czwartek, 7 maja 2015

Od Aki'ego - Do Rosie

Siedziałem po turecku przed wielkim oknem, które sięgał od podłogi do sufitu i praktycznie zajmowało całą ścianę w poziomie. Siedziałem i popijałem sobie pomarańczową herbatkę z wysokiego kubka, na którym był jakiś renifer z czerwonym nosem, a na głowie zwierzę miało czapkę w choinki. Wciąż jest jesień, a ja już wprowadzam klimat zimowy.
- Czemu nie pijesz? Nie smakuję ci? - zwróciłem się do mojego ukochanego pluszaka Momo, a po chwili przekierowałem wzrok na swój nowy nabytek, sztuczny szkielet zajumałem jednemu profesorowi - Za gorąca? Jesteście strasznie wybredni... - powiedziawszy to odstawiłem swój kubek, z którego cały napój wypiłem i podniosłem się z miękkiego dywany, który też sobie "pożyczyłem"  z jednego pokoju, gdy właściciela nie było
Przez to przestałem mniej ludzi do siebie wpuszczać żeby się nie wydało, właściwie to Rosie tylko wpuszczałem i nikogo poza nią. Właśnie moja ukochana siostrzyczka! Chwytając za klamkę swoich drzwi spojrzałem kątem oka w lustro, które było na przedpokoju. Kto i kiedy je tu zamieścił? Nie wiem, ale jak już jest to niech będzie. Wpatrywałem się w swoje odbicie, no rzeczywiście zmieniłem się [pierdolisz chłopie], już nie byłem tym małym Akim i nie wiem czy Ros mnie rozpozna. Trochę będzie mi smutno jeśli nie, ale no tak dawno się z nią nie widziałem więc muszę. Po tych pojedynkach nie widziałem się z nią nawet godzinę, nie mówiąc już o kilku minutach. Aki nie użalaj się teraz, bo zaraz siostrzyczka gdzieś wyjdzie i będziesz stał jak słup pod drzwiami! Wybiegłem szybko ze swojego pokoju i zbiegając po schodach w dół potknąłem się o stopień i oczywiście musiałem się przewrócić. Zleciałem ze schodów obijając się o niższe stopnie aż wreszcie wylądowałem na brzuchu i żeby był cudowny dzień musiałem zaryć twarzą o podłogę. Wydałem z siebie jękniecie niezadowolenia i przez chwilę się nie ruszałem by móc przyzwyczaić się do bólu i nie robić gwałtownych ruchów. Wreszcie znów się podnosząc mój wzrok padł na nisko dziewczynę, oczywiście nie mógł być to nikt inny niż moja ukochana Rosie. Nie zważając na obolałe ręce i buźkę zerwałem się gwałtownie z miejsca i podbiegłem do dziewczyny rzucając się na nią i mocno do siebie przytulając.
- Rosie! Tak bardzo się za tobą stęskniłem! Jeśli cię kocham to powinienem tęsknić, prawda?

<Rosie?>

Od Inoue - C.D Hasagi'ego

Doprawdy, dziwne stworzenie, z tego Hasacza... Inoue westchnęła, przyglądając się wniebowziętemu chłopakowi. Skąd on się tu wziął? Co tu robił? Kim był? W jej głowie kłębiło się znacznie więcej pytań... Najwidoczniej Hasagi nie potrafił bądź zwyczajnie nie mógł mówić, co dopiero na nie odpowiedzieć... Dziewczyna jeszcze raz zlustrowała jego nagie ciało. Nie powinien tak wyjść do ludzi, zapewne ich reakcja nie byłaby zbyt ciepła. I co by tu zrobić... Nie miała wyjścia, musiała podzielić się z nim odzieżą. Zdjęła z siebie dość długą bluzę i podała ją Hasaczowi. Ten spojrzał na nią jak na wariatkę i przekręcił głowę na bok. Falka zacisnęła zęby i podeszła bliżej. Zręcznie założyła mu bluzę, a suwak zasunęła najszybciej, jak potrafiła. Białowłosy wyglądał komicznie, niebieska bluza była dla niego za ciasna, ale przynajmniej zakrywała to, co zakryte być powinno. Inoue odchrząknęła nerwowo, przebierając nogami.
- To jak, idziemy? - zapytała.
Entuzjazm pso-człowieka osiągnął maksimum. Dziewczyna ruszyła w stronę budynku, a Hasagi co chwilę to wybiegał przed nią, to znowu „pilnował tyłów". Po kilku minutach marszu dotarli do drzwi. Białowłosa otworzyła je błyskawicznie i weszła do środka. Hasacz podążał za nią, wyraźnie zaciekawiony wyglądem korytarzy. Zachowywał się jakby czegoś... Szukał? Gdy dotarli na miejsce, Inoue otworzyła drzwi i wykonała zachęcający gest.
- A oto i mój dom...-powiedziała.
Hasacz momentalnie zmienił swoje zachowanie. Zaczął się rozglądać, smutnym wzrokiem wodząc po pokoju.
-Hmm, nie podoba ci się tu? - zapytała lekko zawiedziona.
Chłopak patrzył na nią smutno. W tym momencie dziewczyna zdała sobie sprawę, że Hasagi jest co najmniej zaniedbany... Jego skóra była zakurzona i brudna, a we włosach wczepione miał różne gałązki i listki. Cóż, takie są skutki przesiadywania w krzakach... Nie wiadomo czemu, Inoue poczuła coś na kształt sympatii i odpowiedzialności za tą intrygującą istotkę. Uśmiechnęła się pod nosem, po czym skierowała się do łazienki. Nalała do wanny hektolitry wody i pachnących, pieniących się płynów. Para z gorącej cieczy osądziła się na lustrach. Inoue podwinęła rękawy swojej koszuli, aby jej nie zachlapać, a następnie sprawdziła temperaturę wody. W sam raz. Wróciła do pokoju, posyłając Hasagi'emu urocze spojrzenie.
- No dalej Hasaczu, kąpiel gotowa. - mówiąc to, wskazała na otwarte drzwi łazienki.
Zdawało jej się, że włosy chłopaka nastroszyły się, a wszystkie mięśnie napięły, w każdej chwili będąc gotowe do ucieczki. Czyli po dobroci nie wyjdzie.
- No dobrze. W takim razie, chociaż cię wyczeszę. - mruknęła.
Reakcja Hasagi'ego była znacznie bardziej optymistyczna niż poprzednio. Usiadł grzecznie na dywanie, a Falka poszła po szczotkę i nożyczki. Po chwili wróciła, gotowa do „ogarnięcia” tych białych kłaków. Czesała, przycinała, wygrzebywała patyczki... I tak oto Hasagi uzyskał odświeżoną fryzurkę. Wyglądał znacznie lepiej, ale to jednak było za mało.
- Hasagi, widzisz tamten pokoik? - wskazała na łazienkę.- Jeśli do niego wjedziesz i się wykąpiesz, dostaniesz nagrodę.
Hasacz zastanawiał się przez chwilę. Ostatecznie jednak wstał i wstąpił do łazienki. Na widok pieniącej się wody stracił nieco pewności siebie, ale było już za późno na ucieczkę... Falka zamknęła drzwi, blokując je dodatkowo ciałem. Chłopak zamoczył w wannie stopę i natychmiast ją wyjął.
- No dalej, nie chcesz chyba, żebym musiała ci pomóc...
Hasagi nawet nie drgnął. Inoue westchnęła podeszła bliżej i lekko go popchnęła. Białowłosy posłusznie wszedł do wody. Po kilku sekundach już próbował uciec, ale dziewczyna wzięła do ręki mydło i zaczęła go szorować. Miotał się jak szatan, ale był już w miarę czysty... Co za dziwna sprawa, Inoue po raz pierwszy zobaczyła nagiego mężczyznę, a teraz... teraz go myła. Wzięła do ręki prysznic, chcąc spłukać z chłopaka pianę. Prysnęła zimna woda, co doprowadziło Hasacza do obłędu. Wyskoczył z wanny, nadal cały w pianie i mydle, po czym wyważył drzwi łazienki, zdemolował apartament i wyjąc przeraźliwie, wyskoczył przez okno. Falka stała jak zamurowana, ale po chwili otrząsnęła się ze zdziwienia.
- HAAASAAAAGI ! WRACAJ TU! - krzyczała, wychylając swoje całkowicie przemoczone ciało za okiennice.
Po Hasaczu zostały jedynie mokre ślady i wycie gdzieś w oddali...

