Pośpiesznie połknęłam tabletkę przeciwbólową i dałam się wyprowadzić
Renie na świeże powietrze. Odetchnęłam pełną piersią, rozkoszując się
ładną pogodą.
- To gdzie tak właściwie idziemy? - zapytałam, zerkając na idącą obok Renę.
- A chcesz wybrać się w jakieś konkretne miejsce? - odpowiedziała
pytaniem na pytanie. Zawahałam się, ale po kilku sekundach potrząsnęłam
głową, wprawiając w ruch swoje długie włosy.
- Nie, mi pasuje gdziekolwiek. To znaczy... - urwałam, uśmiechając się
przepraszająco. - Może z wyjątkiem jakichś straszliwie hałaśliwych
miejsc. Chyba, że ty masz taką ochotę, to wtedy jakoś to postaram się
przeżyć. Najwyżej nafaszeruję się lekami.
Po ostatnim zdaniu, zaśmiałam się. Tymczasem Rena poklepała mnie po głowie.
- Jeszcze raz przepraszam za tamto wydarzenie w restauracji.
Machnęłam lekceważąco ręką.
- Mówiłam już, że to nie twoja wina. Zresztą, bywało gorzej - dodałam
wzruszając ramionami. - I tak właściwie, to ja też powinnam przeprosić.
- Za co? - zapytała, zaskoczona.
- Za to, że przeze mnie masz ograniczone możliwości co do zajęć -
westchnęłam, nawijając pasmo włosów na palec wskazujący. - Dlatego
mówię, jeśli naprawdę chcesz robić coś hałaśliwego, to postaram się to
znieść. O mnie się nie martw, serio...
Rozejrzałam się z zaciekawieniem dookoła.
- No to gdzie idziemy? - zapytałam ponownie.
<Rena? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz