poniedziałek, 2 lutego 2015

Od Alexa

Podniósł się z kucków i spojrzał z szerokim uśmiechem na podziurawione ciało, w prawej ręce trzymał gwóźdź. Taki byczy gwóźdź. Wreszcie poczuł lepiącą się szkarłatną maź na rękach. Przechylił się w prawo z szerokim uśmiechem po czym znów stanął prosto i zakręcił się dookoła z szeroko rozstawionymi rękoma. Fioletowe, bujne włosy wirowały razem z nim. Opadły na twarz dopiero po tym jak przestał wykonywać gwałtowne ruchy. Przystanął, rzucił spojrzenie pełne uciechy w stronę mężczyzny, wyrzucił narzędzie zbrodni gdzieś w kąt i skierował się do wyjścia. Dokładniej to znajdował się w jakimś ciemnym pomieszczeniu, przyszedł razem z tamtym facetem, którego zamordował, najpewniej ofiarą miał stać się Alexy.[...] Gdy wchodził po schodach obiło mu się o uszy kilka dziwnych wrzasków, krzyków i śmiechów dochodzących z pomieszczeń nad nim. Wytarł zakrawione ręce o czarne spodnie przed samym wyjściem. Naparł na drzwi, potem postawił pierwszy krok na chodniku. Wziął głeboki oddech, napawał się przez świeżym powietrzem,żeby w końcu ruszyć przed siebie. Do swojego mieszkania.. Apartamentu? Nie wiadomo właściwie co to było, przecież znajdował się w miejscu.. Bardzo dziwnym miejscu. Byli zamknięci jak chomiki w plastikowej kulce. Spojrzał w granatowe niebo. Tak, był wieczór, a dokładniej godzina 19:30. Mało ludzi kręciło się dookoła, to nawet lepiej.. Na twarzy Alexa było coś w rodzaju zniechęcenia, pojawiło się ono wraz z opuszczeniem miejsca zbrodni. Dlaczego zabił tego faceta? Po co? Zakrył twarz dłonią jakby chciał ukryć płacz, jednk nie płakał,a zaczął histerycznie chichotać,
- To ja miałem być ofiarą? - zapytał, zupełnie jakby kierował to pytanie do kogoś innego, nie do siebie, a przecież był sam - No chyba śnisz ty stary pryku.. Ciekawe co chciałeś mi zrobić..- westchnął do siebie. Podniósł głowę i znów wyglądał "normalnie", oprócz tych pięknych ciemnych plam na spodniach.
- Jeszcze trochę.. - mruknął do siebie ze zmęczeniem. Skręcił na skrzyżowaniu i ujrzał "swój" budynek. Złote oczy świeciły w ciemności niczym u drapieżnego kota. Wszedł do budynku, potem wszedł na górę. Znów pchnął drzwi, wszedł do środka i zamknął je na klucz. Rozejrzał się po ciemnym pokoju, gdy spojrzał w prawo ujrzał aneks kuchenny i tą wysepkę. Nawet mieszkania dostali! Życie jak w raju.. Czegi chcieć więcej.
- Można zwariować - odchylił się do tyłu i spojrzał w sufit. Zmrużył oczy, zaczął wodzieć wszystko przez podłogę, umiejętność tego mężczyzny. Zobaczył dziewczynę w majtkach i podkoszulku. Odetchnął,a potem poszedł do łazienki. Obejrzał się dokładnie w lustrze. Gdy przyjrzał się sobie dosadnie zobaczył żebra, kości miedniczne.. Uśmiechnął się do siebie patrząc na ręce całe w bliznach. Nagle chwycił za żyletkę i zaczął ciąć po bliznach. Od razu poczuł szczypanie, potem przeistoczyło się to w ostry ból, ale i przyjemność, krew zaczęła ściekać po ręce i skapywać na białe kafelkii.
- I jak ja to umyję? - jęknął do siebie - Nabrudziłem - westchnął.[...] Wszedł po prysznic. Puścił ciepłą wodę z prysznica i od razu... Szczypanie.. Szczypanie.. Wyszczerzył się w stronę ręki.
***
Poprzedniego wieczora opatrzył rękę i położył się spać. Otworzył oczy z pełną satysfakcją. [Nie owijając w bawełnę]
Zobaczył na ulicy niebieskowłosego chłopka. Uśmiechnął się do siebie, spokojnie.. Całkiem spokojnie. Przybrał spokojny wyraz twarzy. Chłopak przed nim szedł po woli, ten zaś złapał go z ramię i pochylił się do jego ucha. Chłopak drgnął.
- Przestraszyłeś się? - wyszeptał Alexy z uśmieszkiem. Zabrał rękę z ramienia niebieskowłsego i zastąpił mu drogę. Chłopak spojrzał na niego bardzo dziwnie. Ten uśmiechnął się szeroko.
- Alexy - zachichotał wpatrując się w oczy niebieskowłosego.
(Takumi?)

Od Takumi'ego

Teraz Właśnie zacząłem się zastanawiać nad tym czy ja tak na prawdę chce z nią rozmawiać > Dziewczyna z pewnością była bardzo intrygująca. Jej… nietypowy wygląd sprawiał ze chciałem poznać jej umiejętności. Cofnąłem się o krok do tyłu i za raz usiadłem na ziemi przyglądając się jej dokładnie.
-Czy ja wiem.. właściwie to mi się nudzi, ale mogłabyś mi pokazać co potrafisz..
-Czy to było wyzwanie ?
-Nie. Żeby nie było że tchórze czy coś, ale konsekwencje takiego „nie ustawionego” pojedynku mogą się skończyć dla nas tragicznie, nie sądzisz ? – wzruszyłem ramionami
-Strasznie wygadany jesteś..
-Hmmm… być może, a więc jak ? Pokażesz mi co nie co ? – oparłem główkę o swoją łapkę i wpatrywałem się w nią zamyślony.
-A jeśli powiem że nie ?
-To trudno, i tak ci nie dam spokoju.. przykro mi. Chyba aż tak bardzo ci nie przeszkadzam, hmmm ??

( Kaneki ? Rak weny :C )

Layout by Hope