piątek, 18 grudnia 2015

Od Clear'a - C.D Yukine

-Za to ja ciebie nienawidzę! –warknąłem odwracając głowę w stronę bliźniaka. Miał takiego banana na ryjcu, że miałem ochotę mu walnąć. – No spadaj! – próbowałem jakoś zrzucić go ze swoich pleców, ale bezskutecznie. Jakby nie patrzeć to Yukine był troszeczkę lepiej zbudowany niż ja. Ja byłam bardziej kościsty. Zamiast cokolwiek zdziałać, po prostu bujałem się to na prawo to na lewo, próbując jakkolwiek się go pozbyć. Niestety bezskutecznie. Dodatkowo miałem nadzieję, że nikt nas nie widział, bo teraz to przynajmniej jak żółw noszący na plecach nie tylko skorupę, ale tez niezły, dodatkowy balast. – Yukine! – warknąłem i właśnie w tym momencie udało mi się nas przewrócić. TAK NAS. Wylądowałem na plecach, a starszy o kilka minut brat oparł się tuż nade mną. Gdyby nas ojciec zobaczył to powiedziałby, że jesteśmy gejami i nas wydziedziczył. 
-A więc? Przestań się tak bać. To tylko..
-To tylko wilki? – już otworzył tę swoją niesforną jadaczkę, pewnie po to by poprawić mnie co do nazwy tych tworzeń. Natychmiast jednak przerwałem mu dalszą wypowiedzią. – Chory jesteś? Nie chce i nigdy mnie do tego nie zmusisz. Złaź ze mnie… - warknąłem odwracając główkę. Nie sądziłem, że tak szybko by odpuścił, a jednak. Bardzo szybko podniósł się i jeszcze pomógł mi wstać. Całą drogę gadał o jakichś bzdurach. Dopiero przed jego apartamentem zorientowałem się po co to wszystko było. – Ty podły…
-Oj właź! – wepchnął mnie do środka. Jak zobaczyłem przed sobą trzy wilki to mało zawału nie dostałem. Uderzyłam plecami o ścianę znajdującą się obok i normalnie zaniemówiłem. – No nie bój się ich…
-Spadaj! Ja tobie nie każe włazić w paszcze krokodyla! Specjalnie to robisz?! – zapytałem cały czas bacznie obserwując każdy ruch tych futrzaków.
-Jeśli wyczują, że się boisz, to wtedy cie zaatakują. To zwierzęta. Po za tym Lady należą się przeprosiny.
-Nie wkurwiaj mnie nawet… - wyparowałem z tego pomieszczenia od razu kierując się do siebie. Yukine oczywiście nie wytrzymał i głośno się śmiejąc podążył za mną – A powiedz mi jeszcze, że nie przyniesiesz mi więcej ciastek ryżowych to wtedy ciebie zamknę w klatce!
Taki lekki bulwersik, ale to nic wielkiego. Znów rozłożyłem się u mnie w domku na kanapie, a Yukine usiadł sobie na podłodze i wtulił swoją główkę w moje ciało.
-Ej… nie ciekawiło cie kiedyś, gdzie trzymają Omicrony? Nie żebym nie szanował życia, ale… nudzi mi się…


( Yukine ?)

[Team 2] Od Kaeru - C.D Riuki'ego

 Że to niby ja wydaję rozkazy? Jak na razie nie wydałam żadnego i nie sądzę, żeby ten mój głos się tutaj liczył. Normalnie walnęła bym tego chłopaka w cepa, bo nie lubię, gdy ktoś, kogo nawet nie znam mnie tak taktuje. No właśnie, nie znam go. Skąd miałam wiedzieć cokolwiek o jego chorych uczuciach? Nigdy bym nie potraktowała ich związku jako tak poważnego, bo w końcu się wyzywają i biją, ale dobra, uznam. Po prostu ich nie znam... I tak się pokłada słuchanie ze zrozumieniem. Jeśli w ogóle słuchał, w co wątpię... "Wprowadzacie w większy ogień". Tak, bo to ja wysłałam Heaven'a na randkę z Vanillą oraz to ja popchnęłam Cinie, by rzuciła się przez wrogów do nadchodzącej Rosie. Najlepiej zwalić na moją taktykę, której jeszcze nie obmyśliłam. Choć powiedział "wprowadzaCIE", więc ukryłam mój gniew za maską obojętności. Nie miałam ochoty się z nim na próżno szarpać, bo mieliśmy inne problemy.
 - Ja układam cię jak psa? - zapytałam z lekkim niedowierzaniem. - I jakie rozkazy? Poza tym nawet do głowy mi nie przyszło, byś chociaż mojego jednego słowa wysłuchał... Ale mniejsza. Nie mam zamiaru się z tobą szarpać w tej chwili. Powiedziałam, nie musisz mnie traktować jak kapitana, najlepiej jak ci pasuje to idź w pojedynkę, nie obrażę się. Nie chce dla nikogo źle, ale zmusić też cię nie mogę... - westchnęłam i jeszcze udało mi się dostrzec jego wredne spojrzenie.
 Staram się być dla wszystkich w porządku, ale wiadomo, że to niemożliwe. Okej, kompletnie straciłam przez to orientacje w sytuacji. W teamach są nowe osoby, a Heaven stoi po środku zagrożenia. I po jakiego grzyba ja zostałam mianowana tym kapitanem? Jak dla mnie trzeba by było to zrobić trochę dyskretnie nawet, gdy wrogowie wiedzą już o naszej obecności.
 - Weź idź i mnie nie wkurwiaj... - dostałam odpowiedź od kochanego członka drużyny. Tylko uszy mnie zabolały, ale nie odwracałam się w jego stronę, bo coś czuję, że mielibyśmy o jednego sojusznika mniej (Ja albo on).
 W związku z tym, że dostaliśmy nową osobę, trzeba będzie zacząć działać. W sumie to nie wiem, dlaczego tylko jedną - przeciwny team wzbogacił się aż o dwie, ale może to są niskie rangi? W najbliższym czasie się tego dowiemy.
 - Wiem, że nie pasuje ci moje podejście, ale nie możemy zostawiać członka drużyny - spojrzałam na zdenerwowanego Riukiego, któremu wyraźnie nie podobał się pomysł. - Jeśli mnie wzrok nie mylił, są tam tylko Vanilla, Heaven i ten niebieski. Reszta się rozproszyła... A niniejsza Sigma jest zraniona przez sztylet. Ale ciągle nie wiem, gdzie pozostała czwórka.
 - Pewnie w pobliżu - szepnęła Cinia, zwracając uwagę na każdy, nawet najmniejszy dźwięk.
 No to chyba wypadałoby odkleić się w końcu od ściany i sprawdzić, co z naszymi wrogami. Mam tylko nadzieję, że ten proszek jednak dał nam trochę czasu na przygotowanie się na starcie z wrogiem, bo czuję, że jesteśmy blisko. Riuki podszedł do wyjścia, a kiedy chciał przekroczyć próg, coś go prawie trafiło w głowę. To było coś ostrego, ale szczęście, że jest cały. Szybko schował się za ścianą, a ja ujrzałam w oddali sylwetki kilku osób.

