środa, 19 sierpnia 2015

Od Cinii - C.D Riuki'ego

Ponieważ moja twarz była przysłonięta, nie widział teraz mojej miny. Jego słowa brzmiały w pewnym sensie tak jakby w mało widoczny sposób starał się mi przekazać, że mnie kocha i mu na mnie zależy. Jednak w jego głosie było coś dziwnego, wręcz strasznego. Tym słową nie towarzyszyły emocje, były jakby wyprane z każdego odczucia, pozbawione człowieczeństwa. W takim stanie on po prostu musiał się teraz znajdować. Czuł się okropnie, niekochany... najpewniej mi też nie wierzył w to co mówię. To wszystko z mojej winy. Ja na jego miejscu też bym sobie nie uwierzyła. Zachowuję się jakbym miała okres, tu powiem coś głupiego, powydzieram się, popłaczę, potem znowu popłaczę, jestem spokojna, potem znowu się wydrę i tak cały czas. Ale ja naprawdę go kocham, kocham jak nikogo innego. Nigdy tak nikogo nie kochałam i z pewnością nie będę kochała. Skoro nie mogłabym być z Riukim, to nie mogłabym być z nikim innym. Na chwilę odsunęłam się od niego, żeby chociaż przez te kilka sekund spojrzeć w jego teraz puste oczy. Nie mógł się najwyraźniej zdobyć na nic więcej niż tamto zdanie. Kiedy mu się bardziej przyjrzałam, wyglądał jak nie z tego świata. Cały roztrzęsiony, ignorujący wszystko co go wokół otacza. Zupełnie jakby był w swoim własnym, odrębnym i osobistym świecie. Nie podobało mi się to, nie chciałam go doprowadzić do takiego stanu. A jednak doskonale wiedziałam, że to może się tak skończyć. Wyszłam tak samo jak on przedtem, ponieważ oboje byliśmy wściekli. Ale jakby nie patrzeć to sama do tego doprowadziłam. Położyłam dłoń na jego spuszczonej ręce, po 3 BG pozostała jedynie malutka, ledwie widoczna blizna. Na samo wspomnienie tamtego wydarzenie zrobiło mi się smutno, wtedy też przechodziliśmy kryzys, jednak teraz było jeszcze gorzej. Straciłam z nim kontakt, straciłam kontakt ze swoim Riukim... Ostatkiem sił powstrzymywałam się od tego, żeby się nie rozpłakać i nie oszaleć. Nie mogłam tego zrobić, nie mogłam... On mnie w pewnym sensie potrzebował, chociaż nie wiem czy potrafię mu pomóc. Nie wiem co mam teraz robić, zacisnęłam mocniej palce ponownie spuszczając głowę.
 -A ja naprawdę nie chciałam Cię zranić, chociaż to zrobiłam.
Otarłam kolejne łzy spływające po jego policzkach, ten widok sprawiał mi ogromny ból. Osoba którą wręcz podziwiałam za swoje opanowanie, nawet za to że czasem był taki nieczuły i niczym się nie przejmował. Teraz wydawał się kimś obcym, kimś innym.. chociaż wiem, że to ten sam Riuki. Ciężko jest mi to opisać.
 - Proszę, przestań płakać, już nie musisz jestem tutaj. Teraz już na pewno Cię nie puszczę, uwierz mi... - jakby na potwierdzenie swoich słów złapałam go jeszcze za drugą rękę.
Czułam się głupio gadając do niego jak do małego dziecka, szczerze to wątpię że on mnie w ogóle słucha. Wydawał się jakby tego w ogóle nie słyszeć, dalej siedział w takiej samej pozycji. Chociaż przestał już płakać, może nie ma czym? Może jest tak bardzo zmęczony. Właśnie, nadal jest środek nocy, już przedtem był zmęczony.
 - Riuki musisz być zmęczony, chodź się położyć - pociągnęłam go za rękę jednak ani drgnął. - Nie martw się, nie będę z Tobą spała więc możesz spokojnie spać.
Zero reakcji, no przecież go tam nie zaciągnę siłą, nie dałabym rady. Pomimo swojej rangi tak czy siak nie byłabym w stanie go podnieść i dowlec do łóżka, to niewykonalne.
 - Czemu nadal tutaj jesteś, powinnaś była już nie wrócić...
 - Nie wróciłabym, gdybym cię nie kochała... a jednak tutaj jestem, nie przegonisz mnie tak łatwo Yukiś - położyłam głowę na jego ramieniu.
Znowu cisza. Czyli raz na x czasu będzie wypowiadał proste i krótkie zdania?

(Riuki? Przepraszam pisane na szybko)

Od Vanilli - C.D Rick'a

To co powiedział Rick było jeszcze bardziej szokujące niż wszystko co kiedykolwiek w życiu usłyszałam. Ledwo się znamy, a jednak…. Wystarczył jeden impuls. Miłość jest głupia. Mimo, iż jedna moja Arcana panuje nad uczuciami to nawet ja nie potrafię tego ogarnąć. Czułam ogromne ciepło jego ciała kiedy mnie przytulał. Właściwie to powinnam się odsunąć, ale dlaczego tego nie zrobiłam. Kuźwa ! Gdzie jest mój cholerny spokój i brak uczuć ! Przez Heaven’a stałam się miękka i uległa wszystkim uczuciom jakie we mnie buzowały.
-To przykre…- stwierdziłam już totalnie się uspokajając. Rumieńce nadal miałam, ale nie były już one spowodowane chłopakiem. Po prostu. Były i na razie będą przez kilka ostatnich wydarzeń. Rick nie za bardzo wiedział o czym mówię. Puścił mnie na chwilę, a ja stając na równych nóżkach zerknęłam na niego przez ramię. – Ja już zdecydowałam za siebie. Jednak jestem w stanie zgodzić się na rywalizację między wami. Chociaż… jeżeli zamierzacie w to mieszać mnie, i ja mam na tym ucierpieć to nie wiem czy któryś z was dwóch jest mnie w ogóle wart.
-Zdecydowałaś, tak…. Ale ta decyzja wcale nie jest obiecująca dla mnie, co ? –ułożył swoją rękę na karku i głośno westchnął. Aż tak bardzo się tym przejął? Właściwie to nigdy nie powiedział mi co do mnie czuje, więc dlaczego oczekuje czegoś ode mnie ? Po kilku minutach myślenia przytaknęłam nieznacznie głową. W sumie to nie na rękę było mi go ranić, ale powinnam być z nim szczera.
-Nie będę ci kłamać, że Heaven jest dla mnie ważniejszy….- westchnęłam cicho kierując się powoli do domu. On chyba też stwierdził, że dłuższe siedzenie i picie nic nam nie da w tej sytuacji
-Nawet jeśli cie tak rani ? Słowami, czynami….. nawet fizycznie. Mógłby się czasem pohamować, a mimo wszystko…. Czemu ty go kochasz ? – zatrzymał mnie delikatnie ciągnąć za moją rękę.
- Czemu ? Nie wiem. I właśnie dlatego jestem pewna, że to właśnie jego najbardziej nie chciałabym stracić. – uśmiechnęłam się pod noskiem. Teraz to już mogłam się tylko z siebie śmiać, bo jak Heaven się dowie, że Rick mnie pocałował to cała moja miłość do niego będzie nic nie warta. Przez to łzy same napływały mi do oczu- Ale nie chce z tobą zrywać kontaktu, a jeśli zamierzasz o mnie walczyć …. To proszę róbcie to między sobą…. Wystarczająco już …. Nacierpiałam się przez to…. – wzruszyłam ramionami jakby nie było to nic ważnego. Ruszyłam ponownie przed siebie wydostając się z pod uścisku Rick’a. Lepiej by było gdybym nie poznała żadnego z nich…


(Rick ?)
Layout by Hope