niedziela, 1 marca 2015

Od Mei - C.D Daniela

Dzień czarnowłosej mijał jak zawsze. Stała z boku ludzi, szkicując obrazy. Co jakiś czas podnosiła wzrok patrząc na ludzi. Niektórzy byli weseli. Te wszystkie pozytywne uczucia ją dziwiły. Dlaczego cieszą się niewolą? Nikt nie zwracał na nią uwagi. Nie przeszkadzało jej to aż tak bardzo. Lubiła być sama. Skupiać się na swoich sprawach. Czasami wydawało jej się, że dla innych jest martwa.
- Martwa...? - szepnęła do portretu swojej siostry. Chciała nadać mu kolory...tak aby dziewczyna wyglądała jak żywa.
- Cześć. - usłyszała czyjś głos. Podniosła wzrok zaskoczona. Czy on mówił do niej?
- Witaj...- odparła cicho. Chłopak zajrzał w jej kartkę. Rysunek był prawie, że lustrzanym odbiciem Mei. Miało jednak kilka różnic. Dziewczynka na szkicu nie miała przepaski a jej buzia była roześmiana. Taką Nomu lubiła ją najbardziej. I tylko taką chciała pamiętać.
- To ty? - zapytał.
- Nie. To moja siostra. - wyprowadziła go z błędu.
- Nie widziałem jej tutaj. Nie zawarła paktu.
- Nie. - dziewczyna odgarnęła krucze włosy i poprawiła opaskę. - Nazywam się Mei. - rozmowa przychodziła jej z lekkim wysiłkiem, a każda odpowiedź była uprzednio dwa razy przemyślana. W końcu mała artystka kompletnie nie radziła sobie w kontaktach z innymi.

( Daniel? )

Od Vincenta - C.D Emily

- Uważaj na przyszłość - prychnąłem i chciałem ruszyć dalej, ale w ostatniej chwili zatrzymałem się. - Jak się nazywasz?
Dziewczyna uniosła wzrok.
- Ja? - zapytała.
- Nie pytałem tej ściany - parsknąłem. Nie chciałem tego mówić, ale zanim zdążyłem ugryźć się w język po prostu powiedziałem. Dziewczyna spojrzała na mnie nieco zmieszana.
- Emily - przedstawiła się.
- Vincent - odparłem.
- Miło cię poznać - uśmiechnęła się lekko. Była dla mnie miła, co naprawdę mnie zaskoczyło, bo dawno żadna dziewczyna nie rozmawiała ze mną dłużej niż dziesięć sekund, czyli do pierwszej niechcianej złośliwości.
- Emily... - przełknąłem ślinę. - Mogę o coś zapytać?
- Tak... - była wyraźnie zdziwiona.
- Wiesz gdzie jesteśmy? - wypaliłem.
- Tak, to Rimear Center - wzruszyła ramionami jakby to było logiczne.
- A mogłabyś dokładniej...? - poprosiłem. W sumie byłem z siebie zadowolony, że nie powiedziałem jej niczego niemiłego, bo nie wiem jakbym się potem z tego tłumaczył.
Dziewczyna westchnęła po czym wytłumaczyła mi jak się prezentuje sytuacja z Rimear i Arcanami.
- Dziękuję - uśmiechnąłem się do niej. - Chociaż myślę, że nie masz zbytnio talentu do tłumaczenia.
"Co ty zrobiłeś debilu!" skarciłem się w myślach. "Teraz to już na pewno nie będzie chciała z tobą gadać"
<Emily?>

Od Sakury - C.D Akiry

Miałyśmy się ponabijać z ludzi, a nie no… spotkać psychopatę. Chłopak zaczął bawić się swoim szwem przy ustach. Przełknęłam głośno ślinę.
-No co?..- uśmiechnął się psychopatycznie – Nie mówcie, że wyglądam, aż tak strasznie
Zrobiło mi się lekko niedobrze. Akira jakoś się trzymała, ale widziałam, że i ona jest przerażona.
-Wracając do Twojego pytania..- powiedział patrząc na Akirę – Oczywiście, że połykam w całości…
Akira gwałtownie się cofnęła, a ja zrobiłam to samo. Chłopak zaśmiał się chicho.
-Nyar jestem….- powiedział nadal bawiąc się szwem- A wy?
-A-Akira- wyjąkała dziewczyna
-Sakura miło mi Cię poznać psychopato..- odparłam nadal wystraszona
Chłopak zaśmiał się.
-Ja psychopata? HAHA- zaśmiał się – Jestem potulny jak… baranek..
Znów ten psychopatyczny uśmiech. Wzdrygnęłam się. Akira wyglądała tak jakby miała zwymiotować. Ja czułam się podobnie. Ten chłopak mnie przerażał. Usiadłam na ławce, która była za mną. Akira zrobiła to samo. Obie byłyśmy przerażone. A chłopak nadal na nas patrzył z tym swoim uśmieszkiem i bawił się tym szwem.
(Akira/ Nyar?)

Od Emily - Do Vincent'a

Przetarłam delikatnie zmęczone oczy. Spojrzałam na zegar w moim pokoju. 7 rano. Przekręciłam się na drugi bok i przykryłam się bardziej kołdrą. Zamknęłam oczy próbując znowu zasnąć. Oczywiście nie mogłam zasnąć, bo moje dwie kotki postanowiły zacząć harcować w kuchni. Usiadłam na łóżku. Przetarłam dłońmi twarz. Wstałam i spojrzałam w lustro. Moje włosy jak to w zwyczaju sterczały na wszystkie strony. Uśmiechnęłam się i poszłam do kuchni. Moje kotki siedziały przy swoich miskach i miauczały domagając się jedzenia. Sięgnęłam po karmę i wsypałam im. Odłożyłam karmę, a kotki z zadowoleniem zaczęły zajadać. Zaczęłam robić sobie śniadanie. Wrzuciłam dwie kromki do tostera i zaparzyłam herbatę. Ziewając wróciłam do pokoju. Wzięłam jakąś koszulę, spódnicę i całą resztę. Poszłam do łazienki ogarnąć się. Włosy upięłam w kucyk na bok. Ubrałam się dość szybko, bo gdy weszłam do kuchni tosty wyskoczyły z tostera, a herbata była gotowa. Wzięłam talerzyk i nałożyłam na nie tosty. Zjadłam i wypiłam herbatę, potem wsadziłam, a bardziej na siłę wpakowałam talerzyk do zmywarki, po czym ją włączyłam. Kubek umyłam w zlewie. Koty smacznie spały na kanapie, a ja założyłam trampki i wzięłam moją torbę. Wyszłam zamykając drzwi. Kiedy już miałam schodzić po schodach wpadłam na jakiegoś chłopaka.
-Uważaj..-warknął
-P-przepraszam..- wyjąkałam
Spojrzałam na chłopaka spod mojej grzywki. Był wysoki, no wyższy ode mnie i w moim wieku. Nie wiem czemu, ale wydawało mi się, że on nie chciał powiedzieć tego takim tonem.
(Vincent?)

