Obudziłam się z bólem głowy takim jakbym miała kaca. Nie
pije czy coś tylko raz miałam takiego kaca, że… z resztą nie wnikajmy. W
dodatku raziło mnie światło. Po prostu kumulacja! Powoli wstawałam z zimnej
podłogi. Ramieniem przetarłam oczy. Rozejrzałam się. Nie byłam u siebie… byłam
w jakimś pokoju…., który po wystroju wyglądał jak mój. Zajrzałam do szafy.
-Moje ubrania?- spytałam siebie
Zamknęłam szafę i podeszłam do okna. Otworzyłam je i
wyjrzałam przez nie. Miasto, tłumy i tajemnicza kopuła otaczająca miasto.
Postanowiłam wyjść na zewnątrz. Zamknęłam drzwi kluczami, które miałam w
kieszeni. Zeszłam na dół i wyszłam na miasto. Zaczęłam zwiedzać. Były tu
straszne tłumy. Ledwo dostałam się do kawiarni w, której było mało osób. Może
najwyżej 6. Zamówiłam latte i usiadłam. Po chwili zamówienie dotarło. Wzięłam
łyka i zaczęłam myśleć jak ja się tu znalazłam. Z zamyślenia wyrwało mnie
szuranie krzesła obok mnie. Ktoś się do mnie dosiadł. Po chwili usłyszałam
wesołe:
-Cześć!
Spojrzałam na osobę kątem oka i wzięłam kolejny łyk latte.
(Ktoś?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz