niedziela, 30 sierpnia 2015

Od Cinii - C.D Riuki`ego

No i czego on się tak rumienił? Nie rozumiałam tego więc może by ktoś mi to tak łaskawie wytłumaczył. Wiedziałam tylko tyle, że była to nieco wymuszona odpowiedź. On sam chyba za bardzo nie wiedział co mi powiedzieć, nie był do końca przekonany. Nic dziwnego, zadałam mu ogromny ból, taki który prawie wpłynął na jego psychikę. O ile naprawdę nie wpłynął. Wydawał się być w dalszym ciągu nieco przybity, ten jego odwrócony wzrok i ręka za którą mnie trzymał, jednak tak delikatnie, że praktycznie go nie czułam. Może nie powinnam się tak do niego od razu przytulać? Dać mu nieco wolnej przestrzeni…
 - Też nie chcę Cię stracić Riuki – powiedziałam – Naprawdę, nie chcę Cię stracić…
Nawet nie musiałam się starać, żeby ta wypowiedź nie brzmiała sztucznie. Była jak najbardziej szczera. Spojrzał na mnie kątem oka, jakby szukając w moich oczach prawdy. Zdobyłam się na delikatny uśmiech w którym nadal było nieco bólu, jednak nie tylko co przed kilkoma minutami. Rene to naprawdę jakiś cudotwórca, przyszedł i uspokoił zarówno jego jak i mnie. Chociaż ja może sama bym się po jakimś czasie uspokoiła… albo i nie. Gdyby nie on Riuki nadal pewnie by siedział i wpatrywał się tępym wzrokiem w podłogę wylewając przy tym całe potoki łez. To dowodzi jaka między nimi jest tak naprawdę więź, nie oszukujmy się łączy ich coś więcej niż mnie i Riuki`ego. Ale to chyba nic dziwnego, są braćmi i znają się jak nikt inny. Zacisnęłam mocniej dłoń na dłoni chłopaka, żeby przynajmniej poczuł to, że jestem obok niego. Teraz już się chyba nie rumienił, albo to po prostu jego włosy przysłaniały mu całą twarz, bo przecież jak zwykle miał spuszczoną głowę.
- Ale czy aby na pewno? – wymamrotał.
Z początku nie zajarzyłam w ogóle o co mu chodzi. Dopiero po kilkunastu sekundach się jakby odblokowałam mrugając kilkakrotnie swoimi oczyma. Głupol, nie wierzy mi?
- No jasne, że tak… zależy mi na Tobie jak na nikim innym więc to logiczne, że również nie chcę Cię stracić Riuki.
Prawie niezauważalnie przytaknął, prostując się. Nie za bardzo wiedziałam co jego nagła zmiana siedzenia mogła oznaczać… Teraz przez kilka minut siedzieliśmy w ciszy, ciszy która zaczynała się stawać straszna, nie do wytrzymania. Kiedy nadchodziły takie momenty, czułam się jakbym straciła z nim więź. Może nie jest to prawdą a może jest, ale po prostu odczuwałam coś tak dziwnego. Naprawdę ciężko to wytłumaczyć a jeszcze ciężej zrozumieć. Ostatecznie nawet nie zaczęłam żadnego tematu, po prostu się do niego przytuliłam, tak bez słowa, bez ostrzeżenia.

(Riuki? Braken weny XDDD)

Layout by Hope