poniedziałek, 15 czerwca 2015

[Team 1] Od Riuki'ego - C.D Heaven'a

Tak szybko odpuścił ? W sumie to niby o to i chodziło, bo pewnie w obecnym stanie naprawdę nie miałbym z nim żadnych szans. Zwłaszcza, ze mało brakowało, aby mi porządnie przycedził. Nie wątpię, że gdybym nie poruszył tematu jego dziewczyny to nic by go już nie zatrzymało. Odetchnąłem z ulga i spojrzałem na biegnącą w moją stronę dziewczynę. Och ta durna Cinia. Dobrze , że Rene ją przytrzymał, bo teraz mogłoby być kiepsko. Blondynka podbiegła do mnie i od razu posłaął mi groźne spojrzenie.
-Głupia. Powiedziałem, ze idę sam to po co żeś za mną.. - no i teraz w stronę mojego policzka poleciała malutka dłoń Cinii. Niestety nie mogę sobie pozwolić takie zabawy z jej strony tak więc zatrzymałem jej rączkę kilka centymetrów przed swoją twarzą.
-Jesteś idiotą ! Mogło Ci się coś stać ! Ja...
-Przestań. Jakby mało razy mi się już coś stało,w  dodatku to już drugi raz kiedy mnie nie posłuchałeś... - podstawiła mi wskazujący palec pod nos.
-Oj... mój braciszek dostaje bury - zaśmiał się Rene dołączając do nas. Spiorunowałem go wzrokiem tracąc przy okazji dziewczynę z pola widzenia. No i to był mój błąd ponieważ teraz nic nie zatrzymało Cini przed tym żeby mi porządnie przywalić. Jak już wycedziła mi tego liścia to aż się zachwiałem i ponownie oparłem się plecami o ścianę.
-To ja tu jestem kapitanem i to ty mnie powinieneś słuchać, a nie robisz sobie żywnie co ci się podoba ! - warknęła na mnie. Chyba pierwszy raz w życiu tak bardzo się zdenerwowała i na tyle podniosła na mnie swój rozwścieczony ton. Odwróciłem głowę w całkiem inną stronę. Mój policzek musiał być teraz cholernie czerwony. Nie żebym był zbudowany ze stali, ale pierwszy raz mnie to zabolało. Już nawet nie miałem ochoty na to by jej odpyskować. Nie miałem ochoty z nią gadać co dopiero na nią spojrzeć. Odkleiłem się więc do ściany i powędrowałem w stronę gdzie pozostawiłem nasz Team.
-Jeszcze nie skończyłam ! - tupnęła nóżką. Ja tylko zatrzymałem się i spojrzałem na nią kontem oka.
-Ale ja skończyłem...- prychnąłem tylko i znów ruszyłem przed siebie.
-Opss... chyba przesadziłaś. - usłyszałem cichy śmiech Rene. Pff.. jeśli myślą że teraz zawrócę to się mylą. Choćby chciała zatrzymać siłą to nie zawrócę !
[...]
Szedłem tak sobie z jakieś dobre 10 minut, aż w końcu ta dwójka mnie dogoniła.Ciekawe jak długo zamierzali za mną leść w ukryciu.Chcieli się przekonać czy aby napewno wrócę do Team'u. Jak tak dalej pójdzie to my nic nie zdziałamy i skończy się na tym, ze otrzymamy ostatnie miejsce.
-Riuki... - usłyszałem cichy głos dziewczyny i poczułem jak coś ciągnie mnie za rękaw bluzy.
-Nie dotykaj mnie. - prychnąłem wyrywając z jej uścisku rękę i podnosząc ją lekko do góry. - Przesadziłaś już.... - mruknąłem nadal nie zbaczając ze ścieżki.

( Cinia ?)

