piątek, 11 września 2015

Od Cinii - C.D Riuki`ego

Złapałam go za rękę, miał taki wzrok… jak jakiegoś zbitego pieska. Szczerze, to go nawet za bardzo nie słuchałam, to znaczy mniej więcej słyszałam co mówił. Ale ciężko było mi się na tym skupić, widząc jego skwaszoną minkę. To jak cierpi, to jaki jest smutny i przybity. To wszystko sprawiało, że coś mnie wręcz rozdzierało od środka. Musiałam się powstrzymywać jak nigdy, żeby nie wybuchnąć płaczem. Nie wiem czy kiedykolwiek się tak bałam, niby nie pamiętam całego swojego życia a jednak mam takie przeczucie. Że nawet kiedy mojemu życiu mogło coś zagrażać, nie bałam się tak jak teraz. A bałam się, że go stracę na zawsze. Przecież tak niewiele brakuje do tego, nieprawdaż? Zacisnęłam mocniej swój uścisk, zabolały mnie od tego kostki, więc jego zapewne też, ale nie chciałam go puścić. Chciałam tylko, żeby nie zapomniał o tym, że dalej tutaj jestem.
- Masz prawo to robić… o czym ty w ogóle mówisz? Nie krzywdzisz mnie, to ja i tylko ja krzywdzę Ciebie Riuki. Jesteś dla mnie dobry, czego ja nie mogę powiedzieć o sobie.
Nie odpowiedział, dalej miał spuszczony wzrok, chyba teraz z nim nie porozmawiam. Sama nie wiem szczerze co mam mówić, boję się, że powiem coś niewłaściwego. Coś, co pogorszy jeszcze bardziej to wszystko, przecież tylko ja mam talent do takiej gadki. Również spuściłam swoje oczy, kierując je na podłogę. A co tam było takiego ciekawego? Właściwie to nic, ale jakoś musiałam pozbierać myśli. Jakby to miało przynieść jakiś efekt.
- I co teraz? Będziemy tak tkwili w ciszy? – wychrypiał.
Drgnęłam niespokojnie, o co dokładnie mu chodzi? Podniosłam wzrok, napotykając w pewnym stopniu jego. Niby dalej miał spuszczoną główkę, a kątem oka na mnie spoglądał. Po popatrzeniu na niego przez te kilka sekund widzę, że po tym co powiedziałam i tak się nic nie zmieniło. Zresztą nie oczekiwałam cudu.
- Nie… wcale nie musimy – nie wiem czemu zaśmiałam się, może to jakiś akt desperacji?
Nie dodał już nic, zagryzłam wargę i zamknęłam szybko oczy, powstrzymując łzy. Kiedy to uczucie minęło, otworzyłam je. No nie, znowu ta spuszczona główka, zaczynała mnie już denerwować. Pomimo tego, że on najpewniej tego by nie chciał, przytuliłam go. Chwyciłam go za ramiona, żeby nieco mocniej docisnąć do siebie. Policzek wtuliłam w jego klatkę piersiową, wsłuchując się w przyśpieszone bicie serduszka Riuki`ego.
- Powiedz mi, co mam zrobić, żebyś poczuł się szczęśliwy? Nie wiem co mam robić… przepraszam, jestem taka beznadziejna…

(Riuki? Jestem beznadziejna bo nie wiem co napisać XDDD)

"Pomysły" na bloga!

Ze względu na to, że wczoraj administracja dostała bardzo dużo "pomysłów" związanych z usunięciem|zawieszeniem|czy jeszcze czego innego, Bóg wie czego, muszę napisać wszystko to co powinno być rozstrzygnięte. KOMENTUJCIE DROGIE DZIECI BOŻE. Zostanie usunięta opcja Anonimka, ponieważ to jest żałosne. Boicie się wyrazić własną opinię jako wy, bo na przykład ktoś się do was przyczepi? Przecież jesteśmy połączeni TYLKO I WYŁĄCZNIE przez internet. Chyba nie przyjedziemy tam do któregoś z was i nie obijemy mu mordy za takie błahostki. Fakt, opcja Anonima została opisana, ale myślałyśmy, że macie przysłowiowe "jaja" żeby wyrazić swoją opinię podając chociaż ten głupi login czy imię postaci. To faktycznie jest takie straszne, prawda? 
To, że boicie się wyrazić swoje zdanie jest śmieszne ;).

~ Postanowiłam wziąć to w swoje ręce, ponieważ zaczyna się to robić coraz bardziej zabawne.Jeżeli Anonimki odważą się napisać w komentarzu  pod swoim prawdziwym loginem to bardzo proszę. Nawet chciałabym, żebyście wyrazili swoje zdanie jaka jestem wredna itd. :) Bardzo mnie to ciekawi. Zależy mi na tym blogu i nie chciałabym od tak się go pozbyć i wyrzucić z pamięci. Wszystkie historie, losy waszych postaci? Nie myśleliście o tym tak nigdy ani nic? Mi było ciężko, gdy myślałam o tym, żeby usunąć moje postacie z tego bloga. Tym bardziej, że przez to poznałam naprawdę miłe osoby, jak się okazało tchórzliwe i niewartościowe w moich oczach. Nie mówię także o wszystkich, ponieważ nie wiem kto powysyłał te "pomysły" ale jeżeli to właśnie był ktoś kogo tu poznałam, jestem po prostu rozbawiona i naprawdę zdziwiona tym zachowaniem. Tak chciałam coś takiego napisać, że nawet nie wiecie ile mi to sprawia radości. Ci którzy mają JAJA napiszą w komentarzu swoje zdanie i podpiszą to, czego nie odważyli się podpisać na poczcie.
!~PROSZĘ TEŻ, ŻEBY TEN KTO CHCE JESZCZE PISAĆ OPOWIADANIA POWIADOMIŁ MNIE O TYM NA DOLE BO TO WAŻNE, PO CO MAMY PISAĆ SAME?~!
~ KOCHANY MIĘTUS, NAJGORSZA KOBIETA ŚWIATA :)

Od Natsume - C.D Cathrine

Niby dziwne pytanie, a jednak takie oczywiste. Czyli nadal ma poza ośrodkiem kogoś, do którego chciałaby zadzwonić, utrzymywać kontakt. Całkiem ludzkie, szkoda, że ci wszyscy naukowcy nie mają nas za ludzi, tylko jakiś dziwny wytwór.
- Szczerze powiedziawszy, to nie wiem? – wzruszyłem ramionami.
Dziewczyna spojrzała na mnie zaskoczona, ta… wiem, że wypadałoby mi znać takie dosyć podstawowe rzeczy, ale po prostu nigdy mi to do szczęścia nie było potrzebne i nie wiem.
- Jak to nie wiesz? – zająknęła się.
- No normalnie, my, Sigmy co jakiś czas możemy wychodzić z ośrodka, więc nie jest mi potrzebny telefon tutaj. Poza tym i tak nie miałbym do kogo zadzwonić…
- Ale… gdybyś miał tak, oszacować?
- Może i ci naukowcy są wstrętni – zacząłem swoją przemowę – są w stosunku do nas nie fair, ale w ostateczności powinni Ci dać zadzwonić. Wstrzymasz się z tym? Teraz chciałbym cię oprowadzić, w sumie to mam potem coś jeszcze do załatwienia. Poza kopułą… - dodałem dosyć cicho, sam nie wiem czemu.
Cathrine przytaknęła, a jej brązowe włosy opadły na jej policzek. Zgarnęła niesforne kosmyki za ucho i ruszyła dalej korytarzem. Wyjście z budynku nie było skomplikowane, zjechaliśmy windą na sam dół i już po chwili byliśmy na zewnątrz. Zapowiadała się dzisiaj całkiem ładna, wiosenna pogoda. Wielkimi krokami zbliżało się lato, które nienawidziłem całym swoim sercem. Nienawidzę upałów, wolę raczej jak jest chłodno, ale nie za zimno ma się rozumieć. Nie wiedziałem od czego rozpocząć to nasze oprowadzanie, oprowadzałem już tyle razy, że wszystko było dla mnie odgrzewanym kotletem. To znaczy tylko dla mnie, bo dla niej wszystko było nowe i ciekawe. Rozpocząłem więc standardowo. Pokazanie planu ośrodka, wskazanie kilku najciekawszych miejsc i rzecz jasna, udanie się do nich.
- Masz to wszystko chyba nieźle obcykane, co nie?
- Trafiłaś w sedno – uśmiechnąłem się lekko, jednak nie patrzyłem bezpośrednio na nią, tylko w dal.
Każdy jak zwykle przyglądał się nowemu obiektowi, zawsze tak było. Nie do końca rozumiałem tej ciekawości innej, i tak prawdopodobnie nigdy się do niej nie odezwą. Tak samo wszyscy z początku przyglądali się mi, a i tak praktycznie nikogo tutaj nie znam. Jedynie z widzenia.
- A gdzie idziemy?
- Nie wiem, przejść się i przy okazji poznać ‘’tereny’’.
Kiwnęła główką, rozglądając się w około. Kiedy przechodziliśmy przez park, wypatrywała ptaków. Za każdym razem kiedy jakiś jej mignął, zaczął wesolutko śpiewać, ona się uśmiechała. Czyżby darzyła sympatią te pierzaste stworzonka? Najwyraźniej tak, co chwilę musiałem się zatrzymywać, żeby jej przypadkiem nie zgubić. Wykorzystałem w małym stopniu mowę duchów, żeby nakłonić jednego z gawronów do zbliżenia się do mnie. Ptak o dziwo bez wahania usiadł na moim ramieniu, ze zdziwienia prawie cofnąłem się do tyłu, jednak powstrzymałem ten odruch.
- Chyba cię lubi - zaśmiała się.
- Ta... - nie chciałem jej mówić, że w rzeczywistości ptak śmiertelnie się boi.

(Cathrine? Sorcia, że tak długo XD)

Od Eriki - Do Riuki'ego

Miałam pechowy dzień. Naprawdę. Od samego rana wszystko szło nie po mojej myśli. Zaczęło się od tego, że nie wyszło mi malowanie paznokci. Niby nic wielkiego, ale kiedy piąty raz trzeba zmywać lakier i poprawiać ten sam paznokieć można się troszeczkę zirytować.
Później, kiedy chciałam pograć na swojej gitarze, przypadkowo uszkodziłam jej struny. Potem zawartość pojemniczka z henną wylała mi się, o zgrozo, na białą koszulkę. A żeby było jeszcze weselej - przepadła mi gdzieś ostatnia paczka leków przeciwbólowych.
Już nieźle podminowana postanowiłam opuścić w końcu swój pokój. Stwierdziłam bowiem, że może gdzieś poza nim opuści mnie pech. Z ciężkim westchnięciem wsunęłam na głowę swoje ukochane słuchawki, a do ręki wzięłam zeszyt, w którym miałam pozapisywane teksty różnych piosenek, a także nuty i chwyty gitarowe do nich.
Zaczęłam błąkać się po korytarzach ośrodka bez większego celu. Po prostu szłam przed siebie, wsłuchując się w muzykę płynącą że słuchawek i nucąc sobie cicho pod nosem. Nawet nie zwracałam uwagi na swoje otoczenie. I to był mój błąd.
Pomimo tego, że wyszłam z pokoju, pech mnie nie opuścił. Dlaczego? Otóż dlatego, iż zabłądziłam. Kiedy zdałam sobie z tego sprawę stanęła jak wryta.
- To jakiś żart? - zapytałam samą siebie, gapiąc się na obcy korytarz. W te rejony ośrodka jak do tej pory jeszcze się nie zapuściłam. Kompletnie nie wiedziałam, gdzie się znajdowałam. Warknęłam nerwowo pod nosem, odwracając się gwałtownie jedynie po to, aby z kimś się zderzyć. Siła impetu wtrąciła mi zeszyt z rąk. Luźne kartki zafurkotały w powietrzu, rozpatrując się na wszystkie strony niczym stado papierowych ptaków.
- No niieee! - zawyłam, opadając bezsilnie na kolana. Tego już było zdecydowanie za wiele, jak dla mnie.
- Przepraszam - mruknęłam do osoby, na którą wpadłam, nie podnosząc na nią wzroku. - Moja wina, nie patrzyłam, gdzie lezę. Możesz się na mnie wydrzeć, jeśli chcesz...
Spuściłam wzrok na kartki. "Trzeba to pozbierać", pomyślałam sięgając po pierwszą z brzegu.
Layout by Hope