sobota, 12 września 2015

Od Riuki'ego - C.D Cinii

Co ona może zrobić, żebym poczuł się szczęśliwy ? Chyba nic takiego już nie da się zrobić. Byłem szczęśliwy do czasu kiedy nie musiałem powiedzieć kilka przykrych słów skierowanych właśnie do dziewczyny. To było straszne i już nigdy nie  chciałbym przeżywać tego samego. Tak naprawdę tęsknota za jej ciepłem, za jej ustami za jej dotykiem dopadła mnie już wczoraj. Dopadła mnie już w nocy…. Ale nic nie mogłem z tym zrobić. Dobrze wiedziałem, że gdy znowu się do siebie zbliżymy choć na moment – to nie skończy się dobrze.
-Znowu zrobiłeś się taki jak byłeś. Wróciło wszystko do normy a jednak…. Nie mogę patrzeć na to jak cierpisz. To jest tak cholernie widoczne, że nawet sobie nie wyobrażasz. Normalnie nikt inny by tego nie zauważył, ale ja siedząc z tobą praktycznie cały swój czas już nie umiem tego przeoczyć.
-Wiem o tym, ale wcale nie oczekuję, że coś z tym zrobisz. Ja też byłem nieznośny swego czasu, tez powiedziałem kilka słów za dużo i sama przez to cierpiałaś, więc czemu miałabyś teraz…
-Bo cie kocham idioto ! – warknęła na mnie, jednocześnie uderzając mnie pięścią w klatkę piersiową. Z jej oczu popłynęło kilka łez. Już chyba nie mogła dłużej wytrzymać. Znowu ryczy i … znowu przeze mnie. – Dlaczego tak ciężko jest ci to zrozumieć… dlaczego ty nie …. Riuki…. Czy ty mnie jeszcze kochasz ? –zapytała w końcu troszkę się odsuwając. Jej zdania były teraz tak strasznie nie zrozumiałe. Nie potrafiła nawet ich poprawnie ułożyć. Czy to przez duże zdenerwowanie? Wycierając rączką łezki podeszłą do mnie i złapała mnie za rękę. Z jednej strony zrobiło mi się aż ciepło. Czułem się taki.. kochany ? To znaczy… wcześniej też się tak czułem, ale przez ostatnie kilka wydarzeń jakoś straciłem to uczucie.
-…Kocham…. – szepnąłem robiąc krok w jej stronę i przytulając ją do siebie. Odgarnąłem grzywkę z jej czoła i delikatnie je ucałowałem.- Nigdy w życiu nie kochałem tak bardzo żadnej dziewczyny. Nigdy w życiu nie kochałem żadnej oprócz ciebie… i nie wiem czy tak łatwo mógłby się pozbyć tego uczucia…

Cinia jakby na moment zaciął się i wsłuchała w moje słowa. Zarumieniła się.. znowu. Heh, ale w sumie to słodkie. W jednej chwili pociągnęła mnie za koszulkę w dół i stanęła na palcach. Nawet nie zdążyłem zareagować i dlatego też wylądowałem zaraz na ziemi. Jednak ona troszkę waży, żeby czasem jej nie obrazić.. xD. Chyba po raz pierwszy w życiu byłem tak zszokowany jej śmiałą reakcją. Zazwyczaj to tylko czasami miała takie odpały, że rzucała się na mnie i mnie całowała. Przez to wszystko moje oczka zamiast się zamknąć rozszerzyły się jeszcze bardziej. W końcu jednak odpuściłem. Położyłem się na podłodze, gdyż i tak już praktycznie leżałem, a w takiej pozycji jak jeszcze Cinia na mnie siedziała było mi trochę niewygodnie. Moje plecy zetknęły się z zimną podłogą, a usta – z ciepłymi wargami Cinii. Tak jak ja nie chciałem jej pocałować, to czemu niby ona ma tego nie zrobić, co nie ? Bardzo rzadko zdarza się żeby Cinia była w krótkich spodenkach czy ogólnie w spodniach. Tym razem jednak zrobiła wyjątek, ale tak wlwłaściwie nie wiem dlaczego. Z czasem nasze pocałunki stały się spokojniejsze, ale zarazem bardziej namiętne. Wsunąłem końcówki palców pod jej bluzkę i zetknąłem się z jej ciepłą skórą. Zaraz sobie jeszcze coś pomyśli głupia.
-Nie jest ci tak zimno na tej podłodze?- zapytała na chwilę przerywając. Podniosła się i teraz usiadła na moich biodrach. Mniej więcej można powiedzieć że również usiadłem podpierając się z tyłu rękami. Założyłem się do jej szyi, przymknąłem oczy, a na koniec zetknąłem swoje wargi z jej wrażliwą skórą.
-Ładnie pachniesz...-kompletnie zignorowałem to co mówiła wcześniej. Za bardzo odwracało moją uwagę jej ciało. Nie w takim zboczobym sensie oczywiście.
-Chodzi ci o krew? Jesteś głodny...
-....twoje perfumy... Zawsze tak ładnie pachniesz.- stwierdziłem po czym odchyliłem się by spojrzeć w jej rubinowe oczy.

(Cinia?)

Od Reiko

Zatrzasnąłem za sobą drzwi i naburmuszonym krokiem ruszyłem w stronę mojego pokoju. Co im odpierdoliło? Myślałem, że stając się Sigmą zyskam po prostu moc, a nie, że będę musiał uganiać się za bandą rozpuszczonych bachorów... Z moich myśli wyrwały mnie kroki nadchodzące zza rogu. Okazało się, że to jeden z Naturalnych. Był strasznie wysoki i chudy jak tyczka. Miał także ciemne oczy i białe wręcz włosy. Na zegarku wskazówki pokazywały pierwszą w nocy.
-Wałęsasz się po korytarzach o tej porze? - spytałem - Nie sądzisz, że to mogło się źle dla ciebie skończyć?
Chłopak jakoś nie za bardzo przejął się tym wywodem. Zamiast tego machnął na mnie ręką.
-Ja bym raczej a twoim miejscu uważał, niezbyt gościnni są niektórzy... szczególnie Sigmy jak im podpadniesz - powiedział beztrosko cały czas nie wyrażając mimiką żadnych emocji.
-A co jak ci powiem, że właśnie podpadłeś Sigmie? - zapytałem wyjmując dwie karty sztucznej Arcany.
-O ja pieprzę... znaczy kręcę! - powiedział - żadna Sigma nie chciała mi dotąd pokazać jak wygląda ich karta.
-A co, różnią się od waszych? - spytałem.
-W sumie to nie - natychmiast się wyprostował i skrzyżował ręce. Dziwnie się czułem... wiedziałem, że chłopak czuje do mnie jakiś minimalny respekt, ale... był zdecydowanie za wysoki. czułem, że gdybym podskoczył, to obiłbym mu podbródek. 
-Leć do pokoju zanim spotkasz Vanille... bo wtedy to będziesz miał szczotkowanie kafelek własnymi łoniakami - mrugnąłem do niego. Zachichotał i pomachał mi. Wyjąłem kartę magnetyczną i przyłożyłem do czytnika po czym drzwi mojego pokoju stanęły otworem. Moja przestrzeń była o wiele mniejsza niż innych... tak naprawdę przypominała kawalerkę, tyle, że z dwoma pokoikami. Spokojnym krokiem wszedłem do łazienki i zapaliłem w niej światło. Powoli zsunąłem spodnie, zdarłem koszulkę i odkręciłem gorącą wodę w kabinie. Byłem tak zmęczony, że dosłownie czułem każdą kroplę... jak spada, parzy a potem rozpryskuje się. 

* * * * *
Owinąłem się ciasno szlafrokiem i wyszedłem z ciepłej, zaparowanej łazienki do chłodnej sypialni w której otuliłem się szczelnie kołdrą i zamknąłem oczy czekając na sen. Usłyszałem jednak dźwięk pukania... zdenerwowany zerwałem się i zbulwersowany otworzyłem drzwi, a stał w nich owy chłopak z białymi włosami.

<Reneł?>
Layout by Hope