niedziela, 31 maja 2015

Od Cinii - C.D Riuki'ego


Zaraz po tej głupiej uwadze Riuki`ego zarumieniłam się jeszcze bardziej, głośno prychając. Ja sobie odbiorę przyjemność... ciekawe jaką! Nawet bez pozbawiania go tego i owego on sam pozbawia mnie przyjemności. Chociaż nie żebym tam narzekała... po prostu jestem niewyżytą dziewuchą, najpewniej z powoli rozwijającym się uzależnieniem od seksu. Ech ale kto mnie zrozumie? Wycierając mokre włosy, ruszyłam w kierunku łóżka po chwili na nim siadając. Przydałoby się, żebym za chwilę poszła do siebie przebrać się w coś czystego i ewentualnie zabrać coś na zmianę, skoro mam tutaj spędzić kolejną noc. Jakoś nie chciałoby mi się jutro trzeci dzień łazić w tym samym, co mam tutaj. Już teraz zaczynałam się w tym wszystkim czuć mało komfortowo. Kiedy skończyłam się wycierać, ponownie owinęłam się ręcznikiem, kątem oka spoglądając na nadal rozbawionego chłopaka.
- Co cię tak bawi? - zapytałam po chwili.
- Ty - usiadł obok mnie.
Oparłam głowę na jego ramieniu, obejmując go przy tym w pasie. Przymknęłam oczy, opierając wargi na jeszcze wilgotnym ciele chłopaka.
- Czujesz się chociażby trochę lepiej?
- Trudno powiedzieć, na razie nie jest tak źle, ale nie wiadomo czy za minutę nie będzie jeszcze gorzej niż przedtem... mówiłem Ci, że to nie takie proste - westchnął jakby już zmęczony tym całym tematem.
Mnie też już to męczyło... ale co poradzę na to, że się tak cholernie o niego martwię. A wypytywać się będę co chwilę, bo po prostu nie daje mi to spokoju. Z tego wszystkiego teraz nakręciłam się tak bardzo, że nawet odechciało mi się iść do siebie. Mogę nawet chodzić naga jak nie będę miała ciuchów na zmianę! Nie no, przesadziłam... Po prostu będę okradała szafę Riuki`ego (obczai bieliznę 8)).
- Nie musisz się tak mną przejmować...
- Przestań - szarpnęłam go delikatnie za ramię - Łatwo ci mówić, ty teraz nie jesteś w stanie postawić się na moim miejscu... Mi naprawdę na Tobie zależy i nie zniosłabym tego gdybyś strasznie cierpiał.
- No to dlatego ci mówię, żebyś nie siedziała tutaj w nocy.
- Idiota! Jak pójdę to jeszcze bardziej będę się martwiła, bo nie będę wiedziała co się z Tobą dzieję! - warknęłam po czym nachyliłam się tak, żeby móc spojrzeć mu w oczy.
Przez chwilę spoglądaliśmy tak na siebie w ciszy, aż w końcu cicho westchnęłam, ujmując jego twarz w dłonie.
- Wybacz, poniosło mnie…

(Riuki?)

#1 Konkurs !

Dobra moje myszki ! Z racji tego, że Tavv (tak ja xD) jestem strasznie kiepskim grafikiem, i nie znam się na tym kompletnie to postanowiłam zorganizować dla was konkurs. Mianowicie będzie on polegał na stworzeniu Bannera. Oczywiście takiego, promującego Rimear xD.
Nie zmuszam nikogo, ale fajnie by było gdyby ktoś się zaangażował. Wtedy widać kto tak na prawdę przykłada się do bloga i prowadzenia swojej postaci.
~~~
Gotowe Bannery wysyłacie do 7 czerwca (niedziela), nawet ci co nie mają dostępu na komputer w tygodniu, mają te 4 dni wolnego, więc będą mieli okazję się wykazać.

Wymagania & Wskazówki
  • Banner może być gif'em lub zwykłym zdjęciem, jak kto woli.
  • Wielkość dowolna, byle żeby nie był większy od 1000px
  • Na bannerze musi znajdować się link do bloga oraz nazwa.

> ZGŁOSZENIE <

PS Wszystkie wykonane przez was bannery znajdą się teraz w zakładce "Reklama". Później odbędzie się głosowanie na najlepszy.

Od Artis - C.D Noroelle

.Zaczepiła mnie jakaś dziewczyna. Po wymienieniu powitań uśmiechnęła się nieśmiało, a ja odwzajemniłam uśmiech. Stała przez chwilę po czym cicho zapytała:
-Mogę tu usiąść?-głową wskazała miejsce obok
-Tak, naturalnie- odparłam wracając do moich zapisków.
Po chwili zamknięty notatnik wylądował w mojej torbie, a niezręczne milczenie narastało. Musiałam przełamać tą ciszę.
-Jestem Artis, a ty?
-Noroelle..-odparła
Zdecydowanie atmosfera nie była miła, ale wręcz sztywna.
Szukałam tematu do rozmowy, ale jakoś nie mogłam zdecydować jakie pytanie zadać
-Od dawna tu jesteś?-zapytałam cicho
-Od jakiegoś czasu..
Pokiwałam tylko głową i westchnęłam.
-Ja siedzę tu trzy lata-przyznałam ciężko- Też tęsknisz za życiem na zewnątrz?
-Tak..bardzo chciałabym się stąd uwolnić..i obiecuję, że kiedyś znajdę na to sposób. To musi mieć jakieś wady..
-Jednak chyba nie ma...Jakby były to inni by dawno je odkryli.

(Noroelle, wybacz, kompletnie nie miałam pomysłu na dokończenie twojego posta.)

Od Vanilli - C.D Heaven'a

Teraz właśnie zdałam sobie sprawę ( a może … dopiero ? Szkoda, że tak późno) jak bardzo przywiązałam się do tego chłopaka. Nie wiem czy to była chęć… troszczenia się o coś ? Ehh przecież nie lubię dzieci, a Heaven był idealnym przykładem takiego dużego dzieciaczka. Co więc mnie tak przy nim trzymało? Dlaczego nie potrafiłam go po prostu zostawić, tak jak to robiłam z każdą osobą, która w jakiś sposób mnie irytowała. Sama tego nie rozumiałam, a należałam do osób, które bardzo długo poddają się intensywnemu myśleniu. Na każdą rzecz jaka mi się przytrafiała, lub na wszystko co czułam – musiałam mieć jakieś konkretne wytłumaczenia. Tutaj go nie miałam, dlatego tak bardzo ciężko było mi się z nim porozumiewać. Przeszłam wzdłuż plaży, żeby trochę odpocząć i też nie robić zbędnych wywodów chłopakowi. Że on też nie ma tego dość….
[…]
Po kilku minutach zmagania się z własnymi uczuciami, postanowiłam poczekać na Heaven’a. Szedł w moją stronę, dość szybkim krokiem i gdy już stał właściwie przede mną: zatrzymał się. Jakby nie chciał mnie spłoszyć. Ja sama nie wiedziałam co teraz powiedzieć, co było bardzo dziwne.
-No więc… czy… - zaczął się delikatnie jąkać, ale wtedy też podeszłam do niego i przylgnęłam do jego torsu. Bez jakiegokolwiek słowa. Oparłam czoło o jego klatkę piersiową a rączki zacisnęłam na materiale jego koszulki. On też jakby zrozumiał ten mój przekaz i objął mnie delikatnie. Te jego silne ramiona dawały mi takie duże poczucie bezpieczeństwa, jakiego jeszcze nigdy wcześniej nie miałam.- Nie płacz już więcej. Nie mogę na to patrzeć, w dodatku kiedy wiem, że to przeze mnie… Ty taka nie jesteś. Tak na prawdę udajesz taka silną…. wieczną zagadkę. Nie dasz rady skrywać uczuć przed wszystkimi wiesz ? – szeptał mi na ucho. W odpowiedzi jedynie kiwnęłam głową.
-Jak mam nie płakać skoro ty jesteś takim cholernym idiotą ! Na którym mi tak strasznie zależy… - kończąc dialog nieco zniżyłam ton i wyciszyłam głos. Szarowłosy zaśmiał się jedynie i za moment, gdy podniosłam głowę : pocałował mnie w czółko. W sumie to nie wiedziałam, dlaczego mi zależy, ale mogłam to potwierdzić na podstawie tego, iż tak bardzo nie chciałam go zostawiać.. a może nie mogłam ? To było po prostu silniejsze. Po kilku minutach bezczynnego stania chwyciłam go za rękę i ruszyłam w stronę Ośrodka. Cały czas mordka mu się cieszyła, ale tak naprawdę to nie wiem dlaczego. Głupi jest i tyle. Dobrze, że nie czyta moich myśli.
[…]
Chyba nie szliśmy aż tak długo, jak mi się zdawało. Doszliśmy do Apartamentu Heaven’a, weszliśmy i pierwsze co zdążyłam zrobić to rozsiadłam się na kanapie. Moje nóżki kiedyś przez tego chłopaka odpadną mówię wam.
-Nie jesteś już na mnie zła ? – spytał w końcu. Ciekawa jestem tylko czy bardzo długo zwlekał z tym pytaniem.
-Nie jestem zła. W ogóle nie byłam. Było mi tylko smutno. Wszyscy nas tutaj wykorzystują i traktują jak rzeczy, nie chce żebyś i ty mnie tak traktował.
-Nie traktuje cie tak. Po prostu…
-Jesteś strasznie buntowniczy. – dokończyłam za niego, chociaż wydaje mi się, że chciał powiedzieć coś zupełnie innego. W tym momencie wstała z kanapy i podeszłam do niego. Wyciągnęłam dłoń i przesunęłam nią po jego policzku. – Z jednej strony to nie pozwala nam się często dogadać, a z drugiej…. Strasznie mnie to kręci. – zamruczałam i za moment odeszłam od niego.
- Pff.. znowu to robisz. – zachichotał głupkowato. – I znowu będzie seks na zgodę ? – podszedł do mnie i klepnął mnie lekko w pośladek po czym bardzo szybko się oddalił. Czyżby myślał, ze go spiorunuje spojrzeniem ? Ja jedynie uniosłam kącik ust, rozbawiona tym jego frywolnym zachowaniem i zerknęłam kontem oka na ta jego kuszącą minę.
-Co ja znowu robię ? Nie czepiaj się. – zachichotałam – A co ? Chciałbyś prawda ? – odpowiedziałam na jego pytanie i za moment podążyłam za nim do kuchni.
-Może… ale najpierw musze coś zjeść bo jestem głodny.
-Może ? To znaczy ? – przylgnęłam do jego pleców, gdy jeszcze stał tyłem do mnie. Obejrzał się przez ramię i wtedy też podniosłam się na palcach i pocałowałam go w policzek.  Heaven obrócił się do mnie przodem, a plecami oparł się o blat. Jego dłonie spoczęły nisko na moich biodrach. Zniżył się nieco tylko po to by dosięgnąć moich ust, ale zanim to zrobił ponownie go zatrzymałam.
-No ile razy jeszcze będziesz tak robiła !? – zbulwersował się. – Jak mnie wkurzysz to sam sobie wezmę tego czego chce..
-Nie powiedziałeś, że mnie chcesz. – zauważyłam – Teraz wcale nie zamierzałam ci tego zabraniać. Chciałam tylko powiedzieć, że nie będę już więcej o tym wspominała…. O tym co powiedziałam na molo. Nie chce po prostu więcej przez to przechodzić.  – spuściłam wzrok w miarę możliwości. Heaven uśmiechnął się jedynie szeroko. Nie zamierzał nic więcej mówić, jedynie zniżył się ponownie i tym razem dopiął swego…


( Heaven ?)

Od Noroelle - C.D Artis

Ponowny dzień. Ponowna próba odnalezienia dziury w tym całym systemie. Wszędzie kamery, ściany, zakazy. Mam dość! Zawsze się mylą, gdzieś musi być błąd, dzięki któremu wydostanę się z tej klatki! Wyszłam z darowanego mi apartamentu. Był on elegancki i pełen wygód. Jakby chcieli zachować pozory przyzwoitości. Traktują nas niby rasowe psy. Trzeba zabrać im wolność, jednak nie możemy pozwolić na to, by zabrakło im wygód... Większość osób się na to łapie. Ale nie ja. Ruszyłam szybkim krokiem przez korytarz, udając się w stronę wyjścia na ,,świat zewnętrzny", otoczony niewidzialnymi murami. Kiedy dotarłam do celu, odetchnęłam powietrzem. Nie wiem jak oni to robią, jednak nie dusimy się tutaj. Sztuczka, którą muszę zrozumieć. Nagle mój wzrok przykuła zbliżająca się postać. Szybkimi ruchami zapisywała coś w swoim notesie. Rozmyślając chwilę, postanowiłam zagadać. Muszę przecież zdobyć osobę, która zostanie moim sprzymierzeńcem. Podeszłam, zebrałam się na odwagę, i powiedziałam:
- Cześć
Był to jedyne słowo, jakie przeszło przez moje gardło. Nieśmiałość ponownie wzięła górę nad moim charakterem. Wściekła, zastanawiałam się chwilę, co jeszcze mogę powiedzieć, gdy nieznajoma także się odezwała.
- Hej.

Artis? :> Krótkie, coś później jeszcze wymyślę

Od Artis

Dzień mijał za dniem przeobrażając się w tygodnie, a następnie w miesiące. Jeden rok, następny i jeszcze kolejny. Tyle czasu już mięło od kąt się tu znalazłam, aż trudno uwierzyć, że to już 3 lata... Gy byłam mała i któreś z nas- ja lub moje rodzeństwo- pytało tatę co tu jest odpowiadał, że to miejsce przeznaczone tylko dla specjalnych ludzi. Ja niestety miałam "przyjemność" dowiedzieć się więcej...
Mimo, że nie spałam już od dłuższego czasu wciąż leżałam szczelnie otulona kołdrą, jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do wczesnego wstawania. W końcu jednak postanowiłam wyjść z apartamentu- i taki tak nie było w nim nic ciekawego. Znów cały dzień spędzę w jak najmniej zaludnionym miejscu z szkicownikiem, notesem i głową pełną rozmyśleń. Znów będzie rozmyślanie nad kwestiami typu co u mojej rodziny, a w szczególności jak się miewa mój bliźniak..No tak to ja miałam pecha i to mnie złapali, o ile Cedric w ogóle posiada te moce. uszykowanie się zajęło mi ponad godzinę. Jak na złość wśród chaosu panującego w mojej sypialni nie mogłam nic znaleźć, jednak zamiast od razu posprzątać jak zwykle odwlokłam to na "wolną chwilę" lecz dobrze wiedziałam, że wciąż będę miała lepsze zajęcia niż ogarnięcie tego. No cóż. Będę musiała się zmotywować i to solidnie oraz szybko. W końcu dorwałam notatnik i szkicownik, które leżały pod stertą innych książek.
Z głową pełną myśli i torbą zarzuconą na ramię wybiegłam z głównego budynku bezwiednie udałam się w stronę szklanej bariery. Weszłam na wzgórze oddalone od niej jakieś 60 metrów i usiadłam podziwiając miasto po którym poruszałam się swobodnie. Wysokie budynki przysłaniały lekko słońce znajdujące się nad nimi. W mojej ręce znalazł się długopis i notatnik, w którym od czasu do czasu zapisywałam swoje przemyślenia, albo coś w rodzaju listów, które i tak i tak nigdy nie będą wysłane. Pisałam tam o wszystkim, a gdy to robiłam zapadałam w swoisty rodzaj transu. Nie liczyło się nic oprócz tego co mam w głowie i tego co przelewam na cienką lekko beżową kartkę.

(Ktoś, coś? ^ ^)

Od Heaven'a - C.D Vanilli

Przez chwilę stałem tak w bezruchu nie wiedząc co począć. Mieliśmy spędzić miło czas, a ta po raz kolejny powraca to tej sprawy z "dziwką"... Przecież ona też wyzywała mnie od najgorszych. Może byłem zbyt ślepy, aby dostrzec drugie dno całej tej sprawy. Powinienem nieco przystopować i poważnie z nią porozmawiać: zwłaszcza teraz, kiedy wewnątrz wręcz kipiała ze złości. Zdradzały mi to jej zeszklone oczy, z chwilą gdy tylko odwróciłem się w stronę dziewczyny. Zauważyłem to, chociaż starała się ukryć ten z pozoru drobny szczegół.
- Nie słyszałeś? Powiedziałam, żebyś poszedł sam. - odparła tak chłodnym tonem, że czułem jak na moich włosach osadza się najprawdziwszy szron.
- Bez Ciebie nigdzie się stąd nie ruszę. - odparłem stanowczo.
Wyciągnąłem ręce z zamiarem objęcia drobnych dłoni blondynki, ale ta tylko zrobiła krok w tył, odsuwając się ode mnie niczym poparzona ogniem. Westchnąłem głośno, komentując tym samym jej reakcję na mój dotyk. Znowu się zaczyna...
- Vanilla, posłuchaj. - zacząłem tym razem nieco łagodniej. - Wiem co zrobiłem źle i szczerze tego żałuję. Niestety, nie potrafię cofnąć czasu, ani też żadna z Sigm tego nie potrafi, a przynajmniej tak mi się wydaje. Wiem, że bardzo często wychodzę na prawdziwego debila, być może masz rację: naprawde nim jestem...
Tutaj przerwałem, nie mając pojęcia jak kontynuować swoje żałosne usprawiedliwienia. Wydawało mi się, że jestem skończonym dupkiem, nie potrafiłem nawet przeprowadzić normalnej rozmowy z ukochaną osobą. Nic tylko stać i płakać.
- To wszystko co masz mi do powiedzenia? - zapytała po chwili ciszy.
- Nie. Chciałem Cię przeprosić. - uklęknąłem na jedno kolano, jak rycerz przed swoim królem. - Nie mam pojęcia jak pokazać Ci to, że nie kłamię. To, że naprawde żałuję swoich słów.
Miałem cichą nadzieję, że Vanilla pomoże mi w mojej wypowiedzi, dopowie cokolwiek między wymawianymi przeze mnie wierszami. Niestety, tak się nie stało. Zamknąłem oczy, starając się nie zepsuć czegoś czego w sumie już bardziej zepsuć nie mogłem. Podjąłem kolejną, nieudolną próbę zamknięcia jej dłoni w swoich własnych: ku mojemu zdziwieniu, tym razem pozwoliła mi na to. Uśmiechnąłem się ciepło w jej kierunku, lecz spodziewałem się, że nie odwzajemni owego gestu. Spojrzałem pośpiesznie na nieruchomą taflę morskiej wody, powoli podnosząc się z desek dosyć długiego molo.
- Nie chodziło mi o to, żebyś zaczął mnie przepraszać. - powiedziałam w końcu, wciąż niezywkle smutno. - Chciałam Ci tylko uświadomić, że twoje zachowanie i udawanie jakby nic się nigdy nie stało, boli najbardziej. - jedna, gorzka łza spłynęła po bladym policzku Sigmy.
Poczułem jakby ktoś wbijał we mnie tysiące igieł, jedną po drugiej. Czy mogłem to nazwać Bólem? Niezwykle nieprzyjemne, dołujące uczucie...
- Zaczynam rozumieć. - oho, lepiej późno niż wcale! - Dokładałem wszelkich starań, żeby o tym zapomnieć. Nie wiedziałem, że może to komuś przeszkadzać.
- Nie, Heaven. Ty nadal nie pojmujesz: mnie to nie przeszkadza. Tutaj nie o to chodzi. Odnoszę wrażenie, że jestem jedynie twoją zabawką, maskotką do zabawy. Wykorzystujesz moją sympatię do ciebie: spełniam wszystkie twoje pragnienia, spędzam każdą wolną chwilę, szczerze rozmawiam... A ty traktujesz mnie jak rzecz.
- Nieprawda, mylisz się! - od razu zaprzeczyłem jej oskarżeniom.
Oczywiście, że nigdy nie pomyślałem o niej w taki sposób. Z jednej strony to podłe, a z drugiej dołujące. No cóż... zasłużyłem sobie, skoro miała o mnie takie zdanie. Ale zastanawiała mnie jedna rzecz: jeżeli nic jej nie pasowało w mojej osobie to dlaczego się ze mną przespała? Przecież do niczego jej nie zmuszałem. Chyba zacząłem się gubić w tym wszystkim...
- Nigdy nie pomyślałem o tobie jak o rzeczy. Nie wiem jak mogłaś podejrzewać mnie o coś takiego. - w moim głosie wyraźnie dało się usłyszeć nutkę rozczarowania.
Była ona niczym w porównaniu z zawodem Vanilli. Zdawało się, że to tylko błahostka ale tak naprawde sprawa była poważna, a ja głupi nie potrafiłem tego pojąć...
- Jesteś idiotą, Heaven. Kiedy tylko zaczynam wyrażać swoje zdanie ty od razu przekształcasz rozmowę tak, abyś to ty wyszedł na poszkodowanego. Skończmy to.
Po tym obdarowała mnie smutnym uśmiechem, po czym ruszyła w stronę plaży. Dosłownie odebrało mi mowę - Vanilla miała rację: potrafiłem myśleć tylko o sobie, jednocześnie odpychając jej uczucia gdzieś na bok. Nie dostrzegałem jej cierpienia ani łez: nie potrafiłem bądź nie potrafiłem dostrzeć. Ani jedno ani drugie wprawdzie nie usprawiedliwiało mojego prostackiego zachowania, ale bądź co bądź wreszcie zrozumiałem co robię źle. Pozwoliłem jej odejść: czułem (wiedziałem), że wróci, że tak po prostu mnie tutaj nie zostawi. Nie znałem okolicy, taki mały ja posród wielkiego świata poza Ośrodkiem. Nawet teraz martwiła się o mnie - i właśnie za to kochałem Vanillę najbardziej. Przysiadłem na krawędzi molo, namiętnie wpatrując się w granatową pod wpływem nocy wodę i pogrążając się w rozmyśleniach. Przeszedł mnie nieprzyjemny, zimny dreszcz biegnący wzdłuż kręgosłupa. Zmrużyłem oczy, jednocześnie zaciskając dłonie w pięści. Byłem zły na swoją ślepotę, cała ta sytuacja męczyła mnie wewnętrznie. Nie miałem pojęcia o miłości, może zbyt bardzo się od siebie różnimy... Nie chciałem tak po prostu zrezygnować z powodu czegoś co mogłem naprawić. Postanowiłem się zmienić: nie wiedziałem nawet od czego zacząć, a jednak pragnąłem zmiany. Dla siebie i dla niej. Tylko po to, aby juz nigdy więcej przeze mnie nie cierpiała. Zerwałem się z siedziska oraz opuściłem drewniany podest. Rozglądnąłem się dookoła, poszukując znajomej sylwetki wśród panującego mroku. Ujrzałem ją niemal od razu - wydawała się na mnie czekać. Pełen pozytywnej nadziei ruszyłem w jej kierunku.

<Vanilla?>

Od Chiyo - Do Victorii

Ranek.. Piękna pogoda za oknem, aż chce się żyć! Podniosłam się z łóżka w mgnieniu oka, zaścieliłam trochę czarną pościel w białe kropeczki, wszystko idealnie. Potem rozciągnęłam się ciut, poruszyłam ogonem i uszami w tym samym momencie. Westchnęłam lekko widząc odbicie w lustrze, ogarnęłam włoski, ubrałam się w czarną sukienkę z czerwonymi znaczeniami(czy jak to się mówi), czarne podkolanówki na nogi, a potem jeszcze jakieś buty na płaskim.  Złapałam za kitki wyciągając je spod stroju, aby zwisały po bokach i wreszcie wyszłam z apartamentu – gotowa na wszystko. Podobno doszła do nas nowa Sigma, dostałam zadanie – zapoznać ją ze wszystkim i spróbować się „zakumplować”. Ruszyłam w stronę głównej siedziby naszego powstania – laboratorium. Niby Vanilla powinna się tym zajmować..Ale mi nie zaszkodzi ruszyć trochę dupska z miejsca, bo ostatnio niczego nie robiłam oprócz siedzenia w apartamencie lub włóczenia się po mieście szukając zwady. Weszłam do środka, od razu poczułam całkiem nieprzyjemny zapach jaki występuje w prawie wszystkich laboratoriach czy lekarzach.. Fuuuu. Wsiadłam do windy, która zawiozła mnie na trzecie piętro. Zapach zrobił się nieco bardziej intensywny. Wystawiłam język sama do siebie, żeby pokazać jak nie lubię tego rodzaju śmierdzideł.
Halo! - krzyknęłam z uśmiechem wychylając się zza framugi drzwi. Zostałam zauważona prawie od razu, krzesło, na którym KTOŚ siedział odwróciło się w moim kierunku. Podniosłam brwi ze zdziwienia widząc małe dziecko.
- To ta nowa? - wskazałam kciukiem na dziewczynkę o różowych włosach.
- Tak, ma na imię Victoria – odpowiedział naukowiec przeglądając namiętnie swoje papiery.. Pewnie i tak były puste xD.
- Vici – uśmiechnęłam się do niej promiennie – Chodź oprowadzę cię po naszym ośrodku – wyciągnęłam w jej kierunku rękę, chciałam żeby mnie złapała. To zawsze jest już rozpoczęcie jakiejś znajomości. Dziewczynka posłusznie poszła za mną, jeszcze nie wiedziałam, że zaraz zacznie nawijać jak mała trąbka xD. Opuściłyśmy teren laboratorium i od razu skierowałyśmy się w głąb miasta.
- Jak masz na imię, siostrzyczko? - zapytała Victoria, jeju jaki uroczy głosik!
- Chiyo – powiedziałam z poruszeniem – Masz naprawdę uroczy głosik. Mogę cię przytulić Viciiii? - zapytałam z rumieńcami.
(Victoria?)
Layout by Hope