Uśmiechnąłem się do siebie. Wyszeptałem kilka słów,a potem podniosłem
się do góry. Wcześniej zauważyłem kilku ludzi, wyglądali jak ci którzy
nas zamknęli w tym "ośrodku". Odetchnąłem ciężko i spojrzałem na
mdlejącego Takumi'ego... O jak ja bym chciał go teraz..Mych! Krew
przestała cieknąć z mojej rany, przestało też nieco tak boleć. Poczułem
tylko jak łapią mnie za ręce, odciągają do tyłu. Takumi'ego także
podnieśli do góry.
- Zostawcie go! Nie jest tego warty - zaśmiałem
się. Potem poczułem tylko jak wbijają mi coś w rękę..Zamknąłem oczy,
straciłem przytomność. [...] Gdy otworzyłem oczy od razu oślepiło mnie
jasne światło. Ze zmrużonymi paczadałkami rozejrzałem się po tym białym
jak śnieg pokoju. Po lewej znajdowało się okno i drugie łóżko,a na nim
Takumi.
Kurwa - mruknąłem cicho. Znajdowaliśmy się w szpitalu.
Położyłem głowę na poduszce, wręcz uderzyłem nią o materiał, a potem
przekręciłem się jeszcze w bok,żeby obejrzeć Smerfika. Był nieprzytomny,
uśmiechnąłem się jeszcze szerzej, przez głowę przechodziło mi bardzo
wiele myśli. Dotknąłem ręką brzucha, bandaż.. Odetchnąłem głęboko
przewracając oczami. Moje dalsze przemyślenia przerwał trzask drzwi.
Automatycznie spojrzałem w tamtą stronę. Przy wejściu stał naukowiec,
patrzył w moją stronę z jakimś dziwnie „miłym” uśmiechem. Znów
przewróciłem oczami.
- Bardzo dobrze,że się obudziłeś – wyszczerzył
zęby. Jakoś nie zdziwiło mnie to zachowanie. Byli tak samo porąbani jak
ja... Hahah.
- Nieco przesadziliście z tą waszą walką – mruknął
wpatrując się intensywnie w swoje notatki, potem znowu popatrzył do góry
i obejrzał całą salę, zupełnie jakby było więcej osób leżących na
niewidzialnych łóżkach. Kurde, pierwszy raz zacząłem racjonalnie myśleć,
a może nie pierwszy. Nieważne.
- Czyli co zrobicie? - zapytałem z lekkim uśmieszkiem patrząc w sufit.
- Nie masz się o co martwić. Nie zginiecie, ale myślimy nad dyskwalifikacją – powiedział z podekscytowaniem. Dziwnie przejęty..
(Takumi lub cosie jakieś?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz