sobota, 28 marca 2015

[Team 1] Od Riuki'ego - C.D Cinii

No i znowu ta cholerna bitwa grupowa. Na co ona komu. Na dodatek musiałem być jeszcze raz z tą blondyną. No po prostu zaje fajnie. Spojrzałem kontem oka na pozostałą dwójkę, bo przecież panią Głupią już znamy.
-Ej …. Co ty masz z okiem… - podeszła do mnie ta czarnowłosa kobietka i już chciała dotknąć mojej opaski kiedy ja złapałem ją za rękę i zatrzymałem.
-Nie twój interes….- mruknąłem patrząc na nią z góry. Ej… może ja faktycznie jestem jakimś wielkoludem, bo niektóre dziewczyny to wydawały mi się takie… malutkie. Jak jakieś krasnoludki.- Dobra to wy sobie myślcie nad planem… a ja..
-Nigdzie nie idziesz… sam. – wykrzyczała od razu Cinia łapiąc mnie za rękę. Od razu spojrzałem na nią kontem oka i westchnąłem
-Kicia… Weź mnie puść, bo teraz jest ten moment w którym przestaje być dla ciebie miłym i kochanym Riuki’m. – wyrwałem rączkę z je uścisku i ruszyłem przed siebie.
-Kicia !? W sumie to ok…. lepiej to niż „Głupia”. Ej chwila idę  z tobą bo jeszcze coś sobie zrobisz…
-Ej ! Gdzie leziecie ! Jesteśmy drużyną..
-Nie idę na takie układy… - pomachałem im jeszcze i skręciłem w jakąś uliczkę. Jak na razie był dość cicho. Do czasu… w końcu przecież zacznie się coś dziać, no a jak się nie zacznie no to…. My zaczniemy. Hihi. Tak my. Bo przecież Cinia nie mogła wysiedzieć na dupie i musiała poleźć za mną. Zerknąłem na nią. Ah pewnie nawet nie wie że na nią patrzę. Gdy stwierdziłem, że już tamci nas nie zobaczą i w ogóle, ze NIKT nas już nie widzi, obróciłem się do niej i przygwoździłem ją do ściany.
-Riu… - chciała krzyknąć moje imię, ale zakryłem jej usta dłonią. Odkryłem jej usta i za moment zbliżyłem się do jej szyi. Oparłem dłoń o ścianę za nią. Była spokojna. Wiedziała co chce zrobić, ale … dlaczego mi nie odmawia…
-Dlaczego pozwalasz mi to zrobić… - szepnąłem
-Inaczej będzie ci ciężko używać Arcany no nie ? Więc zrób to…
-Hmm…. A może…. Znajdę sobie inną …
-Nie ! – warknęła na mnie – Bo inaczej..- zaśmiałem się i za nim zdążyła dokończyć wgryzłem się w jej szyję. Szarpnąłem nieco by krew poleciała szybciej i wtedy też spotkałem się z jej cichym piskiem.
-Bolało ? – odsunąłem się i wytarłem usta.
-Możesz być delikatniejszy kiedy to robisz…
- Śpieszyłem się.. – wzruszyłem ramionami


( Cinia ? i Reszta Team’u ?)

[Team1] Od Cinii - C.D Vincenta

Chłopak spojrzał na mnie z lekką obrazą, wymalowaną na jego twarzy. Po chwili jednak się rozmyślił i spojrzał na Riuki`ego, wyglądał na jeszcze bardziej zaniepokojonego, kiedy patrzył na niego. Nie kojarzę ani jego, ani tej dziewczyny z poprzedniej bitwy grupowej. Czyli to ich pierwszy raz, na tego typu ‘’zawodach’’. Chociaż i tak lepiej, że on jest dowódcą. Nie widzę w tej roli ani siebie, ani Riuki`ego, a na temat tej dziewczyny się zwyczajnie nie wypowiem. Bo jej przecież nie znam. A tak à propos to ja i Riuki znowu byliśmy w tym samym Teamie, troszkę ciekawe nie powiem. Mei stała zdecydowanie bliżej naszego dowódcy, aniżeli obok nas poza tym przy nim wydawała się bardziej wyluzowana. Czyli musieli się znać. No to przynajmniej, jeśli mielibyśmy się rozdzielać, wiemy już jakie będą grupki. Chociaż ja sama nie jestem za rozdzielaniem i to jeszcze na samym początku gry.
– Właściwie, to jaką mamy strategię? – zapytałam jak na razie grzecznie i spokojnie – Siedzimy tutaj na tyłkach, czy robimy totalną rozróbę?
Pamiętam, że za pierwszym razem należałam do bandy oszołomów, którzy nie robili nic tylko by wszczynali bójki. Brakuje teraz tutaj tylko Heaven`a który najpewniej jest innej drużynie no i Nyar`a którego już niestety nigdy nie spotkamy w tym przepięknym ośrodku badawczym. Vincent przysiadł oparł się plecami o jakiś murek, zastanawiając się. Nie będę się w to mieszać... spojrzałam na broń którą mi przydzielono, kilka nożyków i jeden duży miecz. Westchnęłam, na co mi to? Mogę sobie wyciągnąć takie same z ziemi, nie przydadzą mi się. Rozdzieliłam swój dobytek pomiędzy tą trójką, ponieważ im się to prędzej przyda.
– No co? Moja Arcana potrafi sama zaopatrywać mnie w broń –wzruszyłam ramionami
– Właściwie to chyba mam jakiś tam pomysł... - Vincent zaczął
Miałam ochotę wstać i zacząć klaskać. Wreszcie zaczął myśleć jak kapitan i w dodatku się nie jąkał. Jednak powstrzymałam się i postanowiłam tak jak reszta słuchać. Chociaż nie powiedziałabym, że znowu wszyscy słuchali. Zarówno Mei jak i Riuki wydawali się tacy... przygaszeni. Uśmiechnęłam się pod nosem, krzyżując ręce na piersiach.

(Kochana drużyno? <3)


Od Vanilli - C.D Haruki

Nigdy więcej nie chce widzieć człowieka  w podobnym stanie. No po prostu ten ludź wszystkim co robił zadziwiał. Co raz bardziej i bardziej. No ja nie wiem jak można zgwałcić dziewczynę pod wpływem upojenia alkoholowego, na następny dzień tego KOMPLETNIE nie pamiętać i na dodatek chować się po szafach, najpierw nie mogąc w to uwierzyć, a potem trzęsąc się jak galaretka. No IDIOTA.
-Lecz się Haru. – powiedział Chiyo stojąc trochę dalej. Ten nadal stał w miejscu i jeszcze z tą ręką przy gardle. Zamachnęłam się i zaraz złapałam go za nadgarstek.
- Przestań debilu nic ci przecież nie zrobię.
-Nie dotykaj mnie ! – szamotał się, ale ja bardzo sprawnie unieruchomiłam go na ziemi. Przydusiłam go brzuchem do podłoża i usiadłam mu na plecach. Dodatkowo trzymałam jego ręce z tyłu, żeby nie mógł nimi nic zrobić, bo pewnie skończyło by się na tym że jeszcze ja bym została zgwałcona. Poczekałam aż chłopak przestanie się rzucać i uspokoi się. Oddychał tak szybko, żę jeszcze troche to mu serduszko wyskoczy (wcale bym nie płakała z tego powodu)
- To ja idę sprawdzić co tam u naszego drugiego „pijaczka”, a ty sobie z nim dawaj radę – powiedziała Chiyo i za raz wybyła, chyba do Natsume (tak macie coś napisać). Zerknęłam na Haru. Moje włosy kiedy się pochylałam gilgotały chłopaka w nosek.
-Z…ze… zejdź ze mnie…. – wymruczał, a ja posłusznie to zrobiłam. Usiadłam sobie obok. On podniósł się i za raz skulił ponownie. O dziwo nic mi nie zrobił. Chyba jednak muszę do niego podejść nieco spokojniej. On jest jak takie duże dziecko, które…. Gwałci bezbronne blondynki. Moje myśli kłóciły się ze sobą.
-Jak tak będziesz reagował na wszystkich to w końcu stanie ci się krzywda..
-Bo ty mnie bijesz.. – teraz no zupełnie jak taki 5 latek.
-No bo ty też mi chcesz zrobić krzywdę. Już reaguje na to szybciej żebyś nie wyrządził mi żadnych krzywd. – zamknęłam na chwilę oczy – Gdybyście potrafili się ogarnąć, ani ja, ani Chiyo nie „rządziły byśmy się”. – westchnęłam głęboko – Nie spałam przez was całą noc….
-Nikt ci nie kazał..
-Przymknij się już…. – mruknąłem. Wstałam z ziemi i też pomogłam chłopakowi. Zaciągnęłam go do pokoju zamknęłam (to tak na wszelki wypadek żeby nie uciekł) – Daj chwile odpocząć nie rób głupot…. – westchnęłam cicho sadzając go za łóżku i potem kładąc. Sama rozebrałam buty i wskoczyłam obok niego. Położyłam się na boku a głowę dałam bardzo blisko jego. Jedną rączkę położyłam na jego torsie i tak właśnie powoli odpływałam…


( Haruka ?)

Od Haruki - C.D Natsume

Leżałem wtulony w poduszkę, ładnie pachniała. Zacząłem coś mruczeć, gdy poczułem na sobie czyjś wzrok. Odwróciłem się i zobaczyłem Vanillę. Nie może dać se siana? Chwila, chwila ... czemu tak jakoś jestem prawie nagi?
- Co ty mi robiłaś? - zmarszczyłem brwi wpatrując się w dziewczynę
- JA?! - wskoczyła na łóżko i z kolanka zajebała mi prosto w twarz
Boże nabić ją na bambus i niech jej dupę rozerwie, to się przestanie tak kołysać. No i znów jak przy akcji z piłką z nosa zaczęła mi lecieć krew jednak tym razem dziewczyna nie zamierzała mi pomóc.
- Czy ty wiesz co zrobiłeś? - zaprzeczyłem głową wyczekując jej odpowiedzi - Zgwałciłeś dziewczynę! - wydarła się na mnie, a ja zacząłem się psychicznie śmiać
No i znów oberwałem twarz. Jak chce się bić to niech mamy równe szanse. Przy kolejnym jej ataku złapałem ją siedząc od tak na łóżku i wywaliłem na drugą stronę. Och szkoda, że okno jest daleko. Usiadłem na krawędzi i dopiero teraz zaczynało do mnie docierać co się stało. Zacząłem się trząść jak galareta, z trudem mi się było opanować. Usłyszałem ciche "ała" ze strony dziewczyny. Przekręciłem się w jej stronę i zawisłem głową nad nią będąc na łóżku.
- T-t-t-t pr-aa-wda? - wydukałem cały czas się dygocząc, a ta podniosła się z podłogi
- Jesteś niewyżytym zboczeńcem! - wydarła się po raz kolejny na mnie, a ja wlazłem z powrotem pod kołdrę nie przestając się trząść - Wyłaź!
Odskoczyłem szybko od niej wchodząc do szafy i zamykając od środka drzwi, no przytrzymywałem je łapkami, by mi ich nie otworzyła. Ja już więcej nie piję, boże nie wierzę że to zrobiłem. Koniec z kontaktami z ludźmi, koniec. Zamykam się w sobie i nie wychodzę. Wydarłem się, gdy szafa została przecięta na pół, prawie przy tym pozbawiając mnie części ciała. Przerażony wpatrywałem się w dziewczynę. Jak już mam umrzeć to wolę popełnić samobójstwo. Gdy dziewczyna zrobiła krok w moją stronę chwyciłem się za gardło.

< :O >

Od Natsume - C.D Vanilli

Nie rozumiem, dlaczego obudziłem się tuż koło mojego jak mniemam ‘’największego wroga’’. W dodatku, czemu był praktycznie nagi? I co najważniejsze, czemu mnie bolał łeb. Nie wiem czemu, nagle zacząłem się śmiać jak nienormalny. Szybko przytkałem sobie usta rękoma, czując jak oblewam się rumieńcem wstydu. O cholera jasna… nagle wszystko mi się przypomniało. Kiedy jeszcze moje spojrzenie, napotkało śpiącego w kącie pokoju Heaven`a o mało nie zwymiotowałem. Pomińmy już fakt, że nachlałem się jak świnia. Gdyby nie Vanilla i Chiyo ja również zgwałciłbym tamtą dziewczynę… tak jak zrobił to Haruka. I widać jak mu się dostało, normalnie uśmiechnąłbym się na tą myśl, jednak teraz byłem przerażony. Już miałem z powrotem położyć się, kiedy blondynka przywaliła mi w policzek. O co do cholery jej chodzi, nie jest przecież moją niańką… ja jej nawet praktycznie nie znam. Rozumiem, że mogłaby być zła na Haruke w końcu jego zna o wiele lepiej, a ja w sumie nic nie zrobiłem. Praktycznie to nikt z nas nic nie zrobił, nie robiliśmy tego świadomie. Oboje z Haruką jesteśmy zazwyczaj aspołeczni, nie uciekalibyśmy do takich rozwiązań.
– No gadaj, nie mam całego dnia!
– Sam nie wiem – złapałem się za głowę, od tych jej wrzasków rozbolała mnie jeszcze bardziej głowa – Pamiętam tylko tyle, że wczoraj Mada… to znaczy mój kot został napadnięty przez tego szaleńca, potem postanowiliśmy się w miarę pogodzić no i poszliśmy do baru. Sam nie wiem kiedy opiliśmy się i spotkaliśmy jego – wskazałem na Heaven`a – A potem to już się samo działo… to nie było robione świadomie.
– To powiedzcie to tej dziewczynie! – dziewczyna nagle wstała z krzesła, wyglądała tak jakby mi miała zaraz kolejny raz przywalić.
Sam wstałem i skierowałem się do wyjścia, jednak w połowie drogi dziewczyna złapała mnie za ramię.
– Idziesz ją przeprosić?
– Nie… idę do siebie, mam dosyć – ponieważ widziałem, że dziewczyna już chce coś powiedzieć szybko dodałem – Słuchaj! Będę sobie robił co chcę, nigdy nie chciałem zostać wplątany w Arcany więc nie musisz mi matkować, może pójdę a może nie… nie muszę Ci się spowiadać. – końcówkę powiedziałem nieco ciszej zmieszany swoim wybuchem
– Ja też tego nie planowałam, a tym bardziej nie kazałam wam tego robić. Jednak przestań być takim pieprzonym egoistą!
Zacisnąłem swoje pięści tak, że już po chwili kostki były całe białe. Odetchnąłem kilka razy i rozluźniłem się, spuszczając przy tym głowę.
– Przepraszam... ale ja już sobie naprawdę pójdę, jednak do siebie. Myślę, że ta dziewczyna na razie nie ma ochoty nas widzieć, może wieczorem... 

(Ktoś kończy? Czy nie xD)

[Team 2] Od Aki'ego - C.D Rosie

Otworzyłem niechętnie oczka, głupie światło musiało świecić mi prosto w twarz. Odgarnąłem włosy spadające na oczy i na widok Rosie się ucieszyłem. Wplotłem swoją rękę pod jej i położyłem głowę na jej ramieniu.
- Obudziłeś się już? - spytała, a ja mówiąc ciche "yhm" przytaknąłem główką - Gdzie jesteśmy? Kim są ci ludzie?
- Mówi ci coś Battle Group? - zaprzeczyłem głową, na co dziewczyna zaczęła mi wszystko po kolei tłumaczyć
W miarę szybko zrozumiałem o co chodzi, mamy wyeliminować pozostałych ludzi z innej grupy, tym samym wygrywając. Rozejrzałem się po dwóch osobach, które leżały w kątach pomieszczenia. Jakiś gościu i kolejna dziewczyna. Dając spokój Rosie podpełzłem do dziewczyny i dźgając ją w policzek sprawiłem, że się obudziła. Widać zaskoczył ją mój widok.
- Jestem Aki, a pani? - dziewczyna przez chwilę rozglądała się wokół, nie zwracając na mnie uwagi
- Hm? Co? A ... Akira - powiedziała przecierając oczy, a ja w tym samym czasie odwróciłem się do mojej już bardziej znanej koleżanki uśmiechając się
No to jeszcze tego pana obudzić. Gdy znalazłem się obok niego miałem wrażenie, że obok mnie siedzi wielkolud. Dźgnąłem go w policzek, nic ... no to trzeba inne metody zastosować. Tak jak stałem wskoczyłem mu na brzuch, a ten krzycząc coś zerwał się do góry i po chwili z powrotem wylądował na ziemi ręką trzymając się miejsca, na które mu skoczyłem. Cała nasza już całkowicie rozbudzona trójka wlepiła wzrok w chłopaka, który wg tego urządzenia, który miałem na ręce był naszym kapitanem.
- Pan to Heaven? - niechętni kiwnął głową, chyba nie polubi mnie za to co mu zrobiłem - Bardzo przepraszam pana, ale mam do pana pytanie. Jest pan gejem? - na to pytanie Rosie chwyciła mnie zatykając usta i kiwając głową to w prawo to lewo zaczęła za mnie przepraszać
Oj no pytam się tylko, a ta od razu panikuję. Ale za to ją kocham.
- Siostrzyczko? Możemy iść już komuś skopać tyłki i wygrać? - spytałem wtulając się w jej włosy - Nie chcę tak siedzieć bezczynnie
- Dobra wy się znacie - odezwała się Akira wskazując na mnie palcem - Ale czy on nie jest za mały, aby brać udział w tych bitwach?
- Nie jestem mały! - krzyknąłem pokazując jej język i po chwili znów schowałem głowę w włosach siostrzyczki - Momo ... gdzie jest MOMO!? - odczepiłem się do dziewczyny i jak zaklęty udałem się w kąt wołając po imieniu swojego pluszaka
Chłopak i dziewczyna zaczęli coś marudzić, że czemu jestem w ich drużynie.
- Wiecie, że mam rozdwojenie jaźni? -wyrwało mi się - Teraz jestem dobry, ale mogę być też zły - uśmiechnąłem się do nich

< nie odtrącajcie mnie 2 ?

Od Vanilli - C.D Misaki

Coś mi tu nie pasowało. Dlaczego to ja się poddałam kiedy oni takie rzeczy wywijają ? Ktoś tu zapomniał kto tutaj jest kapitanem. Zerwałam się momentalnie z łóżka na które zapewne przeniosła mnie Chiyo. Ta jeszcze krzątała się po pokoju. Spojrzała na mnie dość niezrozumiale. No nic dziwnego przecież zerwałam się…. A spałam niby. Ah ten mój płytki sen. Zerwałam się z łóżka i natychmiast zmierzyłam do łazienki. Ubrałam się w swoją niebieską sukienkę w kratkę i zrobiłam rutynowo dwie kiteczki. Wysokie buciki i już byłam gotowa. Chi spojrzała na mnie po czym uśmiechnęła się jak prawdziwy psychopata. Chyba doskonale wiedziała o co cmi chodzi. Zawinęłam się w prawą stronę i wyszłam z naszego mieszkania. Moja siostra zaraz za mną. Szukałyśmy ich… krótko. Dlaczego ? Może dlatego że usłyszałyśmy głośne śmiechy i płacz dziewczyny. Otworzyłam z kopa drzwi z którego słyszałam krzywki. Stanęłam na równe nogi tuż po tym jak drzwi trzasnęły o ścianę klamką. Smród alkoholu to było jedyne co teraz czułam. Widok, który zobaczyłam wcale mnie nie zdziwił. Szkoda mi było tylko tej dziewczyny.
-Vanillcia… moje słońce… przyłącz się do nas. – powiedział do mnie Haruś zabawiając się z tą dziewczynką na podłodze. No za raz mnie krew zaleje. Jak jeszcze raz tego chłopaka kiedyś zobaczę to mu urżnę jaja w najbardziej bolesny sposób. Jeszcze chwilę tak stałam i przyglądałam się im wszystkim. Chiyo była tym wszystkim bardziej wstrząśnięta niż ja, ale stała spokojnie. W tym momencie do akcji wszedł mój Lunar, który zabłysł na niebiesko i za raz znalazł się przy krtani Haruki. On odskoczył od dziewczyny jak poparzony a w tym czasie Chiyo odciągnęła biedną blondyneczkę.
-Ugh… ubierz się bo nie mogę na ciebie patrzeć wypłoszu. – warknęłam, a ten zaraz zerwał się z ziemi i polazł ubrać. Teraz mój wzrok przeniósł się na wystraszonego Natsume.- Zapominacie się.. – powiedziałam cicho . Podleciałam do niego szybko, tak by nie zdążył zareagować, kopnęłam go najpierw w brzuch żeby się zgiął, potem w policzek a na sam koniec w obojczyk w takie miejsce by chłopak stracił przytomność. I tak też się stało. Niech śpi. Chi chyba zajęła się Haruką bo słychać było tylko krzyk chłopaka. Oj biedny będzie tak samo poobijany co Natsume. Dziewczyna chyba nieco wystraszyła się nas i jednocześnie zawstydziła na tyle mocno żeby stąd teraz uciec. Chyba da sobie radę sama, po za tym nie należę do osób, które martwiły by się o kogoś kto nie jest Chiyo. Tak więc bardzo grzecznie położyliśmy naszych kochasiów spać i zaczekałyśmy aż się obudzą i wytrzeźwieją. Siedziałyśmy z nimi całą noc, żeby znowu im coś durnego do głowy nie przyszło.
[…]
No Natsume obudził się wcześniej od Haruki. Widocznie mniej wypił, ale i tak wstał dopiero o 13.
-Gdzie ja je….. – zatrzymał się gdy tylko zobaczył mnie totalnie wkurwioną. Siedziałam sobie na krześle przy łóżku z założoną nogą na nogę i z morderczym wzrokiem.
-Dla niego… - wskazałam na śpiącego Haruke- Nie ma już szans na wyjaśnienia, ale ty się wykasz…


( Natsume ?)

[Team 3] Od Takumi'ego - C.D Atasuke

No tak kolejna bitwa, przecież naukowcy nie mogą się bez tego obejść. Szkoda że żadne z nas nadal tego nie rozumiało, ze dla nich… to tylko zabawa. Rozejrzałem się dookoła, właściwie… to po co mam zdradzać swoje umiejętności osobie której nie znam ? Nie no dobra…. Przecież jest w tym samym ośrodku badawczym co ja, ale przecież przedstawienie mu mojej Arcany to tak jakby mówił „chodź mnie zabij”. To jest dokładnie to samo co popełnić samobójstwo. No, ale skoro jest naszym kapitanem.
-Hmmm… można powiedzieć, że jestem przydatny jeśli chodzi o „ruch przeciwnika”. – wymamrotałem coś z pod niebieskich włosów. A no i zapomniałem dodać, że mój nos jeszcze nie do końca się wykaraskał z ostatniej „potyczki” z moim drogim przyjacielem Nyar’em. Dobrze że już go stąd wywieźli, bo bym mu tak chętnie złoił tą nędzną skórkę… hyhyhy.  Teraz zerknąłem na resztę. Dziewczyna za raz też przedstawiła się. O dziwo zaczeła od swojego imienia i nazwiska o których ja oczywiście musiałem zapomnieć. Dość ciekawa Arcana skupiająca się na żywiołach, chociaż… niesprecyzowana. Wszystkiego po trochę. Z kolei chłopak miał też kontrolę nad żywiołem, ale tylko nad ogniem. No to już chyba trochę lepiej. Tak naprawdę to nie mieliśmy nic do obrony… i to była jedyna rzecz, która nas mogła zabić.
-Ej… „smerfie”… - zaczepił mnie ten nasz cały kapitan. Gdy tylko usłyszałem to jak się do mnie zwrócił spiorunowałem go wzrokiem.
-Nie jestem smerfem….. – warknąłem – Takumi Kyouya. – mruknąłem.


( Team 3 ?)

[Team 3] Od Atasuke

Pierwsze co poczułem był ból. Piekielny ból w czaszce. Przeciągnąłem się obolały i zacząłem masować skronie. Kiedy ból się zmniejszył zacząłem się rozglądać. Byłem w jakimś ciemnym pomieszczeniu, a w paru miejscach byli jacyś nieprzytomni ludzie. Kiedy chciałem przetrzeć oczy dłonią zauważyłem, że mam jakieś dziwne urządzenie przypięte na nadgarstku. Były tam informacje, co to jest i kto jest kapitanem.. i w sumie tyle. Los chciał abym to ja był kapitanem drużyny. Dźwignąłem się do góry i podszedłem do jednej z osób. Padło na niebiesko-włosego chłopaka. Pierwsze co mi się skojarzyło to "smerf". Szturchnąłem go w ramię. Chłopak powoli otworzył oczy i usiadł na ziemi.
-Gdzie ja jestem?- spytał takim głosem jakby miał kaca- No proszę… kolejna bitwa…
Chłopak dźwignął się i przeciągnął. Po chwili obudził się jakiś chłopak z włosami, które sterczały na wszystkie strony. Ziewnął przeciągając się.
-Dzień doberek- powiedział
Kątem oka zauważyłem, że „smerf” nad czymś duma. Po chwili odezwał się:
-Dziwne… powinno być więcej osób… nie wiem, ale chyba powinna być jeszcze jedna…
W tym momencie coś ruszyło się w ciemnym kącie pomieszczenia. Wszyscy skierowali tam wzrok. Ruch powtórzył się, a po chwili z ciemnego kąts wyłoniła się… dziewczyna. Wszyscy wytrzeszczyli oczy.
-No co się tak gapicie?- powiedziała kierując wzrok to na jednego to na drugiego
Westchnąłem cicho i podrapałem się w kark. Kątem oka zauważyłem jak w kącie stoi sobie skrzynia. Odwróciłem się i podszedłem do niej. Otworzyłem ją i moim oczom ukazała się broń. Były tam wszystkie bronie. Od broni białej po palną. Mój wyraz twarzy chyba był straszny bo dziewczyna widocznie się wzdrygnęła. Do ręki wziąłem pistolet M9 (ta dokładność) i zacząłem go oglądać oraz sprawdzać ile ma naboi. Po chwili zauważyłem, że naboje są sztuczne. Byłem strasznie rozczarowany. Kiedy każdy dobrał sobie broń, (jeśli była to broń palna to również sztuczne naboje) podrapałem się po karku i zamknąłem skrzynię.
-Chyba pora na przedstawienie naszych mocy, a potem wymyślimy strategię..- powiedziałem jakby od niechcenia
Wszyscy spojrzeli na mnie w oczekiwaniu. Westchnąłem ponownie i zabrałem głos:
-Ja kontroluję światło. Potrafię oślepić przeciwnika wzrokiem i nie tylko, potrafię stworzyć niezniszczalnego wilka ze światła, robić a’la hadouken, a reszta…. sami się później przekonacie.. A tak przy okazji jestem Atasuke.
(Ktoś z Tem 3?)

[Team 1] Od Vincenta

Pierwszym co poczułem był okropny ból z tyłu głowy. Z trudem, ale udało mi się otworzyć oczy. Byłem w jakimś zaciemnionym pomieszczeniu. Dopiero po chwili dostrzegłem ludzi wokół mnie. Nie bardzo wiedziałem co tu się dzieje, ale na szczęście nasi kochani naukowcy dali nam zegarki z informacjami. Z nich dowiedziałem się, że żeby nas sprawdzić urządzili nam bitwy grupowe. I jeszcze w dodatku byli tak kochani żeby mnie jakby nie patrzeć nowicjusza mianować kapitanem drużyny. Gratuluję inteligencji. Przyjrzałam się dokładniej trójce ludzi i w jednym z nich rozpoznałem... Mei! Pozostałej dwójki nie znałem.
- Eee... Więc wychodzi, że będziemy razem w drużynie... Jestem Vincent - zacząłem.
- Nazywam się Mei.
- Cinia - przedstawiła się blondynka.
- Riuki - to był ten dziwny chłopak z metalową opaską na twarzy.
- Ten... Skoro znamy już swoje imiona to może... Podzielmy się bronią - to zabrzmiało jak "podzielmy się opłatkiem", ale co ja poradzę, że w towarzystwie tych ludzi czułem się niepewnie. Jakby mieli mnie zaraz rozszarpać na strzępy.
- Świetny z ciebie kapitan nie ma co - zakpiła blondynka. - Potrafisz powiedzieć coś bez jąkania się?
Już chciałem jej odpowiedzieć, ale ugryzłem się w język. Byłem pewien, że gdyby chciała już po kilku sekundach był nie żył. Tak samo lepiej nie denerwować tego z opaską, on roztaczał jeszcze gorszą aurę.
<Mój przerażający Team`ie?>

[Team 2] Od Rosie

W życiu bym nie pomyślała, że spotkam tutaj kogoś takiego jak Aki. Nidy nie miałam rodziny, ale on jest dla mnie jak młodszy brat. Westchnęłam cicho przeczesując jego blond włosy. W lustrze zauważyłam jak niebo zmienia kolor. Zachód słońca tak wcześnie? Niemożliwe. Przysięgłam, że jak wróciliśmy patrzyłam na zegarek i było parę minut po piętnastej, a teraz wskazywał wpół do dziesiątej. Ziewnęłam na samą myśl o łóżku i przejechałam po jego policzku. Nagle otworzył oczy i tak jak wcześniej skoczył. Leżałam na ziemi, a on mnie przytulał tyle ile tylko mógł. Zaśmiałam się cicho i także go objęłam.
- Chcesz zostać takim moim młodszym braciszkiem? - uśmiechnęłam się ciepło spoglądając na niego
Podniósł głowę, a w jego oczach zauważyłam tajemniczy błysk. Wykrzyknął ucieszony i rzucił mi się na szyję. Cieszę się, że go poznałam. Po paru chwilach odsunął się i podszedł do okna ciągnąc mnie za dłoń.
- Przed chwilą było jeszcze jasno… - wyszeptał zdziwiony przyglądając się ciemniejącemu niebu
Potaknęłam i usiadłam na fotelu. Byłam już ciut śpiąca. Aki wdrapał mi się na kolana wtulając w sweter. Chwyciłam się za głowę. Rana się zagoiła, a szwy znikły. On także zaczął ziewać. Pogłaskałam go po głowie i spojrzałam mu w zaspane oczy.
- Może już pójdziesz do siebie? Zaraz mi tu zaśniesz - zaśmiałam się cicho, a chłopiec wtulił się we mnie
- Ale ja nie chcę.. - wyszeptał i zamknął na chwilę oczy
Jak się spodziewałam zasnął. Westchnęłam tylko i wzięłam chłopca na ręce. Zaniosłam go do mojego pokoju i przykryłam. Niech się wyśpi. Sama wzięłam szybki prysznic i przebrałam się. Wzięłam koc, poduszkę i ułożyłam się wygodnie na sowie. Zasnęłam szybciej niż myślałam…
~
Ocknęłam się w jakimś pomieszczeniu. Lekko rozchyliłam powieki, a słońce poraziło mnie w oczy. Zakryłem je szybko, po czym spojrzałam na siebie. Byłam ubrana jak wtedy.. A no tak bitwa. Zdążyłam już o niej zapomnieć. Chwyciłam za zegarek na mojej ręce. Przejrzałam wszystkie dostępne informacje. Jak zwykle obudziłam się pierwsza, więc miałam na to dużo czasu. Skład drużyny… nie znałam nikogo oprócz… Aki? On też jest w tej bitwie. Chociaż… jego drugie ja jest dosyć mordercze, więc to się zgadza. Zauważyłam chłopca w kącie pokoju. Wstałam, a gdy już przestało mi się kręcić w głowie usiadłam obok niego czekając aż się wybudzi.
(Team 2?)

Od Misaki C.D. Heaven'a [+18]

Tamci mocno nasyceni alkoholem chłopcy byli nawet słodcy, gdy tak ze sobą o mnie walczyli, ale dziwnie się czułam, ponieważ ja byłam ich obiektem zainteresowania. Pewnie przez alkohol im się podobałam, bo normalnie mało kto na mnie zwraca uwagę. Chociaż w sumie weszli do mnie przez przypadek, więc mogli trafić do pokoju obok lub po przeciwnej stronie korytarza i byłoby podobnie.
Jeden z nich, z czerwonymi oczami, złapał mnie za rękę i zaprowadził do pokoju. Wprawdzie próbował mnie podnieść, ale mu się nie udało. I tak dla mnie to było słodkie, jak mnie wzięli ze sobą do pokoju. Pół godziny minęło, gdy wreszcie znalazł swój pokój, otworzył drzwi i wszedł do środka. Chciałam ostrożnie wejść do środka, ale za mną weszła reszta, a dokładniej dwóch chłopaków i mnie wepchnęli przy okazji do środka. Upadłam na podłogę, próbowałam wstać, ale jeden z chłopaków po mnie przeszedł. Krzyknęłam z bólu, po czym spróbowałam jeszcze raz wstać.
- To co robimy? - spytałam się ich cicho, czerwieniąc się.
- Chodź tu do mnie - powiedział brunet.
- Ej, ona jest moja! - podbiegł od razu ten z oczami barwy czerwonej.
- Ale ja ją pierwszy zobaczyłem, moją dziefczyną jest! - wtrącił się blondyn.
- Może już wrócę do siebie... - cofnęłam się w kierunku drzwi.
- Nie, fracaj tu - czerwonooki chłopak podszedł do mnie bliżej.
- Naprawdę chyba powinnam iść...
- Noc jeszcze młoda... Posiedź z nami - odezwał się brunet, który też do mnie podszedł, po czym na mnie się przewrócił. Znalazł jakiś sznur, którego się chciał przytrzymać, ale i tak upadł, przewracając mnie. Skąd to miał - nie wiem. Wiem tylko, że mocne trunki pili... Chyba, że wypili dużo słabszych czy coś innego wzięli. Chyba też bym musiała wziąć, aby zrozumieć to, co się tu dzieje. Ale cóż, są tylko pijani, nie ich wina, że tak się zachowują. Może gdyby tyle nie pili to by pomogło, ale trudno, już się upili.
Chłopak ze sznurem podszedł do mnie na czworaka, uśmiechając się. Zbliżył się do mnie już bardzo blisko, kiedy wziął moją rękę i chciał przyłożyć do sznura. Cofnęłam się nagle, po czym podszedł bliżej. Odsuwałam się dalej od niego, kiedy okazało się, że już jestem w samym rogu pokoju. Nie spodziewałam się takiego obrotu wydarzeń. Podszedł do mnie bardzo blisko, po czym bardzo mocno związał mi ręce, a nawet szyję. Tak mocno mi zacisnął ten sznur, że wszystko mnie bardzo mocno bolało i miałam trochę problemów z oddychaniem. Chciałam trochę poluzować sznur, jednak był za mocno zaciśnięty. Można było co najwyżej odciąć sznur, jednak nie miałam czym. Co najwyżej mogłam czekać aż oni odejdą, ale się tylko przybliżali. Już chłopak z brązowymi włosami był nade mną i dotknął mojej szyi, zjeżdżając w dół i rozwiązując kokardę, którą zawiązałam wcześniej koszulę, a następnie całą mi rozpiął zdejmując ją. Dziwnie się czułam, z jednej strony czułam się podniecona, a z drugiej wszystko mnie bolało. Strasznie się wyrywałam, ale coraz bardziej mnie bolała szyja i nadgarstki. Gdy spojrzałam na swoje ręce, strasznie się przestraszyłam, gdyż zobaczyłam, że w okolicach sznura moje ręce były bardzo zaczerwienione w okolicach sznura. Wolałam nie wiedzieć, co się z szyją dzieje, ponieważ również bardzo mnie bolała.
- Rozwiąż mnie... Proszę... - cicho powiedziałam, ponieważ trochę się dusiłam.
- Nie ma potrzeby - powiedział.
- Naprawdę proszę...
Chłopak odmówił, po czym zdjął mi spódniczkę, po czym sam się rozebrał do majtek i mnie pocałował w usta z języczkiem. Naprawdę poczułam od niego bardzo mocny alkohol. Nie przeszkadzało mi to jednak, gdyby nie ból szyi, bo mnie związał i to bardzo mocno. Wszystko mnie bardzo bolało, kiedy poczułam coś cieknącego z mojego nadgarstka. Była to krew, oczywiście. Krzyknęłam z bólu, gdy dotknął jeszcze raz mojej szyi. Odsunęłam się jeszcze trochę, ale brunet nie dał mi się nawet ruszyć, dotykając mojego sznura na szyi. Od razu stałam się jemu posłuszna, jakbym była jego służącą, co nie zmieniało tego, że się czerwieniłam. Dałam mu się rozebrać, jednak naprawdę dziwnie się z tym czułam. Po chwili zaczął mnie lizać po nogach, zaczynając od łydki, na udzie kończąc.
To było z jednej strony przyjemne uczucie, gdy tak robił. Gdy dochodził już językiem do uda, zaczęłam delikatnie drżeć. Gdyby nie te bardzo mocno zaciśnięte na moich nadgarstkach i szyi sznury, pewnie bym zdołała uciec, ale nie mogłam się nawet od niego ruszyć, bo naciskał mi wtedy na szyję, co strasznie, ale to strasznie bolało, pewnie z szyi też krwawię, jak z rąk. Chociaż gdyby miało tak być, to pewnie bym się wykrwawiła. Po chwili chłopak zszedł ze mnie i sięgnął znowu po ten znienawidzony przeze mnie sznur i mnie dodatkowo związał. Do szyi dodał mi coś w rodzaju obroży, za którą mocno ciągnął. Poza tym jeszcze raz związał moje ręce. Ból był taki, że miałam już łzy w oczach.
- Przestań, błagam... - szepnęłam. - To boli...
- Nie - odmówił i pociągnął mnie za sznurek przywiązany do sznurka, który bardzo mocno naciskał na moją szyję. Krzyknęłam z bólu tak, jakby mnie torturowali. Po tym ponownie mnie pocałował, po czym delikatnie palcami przejechał po moim ciele od policzka w dół. Ponownie krzyknęłam, gdy dotknął szyi. Brakowało mi trochę powietrza, więc zaczęłam trochę szybciej oddychać, ale dalej mi brakowało coraz więcej powietrza.
- Błagam, rozwiąż mnie... Nie mogę oddychać...
- A po co? Nie trzeba.
Jak tak dalej pójdzie, to będę atrakcją dla nekrofili, a tego bym nie chciała. Dalej go prosiłam, ale spotykałam się z odmową, kiedy wreszcie postanowił trochę poluzować sznur przy mojej szyi, bym się nie udusiła. Co za ulga... Wreszcie mogłam normalnie oddychać, a przynajmniej w granicach normalności.
Chłopak zaczynał zdejmować swoje majtki, ściągając mi stanik i powoli dobierając się do moich. Nie mogłam za bardzo stawiać oporu, ponieważ pewnie znowu by dotknął jednego z bolących miejsc po tym sznurze. Gdy już je ściągał, chciałam rękami nie dopuścić do tego, aby mi je ściągnął, ale tylko przesunął moją rękę i pociągnął je w dół i się do mnie przysunął jeszcze bliżej.
- Jesteś moja ślicznotko... - szepnął mi do ucha i pocałował, "wchodząc we mnie". Gdy to zrobił, delikatnie zadrżałam po raz kolejny.
Zdziwiła mnie moja własna reakcja, gdyż czułam dość dużą przyjemność z tego, gdy mi tak robił, poza bólem szyi i nadgarstków, który ciągle był mocny. Co jakiś krótki odstęp czasu to powtarzał, a ja jęczałam cicho, a czasem i głośniej. Krzyczałam też, gdy dotykał przy okazji sznura, który był do mnie dalej mocno przywiązany. Nie mogłam za bardzo też ruszać rękami, ponieważ były związane razem i przywiązane do mojej szyi. Chociaż mnie nie zakneblowali, to mogłam normalnie mówić. Po chwili chłopak zacisnął znowu sznur na szyi.
- Błagam, nie... - szepnęłam przestraszona. Zignorował mnie i tak mocno mi to zacisnął, że krzyknęłam bardzo głośno roniąc kilka łez przy okazji, po czym kontynuował. Teraz przyjemność była bardziej tłumiona bólem, ale i tak ją odczuwałam. Nie wyobrażałam sobie, że w ogóle to będzie dla mnie przyjemne chociaż w niewielkim stopniu, ale się bałam, że przez to, że mnie tak mocno związał, coś mi się stanie, a mianowicie coś poważniejszego, niż to, co teraz się działo ze mną. Brunet objął mnie delikatnie i mocniej mnie przyciskał. Moje ciche jęki stały się głośne, a głośne stały się jeszcze głośniejsze.
Moje ręce były bardzo zakrwawione, szyja prawdopodobnie też. Na pewno ciężko mi się oddychało, słowem - coś idealnego dla masochistów. Pewnie też jestem masochistką, ponieważ mimo bólu czułam przyjemność z tego, co chłopak mi robił.

<Haruka? Natsume? Heaven?>

Dodane by nie zepsuć dalszego biegu akcji

[Team 4] Od Mixi - C.D Misaki

- Mixi - uśmiechnęłam się lekko. - Cóż Misaki widzę, że znów wylądowałyśmy w jednej drużynie.
Uśmiechnęła się lekko.
- Jestem Daniel - przedstawił się chłopak.
Różowowłosa najwyraźniej nie zamierzała się odezwać, więc postanowiłam ją popędzić.
- A ty?
- Futaba.
- Może zanim przejdziemy do planu proponuję wymienić swoje moce - uznałam, że powtórzenie pomysłu Argony może nam wyjść na dobre.
Wszyscy dość skąpo w słowach wymienili swoje moce. Wtedy uznałam, że strategia, którą obraliśmy pasuje do nas idealnie. W końcu żadne z nas nie ma mocy bardzo przydatnych w walce. Żadnych super ataków czy innych takich.
- Jak już wszyscy wszystko wiedzą to ruszajmy - zadecydowała przywódczyni.
Wyszliśmy z pomieszczenia i ruszyliśmy długim korytarzem w lewo. Po chwili dotarliśmy do drzwi. Misaki idąca pierwsza otworzyła je i znaleźliśmy się na dworze.
<4?^^>

Informacja Dot. BG

Chciałabym wprowadzić parę zmian do Bitwy grupowej i ponieważ Sigmy nie mogą (na razie) brać w nich udziału, żeby się nie nudziły mogą pisać posty w trakcie tego wydarzenia. Nie będzie to takie normalne pisanie bo od rozpoczęcia BG nie mogą używać imiona naturalnych Arcan w swoich postach i nie mogą dać im do dokończenia (opowiadania). Sigmy są obecne w ośrodku i przez ten czas nie mogą z niego wychodzić. Pełnią tez funkcję sędziów i  obserwatorów wydarzeń. Nie mogą im oczywiście pomagać, ani ich wybijać.


Drugą sprawą jest to że Team który wygra oraz dwie osoby najbardziej aktywne (te które nie będą należały do wygranego Team’u) zmierzą się między sobą o wyższą Rangę. Pojedynki odbędą się zaraz po bitwie grupowej i tylko jedna osoba wygra. Ale to jeszcze nie wszystko. Osoba, która wygra wszystkie pojedynki i teoretycznie nie będzie miała już przeciwnika zmierzy się z jedną wybraną przez siebie Sigmą. Oczywiście nie można zabić swojej postaci, ani postaci przeciwnika.
~MG

[Team 4] Od Misaki

Obudziłam się w jakimś dziwnym pomieszczeniu. Dopiero po chwili przypomniało mi się, co to za pomieszczenie. Kolejna grupowa bitwa właśnie się zaczynała. Rozejrzałam się, były jeszcze trzy osoby w tej drużynie. Gdy się rozbudziłam, spojrzałam na urządzenie przypięte do mojej ręki. Po wyświetleniu informacji dowiedziałam się, że... Jestem kapitanem?! Wydawało mi się to pomyłką, ale to jednak była prawda. Trzej pozostali członkowie mojej drużyny już byli rozbudzeni.
- O, kolejna bitwa... - powiedziałam wybudzając się.
- Dokładnie tak - powiedziała druga dziewczyna w naszej drużynie. Chwila... Ostatnio też z nią byłam w drużynie. Miała chyba na imię Mixi.
- To weźmy broń i omówmy strategię... - powiedziałam czerwieniąc się delikatnie, ale łamiąc na siłę nieśmiałość. Całą drużyną podeszliśmy do skrzyni z bronią i rozdzieliliśmy ją pomiędzy wszystkich członków. Może teraz nam lepiej pójdzie, niż ostatnio.
Gdy opróżniliśmy skrzynię, zaczęliśmy poważnie myśleć nad strategią.
- Może będziemy się chować przed innymi drużynami i uderzymy, gdy będą rozdzieleni? - zaproponował chłopak.
- Pomysł dobry, tylko gdzie znajdziemy jakieś miejsce do schowania się? - zapytałam.
- Na pewno jest tu wiele takich miejsc. Tylko że co, jak się nie będą chcieli rozdzielić... - odpowiedział.
- To idziemy w pobliżu nich, ale się im nie ujawniamy - powiedziała Mixi.
- Dokładnie tak, i się nie rozdzielajmy najlepiej, wtedy większe szanse będą, że wygramy - dokończyłam.
- Czyli idziemy, tak? - zapytała dziewczyna z różowymi włosami. Nie znałam jej wcześniej ani z widzenia, ani z bitwy, ani w ogóle.
- Tak, idziemy, jakby coś to pytajcie. A, gdzie moje maniery... Nazywam się Misaki - przedstawiłam się.

<Ktoś z teamu czwartego?>
Layout by Hope