<Hasagi?>

Od Ani - C.D Nanami

Ciche miauknięcie...kot? Biedny kotek, który jest o tej porze na dworze? Z chęcią go do siebie wezmę i zadbam o niego, pieseczek może z nowego towarzysza nie będzie zadowolony, ale ja naprawdę mogłabym być otoczona zwierzętami. Kierując się w stronę pudełka, z którego było słychać wcześniejsze miauknięcie powoli znajdowałam się coraz bliżej niego. Nagle coś w pudełku się poruszyło. Dwa sterczące czarne uszka dałam radę zobaczyć, ale najdziwniejsze było to, że uszka nie należały do kota tylko do niebiesko włosej-dziewczyny, która jak gdy stała w pudełku wpatrując się we mnie. Zdążyła rzucić pytanie "Kim...jesteś...?" i po chwili osuwając się na ziemię zniknęła w kartonie. Dziewczyna z kocimi uszkami...dziewczyna z kocimi uszkami! Jeszcze nigdy nie byłam tak podjarana taką sytuacją, nigdy takiej dziwnej osoby nie spotkałam. Moje oczy wyglądały na pewno jakbym forsę zobaczyła a nie jakąś osobę, która odpłynęła. Właśnie mogło się jej coś stać! Powoli zaczęłam stawiać drobne kroki aż wreszcie zaczęłam biec w jej stronę. Zatrzymałam się przy pudle i roztargałam jedną z jego części by móc dostać się do dziewczyny.
- Hej...nic ci nie jest? - spytałam potrząsając jej ręką
Jej klatka piersiowa się unosiła więc na pewno jedynie zasnęła. Siedziałam tak przy niej z pięć minut, gdy dziewczyna wreszcie się podniosła z ziemi do siadu i przetarła zaspane oczka przekręcając głowę w moją stronę.
- Jestem Ania - powiedziałam i wystawiłam w jej kierunku rękę, po jej minie stwierdziłam że jeszcze chyba nie jest w realnym świecie - Pytałaś się wcześniej kim jestem... - po chwili sobie przypominając uścisnęła moją rękę
- Nanami - odpowiedziała po chwili gdy puściła moją rękę i podniosła się z kartonu przeciągając
Spotkanie osoby o tej porze w kartonie w jednej z ciemnych uliczek, a w dodatku ta osoba ma zwierzęce uszy nie było codziennym widokiem, ale przecież byliśmy w tym całym ośrodku badawczym czy czymś takim. Możliwe, że naukowcy przeprowadzali na niej badania i w jakiś sposób wszczepili jej kocie uszy, bo jak patrząc się tak dokładnie na nią pomiędzy włosami nie dostrzegłam ludzkich uszy. Podniosłam się z kartonu, tak nagle dziwnie krępująco się zrobiło cicho.
- Em...Nanami - powiedziałam dość cicho, a dziewczyna od razu przeniosła na mnie wzrok - Powiesz może dlaczego siedziałaś w kartonie?
- Hmm...Chciałam się zdrzemnąć - zamrugała kilka razy, a ja jedynie kolejny raz cicho westchnęłam
Na jej miejscu nie chciałabym spać w kartonie, ale kto co lubi. Skoro już raz przez chwilę odpadła z sił może powinnam pomóc jej się dostać z powrotem do budynku mieszkalnego.
- Skoro zemdlałaś to może powinnam ci pomóc dostać się z powrotem do domu? - Ania i po co się narzucasz, może ona nie chcę wracać do siebie
- Nie zemdlałam, to tylko chwilowe mroczki przed oczami - mówiąc to dziewczyna się zachwiała, ale udało mi się ją złapać - Dz-dziękuję - wydukała, jednak ja jej nadal nie puściłam
- Może jednak pozwolisz sobie pomóc? Tak w ogóle jak to możliwe że masz takie uszka? - spytałam w tym samym czasie dotykając ich
W moich oczach dziewczyna wyglądała jak najzwyklejszy kociak potrzebujący pomocy.

<Nanami?>

Od Natsume - C.D Leily

Spojrzałem lekko zmieszany na dziewczynę. Czemu ona robi mi miejsce? Czy skoro jesteśmy w przeciwnych drużynach... to czy nie powinniśmy się raczej unikać? Tak by było lepiej, a z drugiej strony wydawała się być całkiem ciekawą osobą. Ale co to ma do rzeczy? Przez chwilę jeszcze przyglądałem się miejscu obok dziewczyny, które było przeznaczone dla mnie, po czym postanowiłem obok niej usiąść. Powoli, zanim do końca sobie usiadłem, zsuwałem się plecami po pniu drzewa. Kiedy wreszcie już sobie klepnąłem na swoje siedzenie, niechcący otarł em się ramieniem o ramię dziewczyny. Odsunąłem się odrobinę, szepcząc ciche przepraszam. Dziewczyna pokręcił głową, twierdząc, że to nic takiego. Jak tam sobie chce, aczkolwiek ja nie przywykłem do tego typu sytuacji. Przez jakieś kilka minut, siedzieliśmy w absolutnej cisżycia i spokoju, wpatrując się w coraz bardziej ciemniejsze niebo, na którym pojawiać zaczęły się gwiazdy. Gdyby tak wyobrazić sobie, że obok mnie nie ma tej dziewczyny to czułem się całkiem swobodnie i pewnie.
- Właściwie to czemu tak mi się przyglądałaś na początku? - postanowiłem wreszcie podjąć się jakiegoś tematu, ale w pewnym sensie byłem też ciekawy.
Leila przez moment się zastanawiała, możliwe że nie powinienem jej o to pytać. A jeśli to coś nieprzyjemnego i bolesnego dla niej? Ale z drugiej strony jak mogłem o tym wiedzieć? W końcu dziewczyna cicho westchnęła i lekko zmarszczyła czoło.
- Po prostu mi kogoś przypominasz i tyle - odpowiedziała to w taki sposób jakby chciała coś zataić. Czyli jednak miałem rację z tymi bolesnymi wspomnieniami... powinienem się wcześniej zastanowić.
- Naprawdę? Nie sądziłem, że ktoś jeszcze jest do mnie w dużej mierze podobny, dosyć... miłe zaskoczenie? - zmusiłem się do lekkiego uśmiechu
- Taaak, też mnie to troszkę zdziwiło - oparła głowę o konar drzewa
Aż trudno mi było uwierzyć, że ta dziewczyna jest po niekąd moją przeciwniczką. A moglibyśmy się zacząć dogadywać. Chociaż mało prawdopodobne, zważywszy na moją aspołeczność. To nie tak, że nie chcę kontaktu z ludźmi, bo podświadomie wszyscy tego pragną. Po prostu boję się tego, że mogę zrobić coś nie tak... no i może też dlatego,że od dziecka jestem sam i nie wiem jak postępować w towarzystwie innych osób. Może to tylko głupie przeczucie, ale czuję jakby dziewczyna była w pewnym stopniu podobna do mnie. Ale to tylko głupie przeczucie...
- Teraz to ty się mi przyglądsz - jej głos wyrwał mnie zzamyślenia przywracając mnie tym samym na ziemię
- Naprawdę? Nawet nie wiedziałem - odrzekłem zgodnie z prawdą lekko zawstydzony - Zamyśliłem się, przepraszam...
- To nic...
I to by było chyba na tyle,jeśli chodzi o naszą rozmowę. Kolejne dziesięć minut przesiedzieliśmy w zupełnej ciszy. Siedząc tak na tej trawie, czułem się strasznie... nisko. Prędko wstałem z trawy i podałem dziewczynie dłoń. Lekko zdziwiona, przyjęła moją pomoc i wstała, otrzepując swoją czarną sukienkę z trawy.
- Chodź, pokażę Ci coś.
Nie czekając nawet na dziewczynę, ruszyłem w miarę szybkim krokiem w kierunku wschodnim. To właśnie tam znajdował się najwyższy budynek w całym tym ośrodku. Wchodzenie tam było zabronione, jednak czego nie zrobi się dla kilku drobnych widoków. Tak jak myślałem, dziewczyna bez żadnych protestów szła za mną. Już po kilku minutach byliśmy na miejscu.
- Wiesz, że tam nie wolno wchodzić, co nie?
- Wiem - uśmiechnąłem si
Za pomocą znaku, uniosłem nas w górę i po chwili byliśmy już na dachu ogromnego budynku. Kiedy tylko wylądowaliśmy, dziewczyna rzuciła mi tajemnicze spojrzenie.
- Jak to zrobiłeś?
- Tajemnica. Swoją drogą, uwielbiam ten widok - podszedłem do krańca dachu i spojrzałem na dosłownie cały ośrodek, stąd było widać wszystko, po raz pierwszy od dawien dawna, uśmiechnął em się szczerze.

(Leila? Sorka, że tak długo xD)

Od Heaven'a - C.D Vanilli

- Oczywiście, że chcę, abyś tu została. - rzekłem gdy zabrała palec z moich ust.
Z pewnością miała o wiele lepsze zajęcia niż siedzenie tutaj. Z tego co wiem Sigmy posiadają masę obowiązków, w tym właśnie opiekowanie się Naturalnymi Arcanami takimi jak ja. Ale to nie była zwykła opieka... przynajmniej w moim rozumowaniu ;p
- Mógłbym tak siedzieć do rana. - wyznałem po chwili, odgarniając grzywkę zasłaniającą oczy Vanilli. - Czuje się szczęśliwy, kiedy jesteś przy mnie.
- Zdążyłam zauważyć. - rzekła, uśmiechając się chytrze, ale nie wykonała żadnego ruchu.
Przez chwilę tak przyglądaliśmy się sobie nawzajem. Starałem się wyczytać z jej twarzy jakiekolwiek emocje, ale nie byłem w stanie znaleźć niczego co by mnie w pełni usatysfakcjonowało. Czysta neutralność... a może coś ukrywała?
- Jestem naprawde zmęczona. - westchnęła, ziewając przeciągle. - Powinnam powoli wracać do siebie.
Nie czekając na odpowiedź, podniosła się w moich kolan i ruszyła w stronę drzwi. Gdy jej prawa dłoń znalazła się na zimnej klamce, błyskawicznie złapałem za lewą, ściskając ją nieznacznie. Tak bardzo nie chciałem, aby odchodziła...
- Proszę, nie zostawiaj mnie. - poprosiłem z niewyobrażalnym smutkiem wymalowanym na twarzy.
Nie zdawałem sobie, że przyjdzie dzień, w którym będe uparcie dążył do tego, żeby być blisko innej osoby. Ta dziewczyna miała w sobie coś magicznego, wyjątkowego i jednocześnie intrygującego: nie potrafiłem tak po prostu pozwolić jej odejść.
- Heaven... doceniam twoje starania, to naprawde bardzo miłe. - posłała mi ciepły, choć podejrzanie smutny uśmiech. - Ale musisz zrozumieć, że nie mogę bez przerwy być tylko przy tobie. Jest wiele innych osób, które także mnie potrzebują.
To wyglądało zupełnie, jakby chciała żebym ją zatrzymał. Spodziewała się tego, a ja powinienem się domyślić, że ciągle mnie sprawdza. Te wszystkie sytuacje, zbiegi okoliczności oraz inne nieporozumienia kosztowały mnie naprawde sporo nerwów i poświęcenia. Nie wiedziałem czy to docenia czy ni - w sumie nikogo to nie obchodziło. Byłem po prostu szczęśliwy, że wreszcie kogoś pokochałem. Nie wiem nawet kiedy i w jaki sposób, ale pokochałem. Czy w byciu zazdrosnym jest coś złego?
- Masz na myśli Chiyo? - zapytałem, chociaż nie powinienem.
To była jej sprawa co robi, kiedy i z kim. Z niczego nie musiała mi się tłumaczyć. Wiedziałem o tym doskonale, ale jednak... zawsze warto spróbować.
- Między innymi. - odparła krótko, nie mówiąc nic więcej.
Zdjęła ręke z klamki, ale nie kazała mi puścić swojej dłoni. To sprawiło, że poczułem się nieco zagubiony. Nie wiedziałem o co dokładnie chodzi... Kobiet naprawde nie da się zrozumieć, a ona traktowała mnie jak małego chłopca.
- Vanilla... - szepnąłem, słysząc jej ciche wzdychanie.
- Przyjdę do ciebie, obiecuję. Ale teraz jest już bardzo późno, a ja nie mogę tutaj zostać. - pocałowała mnie ten ostatni raz, zanim opuściła apartament.
Stałem przez chwile nie mając pojęcia co czynić. Mój umysł był zbyt rozbudzony, nie było szans na to, abym tej nocy spał spokojnie. Hmm... co zrobi jeżeli za nią pójdę? To krążące w kółko myśli doprowadzały do istnego szału. Nie mogłem się uspokoić. Koniec końców po prostu wyszedłem i podążyłem za nią. Nie było nikogo, kto tak niesamowicie by mnie do siebie przyciągał. Jeżeli się zezłości: trudno. Chciałem ją tylko ponownie zobaczyć. Co z tego, że prawie świtało, a ona ledwo co zniknęła w punktu widzenia.

<Vanilla?>

Od Riuki'ego - C.D Cinii

Cinia przez chwilę siedziała tak delikatnie skulona i wpatrywała się w pościel. Czy ja znów zrobiłem coś nie tak ? Usiadłem  sobie na łóżku i zerknąłem na nią kontem oka . Naprawdę się o mnie martwiła, ale po co skoro to i tak nic takiego ? Zawsze tak miałem i będę miał. Nie wyleczy mnie z tego, ani ona ani jej krew i nawet ja sam nie jestem w stanie tego opanować. Jedyną moją wiedzą na ten temat było to, że dzieje się to dzięki mojej kochanej arcanie, przez to oko… i w ogóle. I co teraz nie będzie się w ogóle do mnie odzywać, czy ma focha czy co ?
-Cinia …?- zapytałem i zaraz pociągnąłem ją za kosmyk, długich, blond włosów. Nadal nie zwróciła na mnie uwagi tak więc pociągnąłem nieco mocniej. Heh zabolało ją chyba bo usłyszałem tylko takie ciche „Ałć”. No i co nadal zamierza mnie ignorować ? No co za kobieta ! Okey jak sobie chce. Wstałem z łóżka i właśnie zmierzyłem do łazienki, tak… no żeby się ubrać, bo przecież mi kazała no nie ? Wszedłem sobie ładnie do łazienki, nałożyłem bokserki i spodnie po czym znów wyszedłem. Za gorąco mi tak więc dzisiaj Cinia będzie łazić w moich koszulkach a ja sobie spasuje.  Zamierzałem już zamknąć drzwi za sobą kiedy to zrobiło mi się czarno przed oczami. Zupełnie tak samo jak wcześniej. Zachwiałem się i za Ra poleciałem plecami na ścianę obok. Dziewczyna natychmiast poderwała się z miejsca. Starała się mnie jakoś podeprzeć, ale jakoś jej to nie wychodziło i dlatego też bardzo szybko zsunąłem się po ścianie w dół.
-Riuki… no… ty musisz coś jeść ! Długo nic nie jadłeś.
-Pilnujesz mnie ? Nie jestem małym dzieckiem ! Po za tym skąd możesz wiedzieć, że nic nie jadłem…. – mruknąłem i wypowiadając ostatnie zdanie odwróciłem główkę w inną stronę.  Między innymi dlatego, żeby zaraz nie dostać z liścia…. Lub… może dlatego, że nie chciałem widzieć jej zdziwionego spojrzenia.
-Jak to…. Jadłeś ? Kim ona jest… dlaczego mi nic nie powiedziałeś !? – wkurzyła się i momentalnie wstała na równe nogi. Stwierdzam, że ta dziewczyna za szybko się denerwuje. Nie da mi teraz już więcej nic powiedzieć – Zdradzasz mnie…. ? – zapytała w końcu. Ah wiedziałem, że mi nie ufa, ale że aż tak ?!
-„Przecież nie jesteśmy razem”….. – mruknąłem i w tym momencie Cinia złapała mnie za koszulkę i uniosła na tyle bym spojrzał jej w oczy.
-Jak możesz cos takiego mówić ! – warknęła . Wiedziałem, że jeszcze chwila i albo mi przyfandzoli w twarz, albo się rozpłacze i sobie pójdzie. Ostatecznie wstała, ubrała się i miała wyjść, ale w ostatniej chwili złapałem ją za nadgarstek i pociągnąłem do siebie.  Musiałem wstać bo nie dawałem sobie z tym małym robaczkiem rady. Nie dzisiaj. Nie w tym stanie. W końcu nie wytrzymałem i przyszpiliłem ją do ściany tak żeby nie mogła się ruszyć. Ledwo stałem, ale jakimś cudem udawało mi się ją jeszcze zatrzymać. Może zbyt dużo siły w to wkładałem, ale cicho. Nachyliłem się delikatnie nad nią i oparłem swoje czoło o jej.
-Uspokoisz się w końcu ? Nie zdradziłem cie, okey ? Kiedy w końcu przestaniesz wyjeżdżać mi z takimi tekstami ? Źle się poczułaś kiedy powiedziałem, że nie jesteśmy razem prawda ?  To sobie teraz wyobraź , że ja niedość że widziałem, że mnie rzekomo „zdradziłaś” to jeszcze powiedziałaś mi to bez jakichkolwiek uczuć. Uświadom sobie w końcu, ze nie tylko ty masz uczucia.- prychnąłem i odsunąłem się od niej teraz w ogóle jej już nie dotykając. – Daj mi spokój… źle się czuje. – westchnąłem. – Najlepiej wyjdź stąd i wróć jak ci znowu przejdzie…- wzruszyłem ramionami, ale zaraz ponownie poczułem ucisk w klatce piersiowej. Czarne plamki przed oczami, zamglony obraz no i jeszcze brak równowagi doprowadziły do tego, że zaraz oparłem się jednym bokiem o ścianę.


( Cinia ? )

Od Morgiany - C.D Sofii

Przymknęłam oczy i oparta o ścianę zastanawiałam się chwilę. W sumie, to nie pamiętam jak się tu znalazłam. Jednego dnia byłam w domu, nie wychodziłam na zewnątrz unikając ludzi, a następnego dnia obudziłam się tu, gdzie jestem teraz. Spojrzałam na dziewczynkę, przyglądając się jej.
- Nie wiem - powiedziałam po chwili - Jestem tu i tyle. Przynajmniej nie muszę widzieć swoich irytujących sąsiadów... - westchnęłam z ulgą.
- Nic nie pamiętasz? Nic a nic? - dopytywała dziewczynka. Pokiwałam przecząco głową, dalej się jej przypatrując.
- Co tam masz? - zapytała mnie po chwili, wskazując na trzymaną przeze mnie kartkę.
- Nic konkretnego... - odwróciłam wzrok.
- No pokaż... - uśmiechnęła się z entuzjazmem i podeszła bliżej, wyciągając rękę. Westchnęłam tylko i pokazałam jej swój szkic. WIdząc jej krytyczne spojrzenie, chciałam zabrać rysunek, jednakże Sofia złapała moją rękę i uśmiechnęła się do mnie.
- Mogłabyś mnie narysować? - zapytała radośnie.
- Em...nie rysowałam jeszcze ludzi... - zmieszałam się nieco, jednak widząc jej błagalne spojrzenie, westchnęłam i przytaknęłam.
Poszłyśmy do mojego pokoju,po czym dziewczynka usadowiła się na krześle, i trzymając maskotkę czekała. Siedziałam naprzeciw niej, i powoli szkicowałam jej smukłą sylwetkę. Delikatnymi kreskami rysowałam jej włosy, a później twarz. Dorysowałam jej ubrania oraz maskotki, zaznaczając każdy, nawet najdrobniejszy szczegół. Gdy w końcu skończyłam, odetchnęłam i odłożyłam ołówek.
- Chyba źle nie jest... - spojrzałam na obrazek. Sofia podeszła bliżej, i uradowana uśmiechnęła się, a na jej policzkach pojawiły się rumieńce.
- Śliczne! - jej entuzjazm  był na tyle ogromny, że chcąc nie chcąc uśmiechnęłam się do dziewczynki. Podałam jej kartkę i przeciągnęłam się nieco.

Sofia? Podoba ci się...?
Layout by Hope