poniedziałek, 26 października 2015

Od Eriki - C.D Reny

Pośpiesznie połknęłam tabletkę przeciwbólową i dałam się wyprowadzić Renie na świeże powietrze. Odetchnęłam pełną piersią, rozkoszując się ładną pogodą.
- To gdzie tak właściwie idziemy? - zapytałam, zerkając na idącą obok Renę.
- A chcesz wybrać się w jakieś konkretne miejsce? - odpowiedziała pytaniem na pytanie. Zawahałam się, ale po kilku sekundach potrząsnęłam głową, wprawiając w ruch swoje długie włosy.
- Nie, mi pasuje gdziekolwiek. To znaczy... - urwałam, uśmiechając się przepraszająco. - Może z wyjątkiem jakichś straszliwie hałaśliwych miejsc. Chyba, że ty masz taką ochotę, to wtedy jakoś to postaram się przeżyć. Najwyżej nafaszeruję się lekami.
Po ostatnim zdaniu, zaśmiałam się. Tymczasem Rena poklepała mnie po głowie.
- Jeszcze raz przepraszam za tamto wydarzenie w restauracji.
Machnęłam lekceważąco ręką.
- Mówiłam już, że to nie twoja wina. Zresztą, bywało gorzej - dodałam wzruszając ramionami. - I tak właściwie, to ja też powinnam przeprosić.
- Za co? - zapytała, zaskoczona.
- Za to, że przeze mnie masz ograniczone możliwości co do zajęć - westchnęłam, nawijając pasmo włosów na palec wskazujący. - Dlatego mówię, jeśli naprawdę chcesz robić coś hałaśliwego, to postaram się to znieść. O mnie się nie martw, serio...
Rozejrzałam się z zaciekawieniem dookoła.
- No to gdzie idziemy? - zapytałam ponownie.

<Rena? :3>

Od Reny - C.D Eriki

Przekręciłam głowę na prawo. Kelner podnosząc się z podłogi zaczął przepraszać wszystkich dookoła za hałas i za opóźnienia. Pewnie już nie dostanie premii czy czegoś tam innego. Odsunęłam pucharek na bok, a potem położyłam się na stoliku obserwując przez caly czas zachowanie Eriki.
- Bolą cię teraz uszy, Eri-chan? - zapytałam dla upewnienia się - Przepraszam, że naraziłam cię na ból. Mam nadzieję, że nie będziesz miała mi tego za złe - uśmiechnęłam się delikatnie - Weź te tabletki, a potem możemy pójść gdzieś dalej.. Na jakiś spacer albo może chciałabyś poćwiczyć czy coś - zaproponowałam.
- Ale przecież to nie twoja wina - westchnęła - Tylko jego - wskazała na zdenerwowanego mężczyznę.
- Dobrze, że masz trochę cierpliwości - zaśmiałam się - Bo jeżeli mi by coś takiego sprawił to zaraz by przepraszał na kolanach, czy tego by chciał czy nie - zmrużyłam oczy obserwując tego mężczyznę jak odchodzi. Oczywiście moje zwierzaczki zajęłyby się nim odpowiednio, tak aby nie zginął, ale dostałby nauczkę, chociaż faktycznie.. Musiało być to zapisane w jego przeznaczeniu. Potem znów zmieniłam cel moich obserwacji na słuchawki Eriki.
- Z czego one właściwie są zrobione, Eri-chan - zapytałam wyciągając w ich kierunku dłoń. Złapałam za jedną i ściągnęłam z jej szyi. Obejrzałam je sobie dokładnie przy okazji obracając w dłoniach.
- Są całkiem fajne.. Mimo że czarne to i tak super - podniosłam się i opierając jedną ręką o stół założyłam je z powrotem na szyję blondynki. Uśmiechnęłam się przy tym przyjaźnie i wróciłam na miejsce.
- Jedz, jedz bo nie będę na ciebie czekała wieczność mon cheri - mrugnęłam machając na kelnera, aby znowu do nas podszedł tym razem uważał na każdy krok postawiony w naszym kierunku. Uśmiechnął się nerwowo. Wyciągnęłam portfel i spojrzałam na niego.
- No nie wiem czy ta obsługa aż tak mi się podobała.. Chętnie zobaczyłabym takiego mężczyznę w innym miejscu niż restauracja - uśmiechnęłam się do niego szarmancko, a potem zachichotałam wkładając mu do kieszeni jeden z więcej wartych papierków, a na tacę ułożyłam poprawną sumę.
- Tylko nikomu nie mów - szepnęłam trzymając palec przy ustach - No, a teraz jak rącza łania odejdź od nas bo moja ukochana koleżanka nie może skupić się na jedzeniu - poklepałam go po pleckach, a potem odwróciłam się z powrotem do Eriki. Okazało się, że skończyła już swój deser. A mnie to nieziemsko cieszyło, bo mogłyśmy wreszcie wyjść trochę się rozerwać.
- No to lecimy Eri-chan - złapałam ją za rękę wychodząc z restauracji.
(Eri-chan?)

Od Rosie - C.D Aki'ego

Dziewczyna? Czemu Aki tak powiedział? W sumie byłam zbyt zażenowana i zawstydzona by nad tym myśleć. Wtuliłam głowę w jego plecy chowając przy tym moje czerwone policzki. Po chwili zrobiłam się trochę zmęczona. Cały ten dzień był nie dość, że długi to do tego zrobiłam dzisiaj ładne parę kilometrów. Wykończona westchnęłam lekko tuląc się do Akiego.
~
Obudził mnie lekko szturchając. Ziewnęłam przeciągle i rozejrzałam się. Zdrzemnęło mi się? No cóż zdarza się. Chłopak opuścił mnie na ziemię, a ja chwiejnie stanęłam na nogach. Przetarłam jeszcze tylko zmęczone oczy i spojrzałam na naukowca. On spojrzał zniecierpliwiony w swoje papiery i pokazał na pokój po swojej.. ee prawej? Nadal mylą mi się kierunki. Tak czy siak poszłam do wskazanych drzwi, a Aki miał iść ze mną. Szłam przodem kiwając się na boki ze zmęczenia. Jeden z lekarzy podniósł mnie i posadził na blacie. Ziewnęłam jeszcze raz i wyprostowałam się. Jak zwykle zaczęli robić to samo. Pobrali troszkę krwi, sprawdzili czujnik, moje dane, wagę i tak dalej. Zawsze strasznie mnie to nudziło. Przecież przez ten rok miałam tak 2 razy na dzień jak nie częściej. Przez to, że tak często tu przebywam ta procedura przebiega bardzo szybko. Gdy już skończyli ze mną mogłam sobie usiąść na krzesełku i poczekać na chłopaka. Ale u niego to trwało dużo dłużej. Kręcił się, zastanawiał i odwracał głowę. Nawet troszkę mnie to śmieszyło. Co jakiś czas rumienił się jak mu się przyglądałam. Po parudziesięciu wreszcie go zostawili i przepuścili nas dalej. Czekał tam na nas kolejny naukowiec w białym fartuchu. Zabrał nas z tego budynku i prowadził gdzieś przez plac. Szedł dwa kroki przed nami. Aki chciał mnie chwycić za rękę, ale z wyrzutem złożyłam ręce na piersi.
- Nie jestem małą dziewczyną, żebyś miał mnie cały czas trzymać za rączkę i prowadzić - powiedziałam z oburzeniem
Zmierzył mnie wzrokiem i próbował nie wybuchnąć śmiechem. Odwróciłam głowę w drugą stronę.
- Oj no nie złość się - spojrzałam na niego kątem oka - wtedy wyglądasz tylko bardziej słodziej - roześmiał się
Już chciałam go wyprzedzić i dołączyć do tego człowieka co nas prowadził, ale zanim zdążyłam to zrobić chwycił mnie i przerzucił sobie przez ramię.
- Aki puść mnie! - zirytowałam się i uderzyłam go parokrotnie w plecy z moich małych piąstek
- Ałć.. przestań, bo będę miał siniaki - stwierdził i chociaż mnie nie puścił to wziął mnie na barana
- O.. jak fajnie - roześmiałam się i zaklaskałam w dłonie
Chłopakowi od razu poprawił się humor i chyba na chwilkę zapomniał o bólu. Przecież jestem w ciele dziecka nie mogę mieć za dużo siły, a przynajmniej tak mi się wydawało. Nie znam jeszcze tego ciała za dobrze. Naukowiec spoglądał na nas co jakiś czas i z niezadowoleniem mruczał coś pod nosem, ale nie wiele mnie to obchodziło. Fajnie tak wygląda świat z góry. No i w dodatku wszystkich widzę. Mężczyzna odblokował nam drzwi kartą. Aki postawił mnie na ziemi i puścił przodem. Potem parę osób pokierowało nas na wielką halę. Powiedzieli, że jako Omegi mamy póki co ćwiczyć osobno, by nikomu nie zrobić przypadkiem krzywdy. Czemu Aki musi być osobno to w sumie nie rozumiem, bo u mnie to normalne po tej zmianie. Szczerze mówiąc troszkę dziwnie mi było przy nim ćwiczyć. Wstydziłam się. Jakby nie patrzeć od zawsze jestem jedną z najsłabszych osób w Rimear, a przynajmniej tak uważam. Nie chciałam, żeby mnie wyśmiał. Ale po parunastu.. dziesięciu.. dobra mniejsza o to, po prostu musiałam się do tego przyzwyczaić przez dłuższa chwilę. Gdy już byłam gotowa usiadłam na ziemi i spróbowałam się skupić. Przestały do mnie docierać odgłosy z zewnątrz. Pierwszy raz od dawna mogłam z taką łatwością to zrobić. Nie wiem czemu, ale dopiero teraz mi się to spodobało. Udało mi się skupić na tyle by zgromadzić małą ilość mocy. Ciekawe tylko jakiej i czym ona jest. Nagle z zamyślenia wyrwał mnie jakiś odgłos. Otwarłam jedno oko i zobaczyłam siedzącego przede mną Akiego i robiącego głupie miny. Zaśmiałam się i przewróciłam go.
- Nie papuguj mnie - roześmiałam się dziecinnym głosikiem
(Aki?)
Layout by Hope