wtorek, 27 października 2015

Od Aki'ego - C.D Rosie

Naprawdę no skąd ona mogła mieć tyle siły żeby mnie przewrócić na ziemię. Uniosłem się lekko do góry wpatrując się jak Ros powraca do poprzedniej czynności. Mi jak na razie dali odsapnąć, a tą biedulkę męczyli. Przesunąłem się bliżej ściany by już nie przeszkadzać. Z pół godziny chyba tak siedziałem pod tą ścianą cicho, co dla mnie było wręcz niemożliwe. Nie wiedziałem co to za umiejętność, którą ćwiczy. Wnioskując po zachowaniu naukowców było to coś bardzo interesującego, bo większość siedziała praktycznie z nosami przy szybach, która nas od nich oddzielała. Też trudno mi było tutaj wejść do tego pomieszczenia, ale przy szybkiej naradzie szepcząc coś sobie dwaj dziadkowie zgodzili się. Poczułem się senny nie robiąc tak już nic i przymknąłem oczy, jednak cały czas słyszałem dokładnie to co się wokół mnie działo. Wzdrygnąłem się na odgłos upadającego długopisu, ale dalej siedziałem z zamkniętymi oczami i próbowałem się pogrążyć w śnie, gdy nagle od strony Rosalie błysnęło błękitne światło, które ogarnęło całą moją widoczność. Zerwałem się na równie nogi zdezorientowany tym co się stało. Wokół mnie był tylko błękit, a stałem na czymś przezroczystym. Dziewczyna zniknęła z mojego zasięgu widzenia. Czyżby to jakiś skutek uboczny tego czym była zajęta z kilka dobrych minut? Idąc na oślep posuwałem pomału nogi po przezroczystej płycie, gdy nagle od góry do dołu zapanowała czerń po której zacząłem widzieć wyraźne kontury drzew w oddali. Zaskoczony zmienionym miejscem w tak szybkim tempie klapnąłem sobie na trawie. Nie mogąc dalej uwierzyć w to co widzę dłonią ściskałem trawę, która mieniła się w kolorach zieleni a błękitu.
- Udało się! - usłyszałem znajomy głos, a po chwili poczułem uścisk wokół szyi
Przez chwilę szokowany wszystkim z trudem mogłem złapać oddech. Drobne ręce rozluźniły uścisk i mała istota zaczęła biegać tuż przede mną. Jakby czując, że chce ją o coś zapytać stanęła wyprostowana naprzeciwko mnie nie mogąc powstrzymać radości.
- TO twoja sprawka? - spytałem, na co zaczęła potakiwać głową i ponownie zaczęła biegać śmiejąc się głośno
Siedziałem dalej na trawie rozglądając się wokół. Zostaliśmy przeniesieni do innego świata czy to Ros stworzyła tę krainę? Nawet nie próbowałem teraz pytać bo twórczyni była pochłonięta okazywaniem swojej radości. Gdy zaczęła zbiegać z wzgórza od razu wstałem, by nie tracić jej ani na chwilę już z oczu i wiedząc, że nic jej się nie stanie.Chociaż to za sprawką jej tu się znalazłem, więc nie powinno być tu nic groźnego. Ale lepiej być bezpiecznym. Pomimo panującej nocy, było bardzo jasno. Wszystko dzięki gwiazdą, które mieniły się na bezchmurnym niebie.
- Aki chodź! Hahaha! - nim się obejrzałem dziewczyna turlała się na dół
Pierwszy raz widziałem, żeby ktoś cieszył się z udanego użycia mocy. Też pewnie to zachowanie jest wynikiem innego ciała, bo trudno mi wyobrazić dawną Ros biegającą i turlającą się po trawie jak ta teraz. Sam miałem dołączyć do turlania się, gdy w koronach drzew dostrzegłem migające oczy. A jednak zagrożenie jest. Szybko znalazłem się koło Ros, nie chciałem ani na chwilę znów jej stracić, więc nie chciałem by cokolwiek złego jej się stało. Od razu w moich rękach pojawiła się kosa, którą gotów byłem użyć na wrogu.
- Leż na trawie - powiedziałem stanowczo, a dziewczyna od razu straciła zabawowy nastrój i wbiła wzrok w ten sam punkt, w który ja się patrzyłem
Przez ciemność koron drzew nie mogłem określić jak na razie czy to zwierze jest czy może jakiś inny stwór. Para białych oczu wpatrywała się w moim kierunku mrugając od czasu do czasu w różnych odstępach. Jednak wraz z poruszeniem się właściciela oczu mogłem odgadnąć, że jest to czarny lis który był stworzony z dymu. Dym zastępował jego kończyny jak i całego go otaczał. Przypatrywał się nam badawczo od czasu podnosząc głowę do góry i wąchając powietrze.
- Możesz jakoś zawrócić nas z powrotem do ośrodka?
- Gdzieś powinny być wrota, ale poczekaj - odpowiedziała - Chodź - przykucnęła zwracając się do czarnego lisa, który od razu pobiegł w jej kierunku
Zachwiałem się, gdy zwierz przeleciał mi między nogami i oparłem się o trzymaną kosę.
- Czyli jedną z twoich umiejętności jest tworzenie innych wymiarów?
- Tak. Tylko dziwne, że wcześniej od tak pojawiliśmy się tutaj nie przechodząc przez portal - przewiesiła się przez lisa głaszcząc jego futro - Można powiedzieć, że teraz znajdujemy się w równoległym świecie.
- Ten świat ma ładniejsze gwiazdy...prawdziwe gwiazdy - powiedziałam sam do siebie i ponownie zerknąłem na dziewczynę - Może jak na pierwszy raz powinniśmy już wrócić? Pewnie dla ciebie to jest męczące
- Męczące? Skądże! Ja chce tu jeszcze zostać! - krzyknąwszy ścisnęła mocniej lisa, który po chwili zmienił się w dym, a nie mając oparcia Ros runęła twarzą na glebę
- To oznaka, że czas wracać. Jutro też możesz przecież tutaj przyjść...ej no - westchnąłem, gdy odwróciła się obrażona
Ponownie jak za pierwszym razem podniosłem ją, ale teraz stawiała większy opór. Ignorując to co krzyczy trzymałem ją mocno by nie przeleciała mi do tyłu i rąbnęła głową o kamienie.
- Puść, puść, puść! - buczała, nie mogąc mnie nawet uderzyć, bo trzymałem ją za dłonie
Podszedłem do ramki, która w środku była identyczna jak tamto światło, które nas przetransportowało do tamtego świata. Ros spojrzała na mnie niezadowolona, a po chwili wrzuciłem ją przez teleport i odczekując chwilę również sam wskoczyłem. O dziwo nie zleciałem z sufitu, tylko wyskoczyłem z podłogi.
- Już jesteście?! Co tak krótko?! - krzyknął jeden naukowiec, który wpadł jak szalony do pomieszczenia
Zaskoczony spojrzałem na dziewczynę, która też zaskoczona wbiła we mnie wzrok. Przecież my prawie godzinę tam spędziliśmy...z czego więcej szukałem powrotnego portalu.

< Ros ? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope