czwartek, 22 października 2015

Od Rick'a

Rick spojrzał w swoje odbicie w kieliszku. To wszystko wokół było takie monotonne.  Nie miał na nic specjalnej ochoty. Po dłuższym czasie się nawet zastanawiał po co tu przyszedł?  Czemu jeszcze tu jest? Zapewne w normalnej sytuacji śmiałby się sam z  siebie, ze swojego głupiego zachowania. Wygląda jak ostatni desperat i nawet nie myśli by się ogarnąć. Można to nazwać gorszym dniem, gorszym tygodniem. Ciężko to określić. Po prostu czasem tak jest i trzeba się z tym pogodzić, albo się upić. Tak bardzo, że potem przez kolejny miesiąc ma się wstręt do jakiegokolwiek  trunku.
Starał się nie myśleć za dużo. Ba, w takim stanie to nie jest trudne do zrobienia. Przynajmniej nie będzie musiał długo czekać aż obudzi się po upojeniu alkoholowym, do tego na mocnym kacu z jakąś nieznajomą u swojego boku. Przynajmniej tak mu się zdawało.
Wyszedł na ulicę nucąc cicho. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić, ciężko będzie wrócić mu do pokoju w takim stanie.  Mało prawdopodobne jest, że zaszedłby gdzieś dalej niż kilka metrów. Nie można go było go nawet nazwać rzęchem, był wrakiem człowieka.
Przymrużył podkrążone oczy, gdy mocne światło przejeżdżającego samochodu obok dotarło do nich.
- Cholera…- mruknął niechętnie pod nosem.
  *
Wszedł do sporej siłowni i rozejrzał się. Nic się nie zmieniła, prócz tego, że ten nadal nie wyglądał najlepiej.  Można by uznać, że wystraszyłby pająki z Czarnobyla.
Związał włosy by nie przeszkadzały mu w treningu. Uderzył w worek, a ten pod wpływem siły uderzenia zabujał się. Powtórzył to, a potem kopnął z większym impetem, dosłownie wyżywając się na przyrządzie. Nie był jednak w tym miejscu sam. Obok stała druga osoba. Kątem oka dostrzegł podstawowe błędy w podstawie, przez które w normalnej walce dana osoba by straciła równowagę za pierwszym mocniejszym ciosem.
- Trzymaj gardę, wyżej ręce- mruknął kładąc dłoń na bok i przyglądając się człowiekowi, który zdziwiony przerwał trening.

< Ktuś? :v >

Od Eriki - C.D Reny

Pierwszy raz od tak dawna byłam na zewnątrz. Piękny kolor czystego nieba, nowe zapachy, nowe odgłosy, nowe widoki... A może raczej nie nowe, lecz po prostu dawno niewidziane... Och, no przecież chyba jest zrozumiałe to, co próbuję właśnie przekazać? No mniejsza o to. W każdym razie, byłam oszołomiona tym wszystkim. Humor również mi dopisywał. Byłam pozytywnie nastawiona do całego tego wyjścia i postanowiłam czerpać z niego pełnymi garściami.
Kiedy Rena przycisnęła mnie do ściany, muszę przyznać, że nieco spanikowałam. Nie wiedziałam, czy jej zachowanie oraz to co mówiła było... Hmm... prawdziwym elementem jej osobowości, czy też zwykłym zgrywaniem się.
Odetchnęłam z ulgą, gdy odsunęła się ode mnie ze śmiechem.
"A więc jednak to były tylko żarty", pomyślałam, przykładając dłoń do klatki piersiowej.
- Trochę mnie wystraszyłaś - mruknęłam ledwo dosłyszalnie, ponownie ruszając we wskazanym przez dziewczynę kierunku.
- Mówiłaś coś? - zapytała, zerkając na mnie z nieznikającym z twwrzy uśmiechem.
- Nie, nic - odparłam pośpiesznie.
W tej chwili przekroczyłyśmy próg restauracji, czyli naszego celu. Zapachy, które do mnie dotarły momentalnie sprawiły, że przysłowiowo - "pociekła mi ślinka". Oczywiście, mój brzuch postanowił odpowiedzieć na te bodźce głośnym burczeniem.
Rena parsknęła śmiechem.
- Czyżby ktoś tu był głodny?
- Odrobinkę? - odparłam, unosząc kąciki ust w uśmiechu. - To... Co polecasz?

<Rena? Yaay, jakoś dotarłyśmy xd>
Layout by Hope