czwartek, 5 marca 2015

Od Mei - C.D Vincenta

Dotknęła delikatnie jednego z obrazów.
- To moje wspomnienia. - powiedziała po prostu. - Maluję je, aby przypominały mi kim jestem. Nie chcę o nich zapomnieć. - dodała. Chłopak zamyślił się patrząc na dzieła dziewczyny.w
- Prawie na każdym jest lalka. - zauważył. Miał rację. Na wielu obrazach pojawiał się motyw porcelanowych zabawek. Wszystkie wyglądały podobnie i nawet na najweselszych obrazach były upiorne. Ich idealnie biała cera, idealne włosy i martwe spojrzenia wywoływały dreszcze u oglądających. Kiwnęła głową lekko.
- Zawsze otaczały mnie lalki. - powiedziała dając Vincentowi czas na przetrawienie nowej wiadomości. - Czy już obejrzałeś? - spytała po chwili, zasłaniając jeden z obrazów.
- Jeszcze chwila...- poprosił, przypatrując się idealnemu rysunkowi szpitalnego korytarza. Zaraz potem obydwoje chowali obrazy do szafy.
- Dziękuję że mi je pokazałaś. Są niezwykłe. - powiedział cicho.
- To nic takiego. - odparła poprawiając opaskę. Vincent przyjrzał się jej ciekawsko. Widać że z trudem powstrzymywał pytanie dotyczące oka Mei. Rzuciła mu bystre spojrzenie. - Nie które sprawy zostaną ze mną. - powiedziała. Chłopak zmieszał się rozumiejąc aluzje. Właściwie jego ostrożność bawiła Mei. Nigdy nie spotkała osoby, która tak delikatnie prowadziła rozmowę.
- A twoja rodzina? - zapytała po chwili. Uśmiechnął się smutno.
- Nie znałem ich.
- Rozumiem. Musi ci być ciężko...- powiedziała powoli nie chcąc urazić gościa. Miała nadzieje że nie poczuje się obrażony.

( Vincent? )

Od Vincenta - C.D Mei

Nie bardzo wiedziałem co powiedzieć. Byłem prawie pewien, że jeśli powiem, że współczuję odwarknie coś w stylu "Nie potrzebuję twojego współczucia". A jeśli się nie odezwę może to potraktować jako nie słuchanie jej.
- Naprawdę mi przykro... - zdecydowałem się jednak na najbezpieczniejszą opcję.
- To nic nie zmienia... - dalej wpatrywała się pustym wzrokiem w jeden z obrazów.
- Wiem... Ale chciałem żebyś po prostu wiedziała... Chociaż nie znałem twojej siostry to czuję, że była wspaniałą osobą...
Mei nie odpowiedziała tylko dalej wpatrywała się w ten radosny portret brunetki.
- Tak w ogóle to bardzo ładnie malujesz... - z miną eksperta wpatrywałem się w obraz. Przeszedłem się wzdłuż pokoju podziwiając prawdziwe arcydzieła. Najbardziej zachwycił mnie obraz przedstawiający lustro. Każdy fragment szkła był narysowany bardzo dokładnie i po dokładniejszym przyjrzeniu się można było dostrzec odbijającą się w nim lalkę.
- Wszystkie są przepiękne... Tylko czemu takie smutne?
<Mei? Jak zwykle brak weny -.->

Od Vincenta - C.D Emily

- Nie... - odpowiedziałem patrząc zaskoczony na kartkę.
- To jakim cudem znalazła się wyrwana w twojej ręce?!
- Nie wiem, ale jestem pewien, że jej nie wyrwałem - odparłem.
- Może magicznie się teleportowała?! - warknęła.
- Może... Stawiałbym raczej na wiatr gdyby nie to, że jesteśmy w zamkniętej kopule... - zastanowiłem się. - Ale tutaj to chyba raczej moja wina... Sorry nie chciałem... Mam nadzieję, że nie był bardzo ważny...
- Był... - w kącikach jej oczu pojawiły się łzy, ale były to raczej łzy wściekłości i bezsilności niż smutku.
- Przepraszam... - spuściłem wzrok. - Na szczęście nie jest uszkodzony... - próbowałem ratować sytuację. Ale dziewczyna nie słuchała... Wpatrywała się pustym wzrokiem w horyzont.
- Emily, naprawdę przepraszam...
<Emily?>

Od Chomesuke - Do Deak'a

Dzisiaj wstałam o tej samej godzinie co zawsze, czyli o czwartej. Nie spałam zbyt długo, bo tylko dwie godziny, ale i tak się wyspałam. Podniosłam z krzesła ubrania, które wczoraj sobie naszykowałam i udałam się do łazienki. Wzięłam godzinny prysznic, po czym ubrałam się i poszłam zjeść śniadanie. Było ono dosyć ubogie, ponieważ zostały mi tylko trzy parówki, dwie kromki chleba i pół szklanki soku. Kiedy skończyłam jeść była godzina piąta.
Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. W końcu natrafiłam na jakiś ciekawy film. Później poszłam do parku. Nawet to mi nie pomogło...Nudziło mi się, nie znałam tu nikogo, byłam tak jakby zmuszona do siedzenia w samotności.
Ciągle byłam głodna, więc poszłam do kawiarni. Po drodze zdobyłam kilka nowych siniaków bo jestem dosyć niezdarnym człekiem, co to ciągle się potyka i upada. Gdy byłam już na miejscu, zamówiłam kawę i kilka ciastek, po czym usiadłam przy jednym ze stolików. Po jakimś czasie moje zamówienie zostało przyniesione. Zaczęłam jeść ciastka, no bo...może nimi w końcu się najem? Odłożyłam ciastko i wzięłam kilka łyczków kawy.
Miałam dziwne wrażenie że ktoś obok mnie stoi. Odwróciłam się na bok. Podszedł do mnie jakiś wysoki, rudowłosy chłopak z przepaską na oku.
-Mogę się dosiąść?-zapytał
-Oczywiście-odparłam, a chłopak usiadł naprzeciwko mnie
-Dawno nie miałem okazji poznać kogoś nowego, sa! Poza tym to wszystko jest takie męczące, te treningi... Nie dam rady dłużej, sa!
Rudzielec przeczesał palcami włosy. Dokładnie mi się przyjrzał. Tak jakby zmienił mu się nastrój.
-Przepraszam... Nie powinienem ci tego tak mówić, sa. Nawet mnie nie znasz... Jednak możesz poznać, sa-uśmiechnął się.-Jestem Deak!
-Miło mi Cię poznać. Ja jestem Chomesuke, ale możesz na mnie mówić Cho-wyciągnęłam rękę w jego stronę jednocześnie się uśmiechając-na prawdę, nie musisz mnie za to przepraszać. Jesteś dla mnie po prostu zbawieniem...bo wcześniej nikogo tu nie znałam...a nie lubię samotności.
Nagle wyraz jego twarzy się zmienił. Mimo, że uśmiechał się cały czas, jego uśmiech był inny jak wcześniej, taki dziwny. Po chwili się zarumienił.
-Nie mów tak, sa! Przez ciebie się zarumieniłem!-starał się zakryć rękoma różowe policzki.-Jeśli jestem twoim zbawieniem... To chodźmy stąd, sa!
-Nie, to nie...Teraz chociaż kogoś znam-powiedziałam próbując powstrzymać się od śmiechu-Skoro proponujesz żebyśmy stąd poszli, to może powiesz też gdzie możemy iść?
Deak uśmiechnął się podejrzanie.
-Możemy iść do mnie, sa! Zjemy coś porządnego, pooglądamy telewizję, zagramy w grę, a potem...-Zaśmiał się i zaczął czekać, najpewniej na jakąkolwiek rekację z mojej strony.
Spojrzałam na niego pytająco.
-No dobrze, więc pójdziemy do Ciebie. Ale co potem? O co Ci chodziło?
-O co mi chodzi, sa? No ten tego...
-No co? Nie powiesz?-zapytałam
-Domyśl się Cho, sa!
Pstryknął mnie w czoło palcami.
-No więc pójdę sobie do domu...bo będzie już późno...
Chłopak nagle się zerwał z miejsca. Podbiegł do mnie i chwycił moją rękę. Zaczął mnie ciągnąć, możliwe, że w stronę swojego mieszkania.
-Tam jest już nudno, sa!
Uśmiechnął się do mnie i "wziął" mnie pod rękę.

< Deak? >

Od Rosie - C.D Daniela

Wbiłam wzrok w podłogę lekko zakłopotana. Nie mogłam się jakoś specjalnie pochwalić swoją Arcaną, bo nawet dobrze jej nie znałam. Westchnęłam cicho i zakryłam twarz dłońmi ze wstydu. Nie chciałam by widział moje rumieńce. Po chwili poczułam jak z powrotem siada obok mnie. Nieśmiało odsłoniłam włosy i rozejrzałam się po pokoju. Zauważyłam ciut przyschniętą roślinkę w kącie. Miałam ją wyrzucić jakiś czas temu, bo brakowało mi dla niej miejsca, ale czemu by mu na niej czegoś nie pokazać? Spokojnie wstałam i chwyciłam niewielką doniczkę z małym, uschniętym krzakiem. Wróciłam do chłopaka i siadając położyłam ją sobie na kolanach. Kiedy Daniel spojrzał na przedmiot lekko ruszyłam ręką, a nagle na gałązkach pojawiły się zielone, żywe liście i ciemnogranatowe owoce. Zerwałam parę i podałam mu.
- Jagody, spróbuj - wyprzedziłam wszelkie pytania i lekko się uśmiechnęłam
Z niepewnością przełknął kilka, a gdy mu zasmakowały uniósł delikatnie kąciki ust. Zrobiło mi się miło. Nieśmiało się zarumieniłam i odsłoniłam kilka kosmyków, które spadały mi na twarz. Powoli, ale bardzo powoli zaczynałam się co do niego przekonywać. Był bardzo spokojny i cichy. Rozejrzałam się po pokoju szukając czegoś wzrokiem. Chciałabym mu coś jeszcze pokazać.. A mam! Chwyciłam chłopaka za rękę i delikatnie pociągnęłam w stronę okna. Posłusznie udał się za mną, lecz był trochę zdzwiony moją reakcją. Skoro obydwoje jesteśmy dosyć chłodni to któreś z nas w końcu musi się przełamać. Uśmiechnęłam się ciepło zadzierając główkę do chłopaka i wskazałam mu jedno z drzew na placu. Lekko przyłożyłam dłoń do szyby, a nagle z nieowocującej jabłoni spadło jabłko prosto na głowę jakiegoś strażnika, który siedział sobie na ławce pod nią. Mocno zdziwiony podniósł się, a potem szybko oddalił. Zaśmiałam się cicho i spojrzałam na reakcje chłopaka. Także się śmiał i cały czas spoglądał w to miejsce.
- Uff.. dobrze, że się udało - wyznałam patrząc na drzewo
- A miałoby się nie udać? - zapytał z lekką nutą zdziwienia w głosie
- Jestem omegą i nie zbyt dobrze nad tym panuje - odparłam i zawstydziłam się, po czym dodałam - Głupio się przez to czuje.. jest tutaj tak niewiele takich jak ja
Westchnęłam cicho ze smutkiem, a on milczał.
- A ty jesteś…? - zapytałam z ciekawością w głosie
- Alfą - odpowiedział krótko, a ja się uśmiechnęłam
Miałam nadzieje, że nie czuje się w moim towarzystwie jakiś skrępowany czy coś. Zależało mi, żeby choć troszkę go poznać i aby czuł się przy mnie swobodniej niż w tłumie reszty projectów. Pierwszy raz spotkałam tutaj kogoś podobnego w takim stopniu. Kiedy Daniel wpatrywał się przez okno ja dostrzegłam kilka książek na stoliku. A no tak.. miałam je oddać zanim jeszcze chłopak do mnie przyszedł. Chwyciłam je i schowałam do leżącej nieopodal torebki. Zarzuciłam ją na ramię i po cichu wróciłam do niego. Chyba się trochę zamyślił, bo mnie nie zauważył. Lekko położyłam dłoń na jego ramieniu, a od razu się ocknął. Delikatnie zarumieniłam się od jego spojrzenia, ale to u mnie normalne.
- Pójdziesz ze mną do biblioteki? Tylko na chwilkę. Muszę oddać książki - powiedziałam chwytając w dłonie pasek od torebki, po czym znowu się odezwałam - Potem możemy pójść w jakieś miejsce, które ty lubisz. Oczywiście jeżeli nadal chcesz ze mną przebywać… - ostatnie słowa wypowiedziałam szeptem spuszczając głowę, nie miałam zielonego pojęcia co odpowie
(Daniel?)

Od Mei - C.D Vincenta

Westchnęła tylko lekko zrezygnowana.
- No dobrze. Chodźmy.- powiedziała prowadząc za sobą gościa. Weszli do przestronnego jasnego pokoju. Stało w nim kilka sztalug, stolik z farbami i przyborami plastycznymi. Dotknęła bladą dłonią drzwi dużej szafy, znajdującej się przy ścianie. Vincent spojrzał na nią wyczekująco. Mei odemknęła hebanowe drzwi, które ustąpiły z cichym skrzypnięciem. W środku znajdowały się płótna, zakryte białym materiałem. Wysunęła kilka pierwszych obrazów i podała je chłopakowi. Po chwili zajęli się odkrywaniem dzieł. Nomu czuła się dziwnie. Pokazując swoje dzieła, miała wrażenie,że odkrywa przed nim własne wspomnienia.
Prace przedstawiały różne rzeczy i sytuacje. Dwie bliźniacze dziewczynki, bawiące się lalkami chyba najbardziej rzucały się w oczy. Jedna z nich miała tak, jak Mei przepaskę na oku, druga była jej lustrzanym odbiciem. Różniły je tylko szczegóły, takie jak brązowe włosy Seiko i brak przepaski.
Reszta prac przedstawiała inne sceny z życia dwóch sióstr. Kolejne dzieła nie były już zbyt wesołe. Przedstawiały pobite lustro, sale szpitalne i białą, porcelanową lalkę z przechyloną główką.
- Kto to? - spytał, pochylając się przy portrecie roześmianej brunetki. Przeważały tam jasne kolory. Tylko czarna smuga nad głową dziewczyny niszczyła całą kompozycję. Tak jakby autorka w przypływie złości próbowała zniszczyć rysunek.
- Moja bliźniaczka. - powiedziała cicho.
- Jesteście jak dwie krople wody. - uśmiechnął się. Czarnowłosa zaczęła zbierać materiały, którymi zakrywała obrazy.
- Byłyśmy. - poprawiła go nie przerywając zajęcia, ani nie podnosząc wzroku. Poczuła na sobie zdziwione spojrzenie Vincenta.
- Ona nie żyje. - powiedziała bez ogródek. Wypowiadając te trzy wyrazy poczuła nagłą pustkę. Niczym jednak nie zdradziła swojego uczucia. Jej twarz pozostała taka sama jak wcześniej. Niewzruszona.

Od Vincenta - C.D Mei



- Dałabyś radę? - zapytałem lekko zszokowany.
- Jasne - wzruszyła ramionami.
- A mogłabyś - w tym miejscu wypił łyk parującego napoju. - Pokazać mi inne swoje obrazy?
- Dobrze - zgodziła się, ale nie wyglądała na zadowoloną. - Po wypiciu herbaty...
Piłem gorący napar rozkoszując się jego smakiem, bo trzeba było przyznać - herbata była cudowna.
- Co to za herbata? - zapytałem mrużąc oczy by bardziej skoncentrować się na smaku niż innych rzeczach.
- Zwykły Earl Grey - powiedziała.
- Naprawdę? Smakuje cudownie...
- No, może dodałam do niego odrobinę tego i owego - uśmiechnęła się.
- W każdym bądź razie pyszny - wypiłem kolejny łyk i tak nim się spostrzegłem filiżanka była już pusta. - Już po herbacie, więc chodźmy do galerii sztuki - zaśmiałem się.
- Nie jestem pewna czy to dobry pomysł...
- Obiecałaś - wyszczerzyłem się.
<Mei?>
Layout by Hope