Od Daniela

Daniel przetarł oczy powoli. Sobota. Bardzo wcześnie sobota, dodał w myślach, zerkając za okno, przez które ledwo co przezierało delikatne światło. Uśmiechnął się do siebie i leniwie zwlekł się z łóżka. Nie należał do osób chętnie wstających, aczkolwiek nie przepadał za długim snem, więc poszedł się umyć i szybko ubrać. Dzień jak co dzień, zastanawiało go co najwyżej, jak spędzi dalszą jego część. Gdy tylko się ubrał, szybkim ruchem musnął kartę i poczuł, jak jego ciało traci na ciężkości. Uśmiechnął się do siebie lekko i przeniknął przez ścianę. Mógł się w końcu zastanawiać na dachu.
Wzniósł się wyżej, na sam szczyt budynku, i jak pomyślał, tak zrobił, przysiadając na zimnym jeszcze dachu, który nie zdążył nagrzać się porannym słońcem. Położył na nim obie dłonie, odkładając kartę do kieszeni, co szybko zmieniło ponownie jego postać. W tamtym momencie stwierdził, że warto byłoby się do kogoś odezwać lub raczej oczekiwać, że ktoś odezwie się do niego. Nie mógł jednak biernie przesiedzieć całej soboty na dachu.
Przewrócił oczyma, ale dotknął karty, zleciał na ziemię i, zarabiając zaledwie kilka spojrzeń od kilkunastu osób będących akurat na placu, przysiadł na ławce. Wrzucił kartę do kieszeni i zastanawiał się, czy nie powinien lepiej zostać na dachu. Zamrugał, gdy słońce zaświeciło mu w oczy, po czym westchnął cicho, rozkoszując się ciepłem porannego słońca. Zmusił się jednak do wstania, a gdy zobaczył osobę siedzącą na ławce, przysiadł się do niej. Odchrząknął prawie niesłyszalnie i mruknął:
- Cześć.
<Ktoś?>

Od Amane - Do Akiny

Obudziłam się w nowym pokoju, a może już starym? Niedawno zostałam tu sprowadzona. Nie jest tak źle jak słyszałam. Dodatkowo obiło mi się o uszy, że Deak'uś tu jest. To przeznaczenie chciało, abym znów była przy braciszku. To na pewno przeznaczenie chciało abym miała swoją Arcanę tak jak Deak ją ma. Przeznaczenie jest cudowne! W końcu mogę się na nim odegrać! Wyciągnęłam ręce przed siebie. Czułam, że już nic mnie przed tym nie powstrzyma. Szybko wstałam z łóżka i kręcąc się dotarłam do szafy. Wyciągnęłam ubranka; kremową koszulkę i czarne spodenki. Z szafki, która była obok łóżka, wzięłam rękawiczki i chustkę. Pobiegłam w stronę łazienki. Wzięłam szybki przysznic. Na całe szczęście udało mi się nie zamoczyć włosów. Praktycznie zawsze wychodziłam z mokrymi kłakami chciaż tego nie chciałam. Wyszłam spod prysznica i zaczęłam się wycierać miękkim ręcznikiem. Kiedy już byłam całkowicie sucha, założyłam czystą bieliznę i ubrałam przyniesione rzeczy. Związałam włosy w kucyk, poczesałam chwilę grzywkę, którą później "rozrzuciłam".  Na koniec do fryzury dodałam kokardki. Jak miło! Wszystko jest takie... idealne! Trzeba w końcu odwiedzić braciszka, ale jak ja go znajdę?
-Deak'uś, za niedługo cię spotkam. Dawno nie widziałam twojej osoby. Może i trochę zapomniałam jak wyglądasz. Jednakże miejsce, gdzie kiedyś było moje lewe oko, wciąż pamięta ten ból... A czy twoje prawe oko mnie pamięta? Już wiem co ci powiem przy naszym spotkaniu-zaśmiałam się.
Uśmiechnięta wyszłam z mieszkania. Zamknęłam je na klucz. Zaczęłam się włóczyć po mieście. Liczyłam, że spotkam Deak'a... Nie było inaczej! Zauważyłam rudego chłopaka, który miał opaskę na prawym oku. Byłam zaskoczona, że tak szybko poszło. Postanowiłam go śledzić, rozmawiał z kimś przez telefon. Mogłam stwierdzić, że tym ktosiem jest kobieta. Czyżby sobie kogoś znalazł? Nie to niemożliwe! Nikt by nie chciał takiego idioty jak on! Wszedł do budynku, chwilę stałam przed tym miejscem. Miałam już jego zapach, a więc znajdę jego apartament. Postanowiłam już ruszyć za jego zapachem. Znalazłam się przed jakimś drzwami. Przyłożyłam głowę i uszkami "manewrowałam" tak by cokolwiek usłyszeć. Tak trafiłam, to mieszkanie braciszka! Zapukałam do apartamentu. W drzwiach pokzał się rudzielec. Zdziwił się gdy mnie zobaczył. Zapamiętał mnie czy może nie wymazali mu wspomnień ze mną? Wtargnęłam do jego mieszkania. Uśmiechnęłam się i zaczęłam się rozglądać. Weszłam do kuchni. Deak'uś do mnie przyszedł.
-Amane, proszę cię wyjdź, sa-powiedział.
-Zostało ci to "sa"?-zapytałam ignorując jego prośbę.-Jak tam oczko?
Wzruszył ramionami, naprawdę chciał żebym sobie poszła. Nie musi mnie kochać, nie musi mnie lubić, ale musi w końcu żałować za to co mi zrobił! Jakie to uczucie mieć drugie oko? Deak stał w wejściu do jego kuchni. Prosił abym wyszła. Wolałabym zostać i poznać dziewczynę o imieniu Akina! Ach, ale nie mogę mu tego powiedzieć! To trudne. W końcu zdecydował się użyć siły. Podszedł do mnie... nawet się nie domyślił, że na to czekam! Rzuciłam się na niego, przygwoździłam go do ziemi. Zaśmiałam się, zamieniłam rączki w mięciutkie, ale zakończone ostrymi pazurami łapki koteczka. Przejechałam kończyną po opasce brata szczerząc zęby. W jego oczach widać było lekki strach, ale również zdenerwowanie. Nie... To niemożliwe! Deak się zmienił! Powinien teraz spojrzeć mi prosto w oczko tym swoim obojętnym wzrokiem. Powoli zaczynam się bać tego miejsca. To ja miałam go zniszczyć! Głupie ludzie w białych kitlach mnie wyprzedzili! Jeszcze utrudniali mi z nim kontakt! Tak nie może być! W takim razie sprowadzę prawdziwego Deak'uśa. Zadrapałam go. Po jego prawym policzku spłynęła mała stróżka krwi. Była to płytka rana, a więc nie musi jej nawet opatrywać. Nagle ktoś pociągnął za klamkę. Schowałam się za szafką, odczarowałam przy okazji łapki. Kiedy brat wstał, do apartamentu weszła dziewczyna, niewiele wyższa ode mnie. Miała ciemno różowe oczy i włosy związane w dwie kitki. Wyglądała tak uroczo! Deak się do niej uśmiechnął. Eee? Braciszek jednak ma kobitkę? Szkoda mi jej, jednakże mogłaby mi trochę opowiedzieć o Deak'usiu, już nie jest taki jak kiedyś... Trzeba udawać idealną siostrzyczkę i słodką dziewczynkę! Wybiegłam z kuchni i rzuciłam się z przytulasem na nią. Była zaskoczona, nie spodziewałam się czegoś innego. Zaczęłam merdać ogonkiem.
-Nazywam się Amane! Możesz mi mówić Chiro-puściłam ją i zamknęłam na chwilę oko.-Jestem siostrzyczką Deak'usia! Ty pewnie jesteś Akina, prawda? Jesteś z moim braciszkiem?-zapytałam.
-Ja? Ni...
-Ciii!-przyłożyłam jej palec do ust.-Jak będziemy same to porozmawiamy na ten temat! Teraz możesz być trochę speszona. W końcu przyaatakowała cię siostra twojego chłopaka! Dodatkowo on jest niedaleko i to słyszy!-uśmiechnęłam się do niej.
Złapałam ją za rękę i poprowadziłam do salonu. Próbowałam ukryć to, że jestem tu pierwszy raz. Usiadłam na kanapie, dziewczyna obok, a Deak usiadł na drugim końcu mebla. Będzie unikał bliższego kontaktu ze mną? To zabawne! Po chwili do mieszkania wpadł ktoś jeszcze. Braciszek robił jakieś "party"? Niemożliwe, rudzi nie mają kolegów! Wracając do ktosia dołączył do nas. Miał siwe włosy, a na głowie miał wianek. Posiadał również piękne oczy!
-Jestem zmęczony!-oznajmił.-I głodny!-rozejrzał się po pokoju i w końcu zobaczył mnie.-Kim jesteś?-zapytał.
Siedział już na fotelu. Nie mogłam się powstrzymać. Wstałam z miejsca i podbiegłam do niego. Zawiesiłam rączki na jego szyi i siadłam mu na kolanach.
-Jestem Chiro-uśmiechnęłam się.-A ty kim jesteś?
-Ja? Nazywam się Shin!-uśmiechnął się i zaczął się bawić moimi uszkami.
-Są urocze, prawda?-zapytałam.
-Ta... Skąd takie masz?
-Masz piękny wianek!
-Nie ignoruj mojego pytania!-nieco się zdenerwował.
Zachichotałam i przybliżyłam usta do jego ucha, mówiąc; "Posiadam taką Arcanę, która potrafi mi stworzyć takie uszka". Pani Akina i pan Tępak pewnie czuli się niezręcznie w tejże sytuacji. Skoro chłopak pozwala mi na siedzenie u niego na kolanach, to może spróbować coś jeszcze? Chociaż lepiej na razie się wstrzymać. Pocałowałam go w policzek. Nie mogłam się powstrzymać przed merdaniem ogonem.
-Ogonek też masz?
-Tak!-ucieszyłam się.-Pozatym też jestem głodna! Shin pójdziesz z Deak'usiem do kuchni i będziecie robić coś do jedzenia?
-No mogę iść-uśmiechnął się.
-Ale nie możecie wrócić dopóki wam nie pozwolę, jasne?
-No dobra...
Deak się nie odzywał, ale zauważyłam, że zasłania ranę. Dobry piesek! Nie muszą o tym wiedzieć! Zeszłam z kolan Shina, a później chłopaki poszli do kuchni. Ja przerzuciłam się na kanapę. Położyłam się na niej, obok Akiny. Oparłam głowę o ręce i zaczęłam machać nogami.
-No Akina, to kręcisz coś z Deak'iem? Kochasz go? Od jak dawna jesteście parą? Wspominał ci coś o mnie? Czy inni wiedzą o waszym związku? Mogę mówić do ciebie "szwagierka"? Czy już...Czy już "to" robiliście.

Akina?

Od Arashi'ego - Do Takumi'ego

Powoli się przeciągnąłem. Otworzyłem leniwie oczy. Usiadłem gwałtownie na kanapie i rozejrzałem się.
-Co jest do cho.lery?!- krzyknąłem
Byłem w jakimś pokoju. Wystrojem może wyglądał jak mój… dobra był taki sam jak mój wcześniejszy. W.. M O I M domu. Poczułem straszne zimno. Zacząłem poszukiwać źródła tej temperatury. Otwarte na oścież okno. Ziewnąłem znowu się przeciągając. Wstałem i podszedłem do okna chwiejąc się lekko z niedospania. Gdy już chciałem zamknąć okno nie mogłem uwierzyć moim oczom. Wyjrzałem by się upewnić. Pogoda nie dopisywała, bo była mgła, ale wyraźnie można było zauważyć kopułę otaczającą miasto.
-No chyba nie!- powiedziałem zamykając okno
Włączyłem kaloryfer by nie mieć zimnicy w domu. Podbiegłem tam, gdzie powinien być przedpokój. Założyłem buty i nałożyłem bluzę. Wziąłem jakieś klucze, które leżały na komodzie. Domyśliłem się, że to do mojego apartamentu. Zamknąłem drzwi, włożyłem klucze do kieszeni i ruszyłem przyjrzeć się tajemniczemu miastu. Założyłem kaptur, przez który nie było widać moich czarnych włosów, bo zlewały się z materiałem. Gdy dotarłem do jakiegoś parku zderzyłem się z jakimś chłopakiem. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy były jego niebieskie włosy.
-Ej! Smerfie uważaj!- powiedziałem
Chłopak na to odwrócił się gwałtownie. Albo nie lubił obcych albo mnie z kimś pomylił, bo w jego oczach była wściekłość.
-Czego Ty psychopato chcesz?!- krzyknął
Spojrzałem na niego zdziwiony. Ja? Psychopata?
-Facet! Chyba mnie z kimś pomyliłeś!- krzyknąłem
-Jasne! Nie zgrywaj się Nyar!- krzyknął
-Umm… primo nie jestem żaden Nyar tylko Arashi- zacząłem- drugie primo my się w ogóle nie znamy!
Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony.
(Takumi?)

Od Juliett ~ Do Riuki'ego

Powoli otworzyłam oczy oślepiona światłem. Był późny ranek. Słońce wychylało się zza sąsiedniego budynku i oświetlało moje łóżko oraz rażąc mnie przy sposobności.
Przekręciłam się na drugi bok, nakrywając się bardziej kołdrą. Zacisnęłam mocno powieki. Chciałam jeszcze kilka chwil pobyć w tym stanie odprężenia.
Co ja tu tak właściwie robię? Nie pamiętałam nic... nic prócz jednego:
Juliett Blackhorn.
To najprawdopodobniej moje imię.
Odkryłam się dynamicznie i usiadłam na brzegu łóżka. Chyba mam jakąś historię?
Zeszłam z łóżka dotykając bosymi stopami zimnych desek paneli.
Miałam na sobie zdecydowanie przydługą koszulkę i bieliznę. Coś mi mówiło, że zazwyczaj w takim stroju śpię.
Podeszłam do okna, powoli przyzwyczajając się do zimna podłogi. Za szybą było widać duży plac, na którym roiło się masa ludzi. Głównie w wieku od 15 do 20 lat. Chłopcy i dziewczęta.
Zdezorientowana cofnęłam się od okna robiąc kilka kroków w tył. Gdzie ja jestem?!
Potknęłam się o pufę, leżącą na ziemi i boleśnie upadłam. Przerażona skuliłam się nie wstając z podłogi. DLACZEGO JA NIC NIE PAMIĘTAM! DLACZEGO JA TU JESTEM! GDZIE JA JESTEM!!!
Oh, nie... Zaczynam panikować...To zdecydowanie źle... Nagle z przemyśleń wyrwało mnie... miauknięcie. Spojrzałam przez głowę za siebie.
Zobaczyłam małego białego kociaka, który patrzył na mnie ze zmartwieniem.
Przewróciłam się na brzuch.
- J-Ja ... cię znam...? - spytałam niepewnie wyciągając ku kotu rękę. Ten spojrzał na mnie ze zrozumieniem w oczach, po czym podszedł i zaczął ocierać się o moją dłoń mrucząc przy tym cicho. Uśmiechnęłam się lekko. - Wiesz.. co to za miejsce? - spytałam się trochę bojąc się odpowiedzi. Kot zerkną mi w oczy ze smutkiem. Nie.
Westchnęłam zamyślona... Nie wydaje mi się, bym mogła ufać tym ludziom z placu...
Rozejrzałam się w zamyśleniu po pokoju. Ściany w większości ciemno szare dodawały temu pokojowi tajemniczości. Spojrzałam na szafę dalej drapiąc kocię po pyszczku.
- Może... poszłabym i czegoś się dowiedziała od tych... ludzi? - spytałam patrząc na kota. Ten odsuną się od mojej głaszczącej go ręki, spojrzał na mnie i z aprobatą miaukną.
Otworzyłam szafę i wyciągnęłam pierwszy lepszy T-shirt, obcisłe jeansy i bordową bluzę z przydługimi rękawami. Na nogi założyłam czarne trampki za kostki. Chwytając za szczotkę, dwa razy szybko przeczesałam włosy, po czym wyszłam niepewnie na korytarz.
Niepewnie wychyliłam głowę za futrynę. Nikogo... prócz oddalającej się dwójki dziewczyn żywo rozmawiających w drugim końcu holu.
Ruszyłam w przeciwną stronę, ciągle na nie patrząc. I sobie tym faktem przypłaciłam... Nagle wpadłam na wysokiego białowłosego chłopaka z metalową przepaską na oku.
- J-Ja... p-przepraszam - wydusiłam z siebie nieśmiało. Cała poczerwieniałam. Boże... dlaczego nie mogę zapaść się od tak pod ziemię?
(Riuki? Nie ukrywam, że sprawi mi przyjemność jak odpiszesz)

Od Riki

Promienie słoneczne złośliwie przeciskały się przez firankę na moje oczy. Przysłoniłam ręką oczy, które już lekko łzawiły. Powoli usiadłam na kanapie na, której przed chwilą spałam. Przeciągnęłam się leniwie i rozejrzałam się po pokoju. Wytrzeszczyłam oczy. Nie byłam w swoim salonie… no dobra w podobnym salonie. Okej, takim samym salonie! Wiedziałam jednak, że to nie mój salon. Wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę okna, by odsłonić firanki. Gdy to zrobiłam dostałam ataku ze strony światła. Przetarłam łzawiące oczy i odsłoniłam firanki do końca. Uchyliłam lekko okno. Był ciepły, miły poranek. Wychyliłam się delikatnie za okno. Świeże powietrze i lekki chłodny wiaterek. Odetchnęłam głęboko. Oparłam się o parapet i zaczęłam patrzeć na miasto. Gdy tak patrzyłam zauważyłam zarys kopuły czy czymś w tym rodzaju. Oderwałam ręce od parapetu. Zostawiłam okno w spokoju, a sama poszłam do mojego pokoju. Przywitało mnie skrzeczące:
-Dzie-eń Do-obry!
To była moja papuga. Uśmiechnęłam się lekko i pogłaskałam ją po łebku. Otworzyłam moją szafę. Były tam moje ubrania, co mnie zdziwiło. Mimo to wzięłam bardziej lekkie ubrania i się w nie przebrałam. Wzięłam moją torbę i wpakowałam do niej przybory do rysowania i szkicownik. Poszłam do przedpokoju i założyłam turkusowe trampki. Następnie wzięłam klucze do apartamentu i wyszłam zamykając drzwi. Zeszłam schodami na dół i poszłam do miasta, a dokładniej do parku. Gdy do niego dotarłam usiadłam na ławce i wyjęłam mój szkicownik, a potem moje przybory do rysowania. Zaczęłam rysować wiewiórkę, która na gałęzi jadła żołędzia. Gdy kończyłam rysować, a bardzo ładnie mi to wyszło ktoś dosiadł się do mnie i zaczął patrzeć jak kończę rysować.
(Ktoś?)

Od Atasuke - Do Riki

Obudziły mnie dźwięku fortepianu. Otworzyłem powoli oczy. Leżałem twarzą na biurku. Kark bolał mnie niemiłosiernie. Powoli się podniosłem i rozciągnąłem przez co odezwał się mój ból w karku. Odruchowo zacząłem go masować. Ziewając wstałem i ruszyłem do salonu, gdzie stał fortepian. Mój kot bawił się w najlepsze chodząc po klawiszach. Zdjąłem go stamtąd i opuściłem klapę. Kot miauknął z niezadowoleniem. Uśmiechnąłem się pod nosem i pogłaskałem futrzaka. Podszedłem do okna i je otworzyłem. Świeże powietrze tego mi było trzeba. Ptaki śpiewały, miasto, które tętniło życiem było otoczone kopułą… chwila, chwila co?! Wychyliłem się przez okno tak gwałtownie, że o mało co nie wypadłem z okna. Faktycznie kopuła otaczała całe miasto.
-No świetnie!- szepnąłem
Odsunąłem się od okna i zostawiłem je uchylone. Podszedłem do fotela po bluzę.
-Funciek idę a Ty tu zostań i niczego nie przeskrob- powiedziałem do kota zakładając bluzę
Kot tylko miauknął w odpowiedzi. Wziąłem klucze z szafki. Zamknąłem drzwi i zbiegłem schodami na dół. Wyszedłem na zewnątrz i na sam początek przeszukałem kieszenie. Parę monet i jakieś papierki. Ruszyłem do kawiarni, która była całkiem niedaleko. Kupiłem kawę na wynos i wyszedłem. Popijając kawę doszedłem do parku usiadłem na jednej z ławek. Dopiłem resztki kawy i wrzuciłem papierowy kubek do kosza. Nagle, gdy już miałem wstawać ktoś się dosiadł była to młoda dziewczyna. Spojrzałem na nią, a ona tylko się zarumieniła i wyjęła z jej torby książkę.
-Hej- przywitałem się z uśmiechem
Dziewczyna jeszcze bardziej się zarumieniła i wtopiła twarz w książkę.
-Cz-cześć…- odparła cicho
-Co czytasz?- spytałem próbując odczytać tytuł na okładce
(Rika?)

Od Mamiko - C.D Takumi'ego

Chłopak nie usłyszał imienia dziewczyny,kiedy to ciało przejęła na chwilę Mamiko.Szatynka przyciągnęła do siebie kolana i zwinęła się w kłębek.Otworzyła drugie oko i spojrzała na Takumi'ego.
-Trochę tu zimno.-stwierdziła-Przykryj mnie.
-Najpierw przedstaw się.-przeczesał włosy dłonią,a kilka kosmyków mimowolnie opadło na jego czoło.
-Nie myjesz uszu,ponieważ już ci mówiłam jak się nazywam.-rzuciła chłodno.-Przykryjesz mnie czy sama mam to zrobić?
-Sama...Chyba,że jeszcze raz powiesz mi jak się nazywasz-na jego twarzy pojawił się mały uśmieszek,niewiadomo z jakich powodów.Może po prostu to zwykły grymas bądź tik nerwowy.
-Zrobię to sama.-zaczęła szukać ręką kołdry.
-Czy tak ciężko powiedzieć swoje imię?-chłopak spojrzał na dziewczynę.
-Nie,ale ty nie słuchasz.-stwierdziła oburzonym głosem.
-To ty za cicho mówisz.-odparł.
-Mów mi Momo.-przekręciła się na drugi bok.-Sama się przykryję.
-Była umowa.
Takumi wstał z ziemi i zaczął iść w stronę dziewczyny.Przecież w każdej chwili mógł ją wyrzucić,a tego jeszcze nie zrobił.Chociaż przynajmniej podjął próbę wyciągnięcia jej z mieszkania,ale wybrał zbyt łagodną metodę.Może jednak czuł się samotny w tym kloszu.Chociaż nienależy do najbrzydszych osób.Z takim wyglądem na pewno chodzi za nim tłum fanek,a może jeszcze ma wielbicieli wśród męskich osobników.Podszedł do Momo,chwycił za jeden róg.Wpatrywała się w ścianę tak jakby coś tam znalazła.Niedługo po tym przed jej oczyna przewinęła ręka chłopaka.Czuła jego spokojny oddech na swojej szyi,a jednak widać było,że dla Takumi'ego jest to lekko flustrujące.Kto chciałby,aby ktoś obcy spał w jego łóżku?Już miał odchodzić,kiedy to dziewczyna złapała go za dłoń.Odwróciła się twarzą do niego.Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech,a wtedy zobaczyla lekko zarumionego chłopaka.Kiedy zauważył,że Momo na niego patrzy,odruchowo spuścił głowę w dół.Tak jak wcześniej nie chciał,aby ktoś spoglądał na jego rumieńce.
-A gdzie bajeczka na dobranoc?-zapytała dziecięcym głosem.
-Jesteś już dużą dziewczynką.-odpowiedział tak jakby wcielił się w ojca małego dziecka.Wolną dłoń położył na jej głowe i pogłaskał ją.Szatynka nie spodziewała się takiej rekacji,ale spodobało się kiedy w jednej chwili zmienił nastawienie.
-No to opowiesz tą bajeczkę?-puściła chłopaka,a sama przysunęła się do ściany.-Zrobiłam Ci już miejsce.-Chłopak spojrzał na nią pytającym wzrokiem.-Aaa...rozumiem.-zaśmiała się po czym podniosła trochę kołdry do góry.
-Może ja jednak podziękuję...-przeczesał dłonią włosy,błądząc wzrokiem po pokoju.
-Takumi,ale w końcu jesteśmy u ciebie i masz prawo spania na swoim łóżku,no nie?-Momo starała się mówić w miarę wysokim głosem naśladując kobiety,które w filmach grają słodkie i bardzo mało inteligentne osoby.

<Takumi?Nie wyszlo mi ._.>

Od Ayako

Obudziłam się z bólem głowy takim jakbym miała kaca. Nie pije czy coś tylko raz miałam takiego kaca, że… z resztą nie wnikajmy. W dodatku raziło mnie światło. Po prostu kumulacja! Powoli wstawałam z zimnej podłogi. Ramieniem przetarłam oczy. Rozejrzałam się. Nie byłam u siebie… byłam w jakimś pokoju…., który po wystroju wyglądał jak mój. Zajrzałam do szafy.
-Moje ubrania?- spytałam siebie
Zamknęłam szafę i podeszłam do okna. Otworzyłam je i wyjrzałam przez nie. Miasto, tłumy i tajemnicza kopuła otaczająca miasto. Postanowiłam wyjść na zewnątrz. Zamknęłam drzwi kluczami, które miałam w kieszeni. Zeszłam na dół i wyszłam na miasto. Zaczęłam zwiedzać. Były tu straszne tłumy. Ledwo dostałam się do kawiarni w, której było mało osób. Może najwyżej 6. Zamówiłam latte i usiadłam. Po chwili zamówienie dotarło. Wzięłam łyka i zaczęłam myśleć jak ja się tu znalazłam. Z zamyślenia wyrwało mnie szuranie krzesła obok mnie. Ktoś się do mnie dosiadł. Po chwili usłyszałam wesołe:
-Cześć!
Spojrzałam na osobę kątem oka i wzięłam kolejny łyk latte.

(Ktoś?)

Od Renji'ego - C.D Heaven'a

Kiedy usłyszałem, że Heaven wyjdzie stąd jeszcze dziś, nieświadomie się uśmiechnąłem. Chłopak spoglądał na mnie, jednak nie chciałem, żeby dostrzegł mój obecny „stan”, dlatego zakryłem usta dłonią.
Niestety, jednak zauważył to.
- T-to nie będzie kłopot, jeśli to ja się tobą z-zajmę, prawda? - wyjąkałem.
Chłopak skinął twierdząco głową.
- Mhm, rozumiem, więc widzę, że nie będzie problemu. - powiedział lekarz kierując się w stronę wyjścia z sali.
I wróciliśmy z powrotem do domu...
- Jeśli będziesz czegoś potrzebował od razu mów.
Znów wyszedłem na mały taras. Spoglądałem na gwieździste niebo. Wpatrywałem się tak przez dobre paru minut, kiedy usłyszałem odgłos otwierania drzwi, przez które wszedł Heaven.
- Podoba ci się to? - zapytał chłopak również spoglądając w górę.
- Mhm. - przytaknąłem.
- Ech... wypadałoby coś zjeść. - powiedział po chwili milczenia i ruszył w kierunku kuchni.
- N-nie! - chwyciłem go za rękaw ubrania. - Zostań ze mną.... Proszę... Tylko na chwilę... - spuściłem głowę na dół.

<Heaven? On chce oglądać gwiazdki! (>////<)>

Od Mixi

Rażące białe światło. Pusty biały pokój z fotelem na środku. Ja siedzę w fotelu.
- Widzę, że już się obudziłaś - powiedziała jakaś kobieta wchodząc przez drzwi zlewające się ze ścianami.
- Tak. Wytłumaczy mi pani gdzie jesteśmy?
- W odpowiednim dla ciebie miejscu - odpowiedziała.
- Odpowiednim? - zmarszczyłam brwi.
- Tak - mówiąc to podała mi szklankę wody.
- Prosze mi powiedzieć gdzie się znajdujemy! - powiedziałam poirytowana, jednocześnie biorąc od niej szklankę. Łapczywie wypiłam jej zawartość i wciąż nieustępliwie wpatrywałam sie w kobietę.
- Niestety nie wolno mi udzielać tego typu informacji - powiedziała jakoś tak mechnicznie.
Cmoknęłam niezadowolona i wstałam z fotela. Nogi się pode mną ugięły, prawie się wywróciłam, ale udało mi sie w ostaniej chwili podtrzymac sie fotela. Pomyślałam, że w tym momencie pewnie wyglądam jak źrebak niepewnie stawiający pierwsze kroki. Po chwili niepewnego stania mogłam poruszac sie już w miarę normalnie. Ruszyłam w stronę drzwi, a kobieta zerwała się z krzesła na, ktorym siedziała.
- Stój! - próbowała mnie zatrzymać, ale ją odepchnęłam.
Wyszłam z pokoju trafiając na równie biały i nieskazitelnie czysty korytarz. Ruszyłam wzdłuż niego aż w końcu trafiłam na drzwi. Pchnęłam je i wyszłam na dwór. Chociaż nie byłoto takie prawdziew 'zewnątrz'. Wszystko było otoczone szklaną kopułą.
"Fajnie, znalazłam się w jakimś dziwnym szpitalu otoczonym miastem pod kopułą. Naprawdę miło." pomyślałam. Zaczęłam poszukiwac jakiegokolwiek człowieka, ale nie zauważyłam nikogo. W pewnym momencie miałam wrażenie, że zauważyłam jakiś cień. Postanowiłam za nim ruszyć. Już po chwili zobaczyłam jego posiadacza.
- Poczekaj! - zawołałam.

(Ktoś? xD)

Od Shin'a - C.D Misaki

Wtuliłem się w jej plecy.Jak mi brakowało takiego bliskiego kontaktu.Kiedy ostatnio przytrafił mi się taki uścisk.Co prawda to ja trzymałem dziewczynę w swoich ramionach,ale jak to się mówi...nie można mieć wszystkiego.
-To może już się przesiądę... Zgaduję,że ci jest niewygodnie... -z początku nie dotarły do mnie jej słowa,ale szybko zrozumiałem o co jej chodzi.Poczułem jak Misaki powoli zsuwa się kolan.
-Nie jeszcze trochę.
Poprawiłem ją po czym jeszcze bardziej wtuliłem się w jej ciało.Przyjemne uczucie mieć do kogo się przytulić.Pewnie blondynka teraz cała płonie.Było to czuć,ponieważ jej ciało było takie...ciepłe.Odkąd tu jestem jeszcze ani razu nie miałem okazji,aby kogoś objąć.W sumie nawet nie wiem czy jej to odpowiada,ale nie szarpie się,więc chyba nie ma nic przeciwko po za tym jestem pewien,że gdyby tego nie chciała to dawno by wstała i dostałbym od niej w twarz.Poszczęściło mi się trafiając na nią,a nie na jakąś inną panienkę.Misiaki poprawiła swoje włosy,a kilka kosmyków opadło także na moją buźkę.Poczułem zapach lilii.Nie znałem się na kwiatach,ale te zawsze miały charakterystyczny zapach,a więc takiego szamponu używa kobietka siedząca na moich kolanach.Coś mnie skusiło,aby przynajmniej na chwilę ich dotknąć.Chwyciłem za jedno pasmo włosów i zacząłem obracać nim w okół swojego palca.Mieniły się prawdziwym złotem kiedy światło padało na nie.Dla każdego artysty byłby to zachwycający.Zakończyłem zabawę kosmykiem,ręką ponownie objąłem ją wokół tali.Poczułem dotyk na swojej dłoni.Spojrzałem co się dzieje zza pleców dziewczyny.Zaczęła bawić się moją łapką.Chyba na prawdę była znudzona tą akcją.Czasem taka cisza pozwala powrócić do dawnych lat.Oparłem głowę na jej prawym ramieniu.Jeden dzień,a i tak jestem zadowolony z tej znajomości.Szkoda,że akurat w tym kloszu los pozwolił nam się zapoznać.W tamtej chwili jednak taki spokój zaczął mnie przytłaczać.Chciałem zrobić dziewczynie "samolocik".Jednak,gdy przestałem ściskać Misaki ta zaczęła balansować na moich kolanach.Jakim cudem ona to zrobiła?Niezła z niej fajtłapa,uśmiechnąłem się pod nosem.Złapałem jakoś dziewczynę,aby przestała kiwać się na wszystkie strony.Niestety chyba szczęście nie chce dziś ze mną współpracować.Moje dłonie znalazły się na piersiach blondynki zamiast na brzuchu.Widziałem jak na jej twarzy pojawia się ostry rumieniec,Przez to wszystko też się trochę zarumieniłem.Szybko zdjąłem z dziewczyny ręce,a głowę spuściłem w dół.
-Przepraszam....-wydukałem cicho.Ona milczała.Nie wiedziałem jak to odebrać.Czyżbym miał zaraz dostać z liścia?Podniosłem łebek w górę,aby sprawdzić jakie ruchy wykona moja towarzyszka.Odwróciła się w moją stronę.Jej twarz była tak blisko....nie powiem ten odcień czerwieni doprowadzał trochę do śmiechu,ale w tamtej chwili nie mogłem sobie na to pozwolić.
-Każdemu zdarzają się błędy.-wymusiła lekki uśmiech.Ta sytuacja była niezręczna dla nas obydwojgu.Misaki zeszła z kolan po czym zajęła miejsce obok mnie na ławce.Chciałem jak najszybciej to zakończyć.
-W zamian za przeprosiny zapraszam cię na herbatkę bądź ciastko u mnie.-stanąłem dumnie przed nią.
-Jednak podziękuję.-spuściła głowę w dół.Pochyliłem się nad nią tak,aby moja głowa była blisko jej ucha.
-Nie możesz odmówić.-powiedziałem szeptem.Jak zwykle jej twarz pokryła się rumieńcem.Chwyciłem ją za dłonie i przyciągnąłem ją do siebie.Od razu wstała z ławki i znalazła się bliżej mnie.Szybko objąłem ją w tali po czym przerzuciłem przez ramię.-A mówiłem,że nie odmówisz!-zaśmiałem się radośnie.
Przez całą drogę paradowałem dziewczyną na ramionach.Co prawda ciągle się szamotała.Czułem jak co chwilę nadzoruje swoją spódniczkę,aby nie można było za wiele ujrzeć.Chyba od dziś zacznie nosić częściej spodnie.Nigdy nie wiadomo co cię spotka w życiu.Jednak Misaki chyba nie była w stanie nadzorować swojego odzienia cały czas.Zawiał wiatr a jej dolna garderoba odsłoni trochę za dużo.Na jej nieszczęście wtedy odwróciłem się i ujrzałem jej pośladki na których znajdowała się biała,koronkowa bielizna.Postanowiłem nie mówić dziewczynie,że to widziałem,ale jednak obserwowała wszystko.Widziała jak wlepiałem swoje spojrzenie na jej pupę,ale chyba każdy normalny facet zerknąłby sobie,prawda?Znów była cała czerwona.Dłonią próbowała jakoś zakryć mi widok.Oczywiście musiała wsadzić palce w moje oczy.
[~]
Pociągnąłem klamkę w dół po czym drzwi otworzyły się.Wszedłem do środka i od razu skierowałem się do kanapy.Usadowiłem tam blondynkę.Oczywiście na jej twarzy rumieniec musiał być obowiązkowy.Położyłem dłoń na jej głowie,pogłaskałem ją po niej.Patrzyła na mnie takim obrażonym wzrokiem.Skierowałem się do kuchni.
-Co zazwyczaj pijasz?-krzyknąłem.


<Misaki?>

Battle Group ~ Zakończenie/ Wyniki !

Dobra i tak nadszedł dzień kiedy w końcu pora zakończyć naszą Grupową Bitwę. No nie powiem bo jestem nieco zawiedziona, niektóre osoby mogły się bardziej postarać z tymi postami (chodzi mi tutaj o te, które nie napisały nic). Ogólnie można powiedzieć, że wasz kochany Administrator jest zadowolony z łącznej liczby postów, i miejmy nadzieje że następnym razem będzie ich jeszcze więcej. Cała Bitwa trwała tydzień, z małymi postojami, bo no wiadomo czasami Nie chce się pisać.
Statystyki przedstawiają się tak:
Miejsce
Grupa
Ilość Postów
1.
Team 1
13
2.
Team 4
10
3.
Team 3
15
4.
Team 2
13

Najaktywniejsze Postacie ~ Mixi ~ 6 postów
Najmniej aktywna Postać ~ Renji ~ 0 postów
Łączna Ilość Postów ~ 53

  • Dlaczego tak a nie inaczej ?
To się teraz trochę rozpiszę. No to tak: Zdecydowałam ze jednak wygra Team 1 ze względu na to, że w ostatnim (team’ie) jedna osoba w ogóle nie napisała żadnego postu co ich osłabia na dodatek w ostatnim poście (Od Roxel’a) można powiedzieć że poległ co stawia Team 1 i 4 w takiej samej sytuacji (czyli ich stan wynosi ¾). No to już możemy pogratulować 1 grupie. Co z pozostałymi ? Druga drużyna straciła najwięcej osób, aż 3 czyli: Mamiko, Takumi’ego i Deak’a, dlatego też wylądowała na ostatnim miejscu. 3 Grupa napisała największą ilość postów i gdyby nie to że jedna postać zrobiła sobie niezłą samowolkę mogli by jeszcze trochę powalczyć.

Fajnie by było jakby wygrani otrzymali jakąś nagrodę no nie ? Jestem sknerą i nic wam nie dam. Dobra no... powiem wam tylko tyle że cała Grupa pierwsza awansuje i teraz każdy z nich ma #2 rangę, ponad to mają możliwość dopisania sobie jeszcze jednego ataku.


