środa, 3 czerwca 2015

Od Victorii - C.D. Chiyo

Vici? Nikt nigdy mnie tak nie nazywał... Ale podoba mi się to przezwisko. Brzmi jak cząstka słów Juliusza Cezara: "Przybyłem, Zobaczyłem, Zwyciężyłem"...
Otworzyłam usta, chcąc udzielić odpowiedzi na zadane pytanie, lecz nim zdążyłam wydać z siebie jakikolwiek dźwięk, poczułam mocny ścisk rąk wokół swojego ciała. Wow... Chiyo była naprawdę silna. Szczerze powiedziawszy, nie pamiętam, kiedy ktoś ostatnim razem mnie przytulał... Przymrużyłam oczy i wtuliłam się w ciemnowłosą. W objęciach dziewczyny czułam się... Inaczej. Nie jestem w stanie opisać tego odczucia, jednak było... Przyjemne.
Gdy Chiyo wypuściła mnie z uścisku, złapałyśmy się za ręce i ruszyłyśmy dalej.
-Hmmm... Pod wieczór będzie padać... - rzuciłam, rozmyślona, spoglądając na chmury.
Dziewczyny spojrzała na mnie, wyraźnie zdziwiona.
-W prognozie mówili, że słońce będzie przez cały dzień...
-To źle mówili. Zobaczysz, za góra 5 godzin będzie ulewa.
-A ty skąd to możesz wiedzieć, co?
-Nie ja. Moja Arcana.
-Twoja Arcana przewiduje pogodę? - skinęłam głową - To... Jaka będzie pogoda w nocy?
Uśmiechnęłam się.
-Burza z piorunami. Aż do 4:15.
-Huh? Cieszy cię to?
-Lubię błyskawice. Jest w nich coś... Piorunującego.
Dziewczyna uniosła lekko jedną brew, jednak nic nie powiedziała.
-A jakie moce daje ci twoja Arcana? - spytałam, chcąc przerwać nieco niezręczną ciszę.
Ciemnowłosa zaśmiała się cicho.
-Można powiedzieć, że jestem strzelcem.
-Oh... A jakiej broni używasz? Pistoletu? Strzelby? A może - tutaj poczułam nachodzącą mnie ekscytację - Bazooki?
-Muszkietu. Nazwałam go Zaphchial.
-Nazywasz swoje bronie? - nie kryłam zaskoczenia.
-Pewnie! Są dla mnie jak towarzysze, więc czemu nie mieliby mieć imion?
-Nigdy nie patrzyłam na to z tej strony... - przyznałam, spuszczając nieco głowę.
Może rzeczywiście powinnam przykuwać większą uwagę do narzędzi, którymi się posługuje? W końcu poniekąd to dzięki nim jestem w stanie walczyć...
Z przemyśleń wyrwała mnie Chiyo, wymachująca dłonią przed moimi oczyma.
-Halo, ziemia do Vicii...
Rozejrzałam się wokół siebie zdezorientowana.
-Huh? Oj, wybacz... - przetarłam twarz dłońmi - Na długo... Odleciałam?
-Meh, na jakieś pięć, może sześć minut. Chcesz zajść ze mną do sklepu z ciuchami? - tutaj dziewczyna wskazała na niewielki, beżowy budynek, nad którego szklanymi drzwiami widniał wielki, ozdobny napis "Sweet Marks".
-Czemu nie... Przydałoby się kilka nowych ubrań.
Po wejściu do sklepu od razu wyjaśniła się jego nazwa: Znajdowało się tu mnóstwo uroczych ubranek, a cały sklep udekorowany był uroczymi elementami. Uśmiechnęłam się na ten widok, po czym zatopiłam się w dziale z bluzami. Gdy znalazłam już kilka sztuk, skierowałam się do przymierzalni. Mój wzrok przykuła jednak prześliczna, różowawa sukienka falowana u dołu. Bez zastanowienia wyszukałam swój rozmiar i popędziłam ją przymierzyć. Następnie odszukałam Chiyo, by zaprezentować się w nowej kreacji.
-Podoba ci się? Spytałam, obkręcając się wokół.

(Chiyo?)

Od Ukyo

Słodki głos Reiko pozostawał jedynie w pamięci. Wciąż mi jej brakuje, no ale cóż zrobić? Szczerze mówiąc, niezbyt mi się tutaj podoba. Chociaż to tylko moje zdanie. Siedziałem na kanapie już dłuższy czas. Strasznie jest tu nudno. Może zajdę do tutejszej biblioteki? W końcu coś muszę sobie znaleźć by się czymkolwiek zająć. Wstałem i ruszyłem w stronę drzwi. Złożyłem buty i kurtkę. Rozejrzałem się jeszcze po mieszkaniu i wyszedłem. Wychodząc z budynku zauważyłem, że większość ludzi zaczęło wracać do domów. Podrapałem się po głowie i rozejrzałem się. Biblioteka była w tamtą stronę. Nic innego nie przychodzi mi do głowy. Wezwałem mojego jedynego przyjaciela, w końcu przyda mi się towarzystwo. Nie dotrzymałem słowa, znów ograniczam się do zwierząt. W końcu stanąłem przed drzwiami budynku. Pociągnąłem za klamkę i wszedłem do środka. Rozejrzałem się, wysokie półki wypełnione były książkami. Stoaty odważył się wyjść z mojego rękawa. Zawsze pomagał mi coś znaleźć. Spojrzałem na trochę tytułów. Mój zwierzak wybrał książkę i wręczył mi do ręki. Przysiadłem się do pierwszego lepszego stolika. Nie zauważyłem nawet, że obok mnie siedzi dziewczyna. Gronostaj ruszył w stronę nieznajomej, najwidoczniej przeszkodził jej w czytaniu. Udawałem, że tego nie widzę. Jednak nie udało mi się.
- Przepraszam - usłyszałem jej uroczy głos - twoje zwierzątko trochę zabłądziło.
- To ja przepraszam. - Wyciągnąłem rękę w stronę gronostaja, który po niej przyszedł i usiadł na moim barku. Spojrzałem kątem oka na dziewczynę. Wyglądała na miłą osobą. Z moim szczęściem co do zawierania nowych znajomych, widzę ją pierwszy i ostatni raz. Po chwili usłyszałem znajomy już głos, Stoaty chciał cukierka. Zdziwiłem się. Z kieszeni wyciągnąłem słodycze, dałem trochę przyjacielowi. Chyba nie zachowywałem się jak należy. Wchodzę sobie do biblioteki ze zwierzęciem i jakby zadowolony z życia przeglądam sobie beztrosko półki. Na dodatek nieco przeszkadzam innym. No nic, jak już tak robię to nie ma sensu teraz przestawać. Wyciągnąłem cukierki w stronę dziewczyny.
- Przepraszam, może chciałabyś się poczęstować? Poza tym nazywam się Ukyo, Ukyo Umeko. A ty? Jak się nazywasz?
- Ja jestem Artis Croswell, dziękuję.
Wzięła jednego cukierka i patrzyła na mnie. Cały czas jej przeszkadzam w czytaniu. Zachowuję się teraz nieco samolubnie, ale jeszcze nigdy tak nie potrzebowałem czyjegoś towarzystwa. Poza tym nowa koleżanka Artis nie była zbytnio zdenerwowana tym, że jej przeszkadzam. Wstałem z miejsca i zasunąłem swoje krzesło. Spojrzałem na stronę, na której skończyła czytać. Zamknąłem jej książkę i wziąłem pod rękę jak swoją. Wypożyczymy sobie, tak to wspaniały pomysł. Reiko będzie dumna, że szukałem tu znajomych, o ile kiedykolwiek do niej wrócę. Dziewczyna nieco zaskoczona, patrzyła na mnie jak na głupiego. Chociaż nie wiem, może tylko ja to tak widziałem. Spojrzałem na nią.
- Może przejdziesz się ze mną?
Nie miałem takiego zwyczaju, by kogoś po prostu zaprosić na spacerek. Naprawdę mi się już nudziło, a "mój sługa" ostatnio stał się taki jakiś dziwny. Za niedługo będzie się zbliżać pora obiadowa, a przynajmniej u mnie.
- Hm, jeśli byś chciała to mogę cię zabrać na jakiś obiad czy coś takiego. O ile w ogóle chcesz ze mną iść. To jak?

Artis?

Od Bishie - C.D Natsume

Przypatrywałam się chłopakowi kątem oka, zastanawiając się czy czasami może nie powinnam iść. Co prawda, nie mam innych rzeczy na głowie, którymi koniecznie miałabym się zająć, ale też za bardzo nie miałam, o czym mielibyśmy rozmawiać, ale z drugiej strony był, aż za nadto miły, co od razu dało mi się we znaki. Oczywiście śmiało mogę powiedzieć, że może tylko takiego udawać. W końcu pozory mogą mylić, mimo to wydawał się naprawdę ciekawą osobą. Może uda mi się go poznać, choć nie liczę na cuda. Nie będzie chciał, to to uszanuję. Po dłuższej chwili uniosłam głowę i delikatnie przytaknęłam.
- Mogę zostać - odpowiedziałam, błądząc wzrokiem po jego apartamencie. - Chociaż nie wiem czy to dobry pomysł, gdy sama mogę wydawać się nudna, nie mając tematu na jaki moglibyśmy swobodnie porozmawiać.
Natsume tylko potrząsnął głową i posłał mi znaczące spojrzenie. Nie wiedziałam przez chwilę, o co mu chodzi, ale potem uświadomiłam sobie coś i powiedziałam ciche "Och".
- Przecież my ciągle rozmawiamy od czasu naszego pierwszego spotkania. - Posłał mi delikatny uśmiech. - Może Cię to zaskoczyć, ale w moim oczach w cale nie jesteś nudna. Po prostu nie należysz do wygadanych ludzi, tak jak ja. Oczywiście dopóki nie wciągnie się mnie w jakąś ciekawą rozmowę.
- Tak samo jak mnie.
- No widzisz - kontynuował. - Poza tym jesteś bardzo spokojna i tolerancyjna, gdzie dość duża część społeczeństwa jest uboga w te cechy.
- Nawet jakbym chciała, to nie potrafiłabym być inna.
- Dobrze, ponieważ nie masz nawet, co w sobie zmieniać. Lepiej byś została taka jaka jesteś teraz.
- Jak możesz to tak po prostu stwierdzić, poznawszy mnie dopiero? - spojrzałam na niego przenikliwie.
- Intuicja - wzruszył ramionami.
- "Intuicja"? - powtórzyłam głupio.
Kiwnął głową i usiadł na wersalkę, poklepując miejsce obok, dając mi w ten sposób znać, żebym usiadła obok niego. Wolałabym jednak stać, ale wiem jak bardzo nikt nie lubi, gdy ktoś nad kimś stoi, więc po prostu zajęłam zaproponowane mi miejsce.
- W kawiarni zastanawiałeś pewnie, co jest z moim lewym okiem - powiedziałam znikąd.
Chłopak patrzył na mnie zaskoczony i szybko odwrócił wzrok. Mam nadzieję, że chociaż nie będzie tego ukrywał i powie prawdę.
- T-tak... - szepnął. - Przepraszam, wiem, że nie powinien. To było chamskie, prawda?
- Aktualnie nie, bo się przyzwyczaiłam do tego. Dość dużo ludzi posyła mi dziwne spojrzenia. Nie widzę na to oko. Podczas jednej z prób w cyrku zdarzyła mi się mała wpadka i po prostu sama pozbawiłam siebie wzroku. Było kiedyś złotej barwy, dziś pozostała tylko pusta biel - powiedziałam mu to tylko dlatego że nie była to jakaś tajemnica. Przynajmniej dla mnie.

Prezentów moc! tralalala

Witam, tu znowu ja, wasz ulubiony moderator. Na pewno od czasu ostatniego postu informacyjnego, który miał miejsce dwa dni temu, bardzo się za mną stęskniliście. Tym razem, będzie to post napisany w zupełnie innej intencji. Zamiast zachęcać was do ciężkiej pracy [i tak żeście się nie poprawili XD dot. osób branych pod uwagę do wydalenia z bloga], pragniemy wynagrodzić osoby aktywne drobnym prezentem. Nie jest to nic niezwykłego, nie odmieni to waszego życia w świecie realnym ani jakkolwiek nie wpłynie na wasz stan zdrowia. No może wreszcie przestaniesz pierdzielić i powiesz, co dostaną? No to tak, wasi najukochańsi, najlepsi administratorzy (pomińmy fakt, że jest tylko jeden admin i trzech moderatorów 8)) postanowili obdarować was i przy okazji siebie samych 200 punktami doświadczenia oraz możliwością dobrania sobie nowego ataku! 
A oto lista nagrodzonych osób:
Azusa, Heaven, Riuki, Misaki, Cinia, Akira, Aki, Rene, Inoue, Ania, Yuriko, Kuroshinju, Stein, Morgiana, Abel, Noroelle, Izaya, Junsu, Yukihiro, Neriel, Alexy, Levi, Mikaela, Kai, Bishie, Grimmjow, Dante, Artis, Taiga, Vanilla, Natsume, Chiyo, Haruka, Nanami, Victoria.
Jeśli na tej liście, znajduje się imię twojej postaci, wymyśl jej w miarę możliwości jak najszybciej jakiś atak. Dodaniem punktów zajmę się ja, więc proszę innych moderatorów żeby tego nie robili! Uniknijmy zbędnego zamieszania.
Uwaga! Jeśli jakiś atak będzie się powtarzał, dodany zostanie tej osobie, która była pierwsza.

~Do usłyszenia, Reitło-Wiertło.

Od Riuki'ego - C.D Cinii

Nie wiem ile byłem nieprzytomny i kiedy to się stało, ale…. Obudziłem się w nocy. Za oknami jedynym światłem było już tylko odbite światło księżyca. Cinia leżała obok mnie. Spała. Musiała długo tak nade mną siedzieć. Mówiłem jej że tak będzie …. Ale ona nigdy nikogo nie słuchała. Dotknąłem swojego czoła. Gorączka minęła, a ja czułem się już o wiele lepiej, nie pomijając tego, że skrzywdziłem osobę, na której mi zależy bardziej niż na swoim własnym życiu. Już chciałem wstać z łóżka, jednak gdy tylko zsunąłem nogi na podłogę, coś.. (a raczej ktoś) przykleił mi się do pleców.
-Obudziłeś się… - szepnęła mi na ucho i za moment delikatnie cmoknęła mnie w policzek – Myślałam, że coś z tobą nie tak… że się nie obudzisz.
-Chciałabyś.. – prychnąłem jak to zwykle ja, ale mimo wszystko odwróciłem się i spojrzałem na dziewczynę. Wyciągnąłem rękę i dotknąłem jej szyi, dokładnie w tym miejscu gdzie wcześniej rozharatałem jej skórę kłami. Gdy tylko to uczyniłem: Cinia skrzywiła się delikatnie. Nie chciała żebym widział co wywnioskowałem po tym jak odwróciła głowę. Tak naprawdę wiedziałem, że ją to boli i będzie jeszcze bolało. Kiedy na mnie nie patrzyła zbliżyłem się nie co i wtuliłem się w nią. (Nie pytajcie w co). Była tak zdziwiona, ze nie wiedziała jak zareagować. Zamknąłem na chwilę oczy i westchnąłem głośno.
-Nie mdlej znowu, bo zawału dostanę. – wczepiła drobne palce w moje srebrne włosy. – Po za tym co cie tak wzięło na przytulanie ?- zachichotała
-Nie marudź, bo inaczej żadnych czułości nie będzie. – prychnąłem zdenerwowany jej komentarzem. Następnie odsunąłem się od niej i wstałem. Ogarnąłem nieco swoje włosy i zaraz zrzuciłem opaskę gdzieś na bok.
-Czemu ją ściągnąłeś ? – wstała zaraz za mną. Przecież jeszcze kilka godzin temu nie chciała żebym ja nakładał. Złapała ją w rączki i zaczęła przewracać.
-Skaleczysz się zaraz. Jakby nie patrzeć to jest ze stali, a ostatnio mi się trochę..
-Ałć. – nie zdążyłem dokończyć a ta już zrobiła sobie krzywdę. Westchnąłem zrezygnowany i zaraz ujrzałem jak po jej palcach wzdłuż dłoni spływa stróżka krwi.
-Głupia jesteś. Mówiłem nie baw się tym. Trzeba to naprawić. – wyrwałem jej opaskę z ręki i odrzuciłem jeszcze dalej  kąt pokoju, tak żeby już nie mogła jej znaleźć. – Chodź musisz to sobie opatrzyć. – pociągnąłem ją za tą zdrową rączkę do kuchni, gdzie znajdowała się apteczka. Wyciągnąłem jakieś plastry i już miałem nakleić jednego na jej dłoń, ale ta podstawiła mi pod nos zakrwawionego palca.
- Nie chcesz ? – podczas wypowiadania tych słów widać było błysk w jej oku. – Już nie jesteś agresywny, więc nic mi nie zrobisz, po za tym szkoda żeby się zmarnowała. – przewróciła oczkami coraz bardziej mnie kusząc. I tak wiedziałem, że długo to nie potrwa. Delikatnie złapałem za jej nadgarstek i uniosłem go do góry. W sumie to i tak musiałem się nieco zgiąć. Ah ta różnica wzrostu. Wysunąłem język z ust i delikatnie przejechałem nim po całej długości jej palca potem zjeżdżając na dłoń, dalej na rękę. Zerknąłem na nią kontem oka. W sumie nie wyrażała sprzeciwu. Wręcz przeciwnie. Miała takie różowiutkie rumieńce.
-Zboczona… podoba ci się to. – uniosłem kącik ust nadal kontynuując zlizywanie krwi. –Chciałabyś skaleczyć się gdzieś jeszcze .. ? – przysunąłem dziewczynę delikatnie do siebie  po czym na moment oderwałem się od jej ręki.


( Cinia ?)

Od Cinii - C.D Riuki'ego


Riuki niebezpiecznie się zachwiał, a jego oczy a konkretnie oko, straciło blask. Poleciał do przodu, głowę opierając na moim ramieniu. Nie byłam w stanie utrzymać jego ciężaru, więc oboje upadliśmy na kolana. Z tą różnicą, że Riuki był nieprzytomny. Otworzyłam oczy najszerzej jak potrafiłam, a usta otworzyły się w niemym krzyku z przerażenia. Potrząsłam delikatnie chłopakiem, chwytając go za ramiona. Jednak kiedy nie dało to najmniejszego skutku, trząsnęł nim trochę mocniej. Nie ważne ile próbowałam, chłopak ani drgnął.
- Riuki! Obudź się, proszę… Riuki!!! - uderzyłam go nawet lekko w policzek, nawet to nie było w stanie go ocucić
Co ja teraz mam zrobić? Nie wiem jak mam postępować, kiedy jest aż tak źle… Nie ma nawet mowy żebym poszła do naukowców, nie ufam im. Z jednej strony okazywaliby zainteresowanie chłopakiem i udawaliby, że mu pomogą. Natomiast z drugiej, kompletnie odmiennej strony bawiliby się nim. Byłby doskonałym obiektem ich badań. Może są to tylko moje chore domysły, ale nie pozwolę na to, żeby oni kiedykolwiek więcej go dotknęli… już wystarczająco namieszali w jego życiu. Nie znam też innych osób które mogłyby ofiarować mi w tym momencie pomoc. Do jego wspaniałego brata również nie pójdę, raczej nie ma go u siebie bo wszystko by już usłyszał (pewno się seksi). Odgarnęłam chłopakowi włosy z czoła, spoglądając na jego lekko rozchyloną powiekę. Wyglądał w tym momencie przerażająco. No i znowu zaczynam się mazać. Nie wiem nawet od którego momentu, zrobiłam się taka słaba. Jeszcze jakiś czas temu potrafiłam udawać twardą osobę, teraz jestem zupełnym mięczakiem który we wszystkim widzi sytuację bez wyjścia. Najgorsze jest to, że nawet nie staram się tego wyjścia wykopać… odkryć, od razu zaczynam płakać ze swojej bezradności.
- Riuki… no ocknij się... - chlipnęłam starając się go jakoś podnieść.
No wypadałoby go przynajmniej jakość usadowić na łóżku. Pomimo tego, że byłam i tak silniejsza od przeciętnej dziewczyny, musiałam go wręcz targać po tej podłodze. Przekładając ręce pod ramionami i kładąc dłonie na jego klacie, zaczęłam go ciągnąć. Głowa zwisała mu do przodu, co chwilę delikatnie kołysząc się przy każdym moim ruchu. Kiedy oparłam go już plecami o łóżko, co i tak długo trwało a przecież pokonałam tylko z 8 metrów? Potrzebowałam sobie chwilę odsapnąć, jak ja mam go tam wsadzić? No ale już bez zbędnego marudzenia… trwało to znacznie dłużej niż planowałam, jednak ostatecznie mi się udało. Ale to, że go przeniosłam dalej nie załatwiało sprawy. Riuki nadal był nieprzytomny, nachyliłam się nad nim, ponieważ oświeciło mnie, żeby sprawdzić czy oddycha. Jego oddech był dosyć płytki, ale równomierny. Mogło być gorzej, prawda? Kogo ja oszukuję… jest źle, strasznie źle. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że zaraz się ocknie… kolejny raz się pytam, czemu to musiało spotkać jego? Czemu te Arcany muszą być takie niesprawiedliwe? Udeżyłam pięścią o materac, opierając głowę na łóżku.

(Riuki? Przysnęło mi się, dlatego tak późno wstawiam XDDDD)
Layout by Hope