sobota, 28 marca 2015

Od Misaki C.D. Heaven'a [+18]

Tamci mocno nasyceni alkoholem chłopcy byli nawet słodcy, gdy tak ze sobą o mnie walczyli, ale dziwnie się czułam, ponieważ ja byłam ich obiektem zainteresowania. Pewnie przez alkohol im się podobałam, bo normalnie mało kto na mnie zwraca uwagę. Chociaż w sumie weszli do mnie przez przypadek, więc mogli trafić do pokoju obok lub po przeciwnej stronie korytarza i byłoby podobnie.
Jeden z nich, z czerwonymi oczami, złapał mnie za rękę i zaprowadził do pokoju. Wprawdzie próbował mnie podnieść, ale mu się nie udało. I tak dla mnie to było słodkie, jak mnie wzięli ze sobą do pokoju. Pół godziny minęło, gdy wreszcie znalazł swój pokój, otworzył drzwi i wszedł do środka. Chciałam ostrożnie wejść do środka, ale za mną weszła reszta, a dokładniej dwóch chłopaków i mnie wepchnęli przy okazji do środka. Upadłam na podłogę, próbowałam wstać, ale jeden z chłopaków po mnie przeszedł. Krzyknęłam z bólu, po czym spróbowałam jeszcze raz wstać.
- To co robimy? - spytałam się ich cicho, czerwieniąc się.
- Chodź tu do mnie - powiedział brunet.
- Ej, ona jest moja! - podbiegł od razu ten z oczami barwy czerwonej.
- Ale ja ją pierwszy zobaczyłem, moją dziefczyną jest! - wtrącił się blondyn.
- Może już wrócę do siebie... - cofnęłam się w kierunku drzwi.
- Nie, fracaj tu - czerwonooki chłopak podszedł do mnie bliżej.
- Naprawdę chyba powinnam iść...
- Noc jeszcze młoda... Posiedź z nami - odezwał się brunet, który też do mnie podszedł, po czym na mnie się przewrócił. Znalazł jakiś sznur, którego się chciał przytrzymać, ale i tak upadł, przewracając mnie. Skąd to miał - nie wiem. Wiem tylko, że mocne trunki pili... Chyba, że wypili dużo słabszych czy coś innego wzięli. Chyba też bym musiała wziąć, aby zrozumieć to, co się tu dzieje. Ale cóż, są tylko pijani, nie ich wina, że tak się zachowują. Może gdyby tyle nie pili to by pomogło, ale trudno, już się upili.
Chłopak ze sznurem podszedł do mnie na czworaka, uśmiechając się. Zbliżył się do mnie już bardzo blisko, kiedy wziął moją rękę i chciał przyłożyć do sznura. Cofnęłam się nagle, po czym podszedł bliżej. Odsuwałam się dalej od niego, kiedy okazało się, że już jestem w samym rogu pokoju. Nie spodziewałam się takiego obrotu wydarzeń. Podszedł do mnie bardzo blisko, po czym bardzo mocno związał mi ręce, a nawet szyję. Tak mocno mi zacisnął ten sznur, że wszystko mnie bardzo mocno bolało i miałam trochę problemów z oddychaniem. Chciałam trochę poluzować sznur, jednak był za mocno zaciśnięty. Można było co najwyżej odciąć sznur, jednak nie miałam czym. Co najwyżej mogłam czekać aż oni odejdą, ale się tylko przybliżali. Już chłopak z brązowymi włosami był nade mną i dotknął mojej szyi, zjeżdżając w dół i rozwiązując kokardę, którą zawiązałam wcześniej koszulę, a następnie całą mi rozpiął zdejmując ją. Dziwnie się czułam, z jednej strony czułam się podniecona, a z drugiej wszystko mnie bolało. Strasznie się wyrywałam, ale coraz bardziej mnie bolała szyja i nadgarstki. Gdy spojrzałam na swoje ręce, strasznie się przestraszyłam, gdyż zobaczyłam, że w okolicach sznura moje ręce były bardzo zaczerwienione w okolicach sznura. Wolałam nie wiedzieć, co się z szyją dzieje, ponieważ również bardzo mnie bolała.
- Rozwiąż mnie... Proszę... - cicho powiedziałam, ponieważ trochę się dusiłam.
- Nie ma potrzeby - powiedział.
- Naprawdę proszę...
Chłopak odmówił, po czym zdjął mi spódniczkę, po czym sam się rozebrał do majtek i mnie pocałował w usta z języczkiem. Naprawdę poczułam od niego bardzo mocny alkohol. Nie przeszkadzało mi to jednak, gdyby nie ból szyi, bo mnie związał i to bardzo mocno. Wszystko mnie bardzo bolało, kiedy poczułam coś cieknącego z mojego nadgarstka. Była to krew, oczywiście. Krzyknęłam z bólu, gdy dotknął jeszcze raz mojej szyi. Odsunęłam się jeszcze trochę, ale brunet nie dał mi się nawet ruszyć, dotykając mojego sznura na szyi. Od razu stałam się jemu posłuszna, jakbym była jego służącą, co nie zmieniało tego, że się czerwieniłam. Dałam mu się rozebrać, jednak naprawdę dziwnie się z tym czułam. Po chwili zaczął mnie lizać po nogach, zaczynając od łydki, na udzie kończąc.
