wtorek, 25 sierpnia 2015

Od Stefki - C.D Zandera

- Grrrr - prychnęłam wpatrując się na wyższego osobnika, który wpatrywał się we mnie pytającym wzrokiem
On to może się zamyślać i mnie ignorować phi. Mogłabym teraz na złość zignorować go, ale Zander znów by dźgał mnie chcąc zwrócić na siebie moją uwagę jak i chciałam się dowiedzieć więcej o tej osobie, która miała ze sobą eskortę. Musieli się znać, bo ja będąc na miejscu chłopaka do pierwszej lepszej osoby bym tak nie podskoczyła by ją ratować. Skrzyżowałam ręce na piersiach i gdy miałam powtórzyć to co mówiłam wcześniej do chłopaka zza drzwi usłyszałam swoje nazwisko. Westchnęłam niezadowolona, że ktoś mi przerywa ale mówi się trudno. Nie chce się jakoś sprzeciwiać tu nikomu by polecieć pierwsza na odstrzał. Pasuje mi to, że mam tu wszystko co mi jest do szczęścia potrzebne...no prawie wszystko. Odwróciłam się plecami do chłopaka i już miałam udać się do pomieszczenia, z którego mnie wołano gdy na ramieniu poczułam dłoń. Wzdrygnęłam się odruchowo przystając w miejscu i spojrzałam przez ramię w czarne oczy chłopaka. Przecież on przed chwilą miał złote, co jest grane...
- Nie zwracaj uwagi na moje oczy - westchnął i w tym samym momencie jego oczy przybrały pierwotną barwę, a ja otworzyłam buźkę zachwycona tą umiejętnością - Czekaj...co ty robisz?
- Też chce zmieniać kolor oczu...najlepiej żeby jedno było niebieskie, a drugie czerwone - powiedziałam mrużąc oczy i przyciskając ręce do głowy - Ugh...nie działa. Rozumiem, że to jakaś specjalna umiejętność... - chłopak przytaknął - Ale fajnie!... - w tym samym momencie chłopak zatkał mi ręką usta, a ja po raz kolejny obdarowałam go wściekłym wzrokiem
- Nie spowiadaj się tym w fartuszkach zbytnio, bo wykorzystają to przeciwko tobie - cofnął rękę i poklepał mnie po głowie
- Stefania Nowak! - ponownie rozbrzmiał z pokoju głos mężczyzny
- Już idę! - odkrzyknęłam i poprawiając rozczochraną fryzurę krótko pomachałam mojemu pierwszemu znajomemu (jeśli mogę go tak nazwać) i zniknęłam za przesuwanymi drzwiami
Czułam się tutaj normalnie jak na jakimś przesłuchaniu. Jedyne co mnie denerwowało w gadaniu z jednym z mężczyzn ubranym na biało, było to że mówił do mnie niezrozumiałe rzeczy. Teraz jakieś wytłumaczenie na dolnej karcie by mi się przydało a tu guzik. Powoli zasypiałam przez to jego ciągłe paplanie, od czasu kiwałam głową od niechcenia by było, że go słucham...nie chciałam by się powtarzał.
- Zaprezentuj swoje umiejętności, które zyskałaś z Arcaną... - rozbudzona rozszerzyłam zaskoczona w oczy wpatrując się w mężczyznę, a ten chyba zauważył że nie słuchałam i zacząwszy mamrotać coś pod nosem sięgnął do szafki - No pokażesz wreszcie swoje umiejętności? - uniósł brew, jak widać nie tylko ja zaczynałam się niecierpliwić
Zeszłam z krzesła i jak gdyby nic zmaterializowałam swój ukochany miecz z jednej z gier i zamachnęłam się nim, dało się usłyszeć gwizdnięcie jak ostrze przecinało powietrze. Mężczyzna rozbawiony wpatrywał się we mnie, no może nie mam specjalnych umiejętności jak niewidzialność, kule ognia czy chodzenie do góry nogami, ale ta jedna z danych mi umiejętności odpowiadała i byłam z niej bardzo zadowolona. Ciekawe jakby ten facet wyglądał jakbym rzuciła w jego stronę miecz i nagle został przygwożdżony do podłogi przez jego ciężar. No może się przekonajmy. Zamyślona stałam tak przez chwilę aż wreszcie podrzucając miecz do góry skierowałam go w stronę naukowca i gdy ten chwycił za jego rękojeść wylądował na ziemi. Nagle uśmiech z jego twarzy znikł i zastąpiło go wielkie zaskoczenie.
- Pomijając to, że mogę zmaterializować dowolną broń z dowolnej gry i jestem w stanie jej używać również mogę dowiedzieć się co tam trzymasz w tym sejfie otwierając go - wyszczerzyłam się do mężczyzny wróciłam na krzesło i jak mały dzieciak zaczęłam machać nogami - Wiesz, rozwijanie skilli się opłaciło - przeciągnęłam się i ziewnęłam
Poczekałam aż mężczyzna pod dźwignie się i odda mi moją własność, a zajęło mu to z około dziesięć minut. No ja tu zaraz zasnę...
- Dziękuję - powiedziałam wreszcie gdy chwyciłam za miecz, który po chwili rozpadł się na miliony kryształków [wyczuwasz SSAŁO? No i brawo :v] - O! Zapomniałam o najważniejszym. Mogę się teleportować do miejsca, w którym przynajmniej raz byłam hihi - klasnęłam w ręce
- Tak...tak. Na dziś tyle wystarczy - westchnął mężczyzna i machnął ręką w geście bym sobie poszła
Gdy się odwrócił pokazałam mu język i zeskoczyłam z krzesła kierując się w stronę drzwi. No tak...Zander też po coś miał tu przyjść, więc nic dziwnego że zniknął. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Recepcja, sofy, toalety...recepcja, sofy, toalety i inne pokoje...re...AUTOMATY Z PICIEM! Od razu podbiegłam do jednego z automatów i twarzą przyczepiłam się do szyby, która dzieliła mnie z Pepsi. Nie miałam żadnych monet przy sobie...no dobra miałam, ale może bym jeszcze pokazała jakieś umiejętności.
- A kto Pepsi za darmo ma? Ja! - zawołałam śmiejąc się i po chwili sięgnęłam po puszkę, która zleciała na dół
Z napojem przeniosłam się na pufy i czekałam, aż pojawi się moja pierwsza zaznajomiona osóbka. Właściwie wiem tylko, że jest płci mniej pięknej, ma na imię Zander i jego oczy zmieniają kolor. No niby coś tam wiem, ale nie za dużo. Gdy wypiłam zawartość puszki odstawiłam ją na stolik i przymknęłam oczy, krótka drzemka nie zaszkodzi jeśli nie zmieni się w drzemkę półtorej godzinną.
- Hę? - odwróciłam głowę w prawo i jeszcze zaspana poleciałam twarzą prosto na drugie miejsce koło mnie - Dzień dobry... - powiedziałam ziewając i podpierając się spojrzałam na postać, która mnie szturchnęła przez co się zbudziłam - Ile ty masz lat? - ziewnęłam przeciągając się i przenosząc się do pozycji siedzącej - Chce wiedzieć dokładnie czy mam się do ciebie zwracać Pan Zander czy elo pedzio...bo już nie jednego młodego dziadygę widziałam, który jest po osiemdziesiątce.

<Zander?>

Od Rick'a - C.D Vanilli

Nie spuszczałem wzroku z dziewczyny. Dała mi kosza. Właściwie, powinienem się tego spodziewać. Wcale się jej nie dziwię. Westchnąłem ciężko i ruszyłem za nią. Widać mogłem nie zaczynać. Czasem coś bierze górę nad rozsądkiem. Tym razem to była zbyt duża ilość alkoholu, odwaga i niewyparzony język.
- Vanilla... poczekaj...- powiedziałem łagodnie, drugi raz ją dzisiaj zatrzymałem. Skoro chce być z Heaven'em, usunę się na bok. Będę musiał przeboleć. Nie chcę jej ranić z powodu głupiej rywalizacji. Do tego dała mi solidnie do zrozumienia, że mam się zsunąć na drugi plan. Szczerze? Nie ruszyło mnie to jakoś specjalnie... w końcu to ona powinna być szczęśliwa. Po co ją teraz zatrzymywałem? Dobre pytanie. Sam chciałbym wiedzieć. Może nie mogłem się powstrzymać by jeszcze raz spojrzeć jej w oczy.
Stanąłem przed nią pewnie, nie pozwalając iść dalej.
- Myślałam, że już wszystko sobie wytłumaczyliśmy- wymruczała, ciągając cicho nosem. Patrzyłem na nią krótko w milczeniu. Wytarłem jej łzę spływającą po policzku i uśmiechnąłem się, chcąc dodać jej otuchy. Nie martwiłem się tym, że powie Heaven'owi i zrobi mi z d.upy jesień średniowiecza. Cmoknąłem ją delikatnie w czoło ( Ta, Rick i delikatność, yhy ).
- Jeśli kiedyś z nim zerwiesz możesz wpaść- zaśmiałem się cicho. Chyba każdy wiedział, że to mało prawdopodobne- tak ogólnie, możesz kiedyś wpaść- poczochrałem ją i schowałem ręce do kieszeni. Przyznam, chciałem ją pocałować, ale jednak wolałem tego nie robić.
- Do zobaczenia- rzuciłem i poszedłem w swoją stronę. Już nie miałem ochoty na nic innego jak na spotkanie z łóżkiem. Godzina była wczesna, a ja już wykończony. No proszę coś nowego. Szedłem leniwie pustymi ulicami. Ośrodek z czasem wydawał się coraz nudniejszy. Żyło się normalnie. Przynajmniej od czasu do czasu... jak się spało, no i może jak nie wysyłają nikogo na samobójcze misje też jest dość dobrze.
Szedłem wprost do swojego mieszkania. Przede mną szła dziewczyna, wyglądała na nieźle spiętą. Czy dziś wszędzie jest taka ponura atmosfera? Bardzo prawdopodobne. Czym prędzej chciałem się znaleźć w łóżku, więc na schodach przyśpieszyłem. Chciałem ominąć dziewczynę, ale co mnie przywitało? Kop z pół obrotu
w twarz i przekoziołkowanie schodami w dół. Zderzenie z ścianą również nie było przyjemnym doświadczeniem.
Warknąłem przekleństwa pod nosem, próbując wstać. Ja to mam dziś szczęście, nie ma co...
Spojrzałem wkurzony na dziewczynę. Miałem dość mocno pobitą głowę, ze sporej rany na czole sączyła się wolno krew. Dobra, przyznam, że kopnąć to ona umie, ale co ja jej takiego zrobiłem?!
- Po.jebało cię?!- wydukałem, przykładając rękę do rany- Co ja ci takiego zrobiłem?

<Akira? :') >
Layout by Hope