą było to, że jako iż nie jestem do końca normalnym człowiekiem powinienem słyszeć go już z odległości kilkunastu metrów. Wracając do rzeczy… srebrnowłosy chłopak złapał mnie za szyje i jednym sprawnym ruchem przyszpilił mnie do ściany ogromnego budynku. Widziałem w jego oczach dokładnie to samo, gdy po raz pierwszy się spotkaliśmy. Wtedy to ja go chyba trochę za mocno pokiereszowałem i teraz to pewnie on chciał się na mnie zemścić. Był wściekły choć jeszcze nic nie zrobiłem i nic nie powiedziałem. Mój wyraz twarzy nadal był spokojny chociaż w każdej chwili mogłem stracić życie. Heaven na pewno o dużo się poprawił, bo czułem od niego teraz całkowicie inną (magiczną) energię. Obawiam się, że teraz (gdybym się stawiał) miałbym z nim o wiele większe problemy. Nawet jeśli wtedy jedyną naszą różnicą był typ naszej Arcany to teraz nawet fakt, że jestem Alfą nic tutaj nie zmieni.
-Będziemy się zabijać już na starcie ? – zapytałam stojąc bardzo spokojnie przystawiony do ściany. To fakt, że nie lubiłem, gdy ktoś dyktuje mi swoje warunki i pokazuje mi „gdzie moje miejsce”, ale tym razem wolałem jednak sobie chwilę postać. Czekałem aż straci czujność…. Ale… coś nie szybko to nastąpi, tak sądzę.
- Słucham ? Zabijać ? To będzie działaś tylko w jedną stronę, bo za chwilę nie będzie co z ciebie zbierać, a Cinia to cie chyba będzie z procy karmić. – uśmiechnął się parszywie i jednocześnie tak jakby mnie przed czymś ostrzegał.
-Nie używaj imienia tej dziewczyny, bo z twoich ust brzmi to jak przekleństwo. – prychnąłem. – No chyba że chcesz zobaczyć piękny obraz swojej Lady z Haruką. – wymruczałem pewny swych słów. Chłopak jakby na chwilę rozluźnił uścisk i dał mi trochę swobodniej oddychać.
-O czym ty gadasz…
- No wiesz… Haruka trochę lepiej zna twoją kochaną Sigmę, i mimo że ich umiejętności są praktycznie takie same.. to chłopak i posiada nieco więcej siły niż ona…. – rozgadałem się – Ciekaw jestem tylko czy zdążysz cokolwiek zrobić zanim on… się dobierze do jej zgrabnego ciała. – szepnąłem. Heaven chyba się… wkurwił. Tak to jest najprostsze określenie. Skąd to wiem ? Zaraz po tym jak usłyszał moje ostatnie słowa uniósł drugą rękę, zacisnął dłoń w pięść i z całej siły uderzył nią obok mojej twarzy. Słyszałem tylko jak ściana się posypała, ale nadal pozostawałem niewzruszony i nawet nie zamierzałem odwrócić spojrzenia od jego twarzy.
-Zabije cie..
-Innym razem. – tym razem to ja uniosłem rękę i złapałem go za nadgarstek wyrażając tym samym fakt, że lepiej będzie kiedy mnie puści…


( Heaven ? )

[Team 2] Od Heaven'a

Pierwszym odczuciem zaraz po przebudzeniu się z dziwnego stanu przypominającego sen był nieznośny ścisk żołądka i karuzela w głowie. Zamrugałem kilka razy niezwykle szybko, wciąż nie podnosząc się z... trawy? Chwila... że co?
- No pięknie, być z tobą w drużynie po raz trzeci z rzędu. Ja to jestem prawdziwą szczęściarą. - odezwał się aż zbyt mi znajomy, kobiecy głos.
No ktoś tutaj sobie ewidentnie robi ze mnie jaja! Zerwałem się jak porażony prądem, z przerażeniem na twarzy. Fioletowe włosy, poważna postawa i te oczy patrzące na mnie z góry: Akira...
- Mógłbym powiedzieć to samo. - odparłem beznamiętnie, szybko rozglądając się dookoła.
Gdzie okiem sięgnąć, całą okolica otaczała woda. A nasza drużyna wylądowała na jakieś małej wycepce, która w każdej chwili mogła się znaleźć pod powierzchnią krystalicznie czystej cieczy. Wielkie, japońskie atlanki i świątynie pokryte przesiąkniętym wilgocią mchem oraz rosnącym ku górze bluszczem. Co zdziwiło mnie najbardziej był fakt, że tym razem nie mieliśmy na sobie tych obciachowych ciuchów. I jeszcze jedna rzecz: na drugim końcu wysepki, dosłownie parę metrów ode mnie, leżała Vanilla. Przetarłem oczy ze zdziwienia - właściwie co Sigma robi w miejscu takim jak to? Dlaczego uczestniczy w Bitwach Grupowych?
- Gdzie my jesteśmy? - zapytał niebieskowłosy mężczyzna nieco ode mnie wyższy, przyglądając się najbliższemu otoczeniu.
Oprócz niego, Akiry i Atshushi wypatrzyłem jeszcze dziewczynę, dzierżącą w dłoniach rzeźbiarskie dłuto i szepczącą coś do siebie pod nosem. Zza materiału jej ciemnozielonej sukienki wyłaniała się postać małej, szmacianej laleczki z guzikami zamiast oczu i szyderczym uśmieszkiem zdobiącym jej twarz.
- Na Arenia przeznaczonej do bitwy pomiędzy Drużynami. Oprócz nas są dwa pozostałe Team'y, które mamy za zadanie wyliminować. - wytłumaczyła Akira, podczas gdy pomagałem wstać obiektowi swoich westchnień.
Tak bardzo się cieszyłem, że jest tutaj ze mną - nawet jeżeli moje myśli zdawały się być teraz odrobinę samolubne. Ale przecież ona prędzej poradzi sobie w takich warunkach niż ja czy my wszyscy razem wzięci.
[...]
Kiedy poznałem już imię każdego z członków swojej drużyny oraz zorientowałem się, że po raz kolejny jestem Kapitanem, wzdychnąłem ciężko. Zawsze wszystko na mojej głowie...
- Patrzcie tutaj! - krzyknęła Akira, przywiłując cały skład.
Na środku wyspy, leżały dwie bronie: Miecz przypominający Katanę oraz dziweny pistolet ze świetlistymi pociskami. Nie było jednak widać ich mieniącego się blasku, ponieważ cały teren Areny przykwrywała ciężka warstwa mgły. Zastanawiałem się przez chwilę komu podarować ową broń. Ostatecznie zdecydowałem, że tajemnicze ostrze będzie dzierżył Grimmjow, a strzelbę Vanilla, poniewać ma największą moc (i jak się domyślam celność, zwłaszcza wtedy, kiedy tak pięknie spoliczkowała Haruke, hi hi). Obecne tutaj Arcany były raczej silne, więc nie martwiłem się o to, że reszta pozostała bezbronna.
- Musimy się stąd wynieść. Przydałoby się przenieść na niego większy teren.
Po słusznej uwadze Jaegerjaquez od razu skierował się w stronę wody, która po sekundzie sięgała mu po ramiona. Skrzywił się nieco, ah ten dyskomfort podczas noszenia mokrych ubrań...
Reszta od razu poszła w jego ślady, ja także. Nie chciałem zostawać tutaj ani chwili dłużej. Kiedy zanurzyłem się już po pas, zauważyłem, że nasza Sigma wcale nie zamierza ruszyć się z obecnego miejsca przebywania. Kręciła się niespokojnie dookoła wyspy, nawet nie podchodząc do jej krawędzi.
- Coś się stało, Vanilla? Chodź z nami. - rzekłem, wyciągając rękę w jej kierunku.
- Ja... - zaczęła, miąc w rękach skrawek sukienki. - Ja nie przejdę. Cholernie boje się wody.
Przez chwilę stanąłem jak wryty, nie wiedząc co powiedzieć, lecz po chwili podreptałem do niech i kucnąłem obok.
- Właź mi na ramiona. Jeżeli nie opuścimy tego miejsca, mogą nas szybko wyeliminować.
- Ty chyba zwariowałeś, Heaven!
- Obiecuję, że nic ci się nie stanie. Ze mną się nie utopisz. - brawo, Heaven... głupszej odpowiedzi nie mogłem wymyślić.
Dziewczyna wzdychnęła głośno, ale bez słowa spełniła prośbę. Do wody wchodziłem stopniowo, wolnymi krokami zanurzając się coraz bardziej. Było naprawde głęboko, ledwo dotykałem dna stopami. Blondynka siedząca na moich barkach niesamowicie się spięła, przez co jeden raz prawie straciłem równowagę i niebezpiecznie się zahwiałem. O Jezu przenajświętszy...
- HEAVEN! - pisnęła tak głośno, że było ją chyba słychać z każdego zakątka Areny.
Jedną dłonią kurczowo trzymała moje włosy, a drugą oplotła moją szyję. Myślałem, że zaraz się uduszę.
- Vanilla... - nabrałem powietrza na tyle ile był to możliwe. - Weź tą rękę!
Nie wiem jakim cudem doszedłem do większej wyspy, ale kiedy mi już mi się to udało, od razu odstawiłem spanikowaną panienkę na ziemię, a sam nabrałem wielki haust powietrza, oddychając głęboko.
[...]
- Pójdę się rozejrzeć, może znajdę coś pożytecznego. Nie czekajcie ne mnie, dogonię was później. - oznajmiłem, po chwili odłączając się od reszty.
Vanilla chciała iść ze mną, ale stwierdziłem aby lepiej broniła resztę Drużyny. Jeżeli coś się stanie, zawsze może użyć swojej umiejętności łączenia się z kimś odczuciami. Ruszyłem przed siebie, brądząc po kolana w zadziwiająco czystej wodzie. Chociaż miasto przypominało raczej wymarłe, bezbarwne i brudne, to okazało się niesamowicie malownicze, niespotykane. W oddali dostrzegłem ogromny, piętrzący się prawie do chmur, kamienny mur otaczający cały Teren Areny. Atlantyda: taką nosiła nazwę.
Postanowiłem obejść dookoła jedną z większych widocznych budowli - wielką, japońską świątynię, do połowy zanurzoną w wodzie i błocie połączonym z mułem. Być może znajdę do niej jakieś wejście lub wyżej osadzone okno, które posłuży jako przejście prowadzące do środka. Kiedy tylko znalazłem się na samych tyłach, wypatrzyłem dobrze znaną mi sylwetkę: wysoką i chudą, odwróconą do mnie plecami. Chłopak o srebrnych włosach i charakterystycznej opaske opasającej prawe oko. Tak, to musiał być on: Riuki.Kiedy tylko go dostrzegłem, nie miałem zamiaru nigdzie się chować - po prostu ruszyłem mu na spotkanie. Przesiąknięty wodą mech amortyzował każdy mój krok, przez co chłopak nie zdołał mnie usłyszeć. Dopiero kiedy znalazłem się bardzo blisko niego, tak jakby obudził się z dziwnego transu z zamiarem odwrócenia się.


<Riuki? Team 2?>

[Team 1] Od Cinii

Otworzyłam oczy, pierwsze odczucie jakie mi przy tym towarzyszyło, to były nudności. Chyba musiałam się bardzo stawiać naukowcą przez zabraniem mnie na tą Arenę. Zresztą nawet jeśli, nic nie pamiętam. Podniosłam się a wtedy świat mocniej zawirował. Oparłam się o kamienną ścianę z której spływała woda. Wszyscy z mojej drużyny jeszcze byli nieprzytomni. Znałam tylko Riuki'ego, jego brata Rene i tyle. Dziewczyny z opaską na oku oraz chłopaka leżącego obok niej, nie kojarzyłam. Obstawiam, że to on będzie sigmą. Ocknął się jako pierwszy z towarzystwa, patrząc bez żadnego zbędnego wyrazu na wszystko co nas otaczało w jaskini i poza nią. Dokładnie, byliśmy w jaskini, do połowy zapełnionej wody. Na zewnątrz również było jej mnóstwo, lazurowa, przejrzysta. W oddali było widać podtopione budynki, których jasne metalowe pokrycia dachów/kopuł odbijały promienie słoneczne. Szczerze powiedziawszy, wolałabym znaleźć się w takim miejscu w zupełnie innych okolicznościach. Na przykład na wakacjach, które w tym ośrodku były tylko niemożliwym marzeniem. Ale wracając do bruneta który teraz spoglądał na mnie. Posłałam mu spojrzenie, które miało świadczyć o tym, że nie do końca mu ufam. Nie będę nikogo nieznajomego z tej drużyny traktować wyjątkowo, dnia dobroci dzisiaj nie mam.
 - Ty jesteś Panią kapitan prawda? - wskazał na mnie palcem
 - Tak, a ty Sigmą?
Chłopak przytaknął, na tym nasza rozmowa się zakończyła. Teraz pozostawało tylko poczekać aż reszta się obudzi. Zaraz po Rene, obudził się Riuki a na samym końcu ta dziewczyna. Żeby było miło i w ogóle z mojej strony, przedstawiłam jej się no i temu chłopakowi który jak się okazało ma na imię Haruka. Potem już nie przedłużając tego zbytnio, postanowiłam wszystkim rozdać broń która leżała w ciemnym kącie jaskini.
 - Kto z was potrafi się tym obsługiwać? - uniosłam broń palną ostrożnie, żeby przez przypadek z niej nie wystrzelić. Kompletnie się na tym nie znałam.
 - Zdecydowanie wolę katane - Rene zaśmiał się nerwowo.
 - Ja mogę posługiwać się bronią palną... - Riuki podszedł zabierając mi broń - ty tego nawet nie dotykaj karle, nie zacznie się nawet akcja i już nas zabijesz.
Prychnęłam przewracając przy tym oczyma, ciekawe jak on się tym świetnie będzie posługiwał.
 - Ja również - dodała Ania - może mi lepiej pójść niż z kataną
 - A ty? - zwróciłam się do Haruki który nie odpowiedział mi od razy
 - Nie musicie mi nic dawać. Mogę sobie przyzwać co tylko chcę dzięki Arcanie.
Uśmiechnęłam się pod nosem, mam podobnie z tą jednak różnicą, że mogę wyciągać z ziemi tylko broń białą. Tak więc ja również wzięłam katanę której nie będę musiała zbytnio pilnować.
 - W takim razie Haruka, gdyby czyjaś "strzelba" uległa zniszczeniu, mógłbyś go zaopatrzyć w nową? Ja mogę to robić z katanami. No dobrze, to teraz strategia...
 - No dobra to ja już się zmywam - Riuki pomachał po czym zaczął kierować się w kierunku wyjścia z jaskini.
 - Słucham? Masz się w tym momencie zatrzymać i słuchać kiedy do was mówię - warknęłam
Nic jeszcze nie ustaliliśmy a ten już tak po prostu sobie idzie. To doskonale w jego stylu, jednak mógłby to zrobić nieco później, okazać choć trochę zainteresowania. No ale czego się po nim spodziewać.
 - A z resztą, rób sobie co chcesz i tak byś nikogo nie posłuchał. - westchnęłam zrezygnowanna .
Chłopak nawet nie odpowiedział tylko od razu wyszedł, coś czuję że spotkamy go do godziny, możliwe też że będzie się z kimś pojedynkował. Jedno jest pewne, z takim podejściem będzie miał poobijaną dupe zanim cokolwiek się jeszcze zacznie. Reszta grupy spoglądała na to wszystko trochę dziwnie, no może pomijając Rene dla którego zdawało się to być normalne.
 - Macie jakieś pomysły? Nie to mmożemy się powoli stąd zabierać.
Nikt nie protestował więc powoli wyszliśmy na zewnątrz, po tym idiocie nie było nawet śladu. Musiało mu się naprawdę spieszyć.
 - Całkiem tutaj ładnie - powiedział z uśmiechem Rene.
Wszystko wyglądało jak taka Atlantyda (ju dont sej) miało to swój urok ale  świadomość, że te ładne błękitne kafelki po których teraz chodzimy lada chwila mogą zostać splamione krwią, jakoś pozbawiały mnie chęci podziwiania tego miejsca.
 - Opowiecie coś o swoich Arcanach? - zapytałam po chwili
Może niechętnie ale po chwili każdy z nich opowiedział kilka zdań o swoich mocach. Raczej nie powiedzieli o wszystkim ale trochę im się nie dziwię.  Teraz jesteśmy sojusznikami a następnym razem możemy zostać wrogami.

(Drużyno?)

#3 Bitwa Grupowa ~ Rozpoczęcie !

Tym właśnie postem chciałabym oficjalnie otworzyć trzecią Bitwę Grupową ! Nie będę już tłumaczyła na czym ona polega tak dokładnie jak robiłam to za pierwszym razem [chociaż mam świadomość, że i teraz są osoby, które po raz pierwszy uczestniczą w tym wydarzeniu], a jedynie napisze takie krótkie wprowadzenie i jeszcze kilka spraw, o których niestety musicie pamiętać. Tym razem są trzy grupy (były to osoby chętne), i tylko jeden kapitan totalnie może się w tym jeszcze nie łapać, jednak od Team’u pierwszego i drugiego oczekuje już nieco większego zaangażowania. Przejdźmy od razu do rzeczy:

  • Nie gramy na „śmierć i życie” i jedynie wolno zranić ci przeciwnika;
  • To MG decyduje o tym, która postać wygra w przypadku niedomówień/kłótni/sporów czy przeciąganych postów nawet jeśli twoja postać po pewnym ataku już nie powinna wstać xD
  • Posty nie powinny mieć mniej niż 200 słów; (będą liczone hi hi)
  • Grajmy fair play.
  • Nie podejmujcie decyzji za postacie, z którymi jesteście w interakcji. Każdy sam chce decydować o kolejnym ataku. Oczywiście obrażenia jakie zadaje wasz atak możecie opisać, ale też nie z umiarem.

(Tak bardzo moja składnia)


Zasady są takie same jak za pierwszym razem, jedynie tym razem macie nieco większe możliwości. Jeżeli zakładka w której znajdują się wszystkie wskazówki i informacje nadal nie daje wam na tyle wiedzy by się w to zagłębić, zapraszam do jednego z moderatorów, lub po prostu do mnie bo jak wszyscy wiedza ja jestem twórcą więc postaram się to wytłumaczyć jak najlepiej. 

~~~~
Uwagi
+ Teraz do bitwy zostały wprowadzone jeszcze bronie. Proszę Kapitana o napisanie pierwszego posta i ujęcie kto jaką broń otrzyma.
+ Stan grup jak i interwencja MG ( tym razem jest dwóch na zmianę) będą znajdowały się na bocznym pasku (prawym bądź lewym) na samej górze bloga.

~Tavv
Layout by Hope