[Team 4] Od Roxel'a - C.D Deak'a

Byłem przekonany, że chłopak znów będzie biegł przed siebie, a tymczasem ruszył prosto na mnie. To chyba jedyna opcja której nie przewidziałem. Kiedy tylko stykneliśmy się ramionami, poczułem ogromny ból owładniający całą lewą stronę mojego ciała. Ostrze trzymanego przez chłopaka noża przecięło moją skórę z niebywałą łatwością. Ten zorientowawszy się, iż osiągnął zamierzony cel, chwycił mocniej za rękojęść i przesunął nóż do góry. Tak jak dziecko przejeżdża palcami między szparami w płocie tak on przejechał ostrzem po moich żebrach. Wrzasnąłem z bólu i przykryłem ręką zranione miejsce. Korzystając z okazji, zaserfował mi klasycznego kopniaka z półobrotu. Byłem zdziwiony, że po takim ciosię stoję na nogach o własnych siłach. Kiedy zamierzył się drugi raz, złapałem jego dłoń znajdującą się idealnie przed moją twarzą, po czym wielki płomień, który się na nim pojawił zaczął przypalać skórę przeciwnika. Błyskawicznie zabrał górną kończynę, krzycząc chyba jeszcze głośniej ode mnie. Pojawiły mi się pierwsze mroczki przed oczami, czułem ciepłą krew, ubrania nasiąkające szkarłatną mazią przywierały do mojej skóry powodując jeszcze większy ból. Nie mogłem przegrać w taki sposób. Byłem wręcz wściekły, że podszedł mnie tak łatwo. W sekundzie mooje włosy zmieniły się w jeden wielki płomień. Ghost Rider, biczys!
Zacząłem biec (raczej szybko iść) w kierunku czerwonowłosego, przygotowującego kolejne pokłady ładunków elektrycznych. Nie byłem zbyt dobry w walce wręcz, ale skoro już do tego doszło... Nie miałem innego wyboru. Zaczęliśmy się naparzać. Znaczy się... nasza walka wyglądała tak, że większa część ataków nie trafiała w przeciwnika. Oboje bylismy nieźle pokiereszowani, a każdy ruch sprawiał niewyobrażalny ból.
- Nie mam siły, żeby się z tobą dalej bawić, sa... - wydyszał zmęczony, na co pytająco przechyliłem głowę. - Więc zakończmy to raz na zawsze.
Po tych słowach, dosłownie się na mnie rzucił. Przygwoźdźił mnie do ziemi ciężarem własnego ciała, położył ręce na torsie i wrzasnął ostatkiem sił:
- Heaven Stamp: Violent Thunder!
To było coś jak defiblyrator, ale o znacznie większej sile, która chyba powaliłaby nawet słonia. Przeczuwałem, że wykorzystał całą swoją magiczną moc, aby ostatecznie położyć kres naszej potyczce. Wszystkie mięśnie mi się spięły, zacząłęm się trząść i wreszczeć jak przy ataku najgorszej odmiany padaczki.
Musiałem na chwilę stracić przytomność, bo kiedy się ocknąłem Deak leżał na ziemi obok mnie. Bardzo ciężko oddychał, kurczowo ściskając zdrową ręką tę poparzaoną.
- Nie dam rady dłużej... - wyszeptał, a potem zamknął oczy oraz przestał się poruszać.
Wiedziałem, że jeżeli teraz się podniosę, mogę go jeszcze dobić. Jednak nie mogłem tego zrobić. Nie czułem rąk ani nóg, byłem wręcz sparaliżowany. To wyładowanie elektryczne kompletnie mnie wykończyło.
Czyżby to był remis? Czy naprawdę wyeliminowaliśmy siebie nawzajem?
Usłyszałem głos Rosie. Nie wiedziałem czy mi się wydaje czy naprawdę jest obok. Widziałem jedynie głęboką czerń mimo, że moje oczy pozostawały otwarte.

<Rosie,Futaba co teraz?>

[Team 1] Od Nyar'a - C.D Takumi'ego

Uśmiechnąłem się do siebie. Wyszeptałem kilka słów,a potem podniosłem się do góry. Wcześniej zauważyłem kilku ludzi, wyglądali jak ci którzy nas zamknęli w tym "ośrodku". Odetchnąłem ciężko i spojrzałem na mdlejącego Takumi'ego... O jak ja bym chciał go teraz..Mych! Krew przestała cieknąć z mojej rany, przestało też nieco tak boleć. Poczułem tylko jak łapią mnie za ręce, odciągają do tyłu. Takumi'ego także podnieśli do góry.
- Zostawcie go! Nie jest tego warty - zaśmiałem się. Potem poczułem tylko jak wbijają mi coś w rękę..Zamknąłem oczy, straciłem przytomność. [...] Gdy otworzyłem oczy od razu oślepiło mnie jasne światło. Ze zmrużonymi paczadałkami rozejrzałem się po tym białym jak śnieg pokoju. Po lewej znajdowało się okno i drugie łóżko,a na nim Takumi.
Kurwa - mruknąłem cicho. Znajdowaliśmy się w szpitalu. Położyłem głowę na poduszce, wręcz uderzyłem nią o materiał, a potem przekręciłem się jeszcze w bok,żeby obejrzeć Smerfika. Był nieprzytomny, uśmiechnąłem się jeszcze szerzej, przez głowę przechodziło mi bardzo wiele myśli. Dotknąłem ręką brzucha, bandaż.. Odetchnąłem głęboko przewracając oczami. Moje dalsze przemyślenia przerwał trzask drzwi. Automatycznie spojrzałem w tamtą stronę. Przy wejściu stał naukowiec, patrzył w moją stronę z jakimś dziwnie „miłym” uśmiechem. Znów przewróciłem oczami.
- Bardzo dobrze,że się obudziłeś – wyszczerzył zęby. Jakoś nie zdziwiło mnie to zachowanie. Byli tak samo porąbani jak ja... Hahah.
- Nieco przesadziliście z tą waszą walką – mruknął wpatrując się intensywnie w swoje notatki, potem znowu popatrzył do góry i obejrzał całą salę, zupełnie jakby było więcej osób leżących na niewidzialnych łóżkach. Kurde, pierwszy raz zacząłem racjonalnie myśleć, a może nie pierwszy. Nieważne.
- Czyli co zrobicie? - zapytałem z lekkim uśmieszkiem patrząc w sufit.
- Nie masz się o co martwić. Nie zginiecie, ale myślimy nad dyskwalifikacją – powiedział z podekscytowaniem. Dziwnie przejęty..
(Takumi lub cosie jakieś?)
Layout by Hope