sobota, 22 sierpnia 2015

Od Cinii - C.D Rene


Po tym wszystkim co powiedział Rene, teraz czułam się lepiej. Faktycznie lepiej jest to z siebie wyrzucić, chociaż nie jest to najprzyjemniejsze doświadczenie. Ciężko było mi się przyznać do własnych błędów, przecież co złego to nie ja... kiedyś bym tak z pewnością powiedziała. A może jestem taka tylko dla niego? Kiedy Rene zniknął z pokoju i udał się do salonu, usiadłam w nogach łóżka. Twarz Riuki'ego teraz była odprężona, wreszcie wstąpił na nią spokój. Prawie już zapomniałam jak wygląda w tym stanie, za dużo się dzisiaj działo. Pogłaskałam go po policzku, który jeszcze kilka minut temu, byłby mokry od łez. Wreszcie położyłam się obok niego, jednak nie zamierzałam spać. Ani nie weszłam pod kołdrę, ani nie zamknęłam oczu. Z jednej strony strasznie chciało mi się spać, a z drugiej nie. Teraz wreszcie wiem co on czuł, kiedy ja wyprawiałam jakieś głupoty, on potem nie spał martwiąc się o mnie. No a ja jak to ja, potem byłam na niego zła, że nie dba o siebie i za bardzo się przejmuje. A teraz robię dokładnie to samo... mam takie straszne wyrzuty sumienia. Strasznie się boję, że to co stało się kilka miesięcy temu, się powtórzy. Że jego Arcana znów da się we znaki. Nie wiem czy to coś wniesie, ale możliwe, że ten stres tylko to przyspiesza. A tego nie chcę. Może się do mnie nigdy więcej nie odzywać chociażby mnie to miało niewiadomo jak zranić. Ale nigdy więcej nie chcę oglądać jego łez (czyli wypadałoby się ogarnać i zważać na słowa [te na skypie XDD]). Przez chwilę jeszcze tak leżałam w ciszy, wsłuchując się raz w spokojny oddech Riuki'ego a raz w to jak Rene wierci się na kanapie. Chyba nie mógł usnąć z początku, bo już po chwili nastała cisza. Riuki jakby to wyczuł i swierdził, że teraz jego kolej na jakieś dziwne wykopy i marudzenia. Zaczął coś mamrotać przez sen, wiercić się i jeszcze bardziej zwijać w kołdrę. Ignorowałam to, do czasu kiedy delikatnie nie pacnął mnie ręką w głowę. Wtedy to złapałam go za tą rękę, żeby nie mógł nią dalej rzucać. Z początku nie spodobało mu się to, że napotkał jakiś opór. Mogło to jakoś wpłynąc na jego sen, sama nie wiem. Jeszcze przez jakiś czas się wiercił, ale stopniowo mniej. Kiedy cichutko powiedział coś na wzór mojego imienia zamarłam. Nie byłam pewna, co dokładnie powiedział ponieważ nie słuchałam. Kiedy powiedział to drugi raz troszkę niespokojnie, przybliżyłam się do niego.
 - Jestem tutaj... - szepnęłam głaszcząc go po okrytych kołdrą plecach.
Przestał się wiercić i mruknął zaciskając swoją dłoń na mojej (bo nadal trzymałam jego rękę. Teraz jakoś wcisnęłam się pod kołdrę, żeby się do niego przytulić. Było mi ciepło ale nie za gorąco, to ciepło było przyjemne. Tak przyjemne, że jeszcze bardziej chciało mi się spać. A mimo tego nie chciałam zasypiać, chciałam go pilnować całą noc. Po tym co mu zrobiłam, on na to zasługuje. Wtuliłam się w jego tors i przymknęłam oczy, czuwając a jednocześnie zbierając nieco siły.

(Riuki? Piszę to opo drugi raz, bo jak miałam to opo w połowie to mi fon skasował, więc nie mam siły na więcej bo się wkurzę XDDD

Od Conora - C.D Chiyo


Jeszcze przez chwilę przyglądałem się Chiyo która powiedziała nie małą głupotę. Zamiast wyjść to ta stała, jakby oczekiwała ode mnie jakiejś odpowiedzi. Uśmiechnąłem się pod nosem i wzruszyłem ramionami podchodząc do tego "niziołka".
 - Może jesteś ładna, ale średnio mnie to interesuje Chiyuś - dotknąłem jej ramienia - nie zjedz mnie za to kocie, chodź.
Poruszyła swoimi uszkami po czym z szerokim uśmiechem ruszyła w stronę drzwi. No niech ja jej się przyjrzę, tym razem dokładniej. Cholercia, kształty to ona ma i to całkiem niezłe. Nie jeden mężczyzna dałby się pozabijać za takie ciałko, całe szczęście, że nie należę do tego typu mężczyzn. I dobrze, bo miałbym przekichane. Już pomijając ten jakże poważny temat ruszyliśmy w stronę mojego apartamentu. Wzięliśmy tylko Józefa oraz Jinne, ponieważ papugi nawet nie było po co wyprowadzać. Dziewczyna przez chwilę wykłócała się ze mną, że chce Akite jednak ostatecznie dostała skunksa. No niestety, pies jest dosyć silny i nie chciałem żeby ją spuściła ze smyczy. Pomińmy fakt, że to ja ostatnio przegrałem "pojedynek" no ale mniejsza.
 - To dokąd idziemy? - zapytała bawiąc się smyczą skunksa.
 - Nie wiem, zazwyczaj chodzę do parku...
 - Park jest duży... jakieś konkretne miejsce? - zadarła nieco głowkę, żeby spojrzeć mi w oczy.
Wzruszyłem ramionami, w sumie to nie jestem tu aż tak długo, żeby kojarzyć każde miejsce w ośrodku. Ostatecznie poszliśmy na czuja byle gdzie. Okolica była całkiem ładna, poza tym tutaj nie było brzydkich miejsc. Wszystko byłk takie nowoczesne, zupełnie jakby miało nas to jakoś pocieszyć. Zastąpić to co utraciliśmy, no ale ja nie będę się przejmował takimi rzeczami. Staram się nie rozpaczać i żyć dalej, no przecież nie jest tutaj tak źle. Pozwolili mi zatrzymać zwierzaki...
 - Czemu nie dasz jej pobiegać? - dziewczyna skinęła głową na psa.
 - Ma tendencje do uciekania czasami jest strasznie nieposłuszna. - zaśmiałem się a pies jakby zrozumiał wszystko i spojrzał na mnie rozczarowany.
Na domiar złego musiał coś zauważyć więc puścił się biegiem za... niewiadomo czym. Ponieważ nawet się tego nie spodziewałem, potknąłem się i poleciałem na twarz. Smycz wymsknęła mi się z rąk i tyle żeśmy widzieli Jinne.
 - Cholera jasna, Jinna! - krzyknąłem wstając.
Jednak po co ten pies miałby niby wrócić, właściwie to gdzie on nawet jest? Użyłbym swojej mocy gdyby to jeszcze było dozwolone w tym miejscu.
 - Nic ci nie jest? - zapytała Chiyo.
 - Mniejsza o mnie - spojrzałem na spodnie z obdartymi kolanami - trzeba znaleźć psa...
Może za bardzo to przeżywałem ale te zwierzaki, one naprawdę były moją rodziną.
 - Gdzie ona w ogóle pobiegła
 - W tamtym kierunku - dziewczyna wskazała palcem.
Przytaknąłem po czym pobiegłem w tamtym kierunku, co jest głupotą. Nie powinienem tak się zachowywać, powinienem być spokojny. Ale łatwiej powiedzieć a trudniej zrobić.

(Chiyo? Tak wiem słabo ale cichutko XD)
Layout by Hope