poniedziałek, 25 maja 2015

Od Levi'a - C.D Yuriko

- Tch. Widok twojego r*ja przyprawia mnie o mdłości, bachorze. - W odpowiedzi dostałem tylko pogardliwy uśmieszek z jej strony.
Moja przestrzeń osobista jest czymś, co stoi u mnie na najwyższym podium i żadnemu kundlowi nie pozwolę przekroczyć tej granicy, a na pewno nie komuś takiemu, jak ona. Poirytowany tą całą sytuacją tylko pomasowałem sobie brwi i spojrzałem znów na tego wypłosza. Nie miałem się zamiaru teraz z nią targować, gdy miałem inne sprawy na głowie, takie jak dostarczenie formularza do biura.
- Coś nagle taki cichy się zrobił? Przed chwilą byłeś gotowy oddać wszystko, by pozbawić mnie życia, a teraz?
Mówiąc to, przyglądała mi się ze złośliwym uśmieszkiem, próbując uchwycić każdą możliwą ekspresję na mojej twarzy, jakby w nadziei, ze jakakolwiek miałaby tam w ogóle zagościć. Momentalnie rozbiłem jej chore marzenia, ukazując swój niezmienny, stoicki wyraz twarzy.
- Mam inne zmartwienia na głowie - Odwróciłem się napięcie. - I jednym z nich na pewno nie jesteś ty. - dodałem, nim zdążyła powiedzieć cokolwiek.
Jak na przekór ona wciąż za mną łaziła. Poczułem się momentalnie bezradny, ale odrzuciłem to uczucie tak szybko, jak tylko zdążyło się pojawić. U mnie niema czegoś takiego. Każdego psa da się wytresować, tylko każdy z nich reaguje inaczej. Ona jest ciężkim przypadkiem schizofrenika z niewykrytym jeszcze zespołem DOWNA. Po załatwieniu roboty papierkowej, dostałem pozwolenie na opuszczenie Rimear w celu wypełnienia misji, o której mówił Erwin. Później poszedłem do kafeterii wraz z tym koczkodanem siedzącym mi na ogonie. Zamówiłem Earl Grey, jakoś ta herbata podchodziła mi najlepiej oraz croissanta. Po zajęciu stoliku, spojrzałem na dziewczynę, która tym razem była skupiona zabawą widelcem, który leżał obok.
- Oi, bachorze. - zwróciłem się w jej stronę, studiując ją znużonym spojrzeniem. Podniosła wzrok w moją stronę. - Imię.
- Yuriko. - odpowiedziała z uśmiechem. - Czemu tak nagle zainteresowałeś się moim imieniem? - spytała, podpierając podbródek o lewą dłoń.
- Muszę wiedzieć, jak nazywa się kundel, którego zamierzam wytresować.
- Raz mnie katujesz i grozisz, że zabijesz przy następnym spotkaniu, a teraz zachowujesz się jak gdyby nic się nie stało. Zupełnie cię nie rozumiem. Z resztą ciebie, jaki i twojego zachowania.
- Nie staram się, aby ludzie zrozumieli intencje moich czynów. Ludzie ich nigdy nie zrozumieją i nie ma w tym żadnej niesprawiedliwości. Bo sprawiedliwości to pościg za chimerą, która jest wewnętrzną sprzecznością.
- ...Huh, co? Jaka "chimera"? Wewnętrzne co?"
- Nie rozumiesz, to nie pytaj, bo tylko w niezrozumiały sposób jestem w stanie jeszcze funkcjonować na tej planecie.

(Yuriko?)

Od Mikaeli - C.D Neriel

Pierwszy dzień, a już spotykam na swojej drodze dziwnych ludzi. Tylko ty masz takie szczęście Mikaela. W ogóle jakby tego mało to nawet już nie wiem czy to była jedna dziewczyna czy pięćdziesiąt czy więcej… przecież przed chwilą widziałem ich więcej no nie ? Zerknąłem jeszcze raz na swoja katanę i …. To był właśnie błąd. Straciłem z oczu tęczową dziewczynę, która bardzo szybko znalazła się obok mnie i dotknęła palcem mojego policzka. Wzdrygnąłem się i od razu odskoczyłem od niej. Moje włosy nieco zafalowały , a gwałtowność tego ruchu spowodowała , że biały kaptur zakrył mi głowę.
-Spokojnie dzikusie, jeszcze nic ci nie zrobiłam… ale to nie znaczy, ze nie zamierzam. – zachichotała wypowiadając ostatnie słowa i zatarła rączki. – Ej po za tym przydało by się jakieś dziękuję z twojej strony ! Zwróciłam ci katane.
-Mówisz,  że jestem „dzikusem”, ale to nie ja pogryzłem rękojeść. – mruknąłem przyglądając się broni.
-Heee !? To nie ja ją pogryzłam ! To moja siostra !!! – od razu zdenerwowała się. Jak łatwo wyprowadzić dziewczynę z równowagi. – Po za tym …. Mówi to ten, który wystraszył się samego dotyku. – zaczęła znowu sobie ze mnie drwić. Boże. Chociaż nie śmieje się z mojego wzrostu. O tyle dobrze.  Znowu nie skupiłem się na niej przez co ponownie spróbowała dotknąć mojego policzka, ale tym razem zareagowałem szybciej i gdy tylko palec znalazł się centymetr od mojej twarzy wyciągnąłem katanę i podstawiłem panience pod gardło. – Hooola maleńki.
-Zamilcz. I nie próbuj mnie więcej dotykać… - warknąłem. Ona tylko kiwnęła głową. Nie była tym przejęta, ale chyba dla własnego bezpieczeństwa spuściła rączki w dół. Jeszcze chwilę mierzyłem do niej , by następnie powoli opuścić katanę i schować ją z powrotem do pochwy.
– Dobra nie musisz mi dziękować, ale chociaż powiedz jak się nazywasz, chłopaczku. – zachichotała wyciągając do mnie rękę. No i może jeszcze myśli, że to odwzajemnię ? Z pewnością..
-Mikaela Kazari. – ściągnąłem z głowy kaptur i zerknąłem na nią swoimi pięknymi , niebieskimi perełkami.- Gdzie ją znalazłaś ? – zapytałem końcu i ponownie przewróciłem broń w rękach. Bez niej to bym prawdopodobnie tutaj zginął.

( Neriel ?)

PS On ma blond włosy kochani, a nie BIAŁE !

Od Neriel - C.D Mikaeli

Nudno. Tak bardzo nudno... Neriel po raz kolejny przetarła powieki. Siedziała na parapecie okna, jakieś dwa piętra nad ziemią, machając bosymi nóżkami. Obserwowanie przechodniów było coraz bardziej monotonne... No bo niby co ciekawego jest w ludziach, którzy ciągle gdzieś się śpieszą? Dziewczyna po raz kolejny ziewnęła szeroko, łamiąc chyba wszystkie możliwe zasady dobrego wychowania. W dłoniach bez przerwy tłamsiła pilot od telewizora. W ośrodku nie można było obejrzeć nawet dobrego serialu, bo to przecież kontakt ze światem zza kopuły... Niby jakieś denne filmy dokumentarne były, ale to nie to samo, co Neriel oglądała w domu... Tym dawnym domu. Gdy tak sobie dumała, przez przypadek upuściła owego pilota, który z głośnym stukotem spadł na głowę jakiejś dziewczyny.
- CO TY ODPIERDALASZ?! Myślisz, że możesz tak sobie bezkarnie rzucać w ludzi?!-krzyknęła nieznajoma.
Nel pochyliła się nieco i bez żadnej skruchy odparła:
- Wybacz, nie chciałam. Możesz mi podać pilota?
Poszkodowana blondynka zaczerwieniła się ze złości.
- Chcesz odzyskać pilota, hmm? To go sobie weź! - warknęła.
Mówiąc to, chwyciła czarną zgubę i cisnęła nią w stronę okna. Neriel wskoczyła za parapet. Pilot przeleciał tuż nad jej głową, rozbijając przy okazji wazon z i tak już uschniętymi kwiatami. Nieznajoma jeszcze przez chwilę wydzierała się na Neriel. Dziewczyna nie miała ochoty tego słuchać, więc „na dowidzenia” wystawiła za okno dłoń i pokazała wrzeszczącej blondynie środkowy palec. Nie czekając na jej reakcję, błyskawicznie zamknęła okno i zasunęła żaluzje.
- Ależ ty jesteś niegrzeczna! - usłyszała.
No jasne, jej Tęczowe Siostry jak zwykle nie mogły zostawić jej w spokoju, chociaż na chwilę. Siedem kolorowych dziewczyn zaczęło marudzić i nalegać, aby Neriel wypuściła je na zewnątrz. W końcu tęczowo włosa nie wytrzymała.
- Tylko niczego nie dotykajcie, jasne? Wszystko ma być tak, jakby nigdy was tu nie było-wymamrotała pod nosem i „uwolniła” swoje siostry.
***
I tak oto cała zgraja rozwrzeszczanych dziewuch przemierzała ośrodek. Rika kłóciła się z Shion, Mion dyskutowała z Touką, Greenda tłumaczyła coś Hanyuu, a Satoko... No właśnie, gdzie podziała się Satoko?! Neriel zaczęła rozglądać się po okolicy, mając nadzieję, że szybko uda się jej zlokalizować żółtowłosą małolatę. Niestety, Satoko przepadła jak kamień w wodzie. Jak nam wszystkim wiadomo, nadzieja matką głupich... Nel westchnęła zrezygnowana. Jeszcze raz spojrzała ba swoje kolorowe towarzyski i pokręciła głową z dezaprobatą.
- I po cholerę mi to było... - mruknęła sama do siebie.
Po zmobilizowaniu (a właściwie to zmuszeniu) do poszukiwań reszty dziewcząt, zguba została znaleziona. Zajęło to jakieś półgodziny, ale w końcu z
Satoko została namierzona. Siedziała pod ścianą i z wielkim zainteresowaniem gładziła, miętosiła, przytulała i gryzła... katanę? Wszystkie dziewczyny rzuciły się w jej kierunku.
- Skąd ty to wytrzasnęłaś?! Oddawaj mi to, zaraz się pokaleczysz! - krzyknęła Neriel.
Cóż, tęczowo włosa napotkała pewien opór, ale ostatecznie udało jej się skonfiskować Satokową „zabawkę". Z nieukrywaną bezradnością spojrzała na pogryzioną rękojeści katany.
- Egh... Satoko, komu to zabrałaś? Masz mi natychmiast powiedzieć, bo inaczej nie ręczę za siebie... - wysyczała.
Dziewczynka potulnie wskazała na przemierzającego korytarz, białowłosego, bladego jak ściana chłopaka. Nel podeszła do niego, a wraz z nią jej towarzyszki.
- Ej, Młody... To chyba twoje-powiedziała, wyciągając w jego stronę trochę nadgryzioną katanę. Białowłosy posłał kolorowej bandzie nieufne spojrzenie, które po chwili przeniósł na rękojeść broni, na której widniało wiele śladów małych ząbków Satoko. Neriel skoncentrowała całą siłę woli i zmusiła Rainbow Sisters do powrócenia w jej ciało. Obrażone dziewczyny jakby się rozmyły i wtopiły w tęczowowłosą. To zdziwiło chłopaka jeszcze bardziej. Dziewczyna zmrużyła powieki i przyjrzała się nieznajomemu. Był taki... blady. Jego skóra przypominała kolor rozlanego mleka, twarz miała niezwykle delikatne i łagodne rysy, a oczy przyciągały wzrok. Nel bez zastanowienia dotknęła jego policzka.
-Wow... Jaką ty masz dziwną skórę... - wymamrotała.

<Mikuś?>

Od Riuki'ego - C.D Cinii

Pff… ja tu zdobyłem się na odwagę, żeby jej w końcu to tak w pewnym sensie powiedzieć (bo i tak do końca tego nie powiedziałem), a ta tylko mówi że „przesadzam”. Ehh Ona to też potrafi mnie na duchu podnieść. Prychnąłem tylko pod nosem i spojrzałem w okno.
-Co jest ? – zapytała nachylając się nade mną i zaglądając mi w oczy. Pewnie nadal miałem jeszcze na policzkach czerwone rumieńce, ale to szczegół.
-Wkurzasz mnie. – jak zwykle prosto z mostu, bez żadnych ceregieli. Dziewczyna spojrzała na mnie jakby trochę zdziwiona, ale już po kilku minutach skrzywiła się jak to zawsze ona i walnęła mnie w ramię – Zawsze gadasz, że nie okazuje ci swoich uczuć i w ogóle się czepiasz, a jak już się staram to mówisz, że przesadzam… - prychnąłem. Wcale nie byłem na nią zły. To było takie dziwne uczucie, którego nie umiałem opisać. Byłem jednocześnie zmęczony tym wszystkim jak i tez tą sytuacją. Pierwszy raz się chyba zdobyłem na coś takiego.
-Oj no bo musiałeś się tak denerwować akurat teraz, kiedy źle się czujesz ? Gdybyś zrobił to w innych okolicznościach inaczej bym zareagowała..
-No i dobra. Masz zapewnione, że nigdy więcej nic takiego nie powiem.. – prychnąłem i odwróciłem się do niej pleckami. Chwilę tak trwałem, aż w końcu poczułem jak małe ciałko dziewczyn przegniata mnie od boku. Boże no nudzi jej się.
-Riuuuki nie złość się na mnie. Martwię się o ciebie. – w tym momencie znów obróciłem się do niej, tak że teraz oparła mi na tors. Była tak blisko mojej twarzy, że nawet ciężko było mi spojrzeć jej w oczy. Uniosłem dłoń i położyłem ją najpierw na policzku Cinii a potem przeniosłem ją na włosy. Wczepiłem w nie delikatnie palce i westchnąłem.
-Jesteś jak dziecko wiesz ? – zaśmiałem się cicho – Ale jak masz się tak o mnie martwić to lepiej nie zostawaj ze mną na noc. Bo wtedy jest jeszcze gorzej… - mruknąłem a ona spojrzała na mnie dziwnie i zerwała się natychmiast
-Jak to gorzej !?
- No… nie chce żebyś znowu płakała..
-Aż tak strasznie to wygląda. – westchnęła znów opadając i wtulając się policzkiem w mój tors
-Pewnie tak samo źle jak się w tedy czuje. Przyzwyczaisz się. Co jakiś czas tak mam. Nie waż się wtedy do mnie zbliżać, bo może być jeszcze gorzej, kumasz ?
-No, ale..
-Obiecaj…. – ta oczywiście nie mogła się powstrzymać i cały czas coś gadała – Cinia ! Obiecaj… - warknąłem na nią tym razem ujmując jej twarz w dłonie tak żeby mogła na mnie spojrzeć. Raczej nie miała wyboru. I tak tego nie zrobi. Bo jest głupia.
-Dlaczego ty jesteś taki uparty ośle ! – prychnęła. Nie minęła nawet chwila, a dziewczyna za moment znalazła się pode mną. Przywarłem jej rączki do łóżka i pochyliłem się. – Zboczeniec, co ty chcesz ze mną zrobić… - zarumieniła się lekko, przez co nie udało mi się ukryć rozbawienia na twarzy.
-Wiesz co marzę o tym, żeby cie zgwałcić…. Głupia Cinia.. – uniosłem kącik ust i zbliżyłem się do jej szyi po czym delikatnie się w nią wgryzłem. Chyba jeszcze nigdy tak delikatnie nie udało mi się zrobić. Jak się źle czuje to zaczynam się robić delikatny …Pfle.

( Cinia ? Zjem cie xD)
Layout by Hope