[Team 2] Od Vanilli - C.D Heaven'a

"Mówiłem Ci, żebyś została z resztą Team'u". No tak. A ten szanowny Pan sam co zrobił ? Nie daje dobrego przykładu, a bierze udział w takiej bitwie już trzeci raz, dodatkowo Naukowcy zainteresowali się nim, kiedy praktycznie wygrał pojedynek i tym samym podniósł swoją rangę. Westchnęłam głośno, jeszcze poprawiając swoje kremowe włosy.
-Odpowiesz mi, czy będziemy tak stać ? - westchnął już nieco zniecierpliwiony. Chyba kogoś spotkał, bo był podbuzowany. To było widać i słychać. Powoli .... tracił kontrolę.
-Opanuj się, Heaven. - rzuciłam szorstko jak na przedstawiciela Sigm przystało. Obróciłam się na jednej nodze w jego stronę i zerknęłam chłodno w jego oczy. Od razu się uspokoił i wypuścił gwałtownie powietrze z ust., Tak jakby chciał, żeby wszystkie negatywne emocje z niego zeszły.
-Dlaczego nie pilnujesz naszego Team;u ? - zapytał już spokojnie i podszedł do mnie. W tym momencie jakby tez przypomniał sobie o co wcześniej zapytał - No właśnie.. to gdzie ty masz tę broń ?
- Wpadła... do wody. - przełknęłam głośno ślinę i teraz odwróciłam się w stronę przejrzystej tafli.Woda nie byłą tu głęboka. Tak jakoś może z pół metra. Ale ja nie zamierzałam nawet jej dotknąć. Heaven przewracając oczami wszedł do wody i wyciągnął pistolet. Podał mi go do ręki, przedtem wycierając go o swoją koszulkę.
- Jak to się wszystko skończy to powiesz mi dlaczego się tak boisz ok ? - ruszył przed siebie, a gestem ręki pokazał, ze chce bym podążyła za nim. Kiwnęłam głową słysząc jego pytanie i powędrowałam w jego stronę.
[...]
Nie minęło wiele czasu jak dotarliśmy do pełnego gruzów i pyłu miejsca. Dodatkowo udało mi się dojrzeć dziewczyny z naszego Team'u. Tylko gdzie jest Grimmjow ? Pewnie gdzieś za ta piękną ścianą szarego tynku lecącego z góry. Widzę, ze już się nieco rozbujali i teraz pójdzie gładko.
-Ahh.... a oni już coś psują ? - bardzie stwierdził niż zapytał chłopak stojący obok mnie. Teraz na jego twarzy wystąpił delikatny uśmiech. - Może by im tak pomóc.
-Spasuje... - przymknęłam oczy siadając na jakimś kamieniu i zarzucając nóżkę na nóżkę.
-Co ? - zerknął na mnie kontem oka.
-Nie uważasz, że będzie to trochę nie fair ? Już twoje umiejętności dają niezły popis zwłaszcza jak mamy do czynienia z pierwszą Rangą. Dla mnie choćby było ich tu piątka... nie byli by żadnym przeciwnikiem.. - wzruszyłam ramionami.
-Jaka ty jesteś pewna siebie... - zachichotał, a aj tylko wskazałam palcem na już widoczny Team 3. A raczej ... resztki ? Rozdzielili się tak jak my. Nie jest to najlepszą strategią zwłaszcza jak nigdy nie wiadomo na co można trafić.
[...]
Nie musiałam długo czekać by zobaczyć spektakularne umiejętności Heaven'a jak i naszych kochanych Dziewczyn. Grimmjow musiał się niestety chwilę pozbierać przez co odszedł na bok. Nasze przeciwniczki nie miały nic przeciwko temu. Słabo im szło. Ja siedziałam tutaj tylko do interwencji, ale już na starcie stwierdziłam że one nie mają żadnych szans. Igrały z nimi słownie. Akira i Mary jakoś nie specjalnie się tym przejmowały, ale Heaven'a bardzo to drażniło. Na tyle, że był gotowy chwycić jedną z nich i rzucić o ścianę. Wtedy aż wstałam. Rozumiem, ze jest to walka, ale jednak on ma za dużo sił by tak brutalnie bić kobietę. Bardzo szybko przemknęłam przez bezpieczny obszar i chwyciłam Heaven'a. Wciągnęłam go w za jakiś mały budyneczek i zdołałam jedynie powalić na ziemie. Szarpał się i krzyczał, ze mam go puścić.Ja natomiast próbowałam chwycić go za cokolwiek się dało. Tymczasem pozostała trójka naszych towarzyszy zajęła się dziewczynami z przeciwnego Team'u.
-Heaven ! Uspokój się ! Nie panujesz nad so... - za nim dokończyłam chłopak uderzył odepchnął mnie na tyle mocno bym przewróciła się. Uderzyłam o coś.. głową. Ale nie wiem co to było. Na chwilę obraz mi się zachwiał, a ręce nieprzyjemnie zadrżały. On nawet się nie obejrzał. Jak tak dalej pójdzie to zrobi sobie krzywdę. Mimo bólu wstałam na równe nogi. Złapałam go jeszcze raz za rękę i tym razem powaliłam na plecy. Usiadłam na jego brzuchu okrakiem i wcale nie zamierzałam wstać. - Nigdzie nie idziesz.. uspokój się najpierw... - powiedziałam dość smętnie. Jakby dotarły do niego moje słowa i starał się uspokoić. Ja w tym czasie jedną ręką dotknęłam tylnią część swojej głowy. Spojrzałam na swoje palce, które teraz były w kolorze szkarłatnym. Ups czyżbym rozwaliła sobie delikatną główkę. Pewnie nie wygląda to ciekawie.

( ? )

[Team 2] Od Grimmjow'a C.D Akiry & Inoue

 Och, Mary. Wiedziałem, że nie poszła daleko. W sumie cieszyłem się jej widokiem, może za tą uroczą twarzyczką kryję się destrukcyjne monstrum? Tak czy siak: omijanie ciosów nie wychodziło nam na dobre. Mieliśmy trzy osoby, a one były tylko dwie. Przewaga liczebna przede wszystkim, chyba, że wtrąci się nam jakaś mega dobra Sigma. Teraz pole bitwy należało już tylko do nas.
 - Panienki - gwizdnąłem, byśmy schowali się na chwilę za wielką altaną. Nasze przeciwniczki były za nią. Wciąż ich pociski uderzały z wielką mocą o budowlę, lekko ją krusząc.
 - Co ty wyrabiasz? - szepnęła Akira, kucnęliśmy na zamoczonej trawie.
 - W takim tempie nic nie zdziałamy, nie mamy planu - parsknąłem, rozluźniając rękojeść w dłoni. Wraz ze wzdychnięciem uniosłem lekko głowę, dziewczynki za zarośniętą altaną były nieustępliwe. I mi kończyła się cierpliwość.
 - Może zaatakujemy z paru stron? - zasugerowała Mary, miała oczy dookoła głowy.
 - Dobry pomysł - Akira pokiwała głową. - Ja wyskoczę z prawej - spojrzała na małą ruinę, która stanowiła idealną bazę. Choć lekko martwiłem się o obruszony gruz.
 - Dobra, to Mary w odwrotną stronę, a ja się zabawię z nimi tutaj - zacisnąłem pięść lewej dłoni.
 - Którą bierzesz?
 - Z podziałem na rolę? Nie znam ich umiejętności, dlatego po prostu bronimy siebie nawzajem. Trzeba się przygotować na najgorsze - westchnąłem. - Nie mamy przy sobie kapitana, więc zdajemy się na siebie. Nie dajcie się zdjąć - dodałem.
 - I ty też - szybkim tonem przyłączyła Akira.
 - Spokojna głowa, raczej wolałbym, byście wy ocalały - wzruszyłem ramionami.
 Przełknąłem ślinę i zrobiłem krok do przodu, jednak nie miałem jeszcze na głowie Teamu trzeciego. Dopiero po chwili usłyszałem dzierżący głos jednej przeciwniczki, zapewne tej z pistoletem. Myślały, że zapadliśmy się pod ziemie; zapewne. Nic bardziej mylnego.
Wyplułem ślinę w postaci małej kulki w kierunku wody i chwyciłem za otrzymany miecz. Oręża dotknąłem wolną dłonią, jadąc lekko po powierzchni. A nagle gwałtownie zakończyłem ruch. W powietrzu stanął duży, gęsty i niebieski dym. W tym momencie Akira i Mary ulotniły się z miejsca pobytu. Moje zęby stały się postrzępione i ostre, ręce zamieniły się w czarne pazury, a nogi w czarne, szponiaste łapy. Wyrósł mi smukły, podobny do bicza ogon dłuższy niż moje ciało. Włosy stały się bujne i sięgały aż do kostek. Znaki obok oczu powiększyły się i połączyły z typowymi, kocimi uszami. Moje ubranie zmieniło się na biały segmentowy pancerz. Z przedramion i łydek wyrosły mi ostrza.

 - No dalej, długo mamy jeszcze czekać, aż wyjdziecie? - parsknęła jedna z nich. Nie chciało mi się ich teraz rozróżniać, bo wrogowie to wrogowie, inny Team. A moim zadaniem było wziąć udział w eliminacjach.
 - Nie pieprz tyle, kochanie - zrobiłem szeroki, dla wielu psychiczny uśmiech, i zaatakowałem z niesamowitą prędkością, przy okazji aktywując Animal efficiency i Shunpo. Na poczekaniu w kończynach miałem już Descorrer. Można było powiedzieć, że byłem przygotowany i zaangażowany do walki w stu procentach. Wiedziałem, na czym stoję i na czym polega mój byt. Po wyskoczeniu w Resurrección, od razu popędziłem na jedną z przeciwniczek. Zwinnie udało mi się uniknąć jej ciosów, które przypominały nieco pokaz karate. Miała siłę, ale ja też nie byłem słaby, bo czułem się w pełni. Gdy obie skierowały swoją uwagę na mnie, postanowiłem, że czas na obszarowy cios. Martwiłem się tylko, że Akira i Mary nie zjawią się na czas. Dziewczyny z teamu trzeciego były już w powietrzu, chcąc skoczyć, a ja użyłem Fal dźwiękowych. Miały duży zasięg i były praktycznie nie do uniknięcia. Moje przeciwniczki wraz z siłą wiatru poszybowały, lądując twardo i rozbijając się na ruinach. Jednak sam straciłem dużo energii. Mam nadzieję, że ten atak w ogóle coś zdziałał. Otrzymałem parę obrażeń na skutek śrutów, ale to nic wielkiego. Pancerz był dość wytrzymały.

< Akira? Inoue? Mary? Yuriko? >

[Team 2] Od Heaven'a - C.D Riuki'ego

Wszechogarniająca złość wypełniała dosłownie każdy zakamarek mojego ciała. Ten skurwiel robił sobie co chciał, a ja nie mogłem nic poradzić. Wraz z Haruką należeli do jednego Team'u, a Vanilli tutaj nie było - nie mogłem mieć więc pewności, że kłamie. Najgorszym była jednak moja niewiedza o jej obecnym stanie oraz położeniu: bo w gruncie rzeczy nie miałem pojęcia w jakim miejscu znajduje się moja drużyna. Cóż za beznadziejny ze mnie Kapitan...
- Lepiej się pośpiesz. Zostało ci niewiele czasu. - Riuki zaśmiał mi się prosto w twarz, stojąc niewzruszenie jak kamienny głaz, o który aktualnie opierał się plecami.
- Najchętniej bym cię zabił tu i teraz: tak ja stoję. - warknąłem przez zaciśnięte zęby, ostatkami sił powstrzymując się od zmasakrowania jego "urodziwej" twarzyczki.
Mimo wszystko jedyną rzeczą jaką teraz zrobiłem, było oswobodzenie chłopaka. Postanowiłem, że nie będę ryzykował utratą Vanilli przez własne niepanowanie nad emocjami oraz złością - nie potrafiłem poświęcić tak wiele, a bez Sigmy mój Team stanąłby praktycznie na przegranej pozycji. Nie mogłem myśleć tylko o sobie i swojej zemście, którą teraz nie zyskałbym niczego prócz strat. Puściłem szmaty Kamisaki - trzymałem je tak kurczowo, że przez moment zastały mi się palce.
- Pozwolę ci odejść. - mruknąłem beznamiętnie. - Nie chce cię więcej widzieć.
- I ja niczego bardziej nie pragnę, Heaven. - rzucił chłodno, otrzepując ubrania z prochu rozpadającej się ściany.
- Jeżeli jeszcze kiedyś się spotkamy nie będe się już hamował. - to powiedziawszy, po prostu odwróciłem się i ruszyłem w kierunku z którego wyruszyłem.
[...]
Przez moment poważnie rozmyślałem nad sprawą nie dającą mi spokoju: Jak to w ogóle możliwe, że nikt nie wyruszył za tym zamaskowanym idiotą? Przecież znając tę jego Cinię to bardzo małoprawdpodobne. A może byli? Ale nikogo w sumie nie widziałem... Eh, chyba zaczynam wariować. Te Bitwy Grupowe zawsze wykańczały mnie psychicznie, zwłaszcza, że ten Mistrz Gry wciąż się nie zorientował, że bycie Kapitanem absolutnie nie jest dla kogoś, kto nie potrafi zadbać sam o siebie... Chciałem krzyczeć, nawoływać czy nawet wrzeszczeć każde imię moich towarzyszy w kolei, ale nie mogłem zdradzić swojej pozycji - echo odbijało się o wielkie, szklane kopuły w taki sposób, że głośniejszy ton głosu był słyszalny na naprawde wielkie odległości. Nie mogłem zrobić nic więcej jak szukać ich w grobowym milczeniu, co w bierzącej sytuacji było straszliwie trudne. Pomimo mnóstwa spędzonego na Arenie czasu, niebo nie ściemniało się. Ah... ta technika.
Wciąż trzymałem głowę spuszczoną w dół,aby się nie wpieprszyć w jakąś zadzawkę, a kiedy ją uniosłem, zauważyłem przed sobą Vanille. To było jak cud. Ale zaraz zaraz... dlaczego ona była sama?
- Mówiłem ci, żebyś została z resztą Team'u. - rzuciłem na powitanie, ale dziewczyna zdawała się nie tym nie przejmować.
- Poszłam cię szukać, idioto. Ty chyba nigdy nie zrozumiesz co to znaczy "praca zespołowa".
- Widocznie nie tylko ja. - odrzekłem już nieco spokojniej. - Gdzie twoja broń? Coś się stało?

< Vanilla?>

[Team 1] Od Cinii - C.D Rene [+12]


Widok Riuki'ego który nie miał obitej twarzyczki, był dla mnie naprawdę wielkim zaskoczeniem. Szczególnie, że spotkał tego narwańca Heavena. Albo miał jakiś dobry dzień, albo wcisnął mu jakiś naprawdę niezły kit. Jednak w tym momencie wolałam się jakoś nie zagłębiać w szczegóły. Trzeba było się zająć tym co mówi Rene, jeśli nie chcemy zostać jako pierwsi wyeliminowani. W sumie to on chyba jedyny się w to tak naprawdę angażuje. Riuki jak to Riuki, ma na to wywalone i coś czuję, że najchętniej by sobie znowu poszedł. Haruka zdawał się w tym wszystkim nieobecny, w przeciwieństwie do nas nie musiał się tak przejmować siłą wroga. Był z naszej grupy najsilniejszy i z palcem w nosie mógł unieszkodliwić każdego z nas. A mimo tego musiał wykazywać chociaż odrobinę posłuszeństwa. A Ania… jej temat pominę, chyba jest w tym wszystkim zagubiona.
 — Wpierw tak jak zaproponowałeś, możesz wysłać swojego szpiega na zwiady a my w między czasie możemy zastanowić się nad zasadzką.
 — Nie ma problemu. – Rene przeszedł na drugą stronę tej dziwnej budowli, wymamrotał jakieś dziwne słowa i po chwili wrócił z szerokim uśmiechem na twarzy.  – Teraz wystarczy poczekać na ich powrót.
Ich? Zresztą mniejsza, zarzuciłam swoje długie włosy do tyłu i spojrzałam z powagą na swoją drużynę.
 — Proponuję, żebyśmy się na tą chwilę nie oddalali od siebie aż nie dowiemy się czegoś o położeniu wroga. Czy jest to dla was jasne? – pytanie było to głównie skierowane do pewnego Pana, który wszystko robiłby sam a niekoniecznie dobrze. – Haruka pewnie zajmiesz się jakąś Sigmą, ale gdyby ktoś z nas natrafił na drobne komplikacje, mógłbyś mu pomóc? Byłabym Ci naprawdę wdzięczna.
Chłopak wzruszył ramionami, no cóż lepsze to niż nic. Przynajmniej z góry nie kazał nam się wypchać, zawsze mogło być gorzej. Nie wiedziałam jakie kwestie mogłam jeszcze poruszyć, korzystając z tego że wszyscy jesteśmy teraz razem. Z pewnością nie byłam zbytnio udanym kapitanem. Potem przez jakieś pół godziny siedzieliśmy w ciszy, przypatrując się swoim bronią. Ja obracałam w prawej dłoni dopiero co przyzwaną katanę. I to niby miała być ta super broń? Szczerze powiedziawszy była troszkę dla mnie za lekka. Przyzwyczajona byłam do cięższych broni. Podrzuciłam ją sobie kilkakrotnie do góry, zastanawiając się ile może ważyć. Kilo, pół kilograma? Raczej ataki nią będą zadawane szybko, co może być plusem dla mnie a niekoniecznie dla wroga. Nagle przestrzeń wypełnił odgłos trzepoczących par skrzydeł. Z nieba z ogromną prędkością sfrunęły dwie sowy, ich pióra odbijały się blaskiem w promieniach słońca. Sowa o srebrnym opierzeniu przysiadła na prawym ramieniu Rene natomiast ta o złotym, usadowiła się na lewym. Piękne, dosyć duże ptaki wpatrywały się przed siebie a ich okrągłe połyskujące oczy nie zdradzały jakiejkolwiek emocji. Jednak Rene zdawał się sprawiać wrażenie zaciekawionego, nasłuchiwał… sama nie wiem czego z ogromną uwagą.
 — Rozumiem. Dziękuję. – chłopak przytaknął na co ptaki spojrzały po sobie i zniknęły z cichym powiewem wiatru. Rene na chwilę przymknął oczy i po chwili je otworzył z tajemniczym uśmiechem.
 — Z tego co się dowiedziałem, to w nasz kierunek zmierza wysoki mężczyzna o srebrnych włosach.
Zacisnęłam mocniej dłoń na katanie tak, że aż mi kostki zbielały. Czyli jednak się zawrócił, Riuki też nie wyglądał teraz na jakiegoś szczęśliwego.
 — Czyli to jest ten cały Heaven? – zapytał Rene – Skoro jest sam, możemy go z łatwością wykoczyć.
 — Jak tylko ja zaatakuję, pojawi się pewnie Vanilla, wtedy byłbym dla was bezużyteczny – po raz pierwszy od jakiegoś czasu Haruka się odezwał.
 — No ale w dalszym ciągu będzie czterech na jednego… – Rene brnął dalej
 — Nie, bo idę sam. – Riuki musiał wtrącić
 — Rozumiem, że chcesz kopa? – warknęłam prostując się – nie żeby coś ale nie masz najmniejszych szans…
 — A ty byś niby miała, tak?
 — Porównując się do twojego aktualnego stanu? Tak.
 — No ja nie mogę z Tobą!
Prychnęłam obracając broń w palcach, idiota. Pójdzie sam, dostanie po dupie i na tym to się skończy. Przez chwilę mierzyłam się z nim wzrokiem, jednak ostatecznie chłopak całkowicie zignorował moje słowa i po prostu sobie poszedł. No chyba mu słoneczko przygrzało. Już miałam za nim ruszyć, kiedy Rene złapał mnie za ramię.
 — Lepiej dać mu spokój…
 — Nie! Idziesz ze mną! – tym razem to ja złapałam go tyle że za nadgarstek i zaczęłam ciągnąć – Ania, Haruka zaraz wrócimy.
Rene przez chwilę upierał się przy tym, żebym sobie odpuściła jednal nie dawałam mu popuścić. Miał iść ze mną i koniec kropka i na pewno się też nie wrócę już. Kiedy Rene szedł już grzecznie puściłam go, rozglądając się za tym matołem. Ten znowu się zmył z prędkością światła? Przez jakiś czas krążyliśmy tak, co stawało się niepokojące. Gdzie on do cholery polazł? Jak na zawołanie jakieś sto metrów dalej dało się usłyszeć strzał. Pobiegliśmy w tamtym kierunku i kiedy tylko zobaczyłam wkurzonego Heaven'a który z ogromną przyjemnością zabiłby Riuki'ego mialam ochotę tam podbiec. Naturalnie Rene musiał to przewidzieć, bo złapał mnie zanim jeszcze cokolwiek zrobiłam i zaczął odciągać.
 — Rene co ty odwalasz, puść mnie, ja tam idę… Rene… kurwa! – rzuciłam mu nienawistne spojrzenie jednak on miał to głeboko gdzieś.

(Rene, Riuki albo Heaven, ktoś z kwadracika? 8))))

[Team 2] Od Akiry - C.D Inoue

To był kiepski pomysł z tym rozdzielaniem się, ale Heaven jest tak genialnym kapitanem, ze tego nie zauważył. Cóż.. ja w sumie to chyba nie byłabym lepszym, no trudno. O wiele bardziej wole obwiniać o nasza przegraną tego siwka. Pewnie zwinął się z ta swoja laską. W sumie nie powinnam narzekać, bo w końcu jestem z Grimmciem, tak więc... dobra nie nic xD. Moim gorszym zmartwieniem teraz powinna być walka z tą dziewczynką. No i po ciula oddalałam się tak bardzo od tego smerfa. Podrapałam sie po głowie i dopiero teraz zwróciłam uwagę na swoją przeciwniczkę.
-Już ? Skończyłaś myśleć nad ostatnim życzeniem ? - przekrzywiła główkę, a na jej mordce ukazał się podstępny i jednocześnie bardzo psychiczny uśmiech.
-Hmmm.. zastanowię się nad tym kiedy indziej, kiedy naprawdę będę musiała. - przystawiłam sobie palec wskazujący do policzka i zacisnęłam pełne usta w dzióbek.- Nie mam jakoś ochoty atakować cie moje dziecko. - wzruszy.łam ramionami - Więc moze ty się jakoś wykarzesz..
-Mmm ~ pokażesz mi swoje cierpienie...? - wystawiła w moją stronę dłoń. A się zlękłam.. normalnie trzęsę portkami. Jak nie bałam się podczas walki z Heaven'em, z o wiele silniejszą ode mnie w tym momencie Arcaną, to czemu mam się bać jej ? Może mieć nie wiadomo jak silną lub straszną moc, ale raczej... nie zrobi to na mnie wrażenia. Jeszcze się taki nie narodził, bądź nie narodziła xD. Nim zdążyłam odpowiedzieć jej na wcześniejsza wypowiedź ta skierowała w moją stronę ogromne ciernie. Pojawiły się praktycznie to... znikąd! I rozwalały na swojej drodze wszystko co napotkały. No nieźle musiała się napalić na ta walkę skoro miała tyle energii. Droga, wszystkie mury... no ej ! A tak ładnie tutaj było !
- Hej ! Wolniej ! Nie nadążam... - syknęłam unikając kolejnej partii dzikich roślinek. Pomyślałam, ze lepiej będzie na razie tylko unikać jej ataków dopuki nie stały się jeszcze na tyle silne. Dodatkowo wypadało by znaleźć moje amorka. Cały cza cofałam się jeszcze bardziej, a ta przyśpieszała i przyśpieszała i cały czas szła w moją stronę. Powoli miałam już dość. Moje duże....znaczy... okazałe kobiece kształty dodatkowo utrudniały mi szybkie poruszanie się.
[...]
Do Grimmjow'a dotarłam po 10 minutach wyczerpującego skakania z nóżki na nóżkę.
- A kogo ja widzę.. - uśmiechnął się chłopak widząc jak nie mogę wyrównać szalonego oddechu - Już się zmęczyłaś, Akira ?
-Zamknij dzioba, szkodniku ! -zachichotałam, na moment przestając i opierając się plecami o plecy Grimmjow'a i ciężko wzdychając. - Jakieś plany czy coś...? - zerknęłam na niego kontem oka z nadizeją.
-Hmm.. nie, ale mam pewną sugestię.
-No wal. - kiwnęłam głowa i też w tym momencie oboje uniknęliśmy kolejnego ataku.
- O wiele bardziej seksownie wyglądasz w rozpuszczonych włosach niż w kitce, ale tak tez ci pięknie. - za cmokał w powietrze, a ja słysząc to zachichotałam głośno i znów przeskoczyłam tak by być blisko niego.
- ty się lepiej skup na walce, a nie na mnie.
-To będzie trudne.
-Dasz radę, wierze w ciebie. - puściłam mu oczko. Przez chwilę ataki ustały. Żadne z nas jeszcze nie wykonało żadnego ruchu. To nie wróży najlepiej.
-Nie ignorujcie nas ! - krzyknęła już chyba delikatnie z irytowana dziewczyna.
-Wcale nie ignorujemy.... po prostu czerpiemy z tego nie tylko punkty doświadczenia, ale też zabawę.
- Coś mnie ominęło ? - usłyszałam zza swoich pleców. Oboje z Grimmjow'em spojrzeliśmy za siebie. O ! Czyli jednak mamy trochę większe szanse. Nasz Team kontra Team 3. Może być ciekawe. Zwłaszcza, ze teraz dołączyła do nas jeszcze Mary...

( Team 3, Grimmjow, lub Mary ?)

[Team 3] Od Inoue - C.D Mikaeli & Grimmjow'a

Inoue odskoczyła, gdy spory odłamek gruzu upadł tuż przed jej nogami. Wraz z resztą drużyny schowała się za kamienną ścianą i mocno do niej przywarła. Myślała gorączkowo. Mieli nie wielkie szanse na wygraną, nie z tą pozycją... Dziewczyna wyjrzała za skałę. Udało jej się ujrzeć pięć postaci, stojących na skalnym występku. Obok znajdował się wyglądający dość obiecująco wodospad. Uśmiechnęła się lekko.
- Na mój znak wycofujemy się! - powiedziała - Mamy za słabą pozycję - dodała, widząc zdziwione twarze towarzyszy.
Odczekała, aż seria pocisków się skończy i...
-Teraz! - krzyknęła.
Wyskoczyła zza budynku i nakreśliła w powietrzu dziwny znak. Po chwili gwałtownie szarpnęła ręką w prawo. Wodospad zmienił kierunek i uderzył w skałę. Trzy postacie straciły równowagę, a pozostałe dwie wznowiły ostrzał. Ale team Inoue zdążył się już wycofać. Schowali się w jednej jaskiń. Inoue w myślach policzyła kroki nad nimi. Obok przebiegło pięć osób. Odetchnęła z ulgą.
- Musimy się rozdzielić, tak będzie znacznie bardziej bezpiecznie. - mruknęła - Mikaela, Azusa i Victoria pójdą na plac główny, a ja z Yuriko przeszukamy pojedyncze wyspy. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, dołączymy do was za jakieś pół godziny - powiedziała.
I tak też zrobiła. Razem z Yuriko sprawdziły trzy wyspy. Gdy weszły na czwartą, Inoue skrzywiła się lekko. Oto przed jej oczami ukazała się Akira i... Grimmjow. Nie mogły trafić lepiej... Grimm najwyraźniej nie poznał jej. Kaptur zakrywał twarz dziewczyny, a taki kombinezon mógł mieć każdy. Inoue spokojnie osunęła tkaninę na ramiona i uśmiechnęła się smętnie, słysząc jego głos.
- Proponuję szybko to zakończyć, moja drużyna na mnie liczy - mruknęła.
Akira uniosła do góry brew.
- Sugerujesz, że wygrasz? Jesteś sama, a nas dwoje...
W tym momencie Yuriko wyszła z cienia, w którym dotychczas się ukrywała i stanęła obok Inoue.
- Nic nie sugeruję. Albo wygram, albo zginę - szepnęła do siebie.
Długo milczała. W końcu uniosła głowę i posłała Grimmjow'owi smutne spojrzenie. Akirę znała tylko z widzenia, ale mężczyznę z niebieską czupryną zdążyła poznać i polubić. Nawet bardzo polubić... Zacisnęła wargi w cienką kreseczkę. Wahała się. Jeśli nie zaatakuje, prędzej czy później to ktoś zaatakuje ją. Nagle jej rozważania przerwał cichy świst. Grimmjow w niewyjaśniony sposób znalazł się tuż przy niej, a na końcach jego palców zaczęły pojawiać się czerwone iskierki. Dziewczyna szeroko otworzyła powieki. Postarała się opanować i błyskawicznie odskoczyła. Mimo to i tak kilka kosmyków jej włosów się przypaliło. Zapanowała nad pobliską wodą i utworzyła z niej prostą włócznie. Zmieniła jej temperaturę i przemieniła w lód, a wszystko to w zaledwie kilka sekund. Broń wyglądała na niegroźną, ale ostrze włóczni było bardziej niebezpieczne niż niejedna stal. W duchu poczuła bolesne ukłucie. Wolałaby walczyć z Akirą, ale jeśli Grimmjow tego chciał... Mówi się trudno. Pocieszyła się myślą, że przecież ledwo go zna, że to tylko pozorna walka, nikt nie mógł w niej zginąć... Ale i tak to bolało. Kilka razy przekręciła broń w dłoni. Zmrużyła powieki i w napięciu czekała na kolejny atak. Yuriko najwidoczniej oddaliła się gdzieś z Akirą. Może to i lepiej... Tym razem białowłosa była w pełni przygotowana. Nie zastanawiała się długo, jakim cudem Grimm znalazł się tuż za jej plecami. Ponownie odskoczyła i ku zdziwieniu mężczyzny zmieniła włócznie w strużkę wody. Niebiesko włosy odparował atak i Falce udało się jedynie skaleczyć jego policzek. Przypalone włosy za skaleczenie. Teraz byli już kwita.

<Grimmjow? Akira? Yuriko? Drogi team'ie, rozdzieliliśmy się, więc grupa z Victorią odpisuje osobno>

[Team 3] Od Mikaeli - C.D Yuriko

Rany, cóż za nieogarnięci ludzie. Robią takie zamieszanie wokół siebie, ze na sto procent zaraz nas ktoś zauważy. A przecież znowu nie byliśmy tacy silni, żeby tez nie wiadomo jak się pokazywać. Musiało im bardzo zależeć na przegranej.Usadowiłem się na jakiejś drewnianej ławeczce i nie zamierzałem się w tym momencie nigdzie ruszać.
-Mika-kun ! - usłyszałem dość irytujący głos młodej Sigmy. Młodej / No tak bo była ... taka malutka i pewnie tez o dużo młodsza ode mnie.Przekręciłem główkę na tyle by teraz spojrzeć na nią,a  gdy tylko to osiągnąłem przed oczami ukazał mi się wskazujący palec dziewczyny - Ruszyłbyś swoją szanowną dupę !
Po jakże inteligentnym dialogu kobietki wstałem i rozejrzałem się dookoła.
- Kim ty jesteś by mówić mi co ja mam robić ? - westchnąłem oschle. Nie miało to na cole jej w jakikolwiek sposób obrazić. Po prostu mój akcent był taki jak zawsze.
- Pff ! Bo tylko siedzisz i dyrygowałbyś innymi ! -i właśnie teraz postanowiłem odepchnąć jej łapkę którą prawie wcisnęła mi w oko.
-Robicie za dużo zamieszania. Nie wiedziałem, ze czujecie się w tej bitwie na tyle pewnie by robić...
-Dobra wystarczy. - przerwała mi nasza szanowna pani kapitan. Nie zmierzałem się jej sprzeciwiać i tez bardzo dobrze znałem swoje miejsce względem Sigmy. Poprzednim dialogiem kierowanym do Victorii (bo tak to też miała na imię z tego co mi wiadomo) wcale nie chciałem wykazać braku szacunku czy też arogancji.Po prostu nie uważam ich za jakichś lepszych z tego względu, iż posiadają dwie Arcany. Sztuczne. Nie zostali posiadaczami tej mocy z natury. Przykro...
Więcej nie ingerując w sprawy tego jakże zacnego Team'u skierowałem się w stronę zawalonej części budynku.
-Mikaela ! Oszalałeś !? Tam może..- zaczęła dziewczyna prowadząca całą ta szopkę, i tak samo bardzo szybko skończyła bo w nasza stronę ponownie zaczęły lecieć świetlne pociski. No powaliło ich !? Ile jeszcze mają tych naboi...
Za nim jeden z nich zdążył trafić nasza szanowną Sigmę: złapałem ją za nadgarstek i przeciągnąłem w miarę bezpieczne miejsce za jakimś drewnianym murkiem. Miałem świadomość, że długo to on tak nie wytrzyma. Grunt to tylko na razie jakkolwiek się tutaj utrzymać.
-Puszczaj mnie podrzędna Naturalna Arcano...
-Tak się dziękuje za uratowanie życia ? - wypuściłem z uścisku drobną dłoń dziewczynki - Nie popiszesz się za bardzo swoimi umiejętnościami jeśli zginiesz....- wzruszyłem ramionami i zerknąłem w stronę kolejnej fali nadchodzących pocisków. Kiedy to się wreszcie skończy..

( Victoria, lub ktoś z Team'u 3 ?)

[Team 1] Od Rene - C.D Haruki [+12]

- Haha, Ania, Piesek się zamyślił - rzuciłem w stronę zamyślonego Haruki. Wyglądał niczym jakiś wielki filozof.
- Piesku, damy ci obrożę - zmrużyłem oczy z szyderczym uśmieszkiem. Chłopak wyglądał jak wyrwany ze snu, na słowo "obroża". Czyli trafiłemw  sedno jego toku myślenia.
- Myślałeś jeszcze o jakichś suczkach czy coś? - podszedłem do niego, automatycznie Ania wycofała się od nogi Haruki, po chwili stałem już całkiem "Pieska" - Aż się zaśliniłeś - zaśmiałem się mu w twarz. W tamtym też momencie usłyszałem chrząknięcie Riuki'ego. O przyszedł.. Obróciłem się w jego stronę z miłym uśmiechem.
- Przyszedł Pan Samowolka - mruknęła pod nosem Cinia. Zachichotałem słysząc ten niefrasobliwy komentarz w stronę mojego braciszka.
- Oj Cinia daj mu spokój.. Może miał jakąś potrzebę? - zapytałem odchodząc kilka kroków od Haruki. Ania stała w miejscu przyglądając się nam z zaciekawieniem. Dwie żyrafy, średniej wielkości szczawik i Złotowłosa - oto nasz cudowny, pachnący podejrzliwością Team. Spojrzałem ponownie w kierunku braciszka.
- I co tam zobaczyłeś, kochanie? - zapytałem odchylając głowę nieco do tyłu spoglądając na niego. Przewrócił tylko oczami nieskory do jakiejkolwiek konwersacji.- No weź się smutasie.. - jęknąłem.
- Spotkałem kogoś - moje słowa jakby podziałały na niego, jak zaklęcie, uśmiechnąłem się od razu. Wszyscy wydawali się być nieco bardziej zainteresowani całą sprawą. Riuki patrzył na nich jakby czekał na jakieś pytania, a że takowych nie było to znów odwrócił się i zdążył tylko postawić krok do przodu, kiedy Cinia mruknęła pod nosem "Kogo?", odwrócił się znów jak na życzenie.
- Heaven'a - odparł westchnąwszy. Przekrzywiłem głowę na prawo, znałem go czy nie? Jak nie to pewnie poznam.. Rozejrzałem się powierzchownie po tej pięknej lokacji. Była to Wielka Dupa, że tak powiem.. Woda i woda, i jeszcze raz woda, a na deser woda. Dobrze,że chociaż było tych kilka budynków itd. bo inaczej chyba by były tylko walki w błocie i wodzie jak hipopotamy(ง ͠° ͟ل͜ ͡°)ง
- Wiecie co, mamy całkiem dobrą lokację.. - mruknąłem zerkając kątem oka na jaskinię, w której jeszcze dziesięć minut temu leżeliśmy chrapiąc sobie w najlepsze, mój wzrok przykuły rzeźby przedstawiające buddystów, wyglądały naprawdę dziwnie, ruszyłem w ich kierunku. Dystans dzielący mnie od nich coraz bardziej malał, a one rosły w oczach. Gdy byłem już obok trzy metrowej figury spojrzałem znacząco na Drużynę.
- Chodźcie zobaczyć to - powiedziałem tak, aby mnie usłyszeli. Od razu skierowali głowy w moją stronę i ruszyli się z miejsca - Musimy gdzieś wreszcie pójść bo przecież nas powystrzelają..Albo możemy zaczekać tutaj i przygotować jakąś zasadzkę. Mogę też wysłać mojego "szpiega" na zwiady, ona szybciej wyczuje innych - mówiłem jakoś tak nad wyraz spokojnie, udało mi się przybrałem taki dosyć poważny ton, ale to na pewno nie potrwa długo - Więc? - zapytałem, gdy znaleźli się już bliżej mnie.
(Timek kochany? ^^)
Layout by Hope