< Ktoś lubi opisywać walki?>

Od Yukine - C.D Clear`a

Zignorowałem słowa swojego durnowatego braciszka. Byłem zbyt przerażony, żeby zrobić cokolwiek. Zazwyczaj ciężko było mnie wprowadzić w taki stan, nie przejmowałem się niczym tak bardzo jak stanem mojej rodziny i moich zwierzaków. Zresztą te zwierzęta były częścią mnie, dokładnie poczułem ból Lady kiedy popieścił ją prąd. Jej rozbiegane oczy co chwilę błądziły po ścianach, nie mogła się uspokoić. Głaskałem ją po łbie cały czas wypowiadając ciche ‘’spokojnie’’ sam nie wiem ile razy już powtórzyłem to jedno słowo. Może po kilku minutach wadera się uspokoiła przenosząc swoje ciemne oczy na mnie. Przekręciła się z boku i spróbowała wstać, w pierwszej chwili musiało ją zamroczyć. Ale po chwili stała już pewnie na swoich długich łapach, całe szczęście, że Lady posiada siły regeneracji. Gdyby to się stało z innym wilkorem mogłoby się to nie skończyć tak dobrze. Odetchnąłem z ulgą i spojrzałem na swojego brata, nie, nie byłem zły. Byłem w tym momencie obojętny na to co zrobił. Wina leży zarówno po mojej jak i jego stronie, nie dopilnowałem swojej własnej Arcany, to teraz mam.
- Odejdź – musnąłem wilka dłonią po grzbiecie, pomimo mojego wzrostu wilkor sięgał mi trochę powyżej pasa.
Dopiero kiedy Lady wyszła już z apartamentu i zamknąłem drzwi, Clear wyszedł ze swojego ‘’profesjonalnego schronu’’.
- Nie musiałeś być dla niej taki okrutny, to był ostatni wilkor który by Ci coś zrobił.
- Dobrze wiedzieć…
- Powiedziałem ‘’był’’
- Pocieszające – wzdrygnął się.
Biedaczyna, zaśmiałem się cicho pod nosem chociaż i tak wiedziałem, że to usłyszał. Zaczął mamrotać coś w stylu ‘’bardzo śmieszne sierściuchu’’. Swoją drogą, mój brat przed chwilą powiedział coś w stylu, że nie wygrałby ze mną. Kłóciłbym się, przed chwilą prawie zabił Lady, żeby zrobić to pozostałej trójce nie miałby chyba szczególnych problemów.
- Chociaż… gdyby Cię poznały, to może nie byłoby tak źle – uśmiechnąłem się podchodząc do swojego brata.
- Co ty chcesz zrobić? – zapytał z lekką obawą, spoglądał na mnie jakbym był jakimś podejrzanym typem spod ciemnej gwiazdy, dzięki bratke...
- Zobaczysz.
Złapałem go za dłoń [ojojoj jak słodko] i pociągnąłem za sobą, w miarę jak zbliżaliśmy się w stronę mojego apartamentu, Clear zaczął powoli się opierać. A przed samymi moimi drzwiami to już po prostu wariował.
- Cleverze Kamisaki! Albo wejdziesz tam po dobroci, albo moje pieseczki obgryzą Ci całą dupę! Musisz chyba kogoś przeprosić…
- Yukine, jesteś obrzydliwym sadystą…
- Dziękuję, a teraz właaaaźź!
- Sam Se właź!
W tym momencie jakoś mi się wykręcił i zaczął uciekać, o nie. Nie ma tak dobrze. Puściłem się za nim biegiem i kiedy byłem już praktycznie za nim, wskoczyłem mu na plecy. Ponieważ byłem dosyć ciężki oboje polecieliśmy do przodu dosyć boleśnie wywracając się na korytarzu.
- Kurwa mać! – jęknął z bólu - Ty jesteś jednak przytrzymany Yukine…
- I tak Cię kocham – wyszeptałem mu do ucha [jałojiiiii mode on]

(Clear? XD)

Od Clear'a - C.D Yukine

-Ciastek mi żałujesz mendo ruska!? – warknąłem na niego wynosząc brudne naczynia do kuchni. Yhh..mieszkanie samemu, bez mamy i bez dodatkowej pomocy to jednak jest wyczyn. Jakbym nie mógł mieszkać z tym sierści uchem. A nie..przecież on dzieli łoże ze swoimi „wilczkami”. No kurwa mać… wypatroszyłbym je i wrzucił na patelnie. – Zobaczysz ja kiedyś te twoje PSY to…
-Bo się zapowietrzysz. – nabrał powietrza w usta i wypuścił za momencik z głośnym świstem. Stając w drzwiach dzielących kuchnie od pokoju spojrzałem na niego z pod byka. Chyba tylko między sobą byliśmy tacy gadatliwi. Zupełnie inni niż przy kimś obcym.
-Sam się zapowietrzysz. – prychnąłem rzucając w niego zwinięta gazetą. Bingo! Dostał w sam czubek głowy, ale nie widać było żeby jakoś specjalnie miał mi to za złe. Tylko delikatnie się uśmiechnął. – Yuki-chan nie tęsknisz za mamą? Nie masz z kim spać. Nie masz się do kogo przytulić… - wystawiłem język i przymknąłem jedno oczko w złośliwym geście. Jakoś nie specjalnie się tym przejął. Spojrzał na drzwi wejściowe, które nadal były otwarte.
-Czyżbym zostawił otwarte drzwi do domu? Chyba, że ktoś… lub coś umie je otwierać. – westchnął przez co ja zaciekawiony wychyliłem głowę tak by zerknąć na drzwi, w które tak był wpatrzony. Mało zawału nie dostałem. Przed drzwi wejściowe wparował do środka wilk… pies… cokolwiek to było! Miało gęste, szare futro..wielkie zęby i leciało wprost na mnie.  Znaczy… między innymi dlatego, że stałem na przeszkodzie dotarcia do swojego brata. Z przerażeniem w oczach cofnąłem się raptownie do tyłu niemal upadając na Yukine. Wystawiając dłoń w przód nakreśliłem znaczek na dodatek mówiąc przy tym dosyć głośno słowa „Jikan-waku”.
-Nie! Czekaj! Nie rób jej krzy… - zanim jednak zdążył cokolwiek powiedzieć: wilk uderzył w niewidzialną osłonę stojącą jakiś metr przede mną. Odbił się i z wielkim piskiem uderzył o podłogę. Moje przerażenie w oczach w tym momencie było bezcenne. Usiadłem na ziemi opierając się o nogi brata. (siedział na kanapie) – Odwołaj to debilu! – zerwał się z miejsca po jakichś 5 minutach. Musiał chyba sobie wszystko poukładać. Dokładnie tak samo jak i ja.
-…Zabierz to stąd… - machnąłem ręką odwołując zaklęcie. Temu czemuś pozbieranie się do kupy zajęło jakieś 15 minut. Nic dziwnego. Byłem w takim stresie, że chyba trochę za mocno popieścił go prąd. Gdyby to było jeszcze mocniej to nie wiem czy byłoby co zbierać. Nic już nie mówiąc chciał odesłać wilka, poprzednio dokładnie oglądając czy wszystko z nim porządku. To zwierze patrzyło na mnie tak jakby chciało przynajmniej odgryźć mi rękę. – Tak sobie teraz myślę… że jak przyjdzie nam ze sobą walczyć to… przegram już na starcie… - zakryłem sobie oczka grzywką tak by nie patrzeć na nią. (to chyba ona, bo żadnego przyjaciela między nogami nie widziałem. Nie żebym się przyglądał)


( Yuki ?)

Od Yukine

Z chwilą kiedy zamknąłem swoją wielką encyklopedię mitycznych stworów [nudziło mi się ostatnio] doznałem swojego rodzaju olśnienia. Odstawiłem książkę na uginającą się pod ciężarem książek półkę, związałem swoje długie włosy w byle jakiego kucyka i praktycznie byłem już gotowy do zrealizowania swojego planu. Planem tym było naturalnie odwiedzenie mojego brata, którego ostatnio nie miałem przyjemności spotkać. Najpewniej było to spowodowane tym, że zaszyłem się w tej dziurze jak jakaś mysz… albo nawet chomik ;-; No ale mniejsza, ważne, że wreszcie postanowiłem wypełznąć ze swojej smoczej jaskini. Przed wyjściem zostałem powitany przez moją małą sforę, pogłaskałem każdego wilkora z osobna i wyszedłem. Clear wcale nie mieszkał tak daleko, jedynie kilka pięter wyżej, kilka skrętów na korytarzu i… już prawie jesteśmy na miejscu. Jak zwykle mój super [nie]mądry braciszek [imię to bzdura hehehehe] nie zamykał drzwi więc po prostu sobie wszedłem do środka.
- Cześć Yukine – ledwie postawiłem nogę w głąb apartamentu a ten już mnie zauważył.
- Kurde, nadal nie umiem się skradać?
- Nie, idzie Ci coraz lepiej… po prostu nadal śmierdzisz psem – powiedział z lekkim uśmiechem.
Również się uśmiechnąłem, jednak z lekkim przekąsem. Może faktycznie przesadzam z trzymaniem swoich wilkorów w mieszkaniu? Mógłbym je przecież odezwać i przyzwać w każdej chwili… ale lubię ich towarzystwo.
- A ty co? Znowu balowałeś do białego rana? – spojrzałem na kilka kubków znajdujących się na stoliku.
- Nie, tym razem nie… to po prostu zwykły bałagan.
Wzruszyłem ramionami, różnie się na to mówi ostatnio. Kiedy obok niego przechodziłem musiałem mu się zawiesić na szyi. Odchylił głowę jak najbardziej w tył marszcząc nos.
- Cholera jasna, Yukine! Zmyj wpierw z siebie ten kundli zapach dopiero potem się klej!
Kundli? Udając ogromną urazę majestatu odsunąłem się. Nie wiem jak to się dzieje, ale mój bliźniaczy braciszek wyglądał ode mnie dużo starzej. Może dlatego, że był bardziej podobny do ojca? Ostre rysy w porównywaniu do moich okrąglutkich słodziaśnych polików w sam raz do wytarmoszenia przez mamusię i tatusia [nie, Jezu nie XD] nadawały mu bardziej dorosłego wyglądu.
- Bo co? Bo mnie pogryziesz?
- Doigrasz się…
- Dobra, dobra… bo przestanę Ci kupować ciastka ryżowe – spojrzałem na niego tryumfalnym wzrokiem, oczywiście było w kontekście żartobliwym.
Tak, mój brat miał jakieś dziwne uzależnienie od ciastek ryżowych… to tak jak ze mną, tyle że ja miałem bzika na punkcie ‘’biżuterii’’ jak to mój kochany brat zwykle nazywa.

(Braciszku ty mój najwspanialszy?)

Layout by Hope