To było z jednej strony przyjemne uczucie, gdy tak robił. Gdy dochodził już językiem do uda, zaczęłam delikatnie drżeć. Gdyby nie te bardzo mocno zaciśnięte na moich nadgarstkach i szyi sznury, pewnie bym zdołała uciec, ale nie mogłam się nawet od niego ruszyć, bo naciskał mi wtedy na szyję, co strasznie, ale to strasznie bolało, pewnie z szyi też krwawię, jak z rąk. Chociaż gdyby miało tak być, to pewnie bym się wykrwawiła. Po chwili chłopak zszedł ze mnie i sięgnął znowu po ten znienawidzony przeze mnie sznur i mnie dodatkowo związał. Do szyi dodał mi coś w rodzaju obroży, za którą mocno ciągnął. Poza tym jeszcze raz związał moje ręce. Ból był taki, że miałam już łzy w oczach.
- Przestań, błagam... - szepnęłam. - To boli...
- Nie - odmówił i pociągnął mnie za sznurek przywiązany do sznurka, który bardzo mocno naciskał na moją szyję. Krzyknęłam z bólu tak, jakby mnie torturowali. Po tym ponownie mnie pocałował, po czym delikatnie palcami przejechał po moim ciele od policzka w dół. Ponownie krzyknęłam, gdy dotknął szyi. Brakowało mi trochę powietrza, więc zaczęłam trochę szybciej oddychać, ale dalej mi brakowało coraz więcej powietrza.
- Błagam, rozwiąż mnie... Nie mogę oddychać...
- A po co? Nie trzeba.
Jak tak dalej pójdzie, to będę atrakcją dla nekrofili, a tego bym nie chciała. Dalej go prosiłam, ale spotykałam się z odmową, kiedy wreszcie postanowił trochę poluzować sznur przy mojej szyi, bym się nie udusiła. Co za ulga... Wreszcie mogłam normalnie oddychać, a przynajmniej w granicach normalności.
Chłopak zaczynał zdejmować swoje majtki, ściągając mi stanik i powoli dobierając się do moich. Nie mogłam za bardzo stawiać oporu, ponieważ pewnie znowu by dotknął jednego z bolących miejsc po tym sznurze. Gdy już je ściągał, chciałam rękami nie dopuścić do tego, aby mi je ściągnął, ale tylko przesunął moją rękę i pociągnął je w dół i się do mnie przysunął jeszcze bliżej.
- Jesteś moja ślicznotko... - szepnął mi do ucha i pocałował, "wchodząc we mnie". Gdy to zrobił, delikatnie zadrżałam po raz kolejny.
Zdziwiła mnie moja własna reakcja, gdyż czułam dość dużą przyjemność z tego, gdy mi tak robił, poza bólem szyi i nadgarstków, który ciągle był mocny. Co jakiś krótki odstęp czasu to powtarzał, a ja jęczałam cicho, a czasem i głośniej. Krzyczałam też, gdy dotykał przy okazji sznura, który był do mnie dalej mocno przywiązany. Nie mogłam za bardzo też ruszać rękami, ponieważ były związane razem i przywiązane do mojej szyi. Chociaż mnie nie zakneblowali, to mogłam normalnie mówić. Po chwili chłopak zacisnął znowu sznur na szyi.
- Błagam, nie... - szepnęłam przestraszona. Zignorował mnie i tak mocno mi to zacisnął, że krzyknęłam bardzo głośno roniąc kilka łez przy okazji, po czym kontynuował. Teraz przyjemność była bardziej tłumiona bólem, ale i tak ją odczuwałam. Nie wyobrażałam sobie, że w ogóle to będzie dla mnie przyjemne chociaż w niewielkim stopniu, ale się bałam, że przez to, że mnie tak mocno związał, coś mi się stanie, a mianowicie coś poważniejszego, niż to, co teraz się działo ze mną. Brunet objął mnie delikatnie i mocniej mnie przyciskał. Moje ciche jęki stały się głośne, a głośne stały się jeszcze głośniejsze.
Moje ręce były bardzo zakrwawione, szyja prawdopodobnie też. Na pewno ciężko mi się oddychało, słowem - coś idealnego dla masochistów. Pewnie też jestem masochistką, ponieważ mimo bólu czułam przyjemność z tego, co chłopak mi robił.

<Haruka? Natsume? Heaven?>

Dodane by nie zepsuć dalszego biegu akcji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope