poniedziałek, 15 czerwca 2015

[Team 1] Od Cinii - C.D Rene [+12]


Widok Riuki'ego który nie miał obitej twarzyczki, był dla mnie naprawdę wielkim zaskoczeniem. Szczególnie, że spotkał tego narwańca Heavena. Albo miał jakiś dobry dzień, albo wcisnął mu jakiś naprawdę niezły kit. Jednak w tym momencie wolałam się jakoś nie zagłębiać w szczegóły. Trzeba było się zająć tym co mówi Rene, jeśli nie chcemy zostać jako pierwsi wyeliminowani. W sumie to on chyba jedyny się w to tak naprawdę angażuje. Riuki jak to Riuki, ma na to wywalone i coś czuję, że najchętniej by sobie znowu poszedł. Haruka zdawał się w tym wszystkim nieobecny, w przeciwieństwie do nas nie musiał się tak przejmować siłą wroga. Był z naszej grupy najsilniejszy i z palcem w nosie mógł unieszkodliwić każdego z nas. A mimo tego musiał wykazywać chociaż odrobinę posłuszeństwa. A Ania… jej temat pominę, chyba jest w tym wszystkim zagubiona.
 — Wpierw tak jak zaproponowałeś, możesz wysłać swojego szpiega na zwiady a my w między czasie możemy zastanowić się nad zasadzką.
 — Nie ma problemu. – Rene przeszedł na drugą stronę tej dziwnej budowli, wymamrotał jakieś dziwne słowa i po chwili wrócił z szerokim uśmiechem na twarzy.  – Teraz wystarczy poczekać na ich powrót.
Ich? Zresztą mniejsza, zarzuciłam swoje długie włosy do tyłu i spojrzałam z powagą na swoją drużynę.
 — Proponuję, żebyśmy się na tą chwilę nie oddalali od siebie aż nie dowiemy się czegoś o położeniu wroga. Czy jest to dla was jasne? – pytanie było to głównie skierowane do pewnego Pana, który wszystko robiłby sam a niekoniecznie dobrze. – Haruka pewnie zajmiesz się jakąś Sigmą, ale gdyby ktoś z nas natrafił na drobne komplikacje, mógłbyś mu pomóc? Byłabym Ci naprawdę wdzięczna.
Chłopak wzruszył ramionami, no cóż lepsze to niż nic. Przynajmniej z góry nie kazał nam się wypchać, zawsze mogło być gorzej. Nie wiedziałam jakie kwestie mogłam jeszcze poruszyć, korzystając z tego że wszyscy jesteśmy teraz razem. Z pewnością nie byłam zbytnio udanym kapitanem. Potem przez jakieś pół godziny siedzieliśmy w ciszy, przypatrując się swoim bronią. Ja obracałam w prawej dłoni dopiero co przyzwaną katanę. I to niby miała być ta super broń? Szczerze powiedziawszy była troszkę dla mnie za lekka. Przyzwyczajona byłam do cięższych broni. Podrzuciłam ją sobie kilkakrotnie do góry, zastanawiając się ile może ważyć. Kilo, pół kilograma? Raczej ataki nią będą zadawane szybko, co może być plusem dla mnie a niekoniecznie dla wroga. Nagle przestrzeń wypełnił odgłos trzepoczących par skrzydeł. Z nieba z ogromną prędkością sfrunęły dwie sowy, ich pióra odbijały się blaskiem w promieniach słońca. Sowa o srebrnym opierzeniu przysiadła na prawym ramieniu Rene natomiast ta o złotym, usadowiła się na lewym. Piękne, dosyć duże ptaki wpatrywały się przed siebie a ich okrągłe połyskujące oczy nie zdradzały jakiejkolwiek emocji. Jednak Rene zdawał się sprawiać wrażenie zaciekawionego, nasłuchiwał… sama nie wiem czego z ogromną uwagą.
 — Rozumiem. Dziękuję. – chłopak przytaknął na co ptaki spojrzały po sobie i zniknęły z cichym powiewem wiatru. Rene na chwilę przymknął oczy i po chwili je otworzył z tajemniczym uśmiechem.
 — Z tego co się dowiedziałem, to w nasz kierunek zmierza wysoki mężczyzna o srebrnych włosach.
Zacisnęłam mocniej dłoń na katanie tak, że aż mi kostki zbielały. Czyli jednak się zawrócił, Riuki też nie wyglądał teraz na jakiegoś szczęśliwego.
 — Czyli to jest ten cały Heaven? – zapytał Rene – Skoro jest sam, możemy go z łatwością wykoczyć.
 — Jak tylko ja zaatakuję, pojawi się pewnie Vanilla, wtedy byłbym dla was bezużyteczny – po raz pierwszy od jakiegoś czasu Haruka się odezwał.
 — No ale w dalszym ciągu będzie czterech na jednego… – Rene brnął dalej
 — Nie, bo idę sam. – Riuki musiał wtrącić
 — Rozumiem, że chcesz kopa? – warknęłam prostując się – nie żeby coś ale nie masz najmniejszych szans…
 — A ty byś niby miała, tak?
 — Porównując się do twojego aktualnego stanu? Tak.
 — No ja nie mogę z Tobą!
Prychnęłam obracając broń w palcach, idiota. Pójdzie sam, dostanie po dupie i na tym to się skończy. Przez chwilę mierzyłam się z nim wzrokiem, jednak ostatecznie chłopak całkowicie zignorował moje słowa i po prostu sobie poszedł. No chyba mu słoneczko przygrzało. Już miałam za nim ruszyć, kiedy Rene złapał mnie za ramię.
 — Lepiej dać mu spokój…
 — Nie! Idziesz ze mną! – tym razem to ja złapałam go tyle że za nadgarstek i zaczęłam ciągnąć – Ania, Haruka zaraz wrócimy.
Rene przez chwilę upierał się przy tym, żebym sobie odpuściła jednal nie dawałam mu popuścić. Miał iść ze mną i koniec kropka i na pewno się też nie wrócę już. Kiedy Rene szedł już grzecznie puściłam go, rozglądając się za tym matołem. Ten znowu się zmył z prędkością światła? Przez jakiś czas krążyliśmy tak, co stawało się niepokojące. Gdzie on do cholery polazł? Jak na zawołanie jakieś sto metrów dalej dało się usłyszeć strzał. Pobiegliśmy w tamtym kierunku i kiedy tylko zobaczyłam wkurzonego Heaven'a który z ogromną przyjemnością zabiłby Riuki'ego mialam ochotę tam podbiec. Naturalnie Rene musiał to przewidzieć, bo złapał mnie zanim jeszcze cokolwiek zrobiłam i zaczął odciągać.
 — Rene co ty odwalasz, puść mnie, ja tam idę… Rene… kurwa! – rzuciłam mu nienawistne spojrzenie jednak on miał to głeboko gdzieś.

(Rene, Riuki albo Heaven, ktoś z kwadracika? 